sobota, 20 sierpnia 2016

Silver Spoon


~*~
- Ach, Jiminie, wchodź, wchodź! - Ubrany w kratkowany, niebieski fartuszek Jin ochoczo wpuścił do swojego mieszkania młodszego kolegę.
- Przepraszam za spóźnienie - odparł brunet i zdjął buty. Potem prowadzony przez gospodarza domu udał się do salonu, gdzie rozłożony na kanapie Yoongi próbował przenieść swoje myśli na papier. Wszystko jednak wskazywało, że opornie mu to szło, bo Jimin zdążył już podeptać kilka zwiniętych w kulkę, walających się po pokoju kartek.
- Yoongi, prosiłem, żebyś nie bałaganił. Przecież dopiero co posprzątałem - Jin westchnął ciężko. W odpowiedzi od swojego partnera dostał tylko cichy pomruk i kliknięcie językiem. Po chwili kolejna kartka wylądowała na podłodze.
- Yoongi! - wrzasnął.
Jimin poczuł, jakby przyszedł w najgorszym z możliwych momentów. Nie mógł jednak poradzić na to, że akurat teraz, obiekt jego westchnień chciał skompromitować się w całej Korei. Park nie mógł na to pozwolić, więc chwytał się każdego pomysłu, który przyszedł mu do głowy. Akurat proszenie o radę przyjaciół był pierwszym punktem na jego liście.
- Cały dzień tylko leżysz pod kocem i próbujesz coś napisać. W domu przestałeś mi pomagać, a mam już serdecznie dość chodzenia za tobą i zbierania tego, co wyrzuciłeś. Napisałeś chociaż jedno zdanie?!
- Siedzę pod kocem, bo nie zapłaciłeś w terminie za ogrzewanie! W całym mieszkaniu jest jak na Syberii! I nie napisałem, bo mam blokadę!
- A blokadę... To całkowicie zmienia postać rzeczy! Przestań w takim razie na siłę próbować coś wymyślić i pomóż mi w zajęciu się mieszkaniem. Od trzech tygodni cię proszę, żebyś obrobił belki w naszej sypialni!
- To nie jest takie proste! Nie mogę tego sam zrobić! Musi przyjść fachowiec, wszystko zmierzyć, muszę kupić klei, podłożyć listwy...
- Ch-chyba przyszedłem w nieodpowiednim momencie... Ja już może pójdę
Para była tak zajęta swoimi problemami, że całkowicie zapomnieli o Jiminie, który przyszedł do nich w dość ważnej sprawie.
- Nie, Jimin, nigdzie nie idziesz - powiedział Jin. Złapał młodszego za ramiona i usadził na krótszej stronie narożnika, gdyż dłuższa była zajęta przez rozłożonego Yoongiego.
- Przepraszam, że musiałeś tego słuchać. - Blondyn uśmiechnął się pocieszająco do swojego dongsaenga i poczochrał delikatnie jego włosy.
- No dobrze, lepiej powiedz, w czym masz problem. Przez słuchawkę brzmiałeś naprawdę poważnie.
Zmartwiony Seokjin nie spuszczał wzroku z młodszego. Zrobił to dopiero wtedy, kiedy chciał usiąść na kanapie i strącił nogi Yoongiego. Suga przewrócił teatralnie oczami, po czym zmienił pozycję na siedzącą, by dać swojemu partnerowi gdzie usiąść.
- No... Chodzi o Kookiego - zaczął powoli - znalazł jakiś konkurs cukierniczy i postanowił się do niego zgłosić. To jest konkurs ogólnokrajowy, więc skala zainteresowania nim jest dość duża. Do tego wszystkiego jest jutro. Przecież Jungkook nie ma możliwości przejść etapu wstępnego czy w ogóle wygrać. Chcę mu oszczędzić tych rozczarowań, ale nie bardzo wiem jak.
- Po prostu mu powiedz, że kiepsko gotuje - powiedział pewnie Yoongi.
- To byłoby mało delikatne...
- I co z tego? Jungkook to facet. Jeżeli ktoś mu powie, że jego dania są tak toksyczne, że nawet trupy chowają się głębiej w piach, to przyjmie to spokojnie na klatę i albo to rzuci, albo w końcu nauczy gotować.
- I z tobą tak jest zawsze. Okaż trochę zrozumienia i delikatności! - Jin zdzielił ręką swojego partnera  w tył głowy.
- Ał... Za co?! Przecież to też jest dla dobra Jimina! Jeśli będzie dalej ładował w siebie te wyroby Kookiego, to w końcu się przekręci i kopnie w kalendarz.
Jin nabrał do płuc dużą ilość powietrza, po czym wypuścił ze świstem.
- Wiesz co Yoongi? Wkurzasz mnie - powiedział.
Jimin ponownie poczuł się totalnie zignorowany. Jednocześnie widział, że w związku jego przyjaciół nie układało się najlepiej.
  Yoongi miał blokadę twórczą, Jin od miesiąca walczył z uszkodzeniem strun głosowych. Ewidentne było to, że Min nie robił praktycznie nic, aby jego mężczyzna odpoczął i całkowicie się wyleczył. Wiedząc to wszystko tym bardziej zaczął się zastanawiać, czy proszenie tych dwoje o radę było dobrym pomysłem.
- Przestań być dla mnie taki niemiły!
- Idź do tej swojej kuchni, piecz te swoje ciastka czy rób cokolwiek i daj mi spokój do końca dnia - Yoongi machnął ręką na swojego partnera, który obrażony wstał i jak najprędzej udał się do kuchni, z której od dłuższego czasu wydobywał się słodki zapach ciasta.
Jimin miał wrażenie, jakby to on przyszedł pomóc im w naprawieniu relacji niż samemu prosić o pomoc w jej budowaniu.
  Atmosfera była tak gęsta, że można ją było kroić nożem. Jimin siedział spięty na kanapie, łącząc kolana i jak grzeczna nastolatka kładąc na nich splecione, małe rączki. Nastała grobowa cisza. Jedynie z kuchni dobiegał dźwięk krojonych owoców, obijanie szklanki o blat, pikanie piekarnika i ciche przekleństwo Jina, kiedy lekko oparzył się, wyciągając z piekarnika gotowe ciasto bananowe.
- Naprawdę mogę kopnąć w kalendarz? - spytał nagle, chcąc chociaż odrobinę rozluźnić atmosferę. I przede wszystkim przypomnieć o swojej obecności.
Siedzący po drugiej stronie Yoongi odsunął ręce od twarzy, po czym spojrzał na młodszego kolegę.
- Słuchaj, przede wszystkim, zrobiłeś źle już na samym początku, kiedy Jungkook dał nam do spróbowania te ciastka ryżowe. Przecież to po prostu była wymieszana mąka. Nikt nie powiedział, że jest dobre. Wtedy tylko ty urwałeś się z choinki i zacząłeś wychwalać talent maknae. No dobrze, to musiało być dla niego bardzo miłe. Ale potem tylko go chwaliłeś. Jungkook przez to się nie poprawił bo tak mu słodziłeś, że odczuł, że nie ma czego poprawiać.
- Czyli to wszystko moja wina? - Park nieco się rozluźnił. Położył łokcie na kolanach i pochylił lekko do przodu.
- Mhm - mruknął Yoongi - jeżeli Jungkook naprawdę ma nauczyć się gotować i piec to musi usłyszeć tę prawdę od ciebie.
- A co z tym konkursem?
- W sumie może i dobrze, jeśli weźmie w nim udział? Jury na pewno nie pochwalą Kookiego, a słowa krytyki od ekspertów odbiera się zupełnie inaczej niż głupich znajomych, prawda?
Jimin cicho westchnął, zastanawiając się nad słowami Mina.
- Nie chcę sprawić mu przykrości. Za bardzo mi na nim zależy - powiedział cicho, po czym przeczesał dłonią kruczoczarne, błyszczące włosy.
- Najgorsza prawda jest lepsza niż najlepsze kłamstwo, wiesz? - Suga pokiwał głową.
Nagle jakby dostał olśnienia wygrzebał spod koca zeszyt oraz długopis i zapisał wypowiedziane przez siebie słowa.
- To genialne!
Yoongi sprawiał wrażenie, jakby właśnie odblokował swoją twórczość.
- Hyung... Ale wiesz, że to już ktoś powiedział? - Widoczny entuzjazm Sugi opadł w tym samym momencie, w którym dotarły do niego słowa Jimina. Westchnął głośno i opadł plecami na kanapę, wydając z siebie pomruk pełen rozczarowania i zwątpienia.
Jimin wyjął z kieszeni telefon. Na wyświetlaczu ukazała się wiadomość od Hoseoka, który już czekał na niego w tanecznej sali prób.
- Przepraszam, ale muszę już iść. Hobi na mnie czeka...
- Będziecie tańczyć? - Yoongi poderwał się z kanapy.
- Chcemy dopracować jeden układ. Utknęliśmy na konkretnym momencie i przez to nie potrafimy się zgrać.
- Jeżeli przypadkiem spotkacie Namjoona, powiedzcie mu, że wziąłem klucze od studia. Jeszcze tego by brakowało, żeby zgubił czwarty komplet w tym roku...
Jimin kiwnął porozumiewawczo głową. Przybił Yoongiemu piątkę na pożegnanie i skierował się jeszcze do kuchni, by pożegnać się z Seokjinem.
  Gospodarz stał nad ciastem i posypywał je cukrem pudrem.
- Pachnie wspaniale - powiedział Jimin, uśmiechając się szeroko jak tylko zaciągnął się zapachem wypieku.
- Dziękuję. Mam nadzieję, że w smaku będzie lepsze. Taehyung przecież dzisiaj wraca. Chciałbym upiec to ciasto na jego powrót. Pewnie będzie mu miło. - Pochwała Jimina zadziałała na starszego jak kropla wody na usychający kwiatek.
 Seokjin był ewidentnie zmęczony mieszkaniem z Yoongim. Miał to wypisane na twarzy. Jednocześnie bardzo kochał swojego partnera i nie wyobrażał sobie życia bez niego.
Nagle Jimin przytulił się delikatnie do ramienia starszego. Zdziwiony Jin początkowo nie wiedział co ma zrobić, więc po prostu przestał się ruszać.
- Jiminie? - spytał cicho.
- Możecie przestać się kłócić z Yoongim? - szepnął. Jin uśmiechnął się jedynie do młodszego i wesoło poczochrał dłonią jego włosy.
- Nie przejmuj się nami. U nas to normalne. Trochę pokrzyczymy, ale potem będzie lepiej niż było. Ty skup się na sobie, dobrze? Na sobie i na Jungkooku. Fajnie by było, gdybyście w końcu się zeszli. Ile można na was patrzeć... Zachowujcie się jak zakochane nastolatki.
Jimin zmarszczył brwi. Puścił ramię Seokjina, by po chwili uderzyć je delikatnie otwartą dłonią.
