niedziela, 27 listopada 2016

Last picture - Rozdział VII

~ Ok, wracam z Last picture. Znowu rozdział wyszedł mi nieco za długi, więc musiałam go ponownie podzielić i dlatego skończył się właśnie tak... Dziwne. Generalnie mam ostatnio jakiś dziwny spadek formy. Ech... Nie jest to rozdział najwyższych lotów, więc z góry przepraszam :')


That's what friends do, right?



~*~


Do domu wróciliśmy w lepszych nastrojach. Puszczenie nieprzyjemnego epizodu w niepamięć uspokoiło nas obu i poprawiło humor. Rozluźniłem się przy Yoongim i nie musiałem ciągle martwić się o to, że nagle wybuchnie śmiechem czy całkowicie mnie poniży.
Poza tym, jechaliśmy na jednym wózku. Nie powracanie do tej sytuacji oszczędziło wstydu nam obu.
Na podjeździe Jimin oraz Jungkook krzątali się przy samochodzie. Obaj byli ubrani w krótkie spodenki oraz koszulki, które za sprawą wody już przylegały do ich ciał.
Praca pracą, ale zabawić też się przecież trzeba.
- Dzieciaki, czyśćcie go, a nie bawcie pianą - powiedział ostrzegawczo Yoongi, kiedy Jungkook wziął w dłonie pianę z wiaderka i zaczepnie wydmuchał na skupionego czyszczeniem tylnej felgi Jimina.
Weszliśmy do domu, gdzie Namjoon i Jin relaksowali się przed telewizorem. Seokjin leżał wygodnie na jednej części, opierając głowę na klatce piersiowej młodszego.
- Jesteśmy! - rzuciłem na wejściu.
Zdjąłem buty, po czym ruszyłem do aneksu kuchennego, na którym położyłem jedną z reklamówek.
- Co oglądacie? - spytałem z ciekawością, zerkając kątem oka na ekran telewizora.
- “Dolyeon Byeoni”. - Namjoon odwrócił lekko głowę, by spojrzeć na mnie. Wyciągnął po chwili rękę w moim kierunku, jak tylko dostrzegł, że wyciągam z reklamówki paczkę ciastek, o które prosił. Podszedłem do rówieśnika i nie odrywając wzroku od ekranu, podałem mu słodycz.
- To ten film z Lee Kwangsoo? - Yoongi prawie rzucił torbę na blat i usiadł przy nogach Jina. Ten wyciągnął jeszcze tylko dolne kończyny, kładąc je wygodnie na udach Mina, któremu to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Sam jeszcze pogładził łydki starszego.
- Mhm. Mieliśmy iść na premierę, ale się spóźniliśmy. Pamiętasz? - Jin zerknął na młodszego kątem oka, jednak szybko skierował spojrzenie z powrotem na ekran.
Namjoon się poruszył i nieco podniósł w górę, na co niezadowolony Jin syknął. Gdy jednak blondyn wrócił do swojej poprzedniej pozycji, najstarszy lekko uśmiechnął się sam do siebie, jeszcze wygodniej układając głowę na torsie Namjoona.
Wyłożyłem z reklamówek wszystkie produkty, po czym powkładałem je do wolnych szafek oraz lodówki.
Potem podszedłem do brązowego fotela, który wyglądał jak ulubione miejsce do siedzenia starszego dziadka z gazetą. Był brązowy, skórzany, na oko już nieźle wysiedziany.
Zająłem na nim miejsce i przez dłuższy moment wlepiłem spojrzenie w dość spory ekran telewizora.
Oglądaliśmy film w ciszy, którą zakłócał co jakiś czas szelest opakowania ciastek Namjoona i którymi nas częstował, śmiech z dworu dwójki, a potem trójki, kiedy dotarł do nich Tae.
Przy końcówce filmu do środka weszli najmłodsi, cali mokrzy.
- Hyung! Samochód czyściutki z zewnątrz i wewnątrz! - powiedział na wejściu Jimin, który jeszcze w progu wycisnął koszulkę z nadmiaru wody.
Seokjin gwałtownie się podniósł, kiedy usłyszał skapujące H2O i wypchnął z domu całą trójkę.
- Gdzie mi tutaj…?! Nie będę za wami z mopem latał! Jak wyschniecie, to wpuszczę was do środka.
Potem Jin zatrzasnął drzwi przed nosem młodszych i zamknął je na klucz.
Westchnął głośno. Podszedł do lodówki, a już po chwili do niej zajrzał.
- Macie ochotę na zupę z wodorostów? - spytał.
Podniecony Namjoon od razu klasnął w dłonie i machnął radośnie nogami. Jego miłość do tego dania była naprawdę ogromna, szczególnie, jeżeli wychodziła spod łyżki Seokjina. Joonie chyba zapomniał o paczce ciastek, którą trzymał na kolanach. Wszystkie okruszki i resztki ciastek wysypały się na podłogę, dywan i kanapę. Yoongi zaśmiał się z nieuwagi przyjaciela, natomiast Jin podszedł do młodszego. Szarpnął go niespodziewanie za koszulkę.
- Nie będę za wami wszystkimi latał i sprzątał - powiedział, na co Joonie rozłożył bezradnie ręce.
- Przepraszam, hyung!
Uśmiechnął się do starszego przepraszająco, ale i tak został zdzielony w potylicę. Jin mamrocząc coś pod nosem wyciągnął z łazienki miotłę, po czym zaczął uważnie zamiatać.
- Seokjin, daj ja to zr…
- Ty siedź na tyłku i się już nie ruszaj, bo źle pozamiatasz!
Najstarszy usadził Namjoona z powrotem na kanapie i zajął się sprzątaniem bałaganu, jakiego ten narobił.
Powtarzam: uwielbiałem Jina za to, że był Jinem.
Chyba nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak jego zachowanie momentami bywa zabawne.
Yoongi zwijał się ze śmiechu przez najstarszego, który dzisiaj wyjątkowo zaczynał wszystkim matkować, chociaż nogami i rękami wypierał się tego, jakoby kiedykolwiek jak matka się zachowywał.
Jak tylko widziałem rozbawienie Mina, sam się uśmiechnąłem.
- Hyuuung! Możemy wejść?!
Gdy odwróciliśmy głowy na okno znajdujące się naprzeciwko telewizora, zobaczyliśmy trójkę najmłodszych, którzy stukali w szybę i prosili o wejście.
Był to o tyle zabawny widok, że o ile mogliśmy widzieć zaciekawione oczy Jungkooka oraz Tae, o tyle z Jimina widzieliśmy tylko brwi oraz czoło.
- Kto wbudował to okno na takiej wysokości?! - wybuchnął śmiechem Namjoon. Nawet Jin zaśmiał się z tego widoku.
Wyglądali tak uroczo, niewinnie! Jak malutkie dzieci, które odbywają swoją karę na dworze, czekając aż mama wpuści ich do domu.
Gdy Seokjin uporał się z zamiataniem, otworzył drzwi po czym przeszedł do aneksu kuchennego, by przygotować wcześniej wspomnianą zupę z wodorostów.
Jimin z Jungkookiem usiedli na drugim fotelu, oglądając końcówkę filmu, a Tae usiadł na bocznym oparciu mojego siedzenia. Po chwili jednak bezwładnie osunął się z niego i skończył na moich kolanach.
Nie miałem zbytnio ochoty zmuszać go do tego, by zszedł. Nie miałem zresztą serca. Wciąż miałem przed oczami obraz Tae jako kupki nieszczęść, która nieświadomie płakała na moich udach.
Przejąłem się tym wszystkim, chociaż tak naprawdę sam nie do końca wiedziałem dlaczego. Taehyung zawsze miał w sobie coś takiego co sprawiało, że lubiłem jego towarzystwo, dzielić z nim swój czas. Mieliśmy podobne poczucie humoru, potrafiliśmy się razem wygłupiać. Zauważyłem też, że kiedy ja powoli gasnąłem, Tae gasnął razem ze mną. Kiedy jemu działa się krzywda, chciałem mu pomóc.
Bo tak przecież robią przyjaciele, prawda?
- Pójdziemy jeszcze dzisiaj na plażę? - spytał Jungkookie, zerkając w stronę Jina, który mieszał w dużym garnku zupę.
- Jest już 17. Zdążymy zobaczyć jedynie zachód - odpowiedział najstarszy.
- Mi pasuje. Jutro pewnie i tak spędzimy tam cały dzień.
- Cały dzień? O nie… Jeszcze się opalę. - Yoongi popatrzył na swoje blade ręce.
- Przestań marudzić jak dziadek. Kremik na ciałko i heeeja! Poza tym, jeśli tak bardzo ci zależy, to w tym składziku pod schodami są parasole plażowe. - Skinąłem głową na schody.
Min odetchnął z ulgą i opadł plecami na miękkie, kanapowe poduszki.
Taehyung w tym czasie bez słowa oparł się wygodnie o mój tors, chowając twarz w dole nadobojczykowym.
Czułem, jak jego ciepły, miarowy oddech muskał moją szyję.
Jedną ręką objąłem go w pasie, a na to chłopak dość mocno drgnął. Nie spodziewałem się takiej reakcji. Przecież zawsze czerpał przyjemność z tego, kiedy którykolwiek z nas okazywał mu czułość. Ba! Zachęcał do tego i jeszcze bardziej się przymilał.
Zawsze reagował normalnie na dotyk. Dlaczego więc teraz odnosiłem wrażenie, jakby się go w jakimś stopniu bał?
Tae się nieco spiął, jednak kiedy czule pogłaskałem jego bok, rozluźnił się.
- Jinie, długo mamy jeszcze czekać na jedzenie? - Namjoon podniósł się z miejsca i podszedł do najstarszego. Zajrzał mu przez ramię na garnek bulgoczącej wody z wodorostami.
Seokjin nabrał odrobinę na łyżkę, podmuchał, pochuchał, coby za gorące nie było, bo jak wiadomo Namjoon ciapą był, po czym podsunął młodszemu pod usta. Joonie z wielką chęcią spróbował swojego ulubionego dania.
Wydał z siebie głośny pomruk zadowolenia. Poklepał Seokjina po plecach i pochylił się delikatnie nad jego ramieniem, by przyglądać się gotującej potrawie.
- Tae, wstawiłeś drugie pranie? - spytał Jin, odwracając głowę tak, by spojrzeć na młodszego.
Najstarszy chyba zapomniał o tym, że Joonie stał oparty o niego już dłuższą chwilę i przy odwracaniu się, niechcący dotknął wargami policzka młodszego.
Większej wrzawy, jaka po chwili wybuchła, nie widziałem nigdy wcześniej.
Jin krzyczał, Namjoon krzyczał, Yoongi i Jimin śmiali się wniebogłosy, Jungkook udawał, że niczego nie widział, a Tae pośpiesznie wstał, by uruchomić pralkę, w duchu mając nadzieję, iż Seokjin nie zauważy jego wymknięcia się przez ten incydent.
- Hyung! Dlaczego to zrobiłeś?! - Namjoon padł na kolana, łapiąc się za policzek, który przed chwilą został muśnięty wargami Seokjina.
- A było ci opierać się o mnie?! Nie potrafiłeś już wytrzymać bez żarcia?! - Jin kopnął powietrze blisko cierpiącego Namjoona.
Niemniej jednak w ich szoku było dużo rozbawienia. Jin ze śmiechem wrócił do gotowania zupy. Namjoon za to położył się na chłodnych panelach, nie mogąc pozbierać z podłogi swojej dumy.
Yoongi podszedł do młodszego. Położył się na jego plecach. Wydął usta, jakby chciał ucałować jego policzek. Jimin momentalnie podłapał jego pomysł. Usadowił się wygodnie na Yoongim, a po chwili, do przyciskania Jooniego do podłogi dołączył się Jungkook. Sam zerwałem się z miejsca i dołożyłem dodatkowe 61 kg do cierpienia rówieśnika.
- Nie mogę oddychać! - Usłyszeliśmy stłumiony krzyk Namjoona.
[...]
Gdyby nie ogromna miłość Jina do oleju sezamowego, jego potrawa byłaby zjadliwa, a nawet mogłaby być wyśmienita. Niestety zupa z wodorostów zamieniła się w olej z wodorostami i pieprzem.
- Ten kto to zrobił niech wyjdzie - burknął Yoongi, nakładając na łyżeczkę odrobinę zupy i z bólem serca wsuwając do ust.
Seokjin siedział nad pustą miską, z głową opartą na dłoniach. Było mu przykro, że zepsuł potrawę. Nagotował jednak tego tyle, że musieliśmy zjeść. Przecież nie wolno marnować jedzenia.
Bardziej nie chcąc niż chcąc, każdy zjadł po dość głębokiej misce.
Jimin wsunął ostatnią łyżeczkę płynnej potrawy do ust, po czym skrzywił się tak, jakby zaraz miał zwrócić nieudaną zupę Seokjina.
- Hyung, nie była taka zła. Tylko trochę… słona. - Park poklepał najstarszego po plecach i posłał mu pocieszający uśmiech. Po chwili jednak zerwał się z miejsca, by przytulić plecy załamanego Kima. Objął rękami jego szyję, lekko się na nim wieszając.
- Wszyscy żyją, więc była zjadliwa - wtrącił Jungkookie, który jak prawdziwy mężczyzna wychlipał już drugą miskę. Dzielny, złoty maknae.
- No właśnie, wszyscy żyją. Nie tak planowałem - mruknął pod nosem Jin.
- Jesteś okrutny! - Namjoon zmarszczył niezadowolony nos, spoglądając z udawanym obrażeniem na najstarszego.
Gdy Jin uniósł głowę, na jego ustach wymalowało się rozbawienie.
- Następnym razem bardziej się postaram - powiedział spokojnie, odsuwając od siebie małą miseczkę.
-  Pojedliśmy, to trzeba posprzątać, prawda? - Yoongi poklepał się po brzuchu, patrząc przy tym na każdego z nas.
Zaczęliśmy grać w kamień papier nożyce o to, kto ma pozmywać naczynia. Tae zaczął prawie wykłócać się z Jungkookiem, a Min w tym czasie, korzystając z zamieszania, po cichutku odszedł od stołu. Jak myszka, niepostrzeżenie i szybciutko przemknął do salonu, gdzie ułożył się na kanapie.
- Yoongi hyung! - zawołał pretensjonalnie Jimin.
Seokjin oczywiście zareagował na to, kiedy dotarło do niego, że Min chciał uciec od sprzątania. Razem z Tae wręcz wnieśli go do kuchni. Jak jeden mąż zostawiliśmy go samego, by za swoje zachowanie, na pewno niezgodne z fair play, pozmywał wszystko sam.
Blondyn już zbierał się do odbycia swojej kary, ale z Jiminem nie mogliśmy znieść jego błagalnego spojrzenia o pomoc. Patrzył na nas oczami szczeniaczka, leciutko wyginając usta i wysuwając do przodu dolną wargę. Wyglądał jak niewinny dzidziuś.
Wzięliśmy się więc do roboty by go odciążyć. Jak tylko wpadliśmy w wir mycia naczyń, czyszczenia kuchenki gazowej i stołu, Yoongi gdzieś znowu zniknął, zostawiając mnie oraz Jimina samych z jego karą.
- A gdzie Yoongi? - spytałem, rozglądając się za starszym.
Jimin przerwał wycieranie płyty indukcyjnej. Oparł się o nią rękami i głośno westchnął.
- Przebiegła z niego bestia.
[...]
- Hyung, kup nam lody!
Jungkook od kilku dobrych minut ciągnął Jina za rękę, w kółko prosząc o chłodną słodycz.
Seokjin jednak był nieugięty. Nie miał zamiaru wydawać swoich pieniędzy na lody, a do tego rozpieszczać i tak rozpuszczonego maknae.
- Nie - odpowiedział szorstko, próbując wyrwać swoją rękę z uścisku Jungkooka.
Najmłodszy jednak nie dawał za wygraną. Przytulił się do ramienia starszego.
- Proooszę - szepnął, zerkając na twarz Jina.
Nie wiem jak długo Jungkookie musiałby się o to prosić, gdyby nie Yoongi.
- W sumie też bym jakieś zjadł. Jest dość gorąco - powiedział, spoglądając na Seokjina.
Szatyn westchnął ciężko.
Wiedziałem, że Yoongi powiedział to dla świętego spokoju, ale Kookie przez to ciągłe gadanie, narobił ochoty nam wszystkim.
- Ostatni raz stawiam.
- Jesteś najlepszy, hyung! - Rozweselony Jeon puścił rękę Seokjina, po czym radośnie podskoczył w miejscu.
Kim rozejrzał się za budką, po czym wygrzebał z kieszeni telefon.
Ledwo co zdążył zapytać o smaki lodów, jakie chcemy, a każdy już zalał go falą dziwnych nazw. Zdezorientowany popatrzył na nas, a potem krzyknął w niemocy.
- Chodź, zapamiętałem wszystko. - Namjoon złapał Seokjina za rękę, po czym razem udali się do budki.
Młodszy z Kimów od razu poprosił sprzedawcę o gałki w wybranych przez nas smakach, a gdy wszystkie lody zostały już podane, zapłacił za nie.
Seokjin tylko stał obok i pomógł Namjoonowi w przyniesieniu przekąski. W krótkiej drodze do nas zdążył mu podziękować, przeprosić oraz obiecać rekompensatę.
Ucieszony Jungkookie od razu wziął swoje waniliowe lody, po czym złapał rękę Jimina i pociągnął w stronę plaży. Park ledwo co odebrał od Jina wafelka z wiśniową słodkością, a już gnał za obiektem swoich westchnień.
Kliknąłem językiem, wodząc wzrokiem za uciekającymi, zakochanymi gołąbkami.
Obaj żyli teraz w swoim własnym świecie. Był to oczywiście piękny i miły widok dla oka - dwoje darzących się uczuciem ludzi, którzy po prostu korzystają z czasu, jaki im pozostał. Co nie zmieniało faktu, że za każdym razem, kiedy spoufalali się w mojej obecności, w środku budziła się we mnie zazdrość i złość.
Radosny, zakochany, uśmiechnięty od ucha do ucha Jimina, który przestaje widzieć świat dookoła nie był moją zasługą. Nigdy nie doprowadziłbym go do takiego stanu, nie ważne jak bardzo bym się starał.
Jimin nie był mój, nie jest i nigdy nie będzie. Tak bardzo chciałbym wyrzucić go w końcu ze swojej głowy… Dlaczego więc uparcie w niej siedzi?!
Kiedy chociaż na moment przestaję o nim myśleć, skupiam się na czymś innym, to wszystko i tak wraca. Cholera!
- Hoseokie, chciałeś kiwi? - spytał Namjoon, trzymając w obu dłoniach po jednym wafelku z lodami.
Kiwnąłem głową, po czym odebrałem od niego słodycz.
- Dziękuję. - Posłałem rówieśnikowi uśmiech.
Ulizałem odrobinę lodów i od razu zachwyciłem się smakiem sorbetu. Słodkim, ale przy tym nieco kwaśnym.
- Mogę spróbować?
Tae przysunął się bliżej. Właściwie bez mojej zgody ulizał odrobinę deseru.
Gdy język młodszego przesunął po zielonej gałce, jego oczy momentalnie się powiększyły.
Zamruczał zadowolony. Wyprostował się, z zachwytem spoglądając na moją twarz.
- Są przepyszne! Mogę jeszcze?
Tae zwilżył koniuszkiem języka swoje wargi, zbierając z nich słodko-kwaśny posmak. Posłał mi swój prostokątny uśmiech, który był tak bardzo uroczy, że nie mogłem mu odmówić.
Uniosłem nieco wafelek, by Taehyung nie musiał się bardzo schylać, tym samym dając mu przyzwolenie.
Ucieszony ponownie skosztował lodów, tym razem zjadając ich nieco większą część. Tae chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, jaki wulgarny i prowokujący potrafił być, chociaż tak naprawdę nie zrobił nic wielkiego!
Po prostu spojrzał w moje oczy w momencie, w którym jego język zbierał odrobinę zielonego sorbetu. I to wystarczyło, żeby wprawić mnie w zakłopotanie.
Chociaż byłem przyzwyczajony do tego, że Tae ciągle wyciąga język, oblizuje wargi i je przygryza, to jednak kiedy tym razem tak perfidnie się we mnie wpatrywał, poczułem, jakby robił to pierwszy raz. I to celowo, chociaż tak nie było!
- Następnym razem je wezmę - powiedział, po czym otarł wierzchem dłoni wargi.
Gdy spuściłem wzrok na swoje lody, zobaczyłem, że większości już nie było.
- Tae! - krzyknąłem, po czym zaczepnie kopnąłem młodszego w łydkę.
Zjadł większość gałki i zostawił mi prawie sam wafelek!
Młodszy uśmiechnął się jedynie uroczo. Złapałem go gwałtownie za koszulkę i przyciągnąłem, jakbym chciał ukarać go za zjedzenie moich lodów. Mina Taehyunga nagle zupełnie się zmieniła. Jakby w przerażeniu otworzył szerzej oczy, a słodki uśmiech zszedł z jego ust. Chłopak drgnął, na co momentalnie go puściłem.
Byłem chyba bardziej przestraszony niż Tae. Jeżeli słowa Kisu się potwierdzą, to reakcje młodszego na gwałtowny dotyk były w pełni uzasadnione. Modliłem się jednak o to, by to nie okazało się prawdą.
Kim kiwnął lekko głową, blado się uśmiechnął, po czym odbiegł, doganiając naszą wesołą, zakochaną parkę.
- Hoseokie, chodź!
Z odległości machnął do mnie Yoongi. Gdy się rozejrzałem i zobaczyłem, że jako jedyny nie ruszyłem z miejsca, od razu to zrobiłem. Podszedłem do blondyna.
Na plaży nie było wiele osób. Wszyscy się już raczej zbierali po udanym wypoczynku i wracali do domów.
Zdjąłem z nóg trampki oraz skarpetki, a czując pod stopami wciąż ciepły piasek, delikatnie się uśmiechnąłem.
Przez chwilę wpatrywałem się w swoje stopy, które z każdym ruchem na nowo obsypywały się małymi ziarenkami. Usłyszawszy śmiech całej szóstki, uniosłem głowę.
Przede mną rozpościerała się plaża, scalana brzegiem z błękitnym morzem. Horyzont łączył je z czystym niebem, które za sprawą zachodzącego słońca, mieniło się pomarańczową poświtą.
Na tafli lekko poruszanej przez delikatny wiatr wody, odbijały się ciepłe promienie. W powietrzu unosił się słodki zapach morskiej bryzy i prażonego popcornu z budki niedaleko, którym zaciągnąłem się już któryś raz z kolei.
Spokojny szum morza koił zmysły, wesołe głosy przyjaciół zachęcały do tego, by spędzić na plaży jak najwięcej czasu.
Dokańczając jedzenie wafelka podszedłem do grupki i dołączyłem do wykładu Namjoona o tym, dlaczego słońce się przemieszcza.
- Joonie, Jungkookie powiedział to samo, tylko użył mniej inteligentnych słów - zauważył Yoongi.
- Serio? - obruszył się blondyn i zerknął na najmłodszego.
- Jesteś pewny, że ten wynik IQ 148 był twój? - spytałem, spoglądając na rówieśnika z nieco zdegustowaną miną. Jimin i Tae parsknęli cicho śmiechem, a zaraz za nimi cała reszta.
Namjoon jedynie się uśmiechnął, po czym uderzył delikatnie moje ramię, o które po chwili się oparł, by w spokoju dokończyć swojego truskawkowego loda.
Zerknąłem kątem oka na Seokjina. Stał obok Yoongiego i wpatrywał się w horyzont.
Wyglądał, jakby całkowicie oderwał się od świata. Jego klatka piersiowa unosiła się bardzo powoli, za sprawą wpływającego przez lekko rozchylone usta powietrza. Rozmarzone oczy chłopaka przyglądały się odległemu punktowi. Sprawiał wrażenie, jakby na moment zamknął się w swoim własnym świecie, do którego nikt poza nim nie miał wstępu.
Dopiero przez szturchnięcