niedziela, 25 grudnia 2016

Dear Santa haraboji,


| VHope | Fluff | Świąteczne | Miniaturka |

Drogi Dziadku Mikołaju*,

Byłem w tym roku grzeczny! Tak mi się przynajmniej wydaje. Tylko kilka razy powiedziałem Jiminowi, że jest niski i zasmuciłem go tym. Ale potem zaraz przeprosiłem! Obiecuję, że nie będę się więcej z niego naśmiewał! Chociaż jest to bardzo kuszące.
Ze złych uczynków, powinienem jeszcze wspomnieć o wyrzuceniu z okna wszystkich gier Hoseoka hyunga…
Pokłóciliśmy się wtedy i w złości wyrzuciłem jego rzeczy, a potem te były już nie do użytku. Wiem, że zrobiłem źle. Było mi bardzo głupio z tego powodu. Nie miałem zbytnio pieniędzy by mu to wszystko odkupić, ale Hoseokie powiedział, że zadośćuczyniłem, kiedy potem się kochaliśmy.
To… chyba dobrze, prawda?
Zrobiłem jeszcze jedną złą rzecz, a mianowicie dolałem razem z Jungkookiem do szamponu Yoongiego hyunga rozjaśniacza. Miał po nim bardzo kolorowe włosy i bardzo spalone. On mi chyba tego do tej pory nie wybaczył. Jest mi z tego powodu bardzo, bardzo, bardzo przykro. Naprawdę.
Mam nadzieję, że zapisałem się na “grzeczną listę”, dziadku.
Jeśli jednak nie, to proszę, byś zignorował dalszą część listu i w tym miejscu życzę Ci powodzenia i siły, byś mógł ucieszyć wszystkie dzieci, które na to zasługują! :)
Jeśli jednak zasłużyłem na prezent, to oto lista rzeczy, o które chciałbym prosić.

Jak dobrze wiesz, najważniejszą osobą w moim życiu jest Jung Hoseok. Dlatego chciałbym Cię prosić o jego zdrowie. Hyung jest czasami naprawdę nieznośny, kiedy choruje.
Poza tym nie lubię, kiedy coś go boli. To smutny widok i czuję się bardzo bezradny, że nie mogę mu pomóc. A mamy tyle planów!
Właśnie, co do planów. Chciałbym Cię jeszcze prosić o bilet do Ameryki. Dla Hobiego. To jego marzenie.
Dostał propozycję stażu w jakiejś ogromnej agencji tańca, ale nie mamy pieniędzy, żeby się tam przenieść.
Oczywiście bardzo bym chciał, abym mógł polecieć razem z nim, jednak wiem, że takie bilety nie są tanie. Dlatego proszę Cię o tylko jeden.
Dosłownie chwilę temu zepsuły się lampki choinkowe i przestały świecić. Nie kupię już nowych, bo wszystko zamknięte! Gdybyś więc mógł podarować nam nowe lampki! Chcę, żeby choinka świeciła dla mnie i dla Hobiego, żeby rozjaśniła, ociepliła nam święta. I chcę też, żeby spadł śnieg, abyśmy mogli lepić bałwana.
Proszę Cię także o mnóstwo czekolady, bo hyung lubi, o rękawiczki dla niego ponieważ zawsze je gubi. Kupiłem mu co prawda jakieś, ale nie wiem, czy mu się spodobają. No i pewnie zaraz je zgubi.
Chciałbym także duży kocyk, pod którym mógłbym ukryć się z Hobim w chłodne dni.
I pragnę, żebyś podarował mi chyba najważniejszą rzecz z tego wszystkiego - uśmiech hyunga i siłę, by nasze uczucie nie wygasło. Chciałbym, aby Hoseokie kochał mnie zawsze.

A! I jeszcze jedno! Czy mogę dołożyć do listy japońskie mochi z czerwonej fasoli i zapachową świeczkę? Najlepiej o zapachu mango :)

Życzę Ci przyjemnych świąt i spełnienia wszystkich Twoich marzeń,
bo zawsze to Ty dbasz o nas, dziadku!

Z wyrazami szacunku
Kim Taehyung

Tae szybko przejrzał napisany list w celu wyłapania błędów. Gdy nic wielkiego nie rzuciło mu się w oczy, zgiął papier i włożył do koperty, którą od razu zakleił. Wsunął ją do swojej mikołajkowej, czerwonej skarpetki zawieszonej nad kominkiem.
Sprawdził jeszcze, czy z tej obok należącej do Hoseoka jakimś cudem nie uciekł jego prezent, po czym przeczłapał do sypialni. Poprawił swoje krótkie, białe spodenki w czerwoną kratkę, zarzucił na kołdrę koc i dopiero wsunął się do łóżka. Przytulił twarz do poduszki, a już po chwili usnął.

Hoseok chciałby posiadać moc przyspieszania czasu. Może dzięki temu nie zostawiłby swojego chłopaka samego w wigilijny wieczór. Jedynym pocieszeniem dla niego było to, że Tae spędził czas w gronie swoich przyjaciół.
Jung pragnął jak najszybciej wrócić do domu, rzucić się na łóżko i poprzytulać do swojego małego skarba. Dlatego jak tylko zobaczył swojego zmiennika, od razu pognał na zaplecze, wziął swoje rzeczy i niemal wybiegł ze stacji benzynowej.
Ile tylko miał siły w nogach biegł na przystanek. Przyspieszył szczególnie wtedy, kiedy zobaczył, że jego autobus właśnie się zatrzymał. Niestety nikt nie wsiadał, nikt nie wysiadał, a kierowca zdawał się nie widzieć pędzącego jak na złamanie szyi Hoseoka.
Jung zrezygnowany stanął w miejscu i odchylił głowę do tył, kiedy mógł jedynie pomachać na do widzenia swojemu jedynemu o tej godzinie transportowi do domu.
Łapiąc oddech podszedł do tablicy rozkładowej.
Godzina - tyle będzie musiał czekać na kolejny autobus.
- W sumie w tyle to ja zdążę dojść do domu - pomyślał.
Wyciągnął z kieszonki plecaka słuchawki. Podpiął je do telefonu i w akompaniamencie ulubionej piosenki ruszył w stronę swojego małego mieszkanka, które dzielił razem z Taehyungiem.
[...]
Brunet po cichutku uchylił drzwi mieszkania. Ostrożnie wszedł do środka i niczym myszka rozebrał się z wierzchnich ubrań. Przeczesał jeszcze mokre od śniegu włosy. Pech chciał, że akurat dzisiaj śnieg musiał zacząć padać. Normalnie by się z tego ucieszył, ale przejście tylu kilometrów z prószącym prosto w oczy śniegiem nie było ani trochę przyjemne.
Młody mężczyzna przeszedł do salonu. Nie widząc jednak nigdzie Tae, zajrzał do sypialni.
Jego urocze słoneczko pewnie już od kilku godzin słodko spało.
Jung uśmiechnął się sam do siebie, po czym po cichu zamknął drzwi. Skierował wzrok na zwieszone, świąteczne skarpetki, które, tak jak się spodziewał, już były nieco wypchane.
Wyjął z plecaka swój prezent dla Taehyunga. Chciał włożyć kopertę i pudełeczko do środka, kiedy zobaczył biały list.
Tae co roku pisał wiadomość do Świętego Mikołaja. Wiedział, że są to bajki dla dzieci, ale chciał wierzyć. A Hoseok nie planował odbierać mu tej wiary i nadziei, że jego wszystkie, dobre uczynki zostaną nagrodzone.
Jung z reguły nie czytał listów, które napisał Tae. Jednak przez ten rok dość sporo się wydarzyło i ciekawość wygrała nad chęcią oddania chłopakowi jego prywatności.
Włożył prezenty do skarpety, a po chwili wyciągnął z niej list. Ostrożnie go otworzył.
Bystry wzrok Hoseoka śledził każde, zapisane przez młodszego słowa. W jego głowie pojawiła się jedna myśl:
- A czego Tae chciałby dla siebie?
Wszystko, co Kim zawarł w liście dotyczyło Junga.
Hoseok uśmiechnął się pod nosem, kiedy po przeczytaniu listu, przyjemnie ukłuło go serce. Tae naprawdę wylewał swoje uczucia i już sam fakt, że nie pragnął niczego innego niż tylko swojego ukochanego sprawił, że dla Hoseoka Kim lśnił z każdą chwilą coraz bardziej.
Brunet sięgnął po kartkę i długopis. Napisał kilka zwrotnych słów, a następnie dołożył to do skarpetki młodszego.
Po krótkim prysznicu wszedł do sypialni, gdzie od razu przytulił do siebie drobne, szczupłe ciałko Taehyunga. Z nadmierną czułością ucałował skroń śpiącego chłopaka i odnalazłszy jego dłoń, splótł szczelnie ich palce.
[...]
- Hyuuung!
Radosny głos Tae wybudził Hoseoka ze słodkiego snu. Uchylił jedno oko, potem drugie, ale w sypialni nie zobaczył nigdzie swojego chłopaka.
Dopiero po dłuższej chwili ten pojawił się w pomieszczeniu, trzymając w obu dłoniach po jednej skarpetce.
- Przepraszam, że poszedłem spać. Jiminie poczęstował mnie jakimś szampanem i szybko zrobiłem się senny.
Blondyn wspiął się na łóżko, po czym spojrzał przepraszającym wzrokiem na powracającego do życia Hoseoka.
- W porządku. Dobrze, że nie czekałeś na mnie. Wróciłem dopiero po 2 w nocy - odparł starszy z porannym, zachrypniętym tonem i przyłożył palec do policzka.
Tae nie musiał długo się zastanawiać. Już po chwili odcisnął swoje całuśne wargi na wskazanym miejscu, wcześniej zwilżając je nieco koniuszkiem języka.
Jung wykorzystał sytuację, że jego ukochany wciąż jest blisko, więc delikatnie przyciągnął go za kark do pocałunku, który Taehyung oczywiście odwzajemnił z ogromną czułością.
Po chwili czułości młodszy odsunął się tylko po to, by usiąść okrakiem na kolanach Hoseoka.
Podał mu skarpetę z jego imieniem i nazwiskiem, a swoją przytulił do piersi.
Jung z ciekawością wziął swoją skarpetę, po czym zajrzał do środka. Wyciągnął dwa pudełeczka różnych wielkości. Odpakował najpierw to większe, w którym znajdowała się koszulka z logiem jego ulubionego zespołu.
- Rękawiczki! - pisnął radośnie, kiedy rozpakował podłużne pudełko. - Dziękuję! Obiecuję ich teraz nie zgubić - dodał z uśmiechem, odkładając wszystko na bok.
Tae kiwnął jedynie głową, odwzajemniając przy tym uśmiech starszego.
Jung oparł ręce za plecami, by mieć dokładny widok na reakcję młodszego. W końcu to on był jego Świętym Mikołajem i jego zadaniem było spełniać marzenia Taehyunga.
Kim wyjął ze skarpety zapakowaną paczuszkę oraz dwie koperty, w tym jedną swoją - otwartą.
Ale chyba nie zwrócił na nią uwagi, bowiem podekscytowany sięgnął po prezenty, którymi obdarzył go Jung.
Chłopak otworzył najpierw paczuszkę. Szybko jednak rzucił się w ramiona Hobiego, kiedy jego oczom ukazał się zestaw do kaligrafii.
Hoseok doskonale pamiętał, jak Tae chciał go dostać, dlatego odkąd tylko usłyszał od młodszego o takiej rzeczy, od razu zaczął zbierać pieniądze. Szczęście jego ukochanego było jego szczęściem i było warte każdej ceny.
Kim puścił Hobiego z uścisku, by zajrzeć do koperty. Po jej otworzeniu wyjął małą karteczkę.
- Nie mam niestety dla ciebie ani mochi, ani zapachowej świeczki, ale mam nadzieję, że to również ci się spodoba. - Przeczytał na głos. Odłożył kartkę za siebie. Zgrabnymi palcami złapał nieco twardszą tekturę rzeczy w środku koperty i wyciągnął je.
Oczy młodszego aż zaświeciły się, kiedy dotarło do niego, że w swoich rękach trzyma dwa bilety do Kalifornii.
- H-hyung? - szepnął, spoglądając na Hoseoka. Uśmiech, jaki widniał na jego twarzy był jednym z tych uśmiechów, które Kim zapamięta na długo.
- Polecisz ze mną do Ameryki, Tae? - Hobi przechylił głowę na prawo, ani na moment nie spuszczając wzroku ze swojego malucha.
Nie czekał nawet na odpowiedź. Przecież dobrze ją znał.
Młodszy objął rękami szyję Hoseoka, a już po chwili połączył ich wargi w pocałunku. Po tej magicznej chwili przyjemności mocno przytulił się do starszego, wpatrując w bilety, które wciąż trzymał w swojej dłoni.
Nie wiedział, czym zasłużył sobie na to, by w jednej chwili wszystkie jego życzenia się spełniły. Wiedział za to jedno: następne święta spędzą razem, w nowym miejscu, gdzie rozpocznie się ich wspólne "zawsze".

~*~


* W Korei Święty zwany jest Santa haraboji. Haraboji - dziadek. Czyli po prostu Dziadek Mikołaj.

A/N: Miałam takie plany na święta, a tak mi nic nie wyszło -_- Chciałam w ogóle dodać jakiegoś shota świątecznego już wczoraj, ale mi nie pykło, bo spędziłam wczorajszy dzień bez internetów. Płaczę.
Generalnie mam napisanych kilka świątecznych shotów, a święta jeszcze trwają, więc pewnie je wrzucę. Chyba. O ile oczywiście nic mi znowu nie przeszkodzi :/
Na sam początek daję wam powyższego VHope'a i przy okazji życzę wesołych, rodzinnych świąt ♥

4 komentarze:

  1. Mateczko, jaka słodycz <3

    No co ty, jakie nie wyszło! Minuś, ten wpis jest słodziachny, ale się szczerzyłam, czytając go :) Taki cieplutki, fajny, miły, uroczy, cudowny <3
    tego mi bvyło trzeba.

    Tak więc, jestem zadowolona :)

    No i WESOŁYCH śWIĄT! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się uśmiechnęłaś i że jesteś zadowolona ♥
      Wesolutkich i zdrówka <3

      Usuń
  2. Taaaak!
    Takie słodziachne <3
    Rany, Vhope zawsze są takie urocze.
    Biedny zmarznięty Hobi, i taki kochany Tae, myśli o swoim chłopaku <3
    I te bilety, oh, myślałam, że da mu coś innego, a tu takie zaskoczenie. Ale jakie miłe
    Już drugi dzień, ale Wesołych Świąt
    i czekam na te inne świąteczne opowiadania <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. VHopy zawsze są przeurocze kochane i w ogóle takie awww ♥
      W końcu 2/3 sunshine line xD
      Ech, faktycznie, już 2-gi dzień :/ Już koniec praktycznie *-*
      Pozostało czekać na ferie xD
      Wesołych! ♥

      Usuń