- Mam prawie dwadzieścia dwa lata... I jestem facetem - powiedział, po czym nadął policzki.
Jin tylko roześmiał się. Odłożył na bok sitko, którym przesiewał cukier puder i szybko wytarł ręce w niebieski fartuszek.
- Może dam ci trochę ciasta do domu? - spytał, wskazując palcem na blaszkę.
- Nie, dziękuję. Przez Kookiego nie mam ochoty na żadne słodkości. - Jimin pokręcił głową.
Ostatecznie pożegnał się również z Jinem. Nie chciał, by odprowadzał go do drzwi; przecież znał drogę.
 Gdy zakładał w korytarzu buty, widział tylko kątem oka jak Yoongi zanosi pozbierane kartki do kuchni i wrzuca je do kosza. Następnie podszedł od tył do Jina, oparł czoło o jego plecy. Westchnął głośno, po czym położył dłonie na biodrach starszego.
- Przepraszam hyung - powiedział zdecydowanym, nieco skruszonym głosem.
Jimin uśmiechnął się pod nosem, kiedy Jin poklepał go delikatnie po smukłych dłoniach.
Z jednej strony chciał przypatrzeć się scenie jak jego przyjaciele się godzą, z drugiej takie szpiegowanie było bardzo niegrzeczne. Posłuchał więc swojego sumienia i po cichu opuścił mieszkanie, zanim para zaczęła rozmawiać.
  Park czuł się trochę usatysfakcjonowany tym, co zaproponował mu Yoongi. Może faktycznie powinien pozwolić Jungkookowi na wzięcie udziału w konkursie?
Jedno wiedział na pewno - musiał przestać z udawaniem, że wszystko, co pakuje mu Jungkook do buzi jest smaczne.
Wiedział również, że będzie czuł się źle z powiedzeniem prawdy Kookiemu, ale musiał w końcu zachować się jak mężczyzna.
 W momencie, w którym już wchodził do studia otrzymał wiadomość. Zignorował całkowicie głośne "Cześć!" Hoseoka i wyjął telefon.
Wiadomość od Jungkooka jednocześnie poprawiła mu humor, ale i bardzo zmartwiła.
"Pewnie, z wielką chęcią przyjdę spróbować tego tortu :)" - tylko tak mogła brzmieć odpowiedź zakochanego Jimina. To, że w środku modlił się o łaskę i przepraszał za swoje grzechy to inna sprawa.

[...]

  - Jungkookie? - Jimin niepewnie wszedł do mieszkania młodszego, kiedy po zadzwonieniu kilkakrotnie dzwonkiem nie został wpuszczony.
- Jestem w łazience! Poczekaj na mnie w salonie! - krzyknął Jungkook.
Jimin grzeczne zdjął buty w korytarzu i wszedł do salonu. Usiadł na kanapie, jednak po chwili wstał i rozejrzał się po pokoju.
 Mieszkanie Jungkooka nie było duże. Sponsorowali je naprawdę bogaci rodzice Kookiego, jednak po tym, jak zawsze o nich mówił, łatwo było wywnioskować, że nie rozpieszczali swoich dzieci i wychowali je na naprawdę samodzielnych ludzi.
Jimin podszedł do komody. Jego wzrok przykuły zdjęcia. Od razu zorientował się, że Jungkook wymienił je i dodał kilka nowych. Wszystkie fotografie były obramowane w proste, czarne, drewniane ramki, które dobrze komponowały się z białą ścianą.
Tancerz dokładnie przyjrzał się zdjęciom. Na jego usta od razu wskoczył uśmiech, kiedy wśród tych wszystkich fotografii z rodziną, przyjaciółmi dostrzegł ich wspólne zdjęcie.
  Jungkook z Jiminem spontanicznie wybrali się tamtego dnia do sąsiedniego miasta, tylko po to, by zjeść naleśniki. Jednak ich dwugodzinna podróż nie mogła się skończyć tylko na tym, więc postanowili pozwiedzać. Ostatecznie się zgubili. Gdy zapadła noc, jakiś mężczyzna w podeszłym wieku znalazł ich siedzących pod galerią i dzięki uprzejmości jego oraz jego żony, mięli tej nocy dach nad głową. Spali pod jednym kocem i to właśnie wtedy Jimin poczuł, że Jungkook jest dla niego kimś więcej.
Następnego dnia mężczyzna odwiózł zgubionych chłopaków bezpiecznie na dworzec. Tam zdecydowali się zjeść lody. Nie spodziewali się jednak, że dostaną takie ogromne porcje! Jimin oczywiście musiał uwiecznić to na zdjęciu, więc ustawili się razem z Jungkookiem i ogromną porcją lodów. O ile Kookie był uroczo uśmiechnięty na fotografii, o tyle Jimin miał otwarte usta, a jego mina mówiła coś w stylu: Jak mam to wszystko zmieścić w brzuchu?
 Jimin przypomniał sobie o tym zdjęciu dopiero, kiedy zobaczył je u Kookiego. Nie mógł powstrzymać się od cichego chichotu.
Powędrowawszy dalej wzrokiem znalazł zdjęcia z Hoseokiem, Taehyungiem i całą resztą ich paczki.
Gdy nacieszył oczy fotografiami oraz wspomnieniami, rozejrzał się po pokoju.
Jungkook zrobił porządek nie tylko w zdjęciach, ale i w całym mieszkaniu. Jimin po raz kolejny mógł przekonać się o tym, że maknae ma naprawdę wielkie zdolności dekoratorskie.
- Cześć hyung. Przepraszam, że musiałeś czekać. Suszarka nie chciała współpracować.
 Park odwrócił się w stronę młodszego kolegi. Miał mokre włosy, ubrany był w luźne spodenki i białą koszulkę, a wraz z jego wejściem po pomieszczeniu rozniósł się zapach męskiego żelu do ciała. Jimin uwielbiał tę woń. Za każdym razem, kiedy widział Jungkooka zaraz po prysznicu i czuł ten zapach, Kookie w jego oczach przemieniał się z uroczego, uszczypliwego maknae w młodego, seksownego mężczyznę.
- Nic się nie stało. Zrobiłeś przemeblowanie, prawda? Pokój wygląda teraz bardzo świeżo - skomplementował Jimin.
Jungkook uśmiechnął się jedynie w podziękowaniu za miłe słowa.
- Chcesz może herbaty do tortu? - spytał, powoli wycofując się do kuchni.
- Tak, poproszę. Najlepiej w tym dużym, zielonym kubku - odpowiedział z uśmiechem Jimin, po czym poczłapał za Jeonem.
  Herbata wraz z kawałkiem tortu stała już przed sparaliżowanym Jiminem. O ile ciepły napój wyglądał dobrze, o tyle ciasto...
- Trochę zepsułem dekorację, ale w smaku powinien być dobry - zapewniał Jungkook.
Kawałek jaki dostał Park był dość duży. Z wierzchu wyglądał jak normalny tort. Dopiero gdy Kookie go przekroił, Jimin pobladł.
Nawet nie chciał wiedzieć, czego dodał tam szatyn. Siedział przed tym tortem, patrząc się na niego i odmawiając w głowie modlitwę.
Zanim jednak znalazł w sobie odwagę na spróbowanie wyrobu, przypomniał sobie o swojej misji. Dzisiaj musiał powiedzieć Jungkookowi, że jego dania nie nadają się do spożycia.
- No? Spróbuj - powiedział czułym głosem maknae, nabierając na srebrną łyżeczkę odrobinę tortu. Podsunął ją do ust Jimina, a ten po pożegnaniu się z kubkami smakowymi - spróbował.
Park w jednej chwili poczuł, jak jego podniebienie zamienia się w istne pole walki o dominację smakową.
Słodki krem wymieszał się z przesolonym biszkoptem, a kwaśny, wiśniowy dżem w partyzantce wybijał niedojrzałe kawałki agrestu. Do tego wszystkiego doszedł po chwili smak pieprzu. PIEPRZU!
Jimin nie był cukierniczym maestro, ale na pewno potrafił upiec ciasto lepiej, niż Jungkook. Właściwie potrafili to wszyscy.
- I-i jak? - spytał nieśmiało Jungkook, kiedy jego przyjaciel schował twarz w dłonie.
Tancerz bił się z myślami. Próbował dobrać odpowiednie słowa, by delikatnie przekazać Jeonowi, że nawet mucha nie będzie chciała usiąść na tym torcie, czy na czymkolwiek, co ten przygotuje.
W końcu Park uniósł głowę. Uśmiechnął się do Jungkooka i kładąc dłoń na sercu powiedział:
- To naprawdę pyszne, Kookie.
- Jimin ty tchórzliwy idioto! - pomyślał.
 Uśmiech jakim obdarzył go dziewiętnastolatek był najpiękniejszy na świecie. Szczery, dziękczynny, serdeczny i, przede wszystkim, pełny zadowolenia. To on przypomniał Jiminowi, dlaczego nie miał serca powiedzieć Jungkookowi prawdy. On zawsze cieszy się jak dziecko, kiedy ktoś pochwala jego pracę. Gdyby Jimin wyznał wszystko młodszemu, to złamałby mu serce. A on przecież chciał je zdobyć!
Park ujął w dłoń kubek i napił się herbaty. Nie przeszkadzało mu nawet to, że była gorąca. Chciał po prostu zabić w ustach ten okropny smak.
- Tylko dodałeś troszkę za dużo soli do biszkoptu. Następnym razem postaraj się dodać naprawdę tylko szczyptę, a nie całą łychę. Dobrze?
Jungkook pokiwał głową.
- Jeśli mogę spytać, prosiłeś kiedyś Seokjina o jakąś pomoc w gotowaniu? - spytał olśniony Jimin.
Sam nie mógł uwierzyć w to, że wpadł na to dopiero teraz! Przecież Jin gotuje i piecze najlepsze rzeczy na calutkim świecie, więc może pomógłby Jungkookowi?
- Raz. Dał mi tylko przepis na jedno ciasto. Właściwie to ostatni raz, kiedy rozmawiałem z nim o gotowaniu. Ale on sam powiedział, że nie chce przy mnie poruszać tego tematu. Nie do końca wiem czemu. - Jungkook oparł policzek na dłoni.
- Ja chyba wiem - burknął pod nosem Jimin.
Na pytający pomruk młodszego tylko pokręcił głową i ponownie sięgnął po kubek.
- Zjesz do końca ten kawałek?
Jimin prawie zadławił się herbatą. Nie mógł jednak odmówić swojemu słodkiemu, młodemu mężczyźnie. Uśmiechnął się do niego wesoło.
- Pewnie - odpowiedział. Odłożył kubek i wziął do ręki talerzyk z ciastem.
- Żegnaj świecie - pomyślał, po czym z najbardziej szczerym uśmiechem na jaki było go w tamtym momencie stać kontynuował jedzenie tortu.

[...]

- Naprawdę? - spytał Hoseok.
Gdy Jimin kiwnął potwierdzająco głową, Hobi wybuchł gromkim śmiechem.
Jimin był zły. Był bardzo zły. Śmiech Junga w niczym mu nie pomagał. Przewrócił teatralnie oczami.
- Najgorsze w tym wszystkim jest to, że do tej pory nie mogę się pozbyć smaku pieprzu i agrestu z ust.
- Sam sobie nawarzyłeś piwa Chim-chim. Gdybyś nie bawił się w dobrą wróżkę pewnie i Jungkook byłby szczęśliwy - skomentował Taehyung, który zahamował swój śmiech, prawdopodobnie spowodowany nie przez wspomnienia wczorajszego wypieku Kookiego, a raczej przez rozweselenie Hoseoka.
- Wiem, wiem. Wszyscy mi to mówicie. - Jimin rozchylił lekko jedno skrzydło wejścia do namiotu, gdzie odbywał się konkurs.
  Właśnie próbował wypić to nawarzone piwo. Skoro sam nie miał odwagi skarcić Jungkooka i musiał się przyglądać, jak robią to inni, to chciał chociaż być przy nim jak na odpowiedzialnego hyunga przystało.
- Hyung, tam sprzedają smażone snacki. - Tae złapał Hoseoka za ramię i wskazał palcem małe stoisko z jedzeniem dla widzów.
- O, ale bym coś zjadł! Od samego zapachu zrobiłem się głodny - powiedział Hobi.
Jimin nie zwracał uwagi na rozpływających się na widok jedzenia kolegów. Szukał wzrokiem Jungkooka. Dopiero po dłuższej chwili go dostrzegł. Stał przy swoim miejscu pracy, dokładnie się mu przyglądając i nerwowo zaciskając pięści.
- A ty chcesz jednego? - Pytanie Taehyunga nie zmusiło jednak Jimina od oderwania swojego spojrzenia od ubranego w strój szefa kuchni maknae.
- Idźcie kupić sobie to jedzenie, ja zajmę miejsca, dobrze?
Jakby całkowicie zapominając o wszystkich innych, o tym gdzie jest, Jimin zaczął przeciskać się między ludźmi, by tylko dotrzeć do Jeona. Szedł jakby nic innego się dla niego nie liczyło, co tak właściwie było prawdą.
Po chwili Park stał już przed zestresowanym Jungkookiem, który kręcił się przy swoim stanowisku.
Młodszy uśmiechnął się lekko na widok bruneta.
- Miło, że przyszedłeś, hyung - powiedział szybko.
- Kookie, denerwujesz się - Jimin położył dłoń na ramieniu pechowego kucharza, jednak po chwili nieśmiało ją cofnął. W tym samym momencie Jungkook usiadł na stołku przy blacie i złapał rękę, którą przed chwilą zabrał Jimin.
- Tak, Jiminie, denerwuję się. To dla mnie taka duża szansa. Chcę wygrać ten staż we Włoszech. - Jungkook opuścił lekko głowę. Ujął małą rękę bruneta w dwoje smukłe dłonie i przyłożył do czoła.
- Staż we Włoszech? Nic mi o tym nie mówiłeś - powiedział nieco zmieszany Jimin.
  Był kompletnie zaskoczony tym, o co walczył Kookie. Teraz jeszcze bardziej nie chciał, by wygrał. Nie mógł pozwolić, by jego ukochany Jeon Jungkook zostawił go samego w Korei! Z drugiej jednak strony... Czym on się przejmował? Przecież nie ma szans, żeby wygrał.
Widząc jednak stan, w jakim teraz był, czuł się winny i naprawdę współczuł. Tylko Jungkook nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest z góry skazany na porażkę.
Jiminowe serce pękło, gdy doszło do niego, jaki wielki ból sprawi Kookiemu, kiedy tylko odpadnie po pierwszym etapie.
Poczucie winy odebrało mu jakąkolwiek zdolność mowy. Nawet fakt, że obiekt jego westchnień podkłada jego dłoń pod usta w zdenerwowaniu nie zrobił na nim wrażenia, chociaż normalnie pewnie by zemdlał.
W końcu zebrał się na odwagę. Ukucnął przy młodszym koledze, zabierając dłoń z uścisku i opierając obie ręce na kolanach zestresowanego, prawie płaczącego z nerwów Jungkooka.
- Słuchaj, cokolwiek się stanie, nie martw się. Najważniejsze jest to, że masz serce do gotowania. Nigdy nie widziałem nikogo, kto z taką ambicją, pasją, zaangażowaniem i przede wszystkim radością wchodził do kuchni. Kookie, naprawdę jesteś niesamowity. Wracałeś z treningów oraz zajęć zmęczony, późną nocą, a i tak testowałeś wszystkie przepisy. Obserwowałem ten cały czas jak się rozwijasz, jak uśmiechasz się, kiedy podajesz komuś swoje dania... Staż we Włoszech, fajnie. Ale jeśli go nie wygrasz, czy coś się stanie? Gotowanie to uniwersalny język, więc czy odbędziesz go w przydrożnej cukierni w Seulu, czy w najbardziej ekskluzywnym lokalu we Włoszech to nie ma znaczenia, póki robisz to, co kochasz. - Jimin stracił głowę i trzeźwe myślenie. Chciał koniecznie wesprzeć Jungkooka, podnieść go na duchu, pokazać, że nie jest sam.
Skończył dopiero wtedy, kiedy dotarło do niego, że zaczął gadać głupoty.
Błysk jednak powrócił w oczy dziewiętnastolatka i to sprawiło, że Jimin sam poczuł się lepiej. Poczochrał jeszcze czule jego włosy.
- Prosimy uczestników o zajęcie miejsc - spiker właśnie rozpoczął konkurs.
Park spojrzał w oczy Jungkooka. Obdarzył go ciepłym uśmiechem,
- Hwaiting - powiedział jeszcze zanim odszedł od Jeona. Potem od razu zajął jedno z trzech wolnych miejsc z boku. Rozejrzał się za Hoseokiem i Taehyungiem, którzy po chwili dołączyli do niego, zajadając się nachos i frytkami.

[...]

  W pierwszym etapie konkursu uczestnicy mięli przygotować danie z kaszą kuskus. Jungkook był bardzo niepewny swojego przepisu, który jako pierwszy wpadł mu do głowy, ale ostatecznie zrobił wszystko co mógł. W jego mniemaniu, wszystko było takie, jakie być powinno. Niestety jury stwierdziło inaczej, jak tylko spróbowali kuskusu na słodko, który zdecydował się podać Jeon.
Chłopak nie mógł ukrywać swojego rozczarowania. Chciał pojechać na ten staż, uczyć się od najlepszych.
Powoli zaczął jednak przyswajać fakt, że niestety cukiernictwo nie jest jego powołaniem.
Było mu z tego powodu przykro, bo uwielbiał bawić się przypisami w kuchni. Z drugiej strony co z tego, skoro, jak się okazało, jego dania się niejadalne?
 Opuszczając miejsce konkursu Jungkook zaczął się zastanawiać nad tym, co powiedział mu przed konkursem Jimin. Dopiero teraz do niego dotarło, że Park nie mówił mu, że wspaniale gotuje i dzięki swoim umiejętnościom wygra. On także wspomniał tylko o pasji.
- Skoro wiedział, że kiepsko gotuję, dlaczego nie powiedział mi tego od razu? - pomyślał. Maknae powoli kroczył ścieżką, która wyprowadziła go na główną ulicę.
  - Jungkookie!
Usłyszawszy wołanie Jimina, Jeon zatrzymał się. Z obojętną miną odwrócił się twarzą do hyunga, który właśnie do niego podbiegł.
- Przykro mi, że nie przeszedłeś dalej. - Na słowa Jimina, Jungkook ruszył z miejsca i wznowił swoją wędrówkę do domu.
- Wiedziałeś, że nie nadaję się na cukiernika - wycedził przez zęby, nie potrafiąc spojrzeć brunetowi w oczy. Sam do końca nie wiedział czy był zły, czy zawiedziony. Z drugiej strony poczuł też ulgę. Być może sam odczuwał, że cukiernictwo nie jest jednak dla niego? Piekł i gotował z pasją, zaangażowaniem, ale w głębi duszy czuł, że się do tego nie nadaje. Tak jakby jego zafascynowanie kuchnią przyćmiło mu zdrowy rozsądek.
- Jungkook, to nie tak... - szepnął w końcu Jimin, równając kroki z młodszym.
Parkowi naprawdę było przykro z powodu Jeona. Widział jego zawód i to złamało mu serce równie mocno jak Kookiemu.
- Nie tak? A jak? Dlaczego nie byłeś ze mną szczery od samego początku? Dlaczego pozwoliłeś mi brnąć dalej w zajęcie do którego się nie nadaję? - Jungkook spojrzał z góry na swojego przyjaciela.
- Naprawdę włożyłem w to serce - dodał i skierował wzrok przed siebie.
- Bo cię lubię Jungkook. Dlatego nie chciałem sprawić ci przykrości. - Park zatrzymał się w miejscu. Jeon po chwili zrobił to samo, przy czym wymienił z hyungiem spojrzenia.
- Nie było dla mnie niczego piękniejszego, niż widzieć cię uśmiechniętego i zadowolonego. Miałeś ogromną frajdę z pieczenia. Cieszyłeś się jak dziecko, kiedy tylko mogłeś podać mi kolejne ciastko czy kawałek tortu. Nie było to co prawda jadalne i często źle się czułem po twoich wyrobach, ale warto było zjeść wszystko, co mi dałeś. Kiedy widziałem cię szczęśliwego sam taki byłem. Robiło mi się tak ciepło na sercu... - Jimin przyłożył dłoń do lewej części klatki piersiowej i ścisnął w dłoniach swoją czarną koszulkę z białym napisem DOPE. - Naprawdę nie miałem niczego złego na myśli. Ja po prostu chciałem, żebyś uśmiechał się jak najczęściej.
  Jungkook nie spodziewał się takiej odpowiedzi ze strony Parka. Liczył raczej na coś typu: ciągle miałem nadzieję, że się poprawisz albo chciałem być po prostu miłym hyungiem.
Jimin po powiedzeniu wszystkiego momentalnie zalał się rumieńcami. Starał się je ukryć pod nerwowym, ale zarazem uroczym uśmiechem, jednak nie było takiej możliwości.
Ku jego zdziwieniu Jeon nagle się przed nim ukłonił.
- Dziękuję hyung. To dla mnie naprawdę wiele znaczy - powiedział, wbijając wzrok w czubki swoich butów, które teraz widział doskonale. Po chwili Jungkook wyprostował się i bez słowa przytulił do Jimina.
Park początkowo nie wiedział co ma zrobić. Skoro jednak Kookie sam rzucił mu się w ramiona, nie mógł postąpić inaczej jak tylko go objąć. Tak też po chwili zrobił.
- Tylko gdybyś powiedział mi o tym wcześniej, oszczędziłbyś sobie tyle cierpienia przez te moje wypieki - szepnął Jungkook. Jimin parsknął jedynie cicho śmiechem.
 Stali tak dłuższą chwilę. Dopiero gdy usłyszeli z oddali wołanie Hoseoka odkleili się od siebie.
- Jimin! Dlaczego nas tak zostawiłeś?! - krzyknął zezłoszczony Hobi. Jak tylko zerwał się do biegu, Park wiedział, że szykują się kłopoty, więc odruchowo zaczął uciekać przed najstarszym z ich czwórki. Hoseok mignął tylko Jungkookowi przed oczami. Kilka metrów dalej już złapał Jimina. Skarcił go obalając na ziemię i łaskocząc. Cały Seul mógł spokojnie usłyszeć zrozpaczony krzyk Parka.
- I jak się czujesz z tym, że naprawdę ssiesz jako cukiernik? - spytał bez ogródek Taehyung, który spokojnym krokiem podszedł do dongsaenga.
Jungkook zmierzył V morderczym wzrokiem, po chwili jednak się zaśmiał i poklepał kolegę po plecach.
- Czuję się świetnie - stwierdził, kierując swój wzrok na Parka. Akurat w tym momencie to on karcił Hobiego za to, że przez jego powalenie na ziemię bolał go tyłek.
V popatrzył ze zdziwieniem na Kookiego. Ale pocieszający był dla niego fakt, że się całkowicie nie załamał.
  Szli całą czwórką dłuższy kawałek, jednak po drodze Taehyung razem z Hoseokiem weszli do sklepu, zostawiając Jungkooka oraz Jimina ponownie samych.
Zapadła między nimi długa, krępująca cisza. Żaden z nich nie do końca wiedział, jak mają ją przerwać.
- Więc czym zamierzasz się teraz zająć? Chcesz mimo wszystko kontynuować naukę gotowania? - spytał w pewnym momencie Jimin.
Jungkook pomasował kark, odchylając przy tym lekko głowę do tył i głęboko odetchnął.
- Pieczenie i gotowanie póki co sobie odpuszczę. Skoro się do tego nie nadaję, nie będę na siłę próbował. Skupię się na śpiewaniu. Może w międzyczasie znajdę coś, co mnie zafascynuje. Może jakiś sport? - odpowiedział.
Starszy pokiwał jedynie porozumiewawczo głową.
 Jungkooka ewidentnie dręczyła jedna rzecz. W głowie wciąż rozbrzmiewało mu wyznanie Jimina z chwili, zanim dołączyła do nich dwójka przyjaciół. Spojrzał kątem oka na Parka.
- Hyung?
- Tak?
- Kiedy mówiłeś, że mnie lubisz... Miałeś na myśli takie... romantyczne "lubisz"? - nieśmiały głos Jeona wprawił Parka w jeszcze większe zakłopotanie. Czuł na sobie wzrok młodszego, a to w żadnym stopniu nie pomagało mu w zebraniu myśli.
- Mhm - mruknął jedynie w odpowiedzi. Gdy Jungkook mimo wszystko wciąż się na niego patrzył, zaśmiał się nerwowo i ukrył twarz w dłoniach.
- To takie zawstydzające - powiedział przez śmiech. Opuścił głowę, przy czym zaczął nerwowo przeskakiwać z nogi na nogę.
Jungkook uśmiechnął się widząc tak zawstydzonego Jimina. Bez większego zastanowienia delikatnie ujął dłonie starszego i odsunął je od jego twarzy.
- Hyung, ja też cię lubię... Tak... Romantycznie.
  Park Jimin mógł nazwać się teraz najszczęśliwszą osobą na świecie. Patrzył na twarz swojego upragnionego chłopaka, który przed chwilą powiedział mu, że lubi go w ten sam sposób. Skoro więc był taki szczęśliwy, dlaczego czuł tak dużą niezręczność?
Jungkook otworzył usta by coś dodać, jednak w tym momencie ze sklepu wyszła zaginiona dwójka obładowana siatkami z jedzeniem.
Jimin wraz z Kookiem nerwowo odsunęli się od siebie i spojrzeli na boki. Za wszelką cenę próbowali ukryć swoje rumiane policzki oraz świecące oczy. O ile Jungkookowi przyszło to szybciej, o tyle Park wciąż się trząsł z emocji i nie potrafił ich opanować.
  - Te krewetkowe chrupki są całkiem smaczne - powiedział Hoseok, nie zdając sobie całkowicie sprawy z tego, jak ważny moment dla tej dwójki zepsuł.
Jimin bez wahania włożył rękę do paczki z chrupkami, którą w jednej dłoni trzymał najstarszy i poprzez zajadanie się przysmakiem próbował się uspokoić. Całą czwórką ruszyli z miejsca, kierując się do mieszkania Taehyunga, gdzie planowali zjeść jakąś kolację.
Jimin szedł pomiędzy Hoseokiem i Jungkookiem. Dzięki temu, że po swojej prawej stronie miał hyunga, mógł spokojnie częstować się kolejną porcją chrupek.
  Jego lewa dłoń co jakiś czas ocierała się o rękę Jungkooka. Jiminowi od razu podnosiło się tętno. W końcu Kookie zdecydował się przejąć inicjatywę i złapał starszego za rękę. Splótł ich palce, a gdy zdziwiony Jimin popatrzył na twarz maknae, ten jedynie się uśmiechnął i mocniej ścisnął jego drobną dłoń.
