poniedziałek, 1 maja 2017

Stalk•er || •3

 
~*~

Jungkook nie miał najmniejszej ochoty wychodzić na parkiet. Zdecydowanie wolał oglądać Jimina, kiedy to on wyginał na nim swoje ciało. Robił to tak doskonale, wspaniale, majestatycznie, seksownie, że gdyby płacili za każdą wizję, jak go podczas tego tańca rozebrać, to Jeon Jungkook w kilka sekund stałby się pieprzonym miliarderem.
Gdyby nie uciążliwy Taehyung, pewnie nie zgodziłby się wyjść na parkiet. Do tego jeszcze Jin… Najstarszy był ostatnią osobą, którą Jungkook mógłby posądzić o wybicie do tańca. Ale po tym, jak został zaciągnięty przez mocno wstawioną Soehyun, nie miał wyjścia.
Jeon oczywiście nie miał problemu z tańczeniem. O dziwo szło mu to nawet całkiem dobrze, co nie umknęło uwadze samego Junga Hoseoka. Nie zorientował się nawet, kiedy przyjaciel Jimina tanecznym krokiem podszedł do ich małej grupki. Wcisnął się między Taehyunga i Jungkooka, ciągle podrygując w rytm muzyki.
- Cześć! - przywitał się, krzycząc to słowo na tyle głośno, by cała czwórka mogła usłyszeć. - Potuptam chwilę z wami jeśli mogę. Moi znajomi już chyba opadli z sił - dodał, przy czym uśmiechnął się jak najszerzej tylko potrafił. Taehyungowi wydawało się, jakby nieznajomy obdarzał swoim słonecznym uśmiechem każdego z osobna.
Sam miał wrażenie, że wraz z tymi kilkoma sekundami, odkąd tylko stanął obok niego nieznajomy, napełniała go jakaś ciepła, pozytywna energia. Seokjin zresztą odczuł to samo, bo nawet nie zwrócił uwagi na to, kiedy uniósł delikatnie kąciki ust.
- Pewnie! Tańcz z nami! My mamy jeszcze siły! - krzyknął wesoło Tae, posyłając nieznajomemu wirusowi szczęścia swój prostokątny uśmiech.
- Tańczenie w klubie samemu, to żadna frajda! Tak w ogóle, to jestem Jung Hoseok!
- Kim Taehyung, Kim Seokjin hyung, Lee Soehyun noona, a tutaj nasz słodziutki Jung Jungkookie! - Tae od razu przyjął rolę przewodnika, który miał wprowadzić nową osobę w szeregi paczki.
Hoseok delikatnie się ukłonił w geście przywitania i podskoczył lekko, kiedy tylko zmienił się beat muzyki. Tae od razu wyłapał odpowiedni moment, by zrobić swoje ulubione “whip” i “nae nae”, na co Jung roześmiał się głośno. Ale po chwili dołączył się do młodszego. Mieli tak zsynchronizowane ruchy, że Jungkook zatrzymał się w miejscu i po prostu przyglądał się tej dwójce. Wyglądali, jakby znali się całe życie, a ich znajomość nie trwała nawet pięciu minut!
- Hoseok, ile masz lat? - spytała nagle Soehyun, która nieco chwiejnym krokiem przecisnęła się między Kooka, a nowo przybyłego chłopaka.
- 23! - odpowiedział, niezwłocznie cofając rękę, by przypadkiem nie uderzyć dziewczyny kolejnym “nae nae”.
- Haaa… Czyli nie jesteś moim oppą - burknęła nieco zła. - Dlaczego nie mogę znaleźć żadnego oppy?! - dodała zrozpaczona.
- Bo jesteś za stara! - Seokjin rozłożył bezradnie ręce.
- I kto to mówi?! Jesteśmy w tym samym wieku, Jin!
Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi, wydymując uroczo dolną wargę. Stanęła w miejscu, jednak nie potrafiła utrzymać pionowej pozycji.
- Idę szukać oppy - wymamrotała. Zrobiła jeden krok do tył, przez co potknęła się o Jungkooka. Chłopak na szczęście zdążył zareagować, zanim dziewczyna wylądowała na ziemi.
- To chyba nie najlepszy pomysł, noona. - Tae od razu podszedł do Soehyun, która w ramionach zaczerwienionego Jungkooka próbowała odzyskać choć resztę trzeźwego umysłu. Wybełkotała jedynie coś niezrozumiałego, co dla najmłodszego brzmiało jak przeprosiny. Albo prośba o podłączenie ładowarki. Nie był pewny.
- Usiądę z nią przy boksie - zaoferował Jeon, odsuwając od siebie na kilka centymetrów dziewczynę.
- Chyba będzie lepiej, jeśli od razu odeślemy ją do domu.
Jungkook kiwnął jedynie głową na słowa starszego. Zapewnił, że wszystkim się zajmie, na co ucieszony Taehyung wrócił do zabawy z Seokjinem i Hoseokiem, którzy na środku parkietu rozmawiali o czymś.
Dwudziestolatek przerzucił rękę dziewczyny przez swoje ramię. Nieco nieśmiało objął ją w pasie, a po chwili wyprowadził z klubu.
- Jungkoookie, mój mały Jungkoookie - mamrotała dziewczyna, a już po chwili rozpoczęła długą, przepraszającą za jej stan litanię.
Być może było to nieco niemiłe, niekulturalne i niekoleżeńskie, ale Jeon po prostu wsadził ją do taksówki, podał kierowcy adres po czym bez żadnego słowa czy opłacenia kursu wysłał ją do domu. Nawet nie obejrzał się za odjeżdżającym samochodem.
Wrócił za to do klubu z nowo nabytą energią.

~*~

Jimin usiadł przy boksie i od razu sięgnął po swoją szklankę z alkoholem. Odetchnął głośno. Nieco zmęczony ciągłym tańczeniem oparł głowę o tył kanapy. Przymknął na chwilę powieki jednak rozchylił je w momencie, w którym obok usiadł Namjoon.
- Widziałeś Hoseoka? - spytał, szturchawszy młodszego łokciem. Gdy jednak nie uzyskał żadnej odpowiedzi, nie wzbraniał się przed uderzeniem go delikatnie w brzuch.
- Ała! No tańczy tam, ślepy i głupi jesteś?! - warknął, jedną ręką łapiąc się za brzuch, a drugą wskazując na przyjaciela, który bawił się w towarzystwie nieznanych mu osób.
- Uważaj jak się do mnie zwracasz, kurduplu! - Namjoon pogroził Jiminowi palcem.
Park kliknął językiem i wydukał ciche przeprosiny. Nienawidził bycia najmłodszym w towarzystwie.
Namjoon rzadko zwracał uwagę na formalność, ale kiedy wypił chociaż odrobinkę alkoholu, zaczynał czuć się wyższy, stawał się wyniosły. Jimin oczywiście uwielbiał swojego hyunga i teraz było mu nawet głupio, że zwrócił się do niego w sposób bardzo niekulturalny.
- Hm - mruknął nagle Kim - tego blondyna to sam bym porwał w obroty - dodał, poruszając zabawnie brwiami.
- Nie wydaje mi się, żeby wolał chłopców - powiedział młodszy i upił łyk alkoholu ze szklanki.
- To dlaczego by tutaj przychodził?
- Nie wiem. Ale to wcale nie oznacza, że jest gejem.
Namjoon jedynie przeczesał palcami niebieskie włosy, po czym sięgnął po telefon znajdujący się na stoliku.
- Hyung, to mój! - warknął Jimin. Już wyciągnął rękę, by zabrać starszemu urządzenie, jednak Namjoon podniósł się z miejsca. Zerknął na wyświetlacz i odblokował telefon.
- Uuu, chyba ktoś ma cię na oku - powiedział, pokazując Jiminowi wiadomość od nieznanego numeru.
“Wyglądasz dzisiaj naprawdę dobrze! :)”
Park wziął od starszego telefon i bezzwłocznie schował go do kieszeni spodni.
- Ktoś ma. I co z tego? Szczerze mówiąc to liczyłem, że dostanę chociaż słowo od Yoongiego. - Jimin lekko się skrzywił.
- Widzę, że grubszy temat?
Jak Park pokiwał głową, Namjoon przyjacielsko poklepał go po kolanie.
- Przyniosę jeszcze alkoholu i porozmawiamy o tym. Oczywiście, jeśli chcesz.
- Nie bardzo jest o czym, hyung. Po prostu się ostatnio nie dogadujemy. I tyle. - Młodszy wzruszył ramionami, jakby nie była to rzecz, która z każdym dniem łamała mu serce. - Ale alkohol możesz przynieść - dodał, pokazując swoją już pustą szklankę.
Namjoon dość szybko zniknął z pola widzenia Jimina. Jak tylko znowu został sam, wyciągnął telefon. Wszedł w wiadomości i przejrzał listę wszystkich anonimowych. Codziennie dostawał jakąś wiadomość, typu “Miłego dnia” albo “Dobrej nocy”. Początkowo się tym nie przejmował, ale z czasem po prostu zaczęło mu to ciążyć.
Zablokował telefon i westchnął głośno. Rozejrzał się po klubie, jednak szybko skupił swój wzrok na szatynie, z którym już jakiś czas temu wymienił dłuższe spojrzenie.
Siedział sam przy boksie, przeglądając coś w telefonie, którego białe światło padało na jego twarz. Co chwila oplatał malinowymi wargami słomkę i upijał niewielką ilość swojego drinka.
Park sam tak na dobrą sprawę nie wiedział, co nim kierowało, kiedy podniósł się z miejsca i podszedł do nieznajomego.
- Cześć - zagaił.
Chłopak nawet na niego nie spojrzał. Dopiero po chwili wypuścił słomkę z ust i uraczył Jimina najsłodszym, najbardziej niewinnym wzrokiem, jaki Park widział do tej pory.
Nie zauważył jednak, ile uczuć kryło się za tymi dużymi, brązowymi, świecącymi oczami. I to wszystkie względem niego.
- Zauważyłem, że mój przyjaciel bawi się z twoimi znajomymi. Nie lubię siedzieć sam… Nie masz nic przeciwko, jeśli się dosiądę? - spytał ostrożnie, wskazując czerwoną, półkolistą kanapę, na której siedział jedynie nieznajomy chłopak. Ten kiwnąwszy głową dał pozwolenie Jiminowi na zajęcie miejsca, co już po chwili starszy uczynił.
- Park Jimin - przestawił się. Wyciągnął rękę do chłopaka i obdarzył go przyjacielskim uśmiechem.
- Wiem, kim jesteś - cisnęło się na usta Jungkooka, jednak zachował to w swoim umyśle.
- Jeon Jungkook, miło mi - powiedział. Bardzo delikatnie uścisnął dłoń Jimina.
O rety… nigdy wcześniej nie czuł tak palącego dotyku.
Jimin tu jest. Jimin z nim rozmawia. Jimin podał mu rękę. Jimin już go zna.
Dłoń Parka była mniejsza, niż Jungkook podejrzewał. Oczywiście wiedział, że długość jego dłoni wynosiła 17,5 centymetrów, nawet odtwarzał jej kształt na kartce papieru i porównywał jej wielkość ze swoją, jednak dopiero jak uścisnął jego rękę, poczuł miękką skórę, bijące ciepło. Miał wrażenie, jakby dłoń Parka idealnie mieściła się w jego.
I chociaż uścisk trwał kilka sekund, były to najlepsze chwile dzisiejszego wieczora. Od tego momentu już wiedział, że chce częściej go dotykać. Ta delikatna skóra była taka idealna...
- Jungkookie, prawda? Po twoim nicku mogę zgadnąć, że jesteś z rocznika 97?
Jeon pokiwał zgodnie głową, na co Park uśmiechnął się.
- Super! - pisnął po chwili. - Znaczy… dla mnie super. W końcu mam okazję poznać się z kimś młodszym.
- Cieszę się.
Jeon odwzajemnił uśmiech starszego, po czym ponownie wsunął różową słomkę między wargi. Odwrócił na chwilę wzrok, jednak kiedy Jimin otworzył usta, Kook ponownie powędrował na niego spojrzeniem.
Park przełknął ślinę, jak tylko młodszy na niego popatrzył, wciągając przez rurkę alkohol zmieszany ze słodkimi napojami.
Jungkook znowu to robił.
Jimin tak na dobrą sprawę nie wiedział nawet, jak się czuje w obecności chłopaka. Zafascynowany poznaniem nowej osoby? Rozbawiony i rozluźniony przez kilkugodzinną zabawę w klubie? Zmieszany prowokacyjnymi gestami Jungkooka? Winny chęcią flirtowania z młodszym, kiedy jest w związku? Wszystko to wymieszało się w głowie Parka.
- Więc, Jungkookie, uczysz się? - spytał ostrożnie, opierając się wygodnie plecami o oparcie kanapy. Młodszy tylko przytaknął i mruknął coś, zanim odpowiedział pełnym zdaniem. Wypuścił z ust słomkę, po czym odłożył szklankę na stolik.
- Tak, jestem na pierwszym roku fotografii medialnej i reklamowej - odpowiedział spokojnie.
- Naprawdę? To dość fajny kierunek. Mam nadzieję, że pokażesz mi kiedyś jakieś zdjęcia.
Uśmiech Parka podziałał na Kooka jak hormon szczęścia, który momentalnie rozprzestrzenił się po całym jego ciele.
Naprawdę… kochał Jimina.
Chciał, by wiedział o nim jak najwięcej. By dzięki tej wiedzy, mógł go w pełni poznać, też zakochać się. Równie mocno i równie szczerze.
Jungkook niezwłocznie usiadł bokiem do Jimina i sięgnął po swój telefon. Upewniwszy się, że Park nie zajrzy na jego ekran z zaskoczenia, wszedł w galerię, a następnie w folder, gdzie znajdowały się zdjęcia wszystkich jego przyjaciół. To było chyba jedyne miejsce, które pozostało bez śladów fascynacji Jungkooka chłopakiem, którego wreszcie miał obok siebie.
Nacisnął pierwsze zdjęcie i przekręcił swobodnie ekran tak, by Park mógł zobaczyć uchwyconą przez Jungkooka chwilę.
Fotografia była utrzymana w jasnych, popołudniowych kolorach. Na niewielkiej łące, pośród drzew, zielonej trawy, żółtych i fioletowych kwiatów leżał młody chłopak, który z pół przymkniętymi oczami i uniesioną ręką, wzbraniał się przed oślepiającymi promieiami słońca.
Jimin dokładnie przyjrzał się zdjęciu. Był pod wrażeniem profesjonalizmu, jaki wylewał się z każdej strony.
- To naprawdę śliczne zdjęcie - przyznał.
Szybko jednak skojarzył fakty, że modelem Jungkooka był jego przyjaciel, który jakimś dziwnym trafem, akurat w towarzystwie Namjoona kręcił się przy barze.
Jungkook poczuł, jak jego serce rozgrzewa się do temperatury porównywalnej z tej na Słońcu.
Miał ogromną ochotę pokazać mu zdjęcia, które to jemu zrobił. To dopiero są śliczne prace!
- Dziękuję. To bardzo miło, że tak uważasz. Chociaż osobiście sądzę, że to jest lepsze - powiedział, przesuwając palcem po ekranie, by pokazać Jiminowi zdjęcie zrobione w uniwersyteckim teatrze, podczas jednego z występów Taehyunga.
Chłopak stał w białej koszuli, równie jasnych spodniach, bosy, a na rękach miał krew. Spoglądał w górę, a jego twarz zdradzała wszystkie emocje, jakie odczuwał, odgrywając rolę zabójcy swojego brata. Od bólu i rozpaczy po chęć ukrycia zbrodni.
- Hyung, to znaczy model, naprawdę wspaniale odgrywał tę rolę. Może zdjęcie samo w sobie nie jest wyjątkowe, ale…
- Jest wyjątkowe. Złapać aktora w takim momencie też trzeba umieć. Bardzo ładnie je skadrowałeś.
- Znasz się na fotografii? - spytał, chyba bardziej dla pozorów. W końcu wiedział o Jiminie więcej, niż on sam o sobie.
- Bardziej na filmach, ale zarówno tu jak i fotografii chodzi o jedno - żeby uwiecznić chwilę. Gdybym miał nakręcić scenę z tego spektaklu, myślę, że wybrałym taki sam kadr. Widać z niego dokładnie wszystko. Cień aktora, moment tego powolnego przechodzenia barw z białego na chłodny niebieski… - Park z pasją opowiadał o tym, jak on sam wyobrażałby sobie uwiecznienie tego momentu na kamerze.
Jungkook aż uśmiechnął się, jak tylko zobaczył nieznaną mu iskierkę w jego oczach. Nie zwracał już nawet uwagi na to, co mówił. Po prostu przyglądał się temu, jak idealny był dla niego Jimin.
Nieco przybliżył się do starszego pod pretekstem pokazania mu kolejnego zdjęcia ze spektaklu, chociaż tak naprawdę chciał poczuć jego ciepło, jego męski zapach perfum zmieszanych z alkoholem i potem. Zapach Parka Jimina był mu wciąż nieznany. Aż do teraz.
Park natomiast był zafascynowany tym, że w końcu poznał kogoś, dzięki komu ta dawno zapomniana miłość do filmów powróciła. Nie planował rzecz jasna nigdy być żadnym aktorem, ale interesowały go kulisy powstawania tych największych produkcji. Swojego czasu naprawdę widział się za kamerą lub przed komputerem, na którym przez całe dnie i noce montowałby nabyty materiał.
- O, Jungkookie, widzę, że masz nowego kolegę.
Jeon w środku zagotował się ze złości. Na widok Jina aż podskoczyło mu ciśnienie. Najchętniej zostawiłby swoich znajomych i wyszedł z Jiminem tam, gdzie byliby tylko sami. Gdzie mógłby podziwiać go z bliska, w spokoju i nie dzielić się tym wspaniałym widokiem z nikim innym.
- T-tak. Seokjin hyung, to Park Jimin.
Obok Kima stał wysoki, niebieskowłosy chłopak, na widok którego Jimin nagle się zaśmiał.
Parkowi wówczas przypomniały się słowa, że Namjoon “sam porwałby tego blondyna w obroty” i chyba zamierzał to zrobić.
Gdy wszyscy zostali już sobie przedstawieni, zajęli się niczym niezobowiązującą rozmową.
Namjoon chciał usiąść obok Seokjina, jednak ten wcisnął się między Jungkooka, a Jimina.
To nie tak, że nie polubił młodszego. Spotkali się przy barze, chwilę porozmawiali, ale w ciągu tych kilku minut zdążył wysunąć małą opinię na temat Namjoona. Niekoniecznie dobrą po sytuacji, kiedy w pewnym momencie, nieco nachalnie pogłaskał go po ramieniu.
Młodszy z Kimów natomiast zaczął się poważnie zastanawiać, czy jego uroczy blondyn na pewno woli chłopców.
- Gdzie Tae? Dalej tańczy? - Jin zwrócił się do Jungkooka. Ten bez wahania wskazał parkiet, gdzie przyciągnięty objęciem w pasie przez Hoseoka, równo z nim wykonywał zmysłową falę.
- Hobi chyba naprawdę chce go rozebrać - szepnął Jimin prosto do ucha Namjoona. Kim tylko cicho zachichotał i szturchnął młodszego w ramię.
Taehyung zbliżył twarz do tej Hoseoka, po chwili lekko odwracając głowę, by usłyszeć to, co starszy ma mu do powiedzenia. W tamtym momencie jednak dostrzegł Seokjina, który machał do niego ręką.
Jego mina diametralnie się zmieniła. Z tego dojrzałego, seksownego, przystojnego Taehyunga stał się znowu uroczym, głupiutkim Tae. Podobnie zresztą jak Hoseok, kiedy zobaczył swoich przyjaciół przy stoliku z dwójką znajomych “jego słodziaka”, jak zdążył już nazwać Taehyunga.
Młodszy odsunął się od starszego, a już po chwili razem podbiegli do boksu. Hoseok wcisnął się między Jimina, a Seokjina, natomiast Tae, jak rozkapryszone dziecko, spoczął na kolanach Jungkooka.
Jeon nieco się skrzywił. Nie miał zbytnio ochoty na takie czułości ze strony starszego, szczególnie, kiedy obok miał w końcu swojego Jimina, ale nie mógł nic powiedzieć. Taehyung urodził się przecież dwa lata wcześniej.
Nie mógł zrobić nic więcej, jak tylko objąć starszego w pasie, by jego własne ręce go nie uwierały.
Przy okazji zdenerwował się też na Seokjina, który utrudniał mu patrzenie na Jimina. Ale jemu tym bardziej nie zwróci uwagi. W końcu różnica wieku między nimi to nie dwa, a aż pięć lat.
Właściwie przypadkiem wywiązał się temat tańca. Seokjin z Namjoonem zostali okrzyknięci subunitem “tanecznych Januszy” przez samego Tae oraz Jimina.
Jungkook z uwagą słuchał tego, jak Park opowiadał o śmiesznej historii ze sobą oraz Hoseokiem w roli głównej. Ani na moment nie spuszczał wzroku z chłopaka. Z bliska podziwiał jego idealną szczenkę, która płynnie poruszała się wraz z każdym słowem. Podziwiał, jak na policzkach pojawia się urocza rynienka, jak wargi drgając, wzbraniają się przed uśmiechem.
Park czuł na sobie świdrujący wzrok młodszego, ale nie uważał tego za coś złego. Wręcz przeciwnie. Pochlebiało mu zainteresowanie kogoś tak przystojnego jak Kookie.
Gdzieś głęboko w sercu chciał wzbudzić jego nadmierną sympatię względem siebie, ukrytą namiętność.
Od razu skarcił się w myślach, kiedy tylko oczami wyobraźni zobaczył, jak Jungkook szarpie go za ręce, całym sobą przyciska mocno do ściany i mokrymi pocałunkami pieści jego szyję.
Nie mógł tak myśleć. Przecież miał Yoongiego. Do tego wcale nie znał Jeona.
Min jednak nie sprawiał, że Jimin czuł się pożądany. Przestał o to dbać już dawno temu.
A Park chciał być w czyimś centrum uwagi, czyimś całym światem.
Fakt, że obok niego siedział ktoś tak przystojny, seksowny, prowokujący i uroczy zarazem, nie ułatwiał mu skierowania wszystkich swoich myśli ku jedynemu mężczyźnie, któremu powinien zostać wierny do samego końca.
Częścią historii był sam Yoongi, którego imię nie chciało przejść Parkowi przez gardło. Dlatego cieszył się, że resztę opowiadania przejął już rozweselony Hoseok, którego śmiech wywołał u Seokjina dość głośny chichot.
Puenta całej historii rozbawiła nawet samego Jungkooka, jednak na samo wspomnienie o Yoongim czuł, jak wzbiera się w nim niepohamowana złość.
Gdy Taehyung otarł łzy śmiechu, podniósł się ociężale z kolan młodszego i odszedł, kierując się do łazienki. Hoseok podążył za młodszym wzrokiem.
Seokjin wciąż śmiał się z historii i nawet nie zauważył, kiedy z tego wszystkiego zaczął delikatnie uderzać Junga w kolano, a siebie przy okazji też.
- On zawsze tak ma? - zapytał, wskazując na roześmianego najstarszego. Jeon jedynie skinął twierdząco głową.
Jimin nagle podniósł się z miejsca i usiadł z brzegu kanapy obok Jungkooka. Najmłodszy spiął wszystkie mięśnie, jednak w środku skakał z radości oraz podniecenia.
Starszy lekko pochylił się do przodu, opierając łokcie o kolana. Potarł dłonią brodę. Jungkook odniósł wrażenie, jakby Park głęboko nad czymś rozmyślał. Tak bardzo chciałby wejść do jego umysłu i przeczytać wszystkie myśli.
- Och, lubię tę piosenkę! - pisnął najstarszy, zaczynając delikatnie kołysać się w rytm skocznej muzyki.
Hoseok wtedy podniósł się z miejsca i wyciągnął swoje dłonie w kierunku blondyna.
Jin popatrzył z lekkim zaskoczeniem na młodszego.
- A-ale nie umiem tańczyć - powiedział.
- Wiem - zaśmiał się Jung. - To jednak nie znaczy, że nie możesz się ze mną trochę powygłupiać na parkiecie.
Uśmiech, jakim Hoseok obdarzył Jina, był taki ciepły, że mógłby rozgrzać serce nawet okrutnego Joffreya Baratheona.
Seokjin nie mógł oprzeć się młodszemu. Ujął jego dłonie, po czym pozwolił zaciągnąć na parkiet. Już po chwili wybiegli na sam środek.
Hoseok nie puszczał dłoni blondyna, który poddał się jego prowadzeniu.
- Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę się tak dobrze bawił tańcząc jakkolwiek - powiedział w pewnym momencie, zbliżając twarz do ucha młodszego.
- Naprawdę nie tańczyłeś wcześniej?
- Tańczyłem! Znaczy… Jungkookie ułożył dla mnie kilka ruchów, które “mogą zdradzić mój poziom taneczny”, jak powiedział.
- Pokaż mi! - Hoseok aż podskoczył w miejscu. Puścił dłonie starszego i odsunął się, by dać mu przestrzeń.
Seokjin wydawał się Jungowi bardzo ciepłą, rodzinną osobą. Lubił takich ludzi. Miał też wrażenie, że mogliby się nawet zaprzyjaźnić. Dlatego ten czas w klubie chciał wykorzystać i zaskarbić sobie jego sympatię.
- Ach, nie wiem, czy chcesz to zobaczyć. - Kim nieco zmieszany spuścił głowę i pogłaskał dłonią kark.
- Pewnie, że chcę! - Jung klasnął.
- Tylko się ze mnie nie śmiej! - Starszy pogroził młodszemu palcem. Gdy ten kiwnął zgodnie głową, machnął ręką i zaczął tupać nogami. Jego ruchy były jednak tak śmieszne, nieporadne i proste, że Hoseok mimowolnie wybuchł śmiechem. Szybko jednak nauczył się ruchów Jina, by już po chwili dołączyć w tym żałosnym tańcu..
Kim zawsze czuł się zażenowany, zawstydzony, kiedy ktoś się z niego śmiał. Jednak fakt, że młodszy nie śmiał się z niego, tylko z nim, a do tego zaczął wykonywać te same ruchy, wywołał na jego ustach uśmiech.
- Ale się dobrali - powiedział Namjoon, wskazując na dwójkę, która na parkiecie zwijała się ze śmiechu.
- A co? Zazdrosny? - Jimin uniósł brew do góry i uderzył zadziornie Namjoona w ramię.
- Jungkook, czy twój przyjaciel jest gejem?
Najmłodszy jakby obudził się na to pytanie. Rozchylił delikatnie usta, by wypuścić słomkę z ust i spojrzał na starszego.
- Szczerze mówiąc, to nie jestem pewny. Znaczy, na pewno miał dziewczynę, ale czy lubi też chłopców, to nie mam pojęcia - odpowiedział zgodnie z prawdą.
- Mam taką nadzieję.
- Przepraszam, z całym szacunkiem, ale wydaje mi się, że Seokjin hyung to nie jest materiał dla ciebie - powiedział ostrożnie Jungkook.
Jimin roześmał się na słowa młodszego. Rozbawiło go to do tego stopnia, że przyciągnał kolana do klatki piersiowej i przechylił na bok, chowając się przy tym w szparze pomiędzy plecami Jungkooka, a oparciem kanapy.
Jeon drgnął. Czuł, jak jego całe ciało nagle się spina, ręce niebezpiecznie zaczynają pocić, a mózg poza imieniem Parka nie wysyła mu żadnych innych sygnałów.
- Młody, uważaj na słowa. - Namjoon pogroził Jungkookowi palcem.

~*~

a/n: Guten morgen, zepsułam :3
Kurcze, chciałam jakoś normalnie, płynnie, poprowadzić ten cały shit w klubie, ale mi nie pykło >.< Wszystko wyszło dłuższe niż się spodziewałam, ale okej, następny rozdział już kończy tę katorgę i, chyba by uspokoić swoje sumienie, wrzucę go nie za dwa tygodnie, ale 3-ciego maja :') O, tak, na uspokojenie swoich nerwów i w ramach przeprosin za takie nijakie, ciągnące się, rozgotowane kluski </3.
Proszę nie bić mocno >.<
Kocham Was <3

1 komentarz:

  1. Nie pamiętam, czy pisałam, ale wielbię tańczących facetów :D

    „Wyglądali, jakby znali się całe życie, a ich znajomość nie trwała nawet pięciu minut!” - czasem się zdarza, serio.

    „Wybełkotała jedynie coś niezrozumiałego, co dla najmłodszego brzmiało jak przeprosiny. Albo prośba o podłączenie ładowarki. Nie był pewny.” - O JEZUSIE <3 no dobra, w poprzednim komentarzu jakoś tak mało precyzyjnie się wyraziłam, ale to nie tak, że ja nie lubię bab w opowiadaniach, nie. :D Czasem trafiają się fajne i sama też staram się dawać takie.

    Jak matura? ;)

    „Nieco nieśmiało objął ją w pasie” - przeczytałam: w penisie :( co jest ze mną nie tak? :D

    Boooosh, robi się coraz ciekawiej <3

    Fajne to „spotkanie” i niewinny flirt, kurczę, jak ja wielbię takie sceny :D

    „Jimin nagle podniósł się z miejsca i usiadł z brzegu kanapy obok Jungkooka. Najmłodszy spiął wszystkie mięśnie, jednak w środku skakał z radości oraz podniecenia.” - dlaczego ja go tak bardzo rozumiem? Powiem tak: z jednej strony to trochę creepy. Z drugiej – to jest ,do cholery, urocze! :D

    OdpowiedzUsuń