środa, 14 września 2016

Last picture - Rozdział III cz.1

Danger cz.1

~*~
Taehyung ostrożnie wsunął klucz do dziurki i przekręcił zamek. Uchylił drewniane drzwi, by jako pierwszy wejść do środka. Przekroczyłem próg pokoju, jak tylko Tae wszedł w jego głąb.
Młodszy stał w miejscu. Nic nie mówił. Po prostu rozglądał się po pomieszczeniu, jakby pierwszy raz w życiu widział motelowy pokoik. Chyba nawet przestał na moment oddychać...
- Taehyung? - spytałem ostrożnie. Wtedy Kim się poruszył. Wyciągnął przed siebie rękę i wskazał palcem łóżko przy oknie.
- Ja tam śpię - powiedział. Zrobił krok w przód, z zamiarem podejścia do wybranego posłania. Zanim jednak do niego dotarł, rzucił na materac torbę z ubraniami.
Tae nie miał najlepszego cela. Nawet jeśli rzucił torbę z odległości metra, ta wylądowała połowicznie na szafce nocnej przy łóżku i strąciła lampę. Po pomieszczeniu rozległ się dźwięk tłuczonej porcelany.
Z zażenowaniem przyłożyłem dłoń do czoła, przymknąwszy oczy. Dopiero po chwili popatrzyłem na młodszego kolegę.
Nie ruszał się. Patrzył na potłuczoną lampkę i milczał. Gdy poczuł na sobie mój wzrok, odwrócił w moim kierunku. Miał całkowicie zdziwioną minę.
Spodziewałem się chociaż jakiegoś głupiego "ups" z jego strony, a w zamian za to dostałem niewinny i uroczy, prostokątny uśmieszek.
Cały Taehyung...
Chłopak rzucił się na łóżko i schował twarz w dużej poduszce. Powoli podszedłem do drugiego łóżka, ostrożnie kładąc na nim torbę. Zdjąłem z ramion luźny sweter, po czym zająłem się zbieraniem odłamków porcelany.
- Nie, hyung, ja posprzątam! - Tae zerwał się z miejsca i uklęknął obok, by mi pomóc.
- Ghiaaa! Dzieciaku! Wracaj na to łóżko bo jeszcze sobie krzywdę zrobisz! - Powiedziałem głośnym, zabawnym tonem. Naprawdę bałem się, że dongsaeng może sobie zrobić krzywdę. Ba! Byłem pewny, że jak tylko się za to zabierze, to ucierpię przy tym i ja.
Odłożyłem większe kawałki porcelany, które pozbierałem na jedną kupkę i stanąłem na nogi. Taehyung wstał z łóżka. Już chciał się zabrać do pracy, jednak wtedy złapałem go w pasie i rzuciłem z powrotem na całkiem szerokie posłanie. Młodszy pisnął z rozbawieniem, kiedy kilka razy odbił się od miękkiego materaca.
Upewniwszy się, że Tae nie ruszy się z łóżka, chciałem wrócić do zbierania odłamków lampy. Zanim jednak zdążyłem się w ogóle obrócić, poczułem na swoim ramieniu uderzenie czymś miękkim.
Musiała minąć chwila zanim dotarło do mnie, że to Kim zdzielił mnie poduszką.
Zmrużyłem oczy, robiąc przy tym minę rzuconego wyzwania.
- Czy ty chcesz wojny? - spytałem udawanie poważnym tonem. Tae w odpowiedzi uśmiechnął się do mnie głupio. Już zamachnął się, by ponownie mnie uderzyć, jednak wtedy szybko się odsunąłem i wycofałem. Wziąłem ze swojego łóżka poduszkę.
Zaczęliśmy okładać się wzajemnie. Biegaliśmy po meblach, skakaliśmy po łóżkach, chowaliśmy po kątach.
Poduszkami strąciliśmy tyle rzeczy, że pokój wyglądał teraz tak, jakby właśnie przeszedł przez niego huragan. Chciałem przerwać tę bitwę, kiedy tylko dotarło do mnie, w jak opłakanym stanie był pokój. Przecież dopiero co do niego weszliśmy!
Wtedy jednak Tae z zaskoczenia uderzył mnie poduchą w tył głowy.
Skończyło się to tak, że wybiegliśmy z pokoju. Krzycząc jak oszalały uciekałem przed młodszym. Bez pukania wparowałem do pokoju Jungkooka oraz Jimina.
- Aaa! - Krzyknąłem, mocniej ściskając poduszkę w rękach i tylko czekając na to, aż rozweselony Tae przekroczy pokój naszych przyjaciół.
- Hyung? - Głos Jungkooka wyrwał mnie z, niemalże wojennego, skupienia.
Przeniosłem wzrok z drewnianych drzwi na młodszą dwójkę. Siedzieli na jednym łóżku, oglądając coś na tablecie Jimina.
Zamrugałem kilkakrotnie oczami.
- Hobi hyung, puka się! - Jimin w oburzeniu nadął policzki.
Nie wiedziałem co mam zrobić. Poza tym już słyszałem z korytarza Tae, który nucił melodię ze Star Warsów.
Machinalnie zamachnąłem się i uderzyłem Parka w głowę miękką poduszką.
Chłopak zrobił zdenerwowaną minę, jednak jego oczy zdradzały rozbawienie. Jungkook od razu podłapał zabawę. Wziął poduszkę Jimina i także wymierzył cios w swojego hyunga.
Zdezorientowany czerwonowłosy podniósł się z miejsca.
Do pokoju wkroczył V. Znowu zacząłem uciekać przed młodszym. Machałem przy tym rękami i poduszką. Po drodze przewróciłem krzesło i zdewastowałem łóżko Jungkooka. Maknae jednak się tym nie przejął, gdyż sam dołączył do bitwy. Jimin początkowo miał opory. Chciał nas uspokoić, jednak kiedy przyłożyłem mu poduszką po raz kolejny, nie mógł się powstrzymać.
W pewnym momencie, V ze swoim prostokątnym uśmiechem na ustach rzucił się na mnie z poduszką. Już byłem gotowy pożegnać się ze światem, ale uderzenia wciąż nie poczułem.
- Jungkook... Dlaczego to zrobiłeś...- szepnąłem, klękając obok młodszego, który teatralnie upadł na ziemię.
- Musisz żyć dalej, hyung! Proszę... Zaopiekuj się moim telefonem... - powiedział, idealnie odgrywając rolę ofiary.
Złapał moje dłonie.
- Powiedz Yoongiemu, że to ja... To ja ukradłem jego białą koszulkę. Ona nie zginęła... - wyszeptał.
Nieco zdezorientowany zmarszczyłem brwi.
- Serio? - Szybko wyszedłem z roli tego, za którego życie poświęcił młodszy kolega.
Sprawa była dość stara, jednak Yoongi poruszał ją za każdym razem, kiedy była mowa o ubraniach.
Byliśmy kiedyś u niego w domu i graliśmy w chowanego. Kilka rund. Każdy z nas chociaż raz schował się w jego dość pokaźnych rozmiarów szafie. Następnego dnia Yoongi zaczął oskarżać nas o kradzież białej koszulki ze wzorem cienkiego krzyża na środku. Z tego co pamiętałem, bardzo ją lubił.
Jungkook jakby właśnie zrozumiał, że przyznał się do zbrodni. Otworzył szeroko oczy.
- Nie - powiedział od razu, chcąc jakoś uratować się z sytuacji.
Jimin z Taehyungiem przeciągnęli literkę "u", tworząc tym samym dźwięk nadchodzących kłopotów.
- Yoongi! - Jimin w podskokach ruszył do drzwi. Prawdopodobnie chciał wsypać biednego Jeona.
- Nie, hyung! - Najmłodszy w mgnieniu oka odwrócił się na brzuch i złapał czerwonowłosego za kostkę.
- Zrobię wszystko, tylko nie idź do Yoongiego! - W głosie Jungkooka można było usłyszeć desperację. Na ustach Jimina dostrzegłem nieco chuligański uśmieszek.
- Kookie, masz szansę się wycofać - powiedziałem ostrzegawczo, siadając okrakiem na plecach maknae.
Nie podobał mi się ten pomysł... Takie historie nigdy nie kończyły się dobrze. Tym bardziej, że znałem Jimina i doskonale wiedziałem, jaki jest. Bóg wie co mu strzeli do głowy i jak wykorzysta Jungkookowe "zrobię wszystko".
- Hobi hyung ma rację! Yoongi wybaczy ci tę koszulkę. - zapewnił Tae, który usiadł na udach Jungkooka.
Najmłodszy odwrócił lekko głowę, by spojrzeć na mnie i V.
- Co ja, poduszka? - rzucił z lekką pretensją. Dostrzegłem jedynie to, że mocniej zaciska palce na kostce Jimina. Po chwili z ust czerwonowłosego wydobył się przeciągły jęk, wywołany wbiciem paznokci w jego skórę.
- Stoi - powiedział w końcu. Jungkook puścił kostkę hyunga, a ten ukucnął przy nim i pogłaskał go z czułością po głowie. Wyglądał teraz naprawdę groźnie. Jakby w przepełnionym urokiem i niewinnym chłopaku obudziło się jego całkowite przeciwieństwo. Okrutny, zły, trochę perwersyjny Jimin.
- Hyung, nie chcesz się zamienić pokojem? - Najmłodszy tym razem złapał mnie za kostkę, która znajdowała się na wysokości mniej więcej jego biodra.
- Ja? - wskazałem na siebie palcem.
- Jungkook! To nie fair! - I znowu powrócił ten uroczy Chimchim, który nadął dolną wargę, skrzyżował na piersi ręce i po wyprostowaniu się, tupnął nogą.
- Nie chcę - powiedziałem. Sam jednak usłyszałem wahanie w swoim własnym głosie.
- Na pewno? - Nagle poczułem, jak paznokcie Jungkooka wbijają się w moją kostkę.
- N-na p-pewno - zapewniłem, starając się wytrzymać ból.
- Dziękuję hyung! - Cierpienie wywołane wbijającymi się paznokciami Jungkooka w małym stopniu załagodziło przytulenie Taehyunga, który z zadowoleniem przytulił się do moich pleców.
- Ja też dziękuję! - rozweselony Jimin przykucnął obok mnie i również mnie objął.
W momencie, w którym Park przytulił się do mnie, poczułem dreszcze. A wydawało mi się, że już mi przeszło...
Krzyknąłem, kiedy poczułem, jak Kookie mocniej wbija paznokcie w moją kostkę.
- Ten dzieciak! - warknąłem. Jimin i Taehyung puścili mnie z uścisku. Wstałem z pleców Jungkooka. Odszedłem na metr, by uwolnić kostkę z ręki maknae.
- Możecie być kurwa ciszej?! - Usłyszeliśmy głos Yoongiego z korytarza. Już po chwili drzwi do pokoju otworzyły się, a w progu stanął Min. Miał mokre włosy i ubrany był w jakieś luźniejsze ubrania. Prawdopodobnie był już po prysznicu.
- Słychać was w całym korytarzu! I łoo... Co to za pierdzielnik?! - Hyung rozejrzał się po pokoju, kładąc ręce na głowie. Zamrugał kilkakrotnie oczami jakby licząc na to, że wszystko mu się śni.
Gdy Yoongi zaczął się denerwować, przeklinał. Czasami nawet potrafił budować zdania z samych przekleństw, a gdy brakowało mu bluzgów, wymyślał po prostu nowe.
Musieliśmy być naprawdę głośno, skoro pofatygował się z pokoju obok, by przyjść.
Nieco zdezorientowany rozejrzałem się po pokoju Jungkooka i Jimina. I tak wyglądał lepiej niż mój oraz Tae...
- Hyung! - V zerwał się z ud maknae, po czym podszedł do Yoongiego.
- To Jungkook ukradł twoją białą koszulkę! - powiedział.
Kookie w tym czasie oparł czoło o podłogę i westchnął. Wymamrotał coś, co dla mnie brzmiało jak modlitwa o opiekę nad duszą.
Tae, ty okrutniku!
[...]
Oczywiście nie obyło się bez reprymendy ze strony Yoongiego, który kazał wszystkim posprzątać bałagan. I ten w pokoju maknae oraz Jimina, i ten w naszym.
Jakby tego było mało, zawołał Jina, a ten skarcił nas jeszcze bardziej. Jednak w przeciwieństwie do Mina, on pomógł nam ogarniać pokoje.
Yoongi tylko ciągle marudził. Chodził od pomieszczenia do pomieszczenia sprawdzając, czy przypadkiem nie odpoczywamy. Skończył dopiero wtedy, kiedy usiadł na moim łóżku. Zrobił to tylko na chwilę, by popatrzeć na już ogarnięty pokój.
Potem po prostu zasnął. Jak leniwiec. Skulił się na materacu.
- Hobi, weźmy go może do pokoju. - Spojrzałem na Seokjina, który stanął obok mnie nad śpiącym Yoongim.
- A jeśli przypadkiem go obudzimy? - spytałem, trzęsąc się ze strachu na samą myśl.
- No... Trudno. Lubi cię, więc tobie wybaczy - powiedział, drapiąc się z dezorientacją po głowie.
- Ech, wybaczy. Ostatnim razem, kiedy go obudziłem, to zbluzgał mnie takimi słowami, których w życiu nie słyszałem. - Przewróciłem teatralnie oczami. - Poza tym, ciebie też lubi hyung - dodałem.
Skierowałem swój wzrok na stojącego obok Jina.
- Generalnie to chyba wybaczyłby każdemu. No, może poza Jiminen i Namjoonem. Ej serio, czemu my się go tak boimy? - Seokjin zmarszczył brwi. W przypływie heroizmu i odwagi złapał śpiącego Yoongiego za ramiona.
Heroizmu i odwagi? Chyba głupoty...
- Yoongi-ah! - zawołał.
Suga otworzył oczy, po czym przewrócił na drugi bok, twarzą do nas. Jego mina nie zdradzała nic poza zmęczeniem.
- Nie śpij na łóżku Hobiego. Chodź, pójdziemy do pokoju. Namjoon też zasnął. - Głos Seokjina był spokojny, opanowany. Ciepły. Czasami brzmiał jak anioł, który zstąpił na ziemię, by ocieplić nasze serca.
Nawet Yoongi, który normalnie obrzuciłby każdego, kto ośmieli się mu przerwać sen, przekleństwami, wyzwał od najgorszych, teraz wstał i bez słowa uwiesił się jednym ramieniem na starszym koledze.
Jin objął młodszego w pasie, by przypadkiem nie zsunął się na ziemię.
Co jak co, ale Seokjin mógł pocieszyć się respektem. Nawet u Yoongiego. Nie byłem do końca przekonany czy to wychodzi tylko i wyłącznie z różnicy wieku. Pewnie ich długoletnia znajomość też ma na to jakiś wpływ. Jeśli faktycznie tak jest, to dlaczego mnie nie darzy taką pobłażliwością? Przecież całą trójką znamy się od przedszkola!
- Pamiętaj, że za godzinę widzimy się na dole - powiedział najstarszy, zanim opuścił mój pokój. Ciężko mu się szło ze zwłokami Yoongiego, jednak dał radę.
Zamknąłem za dwójką hyungów pokój, po czym podszedłem do torby, by wyjąć czyste ubrania, ręcznik i kosmetyczkę. Położyłem rzeczy na brzegu łóżka, a po chwili sam na nim usiadłem.
Sięgnąłem po telefon. Zacząłem przeglądać stronę z wiadomościami dnia, pogodą... Robiłem wszystko, by zabić czas w oczekiwaniu na to, aż Taehyung zwolni łazienkę.
Nagle urządzenie zawibrowało. Ekran się ściemnił, by po chwili wyświetlić zdjęcie z moim ojcem.
Zielona słuchawka czy czerwona?
Trzymałem telefon w dłoni, nawet nie zbierając się do tego, by nacisnąć którykolwiek przycisk. Melodia "Sorry sorry" Super Juniora rozbrzmiewała po całym pokoju. Lubiłem tę piosenkę. Zawsze poprawiała mi nastrój swoją melodią i zachęcała do tańczenia.
Wiele razy nie dobierałem telefonu tylko dlatego, że od razu zbierałem się do wykonania układu. Nawet, jeśli był to środek ulicy. Jimin często karcił mnie za to, że nie odbieram połączeń. Jednak kiedy był ze mną i akurat ktoś dzwonił, tańczyliśmy razem. Wtedy moje ignorowanie telefonów chyba mu nie przeszkadzało...
- Hyung, czemu nie dobierzesz?
Usłyszałem nagle głos Taehyunga, który wyszedł z łazienki. Mniejszym ręcznikiem wycierał swoje włosy, które niesfornie opadały na jego twarz.
Przeniosłem na niego swój wzrok i pokręciłem głową.
- Bo nie - odpowiedziałem jedynie. Cóż, nie była to może dojrzała odpowiedź w pełni dorosłego mężczyzny, jednak nie miałem innej.
Miałem mu powiedzieć o wszystkim? O tym, że nasze rozmowy zaczynają się od "cześć", przechodzą do pytania "Czy wszystko w porządku?", na które odpowiadam "pewnie", a kończą na "aha, w takim razie dobrze"?
Nienawidziłem ojca z całego serca. Oczywiście szanowałem to, że wspiera mnie wciąż materialnie... Ale nic poza tym. Wcześniej sam nawet nie napisał.
Dopiero, kiedy Yoongi poinformował ojca o mojej próbie samobójczej, ten zaczął się odzywać. Chce nagle zgrywać idealnego tatusia? Dobre sobie.
- To twój ojciec. Powinieneś z nim mimo wszystko porozmawiać - głos Tae był delikatny. Brzmiał tak, jakby nie chciał nadepnąć na minę i od razu to wyczułem.
- Tae, możemy nie poruszać tego tematu? To moja sprawa... - warknąłem lekko podirytowany. Wyciszyłem telefon i schowałem go pod poduszkę. Wziąłem rzeczy, po czym zniknąłem za drzwiami łazienki.
[...]
Gdy wyszedłem spod prysznica, Taehyung leżał w łóżku, odwrócony twarzą do dużego okna, za którym rozpościerał się widok na las i górę.
Może i motel, w którym się zatrzymaliśmy nie był drogi, jednak ten widok był zdecydowanie bezcenny.
Sam wsunąłem się pod kołdrę. Nastawiłem budzik. Cóż, snu nie pozostało mi dużo, bo raptem 15 minut. Zawsze coś... Na drzemkę starczy.
- Przepraszam hyung. Chcę ci tylko pomóc. - Głos Taehyunga był pełny poczucia winy i smutku.
Zdziwiony odwróciłem się na materacu, by móc spojrzeć na dongsaenga. A raczej jego plecy.
- Tae, o czym ty mówisz?
- Bo... Jesteś takim smutnym człowiekiem. Ja wiem, że się śmiejesz, być może i nawet dobrze bawisz. Ale gdy przychodzi co do czego, to jesteś smutny. Hobi, ja się boję, że znowu coś się z tobą stanie - powiedział. Teraz jego ton się łamał.
Nie widziałem jego twarzy, jednak w szybie dużego okna dostrzegłem, jak zaciśniętą dłonią wyciera policzek.
Zamurowało mnie. Nie wiedziałem, co mogłem mu w tamtej chwili powiedzieć.
Czy on cały czas o tym myślał? Jak bardzo musiała dotknąć go moja próba samobójcza, żeby doprowadzić go do takiego stanu?
Taehyung, co tak naprawdę siedziało w twojej mądrej głowie?
Podniosłem się z łóżka. Nawet nie będąc do końca świadomym swoich ruchów, po prostu podszedłem do posłania Tae. Wślizgnąłem się pod kołdrę przyjaciela. Objąłem go ramieniem i przytuliłem do jego pleców.
- Dziękuję, że się o mnie martwisz. Ale niepotrzebnie. Czuję się teraz o wiele lepiej - powiedziałem spokojnie. Spojrzałem zza ramienia Tae na jego odbicie w szybie. Chłopak patrzył się na widoczną część mojej twarzy.
Nie mogłem zrobić nic innego, jak tylko się do niego uśmiechnąć.
- Naprawdę? - spytał, nie odwracając swoich bystrych oczu od mojego odbicia.
- Naprawdę. Obiecuję ci, że nie zrobię więcej niczego głupiego. Więc proszę, nie bądź smutny z mojego powodu. - Pogłaskałem pocieszająco jego ramię.
Znowu czułem się winny. Winny temu, że zawsze wesoły Taehyung nagle zaczął myśleć o takich rzeczach. Dlaczego wciąż nie mogłem pozbyć się tego uczucia swojej beznadziejności?
Byłem słaby. Składałem Taehyungowi obietnicę, której wypełnienia tak na dobrą sprawę nie mogłem mu zagwarantować.
- Dotrzymaj tej obietnicy, dobrze? Nie lubię być w złym humorze - powiedział i złapał moją rękę. Lekko się podniósł, by przełożyć moją rękę pod swoją głowę. Nieco się zniżył i dzięki temu wygodnie ułożył się na moim ramieniu.
Przymknąłem na chwilę oczy. Nieco opuściłem głowę, przez co momentalnie dotarł do mnie zapach jego ulubionej, aromatycznej odżywki do włosów.
Miałem wrażenie, że właśnie to był zapach Taehyunga - jaśmin.
Wiele rzeczy odróżniało Tae od reszty przyjaciół. Przede wszystkim to, że był... czysty. Robił różne, głupie rzeczy, mówił bzdury, ale nie tworzyły one ani jednej rysy na jego nieskalaności.
Szczerość Taehyunga być może i wychodziła z jego lekkomyślności oraz naiwności, ale nie uważałem tego za wadę. Wręcz przeciwnie - w tym wszystkim tkwił właśnie jego urok.
Jego zapach mnie uspokajał i wyciszał. Nigdy bym o tym nie pomyślał.
Tak właściwie to dopiero teraz zacząłem zwracać uwagę na rzeczy, których nie widziałem czy nie doświadczyłem wcześniej.
Nastała cisza. Jedynymi odgłosami w pokoju były nasze głębokie, spokojne oddechy. Taehyung leżał całkowicie rozluźniony. Miałem wrażenie, jakby właśnie zasypiał.
Nagle drzwi do pokoju otworzyły się z impetem, a do środka wpadł Jimin.
- Hobi hyung, Tae, chodźcie do trójki. Jest akcja - powiedział nieco przejętym głosem.
Niechętnie otworzyłem oczy i skierowałem je na dongsaenga.
Poczułem jak V jedynie obraca się na drugi bok, mocniej naciągając na siebie kołdrę. Chyba naprawdę był zmęczony.
- Co się stało? - spytałem. Wstałem z łóżka i przeczesałem dłonią ciemne włosy. Poszedłem za Jiminem do pokoju Yoongiego, Jina oraz Namjoona. Nie naciskałem na Taehyunga. Powinien chwilę odpocząć.
Gdy razem z Parkiem weszliśmy do pokoju, zastałem dość niecodzienny widok. Jungkook siedział na krześle na środku pokoju. Dookoła niego, z zamyślonymi minami krążyli Jin oraz Namjoon. Suga siedział na łóżku po turecku, patrząc się bezczelnie na najmłodszego.
- Co wy tutaj za egzorcyzmy na Kooksie odprawiacie? - spytałem półżartem, zamykając za sobą drzwi.
- Żadne egzorcyzmy! - naburmuszył się Jin, którego wyrwałem z zamyślenia. Był zdenerwowany i to pewnie przez to poczułem, że naskoczył na mnie jakbym właśnie zrobił mu największą krzywdę świata.
W obronnym geście uniosłem ręce.
- No dzieciak z domu uciekł - powiedział Namjoon.
- Co? - Ze zdziwienia otworzyłem usta.
- No normalnie! Dzieciak zwiał z domu i dlatego jest z nami! Rodzice przyszpilili go do pokoju. - Jin pomasował palcami zatoki czołowe i zatrzymał się w miejscu.
- To przez te 4% na egzaminie? - spytałem, wskazując palcem na Jungkooka.
- Hyung, prosiłem, żebyś nikomu nie mówił... - wtrącił szeptem, zerkając kątem oka na Jimina.
Za odezwanie się został zdzielony w tył głowy przez Yoongiego, który pofatygował się i wstał z łóżka.
- Słuchaj no. Gdybyś powiedział nam, że zwyczajnie w świecie nie możesz jechać, to moglibyśmy załatwić tę sprawę z twoimi rodzicami. Jak mamy to teraz zrobić? Wyjdzie na to, że to my jesteśmy ci źli - powiedział Yoongi, podchodząc do krzesła, na którym siedział Kookie. Oparł się ręką na drewnianym oparciu.
- Hyung, to nie tak. Ja po prostu naprawdę chciałem z wami jechać, za wszelką cenę. - Kookie starał się jakoś wybronić z tej całej sytuacji. - To mogą być moje ostatnie wakacje z wami... - dodał szeptem.
Chyba każdy w tym momencie zamarł.
- Jak to ostatnie? - Namjoon usiadł na brzegu łóżka, jednak nie odwrócił wzroku od maknae. Każdy z nas chyba teraz wlepił w niego swoje spojrzenie.
- Mam propozycję studiowania w Japonii.
Kątem oka zerknąłem na Jimina. Zacisnął ręce w pięści, a jego oczy rozszerzyły się w zdziwieniu i zapłonęły czymś na pograniczu tęsknoty, rozczarowania oraz złości.
Widząc jego reakcję, poczułem ukłucie w sercu.
Dlaczego na mnie nie mógł patrzeć w ten sposób?
- Ty w Japonii? Ze swoimi 4% z angielskiego? - Yoongi wskazał palcem na maknae.
- Z japońskiego miał najwyższy wynik w całym kraju - dopowiedział szybko Namjoon.
Park zacisnął mocniej zęby, jak tylko wymienił chwilę spojrzenie ze zrezygnowanym Jungkookiem.
Szatyn po chwili spuścił głowę.
- I mam zamiar ją przyjąć - dodał w końcu.
W pokoju zapadła cisza, którą zakłócały jedynie kroki Seokjina, kręcącego się po pomieszczeniu w tę i wew tę. Jungkook siedział ze spuszczoną głową, nie będąc w stanie spojrzeć na żadnego z nas.
- Fajnie - powiedziałem nagle. Kookie jakby szukając nadziei uniósł na mnie wzrok. Podobnie zresztą jak pozostali.
- Znaczy... Fajnie, że zostałeś doceniony. To naprawdę duża szansa! Głupio byś nawet postąpił, gdybyś nie przyjął tej propozycji. Poza tym - daj spokój. Japonia wcale nie jest tak daleko. Gdyby to była Ameryka, Europa... No, mógłby być problem. Ale Japonia? Wsiadasz w samolot, godzina i już jesteś na miejscu. - Wzruszyłem ramionami.
- Poza tym - ciągnąłem - mamy przed sobą najlepsze tygodnie życia. Chcecie łapać doła z tego powodu? Okay, nasz mały Jungkook dorósł i zaraz rozpocznie dorosłe życie, nawet mi się słabo robi, gdy o tym myślę. Ale jeśli przeniesiesz się do Japonii, to przecież nie przekreśla naszej przyjaźni, prawda?
Uśmiechnąłem się delikatnie do maknae. Chłopak kiwnął głową, jakby nagle odzyskał pewność siebie.
- Co ma być to będzie. Mamy przed sobą długą podróż. Wakacje się jeszcze nie skończyły - powiedział, podnosząc się z krzesła. Yoongi westchnął jakby z ulgą, po czym złapał chłopaka za rękawek koszulki.
- Za narobienie nam stresu stawiasz obiad. I zaraz dzwonimy do twoich rodziców.
Maknae pokiwał zgodnie głową. W tym samym momencie Jimin wyszedł z pokoju, tłumacząc się dzwoniącym telefonem. Ile było w tym prawdy? To wiedział chyba tylko sam Park.
Seokjin już ruszył z miejsca by iść za młodszym, jednak złapałem go za nadgarstek, by dał Chimchimowi spokój.
- Co tutaj się wydarzyło? - W progu z czerwonowłosym minął się Taehyung, który przecierając dłonią zmęczone oko, wszedł do środka.
- Nic. Opowiem ci później - zapewniłem. Poczułem jak Seokjin opiera się o moje ramię i splata na nim swoje dłonie.
- Dobra. Musimy tylko poczekać na Jimina i idziemy na miasto. Siedzę w tym pokoju od kilku godzin. Już mnie stawy bolą od nicnierobienia - marudził Namjoon.
- Chciałbym iść na spływ kajakowy. - Wszyscy spojrzeliśmy na maknae, który podekscytował się na samą myśl o spływie.
- O, o! Ja też! - Taehyung podskoczył w miejscu. Praktycznie każdy podłapał pomysł spływu. Nawet Yoongi nie protestował.
Mnie osobiście zrzedła mina. Nienawidziłem tego typu rozrywki. Od głupiej zjeżdżalni na placu zabaw bolała mnie głowa, a co dopiero od takich atrakcji? O nie. To dla mnie za dużo.
Nie chciałem się jednak sprzeciwiać i psuć im zabawy.
- Hobi chyba tutaj zejdzie - stwierdził z lekkim rozbawieniem Seokjin, który stojąc najbliżej mnie, dokładnie widział jak pobladłem.
- Nie, w porządku. Chcę spróbować.
- Na pewno? Nie musisz się przecież do niczego zmuszać - zapewniał Namjoon.
- Tak, jestem pewny - kiwnąłem głową, wymuszając na sobie uśmiech.
To będzie chyba długi i męczący wieczór...


~*~

^ Łoo... Ok, ok. Jestem geniuszem. Usunęłam przez przypadek treść tej notki, więc dodaję ją po prostu od nowa... Musiałam się naszukać w jakiś kopiach zapasowych google, żeby dotrzeć do tej treści, bo nigdzie w komputerze nie miałam zapisanego tego rozdziału, a z bloga mi totalnie zniknął *-* Mam nauczkę, żeby zapisywać wszystko co piszę na dysku... Właśnie to zrobiłam.
Miałam takiego stresa, że znowu będę musiała od nowa to pisać! Ale się wtedy wkurzyłam! Cały post poszedł się miziać! Ghiaaa!
Przetrzepałam cały komputer w poszukiwaniu posta, ale nigdzie go nie było. 
No nie. Już po mnie.
Ale na szczęście internet nie wybacza, co w internecie, to nie zginie.
Dziękuję google, że zapisuje wszystko w pamięci podręcznej!
Jestem wdzięczna, bo już zaczęłam pisać przepraszającego i żalącego się posta xD 
Brawa dla Motionless Min! 
Ok, przepraszam. Jestem bardzo nieuważnym człowiekiem.

5 komentarzy:

  1. PRZYBYWAM!!
    Jeju, dziewczyno, rok szkolny się zaczął, a Ty nadal dodajesz tak często rozdziały i one shoty... Czy ty wiesz, że ja właśnie przez Ciebie nie śpię po nocach i rano wyglądam w szkole jak zombie? TT czy ty jesteś na baterie, że tak ci szybko idzie pisanie? Pls, też tak chcę. XD Ale ok, rób tak dalej, nie przeszkadza mi to. *^*
    Waaaa, kocham to opowiadanie. To moja ulubiona seria na Twoim blogu, zdecydowanie. Perspektywa Bangtanów na wakacjach jest jednocześnie nieco przerażająca i zarazem ekscytująca, zawsze dzieje się tam tyle zabawnych sytuacji! A ja tutaj autentycznie się śmiałam do siebie (a ludzie w busie patrzyli xd). Chociaż był moment, w którym zrobiło mi się mega smutno, a nawet dwa, ale do tego przejdę zaraz. ;;
    Kurczę, już na początku rozbawiło mnie bardzo to zakończenie bitwy na poduszki. Leżący Kook i siedzący na nim Hoseok oraz Taehyung, podczas gdy Jimin stoi sobie obok i obmyśla złowieszczy plan dla Kookisia. <3 Aaa, naprawdę ciężko jest mi tutaj stwierdzić, jakie wymyślisz pairingi. Nie chcę, żeby Hoseok cierpiał, o nie, ani trochę, ale z drugiej strony JiKook... Ech. Liczę na to, że rozwiążesz to jakoś bezboleśnie i żaden z chłopców nie będzie za bardzo płakusiał potem, a moje serduszko zostanie nienaruszone. :< O, za YoonKooka też się nie obrażę, kocham ten pairing. :') Chociaż jeśli chodzi o Yoongsa, to w tym ficku najbardziej widzę go z Yoongim.
    Ech, ucieszyłabym się, gdyby Hobi wyleczył się z tej nieodwzajemnionej miłości do Jimina i przelał swoje uczucia na Taehyunga, który tak bardzo się nim przejmuje. Kocham takiego Tae, wiesz, z jednej strony głupiutki i uroczy, a z drugiej mądry i bardzo opiekuńczy. Widzę go właśnie takiego i nie lubię, kiedy ludzie w fickach robią z niego kompletnego debila, bo on przecież na to nie zasługuje.
    Aaa, i aż się popłakałam, kiedy Jungkook powiedział, że ma szansę studiować w Japonii! Najbardziej było mi szkoda Jimina (okrutna ja, przepraszam), ale tego można się było spodziewać... jeju, niech między tą dwójką zaiskrzy coś, bo później ChimChim będzie żałował, że nie wykorzystał dobrze ich wspólnego czasu. Buu, czemu burzysz mi JiKooki, ma harteu is omaiga. :<
    I już się nie mogę doczekać, aż opiszesz spływ kajakowy! Tak, już widzę tego Hobiego, który kurczowo trzyma się swojego kajaka, żeby przypadkiem nie wrąbać się do wody. XD Typowy Hobiś, nasza nadziejka. ♥
    Mam nadzieję, że nie będę musiała czekać na kolejny rozdział bardzo długo! Ubóstwiam "Last Picture", pamiętaj.
    Miłej nocy! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Chociaż jeśli chodzi o Yoongsa, to w tym ficku najbardziej widzę go z Yoongim." <-- trzeba być mną, żeby coś takiego napisać. XDD Chodziło mi o Jina, przepraszam. :')

      Usuń
    2. Niestety nie jestem na baterie xD Ale mam nieskończone pokłady energii. Nawet nie wiem przez co. To dlatego. Przepraszam >.<
      Wiesz jak zawsze mi się mordka cieszy, kiedy czytam twoje komentarze? Są takie cenne *płacze ze szczęścia bo Malffu*.
      Z pairingami cóż... Ach, nie zdradzę. Wtedy nie byłoby już tej frajdy xD Ale pewnie wszystko mi się jeszcze zmieni w trakcie pisania *-* Się zobaczy.
      I spoko, spoko. Co się przejmujesz. Przecież Min Yoongi to idealna partia dla Mina Yoongiego. Gdyby można było wyjść za samego siebie, myślisz, że by tego nie zrobił? xD
      A co do Tae... Mnie nawet drażni, kiedy robią z niego takiego właśnie debila. Ok, on może jest troszkę głupiutki, nieogarnięty itakdalej i takdalej, ale oh come on! To mimo wszystko dorosły człowiek przecież jest *-* Nawet jeśli sam mówi, że jego mentalny wiek to 3... Na ten temat mogłabym się właściwie rozpisać, ale daruję sobie bo szybko się denerwuję xD
      Cieszę się bardzo, że "Last picture" ci podeszło :)
      Dziękuję!
      ♥♥♥

      Usuń
  2. Hmmm hmmm przeczytałam rozdziały tego opka i teraz czekam na więcej! :)
    Jestem pod wrażeniem. Szalenie mi się podoba, jak opisujesz emocje bohaterów < jara się >
    I tyle fajnych scen!
    Dobrze,że tu wpadłam :D

    tulam i buziam i przesyłam tęczowe jednorożce :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *jaram się, że się jarasz*
      Cieszę się, że i "Last picture" ci się spodobało ^^
      Serio! Aż mi się tak milusio robi :3
      Odtulam, odbuziam i również wysyłam jednorożce! ♥

      Usuń