Park nie mógł zrobić nic innego niż tylko odwzajemnić uśmiech i cieszyć się z tego, że po pierwsze - w końcu zdobył serce Jungkooka, a po drugie - jego podniebienie oraz żołądek odpoczną od niezjadliwych wypieków.
~*~



^ Aaa... Padam na twarz *_* Szczerze mówiąc, nie jestem zadowolona z tego oneshota. Dlaczego? Ano dlatego, że pierwszy raz próbowałam napisać coś w trzeciej osobie. I chyba wychodzi mi to gorzej niż pisanie w pierwszej -_- I tried. W połowie tego shota się zorientowałam, że jest mi ciężko i być może właśnie dlatego go spaliłam jak Kookie ciastka dla Chimchima >.<
Więc chyba zrezygnuję z trzeciej osoby i dalej będę bawiła się w pierwszoosobowy point of view.
Początkowo miałam na tę historię nieco inny pomysł, ale w trakcie pisania wyszło... Takie o. Wybaczcie, że zrobiłam z nich naprawdę dwie nastolatki xD
Dajcie mi czas. Rozkręcę się xD
Przepraszam za błędy. Jako, że pierwszy (i pewnie ostatni) raz bawię się w trzecioosobowe pisanie może być ich dość dużo.
I jeszcze wybaczcie słabo widoczne bądź całkowity brak akapitów. Co kopiuję ładnie obrobiony tekst z worda to on i tak układa się po swojemu w poście. Ech...

1 komentarz:

  1. Wreszcie zmotywowałam się, żeby skomentować, yay. Ostatnio mam strasznego lenia na wszystko, poza tym słabo dzisiaj spałam, bo ledwo trzy godziny, ale co tam. Mam ochotę się zabić, kiedy tylko pomyślę, że za cztery dni słodkie dni beztroski (czyt. wakacje) się skończą. :') Ugh, przepraszam, musiałam wyrazić swoją frustrację. Poza tym od miesiąca piszę rozdział i nie mogę go skończyć, utknęłam w połowie, pomocy??
    AWkajsnda, znowu przepraszam, jest noc i mi się zebrało na wyznania, ale chyba już się przyzwyczaiłaś, że dla mnie komentarze są jak pamiętnik, prawda? ;-;
    Ach, czekałam na tego JiKooka bardzo niecierpliwie i nie spodziewałam się, że wrzucisz go tak szybko. Przeczytałam już jakiś czas temu, więc feelsy nieco opadły, ale nadal podoba mi się on w takim samym stopniu jak zaraz po przeczytaniu, nie martw się. ;; Kocham czytać opowiadania o moim OTP, wiesz? To daje mi tak cholernie dużo radości, nie potrafisz sobie wyobrazić ile. Kocham ich całym serduszkiem, miłość tej dwójki to moje życie. ;;;;
    Byłam bardzo ciekawa, co wymyślisz, serio. I teraz po przeczytaniu z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że pomysł na fabułę jest super, nawet, jeśli samo opowiadanie nie jest specjalnie długie. Niby zwyczajne, bo nie ma tu żadnych jednorożców, gangów albo mieczów świetlnych, ale takie codzienne, typowe sytuacje mają swój urok i mnie bardzo ujmują właśnie takie historie. A, no i zyskałaś dodatkowo moją sympatię tym YoonJinem na początku. XD Ich charaktery są tak bardzo rozbieżne, ale to w jakiś sposób jest bardzo urokliwe, zresztą sama wraz z początkiem mojej Bangtanowej przygody shipowałam tę dwójkę całkiem mocno. ;;
    Cóż, mogłam się tego spodziewać po Jiminie, że nie będzie chciał zranić Kookiego choćby w tak błahej sprawie. No ale jak widać przez tą chęć podniesienia mu samooceny za wszelką cenę (nawet swojego zdrowia i żołądka) doprowadziła do prawdziwego zawodu u Jungkooka, prawda? Ten one shot w bardzo prosty i zarazem ładny sposób pokazuje, jak jedno, początkowo nieznaczące kłamstewko może pociągnąć za sobą coraz więcej i więcej drobnych kłamstw, które koniec końców i tak wychodzą na jaw. Tyle tylko, że im więcej czasu minie, tym gorzej przyswajamy sobie prawdę. Ale co się dziwić takiemu Dżeminkowi? On jest prawdziwym aniołkiem, który zawsze stara się poprawić swoim przyjaciołom humor. Kocham go właśnie za to, że tak się o wszystkich troszczy, choć czasem jest głupiutki, ale zachowuje przy tym taką kochaną stronę, że nawet te przewinienia mimo wszystko uchodzą mu płazem. ;; Cieszę się, że tutaj też przypisałaś mu taką osobowość.
    Mam nadzieję, że doczekam się u Ciebie nieco więcej JiKooków. Nawet, jeśli podobało mi się wiele innych opowiadań Twojego autorstwa, te z OTP zawsze działają w jakiś mocniejszy sposób, chyba rozumiesz. ;;
    To był bardzo przyjemny one shot i cieszę się, że mogłam go przeczytać, masz taki lekki styl pisania i nawet jeśli piszesz o czymś smutnym, tekst nie jest ani trochę ciężki. No nic, lecę przeczytać najnowszy post. Dobranoc~
    Malffu xx

    OdpowiedzUsuń