~ Czysty smut bez fabuły (chyba). TaeGi, Yoongi na górze, barman, Tae diabeł z chokerem i tatuażem, darkroom i inne takie. Trochę się cykam go publikować, bo... Bo tak. Nie zabijajcie mnie proszę. Ostatnio jakoś najłatwiej przychodzi mi pisanie smutów, więc listopad może być niestety (albo i stety) ich miesiącem. Mam już 3 w zapasie ;__;
OMG, Minie, ty zły, perwersyjny człowieku xD
O-ok. Miałam dodać pojutrze. Kliknęłam przypadkiem opublikuj... Ech...
~*~
Ten dzieciak ponownie się tutaj pojawił. Przychodził każdego piątku o 22:15. Wiedział, że za 15 minut kończę pracę. Witał się przyjaźnie z pracującym jak zwykle na tej zmianie Jiminem, a potem podchodził do baru i zamawiał to, co zwykle:
- Cuba Libre? - spytałem, unosząc znad lady wzrok na dość wysokiego chłopaka, którego tak dobrze znałem. Byłem nieco zaskoczony jego nowym kolorem włosów, ale blond mu nawet pasował. Dzięki niemu wyglądał bardzo świeżo i niewinnie.
Chłopak pokiwał twierdząco głową, siadając na wysokim stołku przy barze. Bez żadnego słowa zająłem się robieniem ulubionego drinka klienta. Nie był on trudny do przygotowania, więc zajęło mi to raptem chwilę.
Postawiłem przed blondynem szklankę z grubym denkiem. Ten podziękował uśmiechem i od razu upił łyk alkoholu.
- Może zamówiłbyś w końcu coś innego? Cuba Libre to plebs w porównaniu z innymi drinkami - rzuciłem, sięgając po przyniesioną przez jedną z kelnerek kartkę. Od razu wziąłem się za szykowanie drinków oraz przelewanie piwa do kufli.
- Lubię biały rum - odpowiedział w końcu. Upił kolejny łyk drinka i nawet się nie zorientowałem, kiedy poprosił o następnego.
- Nie było cię przez ostatnie 2 tygodnie.
Czułem jak na moje stwierdzenie, chłopak wierci wzrokiem dziurę w mojej głowie, jednak starałem się tym nie przejmować. Wykonywałem po prostu swoją pracę, a gdy wszystko zostało już przygotowane, kelnerka zebrała tacę i poszła rozdać klientom.
- Miałem trochę rzeczy do załatwienia. Jesteś wolny za 10 minut, prawda?
Wytarłem w fartuszek dłonie, które już przesiąknęły zapachem alkoholu, słodkich soków oraz cytrusów. Po chwili jednak oparłem się o rękami o blat i lekko nachyliłem nad chłopakiem.
- Nie zasłużyłeś, Słoneczko. Nie było cię przez dwa piątki. Zdążyłem się odzwyczaić - szepnąłem, patrząc prosto w ciemne oczy chłopaka. Miały prześliczny kształt, a delikatne, czarne kreski tylko go podkreślały. Jego brązowe, lśniące tęczówki, w których odbijały się kolorowe światełka, dokładnie śledziły każdy mój ruch.
Uniosłem delikatnie brew do góry i uśmiechnąłem się przy tym figlarnie.
Blondyn przejechał palcami po krawędziach szklanki z samym lodem. Cicho westchnął.
- Będziesz tego żałował - powiedział swoim niskim tonem, który za sprawą drażniącego gardło alkoholu, nieco zachrypł.
Nie wiem który z nas w tym momencie drażnił się bardziej. I ja chciałem doprowadzić chłopaka do skraju, i on mnie.
Odsunął się delikatnie, w pewnym siebie uśmieszku zwilżył koniuszkiem języka dolną wargę, a potem prowokująco ją przygryzł.
Kusił i dobrze zdawał sobie z tego sprawę.
Nie znałem nawet jego imienia, nie wiedziałem o nim tak właściwie nic. Wiedziałem tylko kiedy pojawia się w klubie, że był jakimś dalekim znajomym Jimina, pił tylko Cuba Libre, nie lubił, kiedy aby go uciszyć, przymykałem dłonią jego usta, miał fetysz żył na rękach, często nosił kolorowe skarpetki, jego paznokcie były trochę przydługawe i mocne, a pod lewymi żebrami miał wytatuowany malutki, prosty krzyżyk. Uśmiechnąłem się pod nosem na samą myśl o tym, jak wspaniale ta malutka, atramentowa ozdóbka wydłuża się, kiedy chłopak wygina swoje chudziutkie ciałko w łuk.
Poza tym wszystkim wiedziałem, iż był diabłem wcielonym. Kusił, podniecał, obiecywał raj, spełnienie, przyjemność. Wszystko to dawał, ale w zamian zabierał coś cenniejszego - kawałek duszy.
Kiedy trzy miesiące temu, w nasz pierwszy, wspólny piątek, posiadłem jego ciało, straciłem tę część siebie, która potrafiła się kontrolować. Bawił się tym fragmentem mojego ducha, a całą resztę przypiął łańcuchami do ściany i tylko czekał na moment, w którym mógłby wziąć więcej.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że pragnąłem, aby wziął całą resztę. Może i było to chore, ale podobały mi się jego gierki.
Najchętniej od razu zaciągnąłbym go do jednego z darkroomów, jednak delikatne podpalanie jego pożądania było lepsze. W końcu, jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz. A po wyjątkowo ciężkich dwóch tygodniach, musiałem porządnie odpocząć.
- Widzimy się potem - szepnął i podniósł się na krzesełku. Pochylił delikatnie nad wyższym blatem, by koniuszkiem języka polizać moją dolną wargę.
Potem zmysłowo schował mięsień do ust, jakby chciał zachować mój smak na dłużej. Zwinnym ruchem zeskoczył ze stołka, a potem zniknął w tłumie tańczących na parkiecie ludzi.
Miałem tylko nadzieję, że szef nie urwie mi głowy, za spoufalanie się z wcieleniem Lucyfera. Mimo wszystko lubiłem pracę barmana.
Po podaniu ostatniego drinka jednej z klientek, przeszedłem do pokoju, po drodze odplątując z bioder czarny fartuszek z czerwonymi obszyciami.
Odłożyłem go na półkę wraz z białą koszulą, naznaczoną na piersi logiem klubu. Przebrałem się w swoje prywatne ubrania. Narzuciłem na ramiona szarą bluzę, a po upewnieniu się, że zostawiłem porządek, opuściłem pokój, w przejściu witając ze swoim zmiennikiem.
Skierowałem kroki na parkiet. Kolorowe światła bezkarnie raniły moje oczy, a głośna, klubowa muzyka dudniła głośno w uszach, z każdą chwilą przyprawiając o pulsujący ból głowy i równając bicie serca z mocnym, szybkim basem.
Przeciskałem się pomiędzy spoconymi, tańczącymi w najlepsze ludźmi, wzrokiem wszędzie rozglądając się za swoim uroczym blondynkiem, z prostokątnym uśmieszkiem.
Musiałem go znaleźć. Musiałem utopić w nim wszystkie emocje i pragnienia, jakie przez frustrujące, dwa tygodnie się we mnie nagromadziły.
Okręciłem się na środku parkietu dookoła własnej osi i dojrzałem, jak szukany przeze mnie chłopak idzie schodami na górę, ciągnąc za krawat jakiegoś napalonego samca alfa.
Na ten widok, poczułem jak podnosi mi się ciśnienie. Sam do końca nie wiedziałem dlaczego.
Nie powinienem być przecież zazdrosny, ale jak inaczej mogłem usprawiedliwić reakcję swojego ciała? Chłopak był mój. Przynajmniej tej nocy.
Od razu rzuciłem się w bieg, by dogonić parę. Widziałem jak znikają za drzwiami pokoju na końcu czarnego korytarza, oświetlanego jedynie przez czerwone diody na listwach. W sumie mogłem się tego domyślić. Ten pokój był zawsze rezerwowany dla nas. W każdy piątek o 22:30.
Wziąłem głęboki oddech, po czym już spokojniejszym tempem ruszyłem w stronę drzwi.
Z każdym krokiem krew w moich żyłach buzowała coraz bardziej, a emocje powoli przysłaniały zdrowy rozsądek.
Chciałem mieć tego chłopaka tylko dla siebie.
Gdy dotarłem do pokoju, chwilę zatrzymałem się przed czarnymi drzwiami. Usłyszałem głośny, urwany krzyk z ust mojego malucha i już wtedy wiedziałem, że to przeze mnie powinien tak krzyczeć, a nie kogoś obcego.
No, przynajmniej bardziej obcego ode mnie.
Nie musiałem nawet otwierać drzwi. Ten mały diabeł specjalnie zostawił je lekko uchylone.
Gdy odchyliłem drewno i wszedłem do środka, zdębiałem. Czułem, jakbym stracił zdolność poruszania się, chociaż tak na dobrą sprawę domyślałem się, co mogłem zobaczyć.
Pokój był przyciemniony, jednak zmysłowe, fioletowe światło w jakimś stopniu i tak je rozświetlało. Dzięki temu dostrzegłem, że na dość dużym łóżku, postawionym na środku pokoju, znajdują się dwie sylwetki.
Starszy mężczyzna siedział na łóżku plecami do drzwi, a mój blondynek niecierpliwie wiercił się na jego udach. Zachłannie całował wargi ciemnowłosego mężczyzny, a kiedy poczuł więcej światła wbijającego się do pokoju, otworzył oczy i spojrzał na mnie. Jego pełen pożądania wzrok świdrował moje wnętrze i cholernie podniecał.
Ręce nieznajomego wsunęły się pod luźną koszulkę blondyna, ale ostatecznie i tak spoczęły na jego miękkich pośladkach. Mocno je ścisnął, przyciągając przy tym chłopaka do swojego ciała. Blondyn oderwał swoje soczyste wargi od ust ciemnowłosego. Wplótł smukłe palce pomiędzy jego kosmyki i przeczesywał je. W tym czasie mężczyzna zachłannie całował szyję blondyna.
Chłopak lubieżnie poruszał biodrami, ocierając się o nieznajomego i oddawał jego pocałunkom, patrząc przy tym prosto w moje oczy. Co jakiś czas posłał mi prowokujący uśmiech, czy zachęcał oblizaniem warg.
Musiałem przyznać, że jakoś spodobało mi się to przedstawienie. Przez moment stałem oparty o futrynę i przyglądałem się temu, jak blondyn prowokacyjnie się dotyka, kąsa wargę, odchyla głowę czy szarpie nieznajomego za włosy.
Kiedy śliskie łapska mężczyzny powędrowały ma krocze niespokojnego kochanka i ścisnęły jego męskość, co uwolniło z jego gardła przeciągły jęk, nie potrafiłem opanować zazdrości.
Koniec tego dobrego. Tylko ja mogę piątego dnia tygodnia wyrywać z jego gardła te rozkoszne dźwięki.
Wszedłem do środka, zamykając za sobą z lekkim trzaśnięciem drzwi.
Mężczyzna od razu się odwrócił, spoglądając na mnie w półświetle. Nie za bardzo zwróciłem uwagę na to, jak się zachował. Poza tym, nie miało to najmniejszego znaczenia. Był tylko zabawką, pionkiem w chorej grze słodkiego blondynka, który właśnie zszedł z jego ud.
- Idź już sobie - powiedział stanowczo, unosząc palcem marynarkę mężczyzny, zawieszoną na brzegu łóżka.
- Co?! - oburzył się. Gwałtownie podniósł się z materaca, zapinając odpięty guziczek białej koszuli.
- Dzisiaj piątek. Mam ochotę się dobrze zabawić. Dziękuję, że dotrzymałeś mi towarzystwa przed główną atrakcją - powiedział chłodno, ale i jednocześnie dość uprzejmie. Posłał mężczyźnie uśmiech, machając przy tym jego marynarką.
- Jaką główną atrakcją?! - wrzasnął, łapiąc gwałtownie za nadgarstek młodszego.
Trochę się przestraszyłem, kiedy to zrobił. Prowokacja prowokacją, brudne zagrywki brudnymi zagrywkami, ale gdyby coś stałoby się temu chłopakowi, pewnie bym sobie tego nie wybaczył.
Postawiłem krok, by zmniejszyć dystans i w razie wypadku jakoś zareagować, jednak blondyn sam wygrzebał się z sytuacji.
- W piątki bawię się z gorącym barmanem od Cuba Libre. Czekałem na to całe dwa tygodnie, więc spadaj już, bo zaraz mi opadnie.
Mężczyzna mocniej ścisnął nadgarstek blondyna.
- Masz bardzo ładną obrączkę. Żona musi cię kochać - wtrąciłem od niechcenia. Ciemnowłosy jakby spłoszył się na te słowa. Pogardliwie wziął od chłopaka swoją marynarkę i w pośpiechu opuścił pokój.
- Bawią cię takie zagrywki? - spytałem, zamykając drzwi. Podszedłem do blondyna i objąłem go rękami w talii. Rzuciłem jego ciało ostrożnie na łóżko, a potem sam usadowiłem się pomiędzy jego udami, które już po sekundzie zaciskały się na moich biodrach. Przejechałem ręką po nodze chłopaka.
- Nawet bardzo - wymruczał. Delikatnie uniósł biodra i otarł swoją pobudzoną męskością o moje krocze. Wsunąłem palec między aksamitnego chokera, a szyję chłopaka. Pogładziłem chwilę jego delikatną skórę oraz miękki materiał biżuterii.
- Podobało ci się to co widziałeś, prawda? - zapytał szeptem, rękami zdejmując z moich ramion odpiętą bluzę i odrzucając ją gdzieś na bok.
- Może. Ale pamiętaj, że “w piątki bawisz się z gorącym barmanem od Cuba Libre”.
Złożyłem motyli pocałunek na linii jego szczęki, a już po chwili nieco śmielej i zachłanniej naznaczałem kolejne fragmenty szyi oraz odstających, kościstych obojczyków.
Z gardła chłopaka wydobyło się przepełnione zadowoleniem parsknięcie pomieszane z pociągającym westchnieniem.
- Nie mogłem się doczekać - wyjęczał tuż przy moim uchu.
Czułem jak zacisnął palce na moich ramionach, a jego biodra unosiły się i kręciły coraz bardziej chaotycznie.
Nakreśliłem dłonią ścieżkę od szyi, przez tors, aż do ukrytego za materiałem bielizny i skórzanych spodni penisa chłopaka.
Delikatnie go pomasowałem. Jego chuda klatka piersiowa zaczęła się coraz szybciej unosić, opadać, a ciało domagało się dotyku, pocałunków.
Blondyn pozbył się mojej koszulki, a ja już po chwili postąpiłem tak z jego ubraniem.
Wpiłem się w różowe wargi, napierając swoim kroczem na jego. Gdy jego usta otworzyły się szeroko, by uwolnić przeciągły jęk, wsunąłem swój język do środka. Niemalże od razu złączyłem go z tym kochanka.
Gdy nacieszyłem się już smakiem jego ust, zjechałem ponownie na szyję. Chłopak przesunął się bliżej krawędzi łóżka tak, by zwisać głową w dół. Dzięki temu miałem pełny dostęp do jego idealnej skóry. Moje pocałunki jednak z każdym muśnięciem naznaczały mokre ślady coraz niżej. Dość długo drażniłem językiem jego sutki, a na tę pieszczotę, chłopak nie szczędził jęków i westchnień.
Moje dłonie sunęły po jego bokach wraz z każdym, kolejnym pocałunkiem.
W końcu moje wargi spotkały się ze skórzanym paskiem. Powoli, powolutku go odpiąłem. Wsunąłem dłoń w spodnie i pieściłem nią chwilę męskość kochanka przez materiał bielizny.
- O-och! - prawie krzyknął.
Cóż, nie dziwiłem mu się, że każdy dotyk sprawiał mu taką przyjemność. Był tak mocno pobudzony, że bardziej się chyba nie dało.
Zsunąłem z bioder blondyna spodnie razem z bielizną i odrzuciłem je gdzieś poza obręb łóżka.
Uniosłem prawą nogę chłopaka. Zacząłem składać na udach motyle pocałunki, które wraz ze zbliżeniem się do jego krocza nabierały na sile, a nawet zamieniały się w lekkie kąsania.
Blondyn w tym czasie wplótł smukłe palce w moje włosy i cichutko pomrukując oraz jęcząc, masował głowę.
Koniuszkiem języka przejechałem po całej długości nabrzmiałego członka. Chłopak drgnął.
- K-kurtka - wyjęczał, kiedy poczuł jak opuszkami palców dotykam jego wejścia.
Sięgnąłem ręką po skórzaną ramoneskę, w której kieszeni znalazłem trzy prezerwatywy oraz małe opakowanie lubrykantu.
Już chciałem otworzyć opakowanie pomarańczowego żelu, kiedy blondyn uniósł się i niespodziewanie wpił w moje wargi. Paznokciami podrapał mój tors, a po chwili odpiął moje spodnie. Pomógł mi się ich pozbyć i wrócił do poprzedniej pozycji, odrzucając głowę poza łóżko.
- Nie mogę czekać. Wejdź bez rozciągania - szepnął, łapiąc mnie za ręce i przyciągając do siebie. Szybko jednak puścił moją dłoń, by chwilę dopieścić nią moją męskość.
Syknąłem czując jak jego smukłe palce zaciskają się dookoła gotowego członka.
W tym czasie otworzyłem jedną z prezerwatyw i gdy tylko odsunął ode mnie rękę, nałożyłem na siebie protekcję.
Nie byłem zbytnio do tego przekonany. Co prawda też chciałem jak najszybciej znaleźć się w jego wnętrzu, ale zdawałem sobie sprawę z tego, że będzie go boleć. A nie ból był przecież naszym zamiarem.
Spojrzałem na uroczą twarz tego diabła, a widząc jak mocno zagryza wargę, nie mogłem już wytrzymać. Chciałem już w całości go posiąść.
Zawisnąłem nad nim. Złączyłem nasze wargi w pocałunku, by tym gestem odciągnąć jego uwagę od tego, że po mocnym naparciu członkiem na jego wejście, powoli się wsunąłem.
Chłopak jęknął, wrzasnął, a potem jeszcze zaczął bluzgać.
- Nie ruszaj się, bo będzie cię bardziej bolało! - powiedziałem głośno, kiedy blondyn zaczął się niespokojnie wiercić.
Jego paznokcie mocno wbiły się w moją skórę na plecach, a nogi szczelnie oplotły biodra, na moment całkowicie uniemożliwiając poruszanie się. Dopiero kiedy po dłuższej chwili chłopak się przyzwyczaił, zacząłem popychać biodra, wchodząc głębiej i na nowo całować jego szyję. Co jakiś czas łapałem między zęby aksamitny pasek biżuterii.
Był wspaniały. Cudowny. Niemalże idealny. Warto było czekać dwa tygodnie tylko po to, by znowu móc znaleźć się w jego ciepłym, przyjemnym wnętrzu.
- Mógłbym się w tobie zakochać - szepnąłem przy jego krtani, po czym koniuszkiem języka naznaczyłem prostą ścieżkę do jego ust.
Chłopak zjechał wbitymi paznokciami w dół, co od razu odczułem. Ból przez moment przeszył moje ciało, ale pożądanie zdecydowanie nad nim zwyciężyło.
Złapałem biodra chłopaka i podłożyłem pod nie poduszkę. Musiałem wejść pod innym kątem, by chłopak w końcu dostał ode mnie to, czego oczekiwał. Pchnąłem biodrami raz, drugi, a już po chwli usłyszałem głośny, urwany jęk.
- Aaah! Tutaj!
To była muzyka dla moich uszu. Uwielbiałem słuchać nawet najcichszego westchnienia, jak tylko doprowadzałem tego małego diabła do stanu, w którym nie potrafił kontrolować samego siebie.
Chłopak błagał mnie o więcej, a ja nie zamierzałem ani jemu, ani sobie odmawiać tej przyjemności.
Podrażniłem kilkoma pchnięciami prostatę blondyna. Potem mimo jego niezadowolenia, wysunąłem się z niego.
Pocałunkiem zmusiłem chłopaka do podniesienia się. Po chwili ten pchnął mnie plecami na łóżko, okrakiem usadawiając się na moich udach.
Pochylił się i już po chwili spijał z moich warg każdy pocałunek, a dłońmi przeczesywał czarne jak noc kosmyki.
Minęła dłuższa chwila, zanim blondyn zdecydował się wsunąć w siebie mojego członka. Ostrożnie i powoli opuścił biodra. Gdy już to zrobił, wbił paznokcie w mój tors, odchylając przy tym głowę do tył. Jego szczupłe, spocone, rozluźnione ciało wyglądało anielsko, mieniąc się w fioletowym światle.
Dość szybko zaczął się kołysać, unosić się i opadać. Patrzył przy tym prosto w moje oczy, które bacznie obserwowały jego każdy ruch. Ułożyłem dłonie na biodrach chłopaka, by wyczuć jego tempo i jednocześnie chociaż w małym stopniu odciążyć od ciągłego unoszenia się.
Chłopak z każdym ruchem doprowadzał mnie do kresu. W myślach zacząłem błagać o spełnienie, bo napływająca z chwili na chwilę przyjemność była nie do wytrzymania.
Kochanek nagle przestał się poruszać. Złapał moje dłonie i splótł przed sobą nasze palce. Mocno ścisnął moje dłonie, by mieć wyższy punkt podparcia. Chwilę pokręcił biodrami, a gdy odnalazł na nowo swój punkt G, westchnął. Zacisnął palce tak mocno, jakby miał zaraz połamać mi paliczki. Ponownie zaczął się poruszać w górę i dół. Każdy kolejny ruch, jego samego doprowadzał do szaleństwa.
Po dłuższej chwili przekręciłem nas znowu tak, że to ja byłem na górze.
Ułożyłem dłonie po obu stronach głowy kochanka, jednocześnie się nad nim pochylając. Patrzyłem prosto w jego pełne tajemniczości oczy. Wyglądał wspaniale.
Miał lekko rumiane policzki, w kącikach oczu stanęły malutkie łezki, mokre włosy kleiły się do czoła i skroni. Jego wzrok błagał o więcej, a czerwone, nabrzmiałe od pocałunków wargi prosiły o kolejne gorące muśnięcia.
Zaczesałem jedną ręką jego włosy, ale nie skontrolowawszy swoich ruchów, wplotłem w blond kosmyki palce.
Moje ruchy stały się chaotyczne, niemniej jednak wciąż wiedziałem i czułem, gdzie mam uderzyć, aby wznieść blondyna na wyżyny razem ze mną.
Ten wyginął się pode mną, ciężko dyszał, odruchowo zaczął poruszać biodrami. Powoli zaczynało mu brakować oddechu. Uwielbiałem go w tym stanie. Jego urocza buźka i niewinne ciałko należały wtedy do mnie, same błagały o więcej.
Nagle chłopak spiął wszystkie mięśnie. Uniósł się delikatnie, krzyknął i rozlał nasienie na swój brzuch. Jego dłonie mocno zacisnęły się na moich bokach.
Czując na swoim członku mocny ucisk, jęknąłem. Poruszyłem wtedy jeszcze chwilę biodrami, a po chwili sam doznałem spełnienia.
Odpłynąłem. Umarłem.
Przyjemność rozlała się po moim ciele i niemalże całkowicie sparaliżowała. Lekko pociągnąłem za jego blond włosy, a jak tylko chłopak na delikatny ból odchylił głowę, musnęłam wargami jego miękką szyję, z której spłynęła kolejna kropelka potu.
Minęła dłuższa chwila zanim wszystko opadło. Słyszałem jedynie swój szybki oddech i ten zdecydowanie bardziej dynamiczny, urywany, który należał do kochanka.
Kiedy umysłem powróciłem do życia, ostrożnie wysunąłem się z blondyna. Zdjąłem z członka prezerwatywę i wyrzuciłem ją do kosza stojącego w drugiej części pokoju.
Kiedy umysłem powróciłem do życia, ostrożnie wysunąłem się z blondyna. Zdjąłem z członka prezerwatywę i wyrzuciłem ją do kosza stojącego w drugiej części pokoju.
Przeciągnąłem ramiona, po czym syknąłem. Poczułem jak rozciągam przy tym krwawe kreski na plecach, pozostawione przez mojego małego diabła.
Podszedłem do łóżka i już chciałem sięgnąć po swoją bieliznę, kiedy chłopak złapał mnie za nadgarstek i ponownie pociągnął na materac. Wpił się w moje wargi, a potem czule pogłaskał po policzku, by przyjemnie zakończyć stosunek.
Byłem nieco zaskoczony tym gestem, bo zwykle po seksie nie zdarzało mu się dziękować i żegnać pocałunkiem.
- Tego było mi trzeba - powiedział półprzytomnym tonem, odsuwając ode mnie. Wygodnie ułożył się na łóżku i przymknął na moment powieki. Oblizał miękkie wargi.
- Do usług - wymamrotałem, nasuwając na biodra bieliznę, a wraz z nią jeansowe spodnie.
- Poświęcę się dla innych, bo seks z tobą to prawdziwa udręka.
- Ach, czyżby? - Blondyn uniósł się na łokciach i dokładnie śledził jak ubierałem koszulkę. Uśmiechnął się delikatnie.
- A gdybym ci powiedział, że pieprzyłem się tylko z tobą?
Odwróciłem się do chłopaka, przeczesując palcami ciemną grzywkę. Zmarszczyłem brwi. Ciężko było mi uwierzyć w jego słowa.
- Trudno mi w to uwierzyć, skoro masz innego chłopaka na każdy kolejny dzień tygodnia.
- Zajęte mam tylko piątki.
Blondyn przygryzł dolną wargę, a potem usiadł na łóżku, okrywając się cienką fioletową, satynową pościelą.
- Pomyśl, ile moglibyśmy razem robić w pozostałe dni - powiedział rozmarzony, ponownie opadając plecami na łóżko. Przekręcił się na nim niespokojnie kilka razy. Gdy zwisał głową w dół, popatrzył na mnie i wyciągnął w moim kierunku ręce. Spojrzałem na jego delikatny, krzyżowy tatuaż, który poddał się pozycji ciała i sam lekko wygiął w łuk.
- Może wtedy mógłbyś się nawet we mnie zakochać? - Ukazał w prostokątnym uśmiechu szereg białych zębów.
- Musiałbyś się trochę bardziej postarać - odparłem.
Ukucnąłem przy twarzy blondyna i przeczesałem palcami jego jasne, mokre włosy.
- Skoro jesteś jutro wolny, to widzimy się w tym samym miejscu, o tej samej porze? - spytałem, patrząc na odwróconą do góry nogami twarz chłopaka.
Ten tylko kiwnął głową. Po chwili jednak przyciągnął mnie do delikatnego, niemalże motylego pocałunku.
- Mam na imię Taehyung - szepnął tuż przy moich wargach, wciąż zwisając głową w dół.
Nazywał się Taehyung…
Mój mały diabeł i kusiciel, nazywał się Taehyung.
Za tę informację oddałem mu resztę swojej duszy. Wziął już wszystko, co mogłem mu zaoferować poza sercem.
Niestety jego cena była wyższa niż mojego ducha, ale nie wątpiłem w to, że Taehyung nie cofnie się się przez niczym, by i je zdobyć.
~*~
Powiem szczerze, że lubię poczytać dobrze napisane smuty
OdpowiedzUsuńChociaż napisać dobrego smuta bez fabuły, jest ciężko, bo wychodzą dziwnee rzeczy (jeśli wiesz o co mi chodzi XD)
A ten one shot był baaaaardzo fajny
Nie wiem czemu, ale trochę się uśmiałam, trochę wzruszyłam idk why XD
Te porównania Tae do diabła były świetne! Bardzo akuratnie do tego jak wyglądał przez wszystkie występy z B,S&T XD
Nawet to ostatnie zdjęcie pasuje idealnie!
Na te pozostałe smuty też czekam!
Wenyy~~ <3
Taaa... Chyba rozumiem o co ci chodzi xD
UsuńMiło mi, że shot ci się podobał, ale nie bardzo wiem, gdzie się tutaj można wzruszyć *-* idk too xD
Ale i tak się cieszę ^.^
To zdjęcie Tae to istne dzieło sztuki. Powinno wisieć w National Gallery w Londynie ;__;
Dziękuję ♥ Trzymaj się!
Uwielbiam cubę libre <3 ale bardziej wolę mojito :D
OdpowiedzUsuńdelikatnie, czarne kreski tylko go podkreślały – maluje oczy??? <3
miał fetysz żył na rękach – jak j go rozumiem <3
O TAK, ta zazdrość była cudowna <3
Blondynek <3 kocham blondynów (nawet tych tlenionych) <3 ale z niego skurczybyk :3 wcielony Lucyfer :3
Piękne opisy <3 kocham całowanie po nóżkach <3
i drapanie plecow <3
ufff < oddycha szybko >
Nie piję alkoholu, więc nie wypowiem się na ten temat, ale bezalkoholowe mojito z kefsa to ja lubię xD
UsuńOj maluje. Jak się jest w Korei ładniusim, to nie można inaczej. Trzeba to eksponować! A serio, Tae ma tak śliczne oczęta po maźnięciu krechą, a szczególnie wycieniowaniu kącików ♥
Cieszę się, że ktoś rozumie fetysz żył :')
Serio xD
Blondyni są uroczy ^^
Dziękuję ♥
Uwielbiam facetów, którzy malują oczy (mój Kaien czasem też maluje, i Kot) <3
UsuńTy teżżżż??? fetysz żył <3
Tak, blondaski rządzą <3
Kurde, te shociki są takie wspaniałe, ale no, ja nie wiem, jak tu skomentować seksy :d bo chciałabym napisać coś dłuższego, ale no < piszczy znowu >
wiem, bardzo inteligentny komentarz :D
Kaien też? O, to fajnie ^^ A Senju by nie machnął? :D
UsuńTAAAK!
I znowu TAAAK! xD
A co się spinasz... Każdy komentarz mnie cieszy <3 I rozumiem, bo o ile zawsze mam problem z komentowaniem czegokolwiek, to seksy zawsze dorzucają te +10 do krępacji w publikowaniu komentarza xD Więc spoko ♥
AAAAA!
OdpowiedzUsuńCzłowiek, wiesz, że czekałam na jakiegoś smuta u Ciebie od chwili, gdy przeczytałam tego pierwszego shota z 2Seokiem? Wyobraź sobie teraz, jak wielka euforia mnie ogarnęła, kiedy zobaczyłam, co mam następne w kolejce do przeczytania. *_* Dawno nie czytałam żadnych fanfików i ranyyy, teraz widzę, jak źle to na mnie wpłynęło, serio. Mam tyle rzeczy do zrobienia, a jednocześnie ciągle chodzi za mną ochota, aby coś przeczytać. Następnym razem wpadnie mi do głowy pomysł na taką głupią przerwę, to niech mnie ktoś walnie w czerep. T_T
Ach, na samym początku chcę wspomnieć, że sposób, w jaki wykreowałaś postać Taehyunga, jest genialny! I muszę również zgodzić się z Kari, te porównania do diabła były tak idealnie wymierzone, że nie wiem aż, jak mogę wyrazić mój zachwyt. Chciałabym zrobić Ci tu monolog na temat tego, jak zajebiste to było, że każde słowo jest tam on point, ale... NO WCIĘŁO MNIE, NO. I aż zaczęłam zazdrościć Ci tego porównania, rly. >< Chyba aż sobie przepiszę do mojego zeszyciku z cytatami, totalnie mnie masz, tymi kilkoma linijkami tekstu owinęłaś sobie mnie wokół palca, ach. Cudowności. A odbiegając już od tego wspaniałego fragmentu, wystarczyło, że określiłaś po raz pierwszy Tae 'diabłem' i już miałam przed oczami jego sesję z WINGS. *-* Jest tam taki hot, naprawdę wygląda jak taki kusiciel.
...A kilka minut później oglądam sobie Hwarang i cały czar pryska. XDD Nie no, nadal jest piękniusi, ale chyba rozumiesz. ;^;
On to nie dość, że pasuje na psychola, to jeszcze idealnie wpasowuje się w rolę wcielenia zła, pomiotu szatana, stworzenia prosto z najgłębszych odmętów piekieł. Hej, co jest nie tak? Przecież to dziecko jeszcze niedawno było takim misiaczkiem, no którego chciałoby się jedynie wytarmosić za policzki i zrobić puci-puci. Taehyungie? A może Ty masz rozdwojenie jaźni? ;_;
Raz zabija swoją słodkością, chwilę później seksapilem. Jak żyć, panie premierze, jak żyć... T_T
Ach, Yoongiś, skarbie. Nie okłamujmy się - jeśli jeszcze się w nim nie zakochałeś, to z pewnością jesteś na dobrej drodze, aby to zrobić. Mało tego, choćbyś chciał, nie ma drogi powrotnej. W końcu Taehyung zawłaszczył sobie twoją duszę. *ekhem ekhem, gdybyś chciał też moją, to wiesz, ja bardzo chętnie :')*
W ogóle mam ogromną słabość do tego pairingu. Pewnie dlatego, że moja koleżanka z klasy ma troszkę obsesję na punkcie TaeGi, ale jakby na to nie spojrzeć, ich charaktery są tak bardzo sprzeczne, że idealnie się dopełniają. Yoongi, niby taki poważny, ale z drugiej strony cholernie troskliwy, sprawuje opiekę nad Taehyungiem, niesfornym dzieciakiem, który często sprawia wrażenie takiego, który jest zbyt roztrzepany, aby o siebie zadbać. Nie mam racji? Jezu, to takie urocze, i can't. ;;; ♥
Czasem nachodzi mnie ochota, aby przeczytać smuta. Po prostu smuta, bez głębszej fabuły. I naprawdę jestem Ci wdzięczna, że coś takiego stworzyłaś, co bywa nie lada wyzwaniem, zwłaszcza, gdy przyjdzie się rozejrzeć po naszym polskim uniwersum fanfików. Potrzebujemy dobrych opowiadań! Nie szkaluję nikogo, ale czasem mi się robi przykro, gdy wchodzę na wattpada i widzę, że opowiadanie w którym bohaterowie wcale się nie znają, a kochają (delikatnie mówiąc) co prawie rozdział, ma tysiąc wyświetleń, podczas gdy takie perełki zostają niedoceniane. Rozumiesz, prawda? Świetnie poradziłaś sobie z tym zadaniem, z pewnością nie raz wrócę jeszcze do tego opowiadania.
Przyznaj, że tęskniłaś za moimi komentarzami, co. XD Ja też za tym tęskniłam, no. <3 Ale będę już powoli kończyć, bo muszę zająć się biologią. Biologią, rozumiesz? W piątkowy wieczór. T.T No ale trzeba się starać, w końcu to ostatnia klasa, ech.
Miłej nocy, Minnie! Przesyłam dużo uścisków, weny, trzymaj się~ ♥
Malffu x
Lol, zapomniałam, że napisałam takiego 2Seoka w ogóle xD
UsuńEj! Przerwa czasami się przydaje! Dobrze czasami odciąć się od tego, odpocząć. Potem możesz wrócić, zrobić taki wielki comeback "Hellow, Malffu in da house!" i przyprawić ludzi o palpitacje serca :')
Haha, porównanie od razu nasunęło mi się, jak tylko pojawiły się pierwsze zdjęcia z WINGS. No bo... no dokładnie! To taka słodka, urocza, przekochana pucia, która za chwilę strzeli w Ciebie seksapilem i niegrzecznością jak z procy. Booom! Matko z córką, dlaczego on taki jest?! *_*
Ojeju, nie przepisuj... Szkoda cennego miejsca :> Ale mi się milutko teraz zrobiło :3 Niuh ♥
A tak a propo Hwarang... Jestem zaskoczona, że Tae tak dobrze może wyglądać w tych długich włosach! *-*
TaeGi to taki kochany pairing ^^ W sumie polubiłam ich przez Twoje opowiadania, więc to wszystko to Twoja wina! xD Ale tak, są razem bardzo uroczy ♥
Ja jestem chyba za głupia na wattpada, więc się tam nie bardzo rozglądam. Kiedyś próbowałam go ogarnąć, ale meeeh...
I tak, rozumiem doskonale. To smutne, że robi Ci się przykro z takiego powodu ;__;
Awww <3 Nie słodź mi tak! Nie zasługuję na Ciebie *_*
I tak, tęskniłam!*za Twoimi opowiadaniami też ekhm ekhm* ♥
Ergh, biologią? :/ Niefajnie! Piątkowy wieczór powinnaś balować, albo spać, albo jeść... Ale spać i jeść! A nie nad biologią ślęczeć :<
Trzymam kciuki za całą biologię, zważywszy na fakt, że już jest niedziela xD
Odsyłam miliardy uścisków i też się trzymaj! Powodzenia ♥
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że ze mną jesteś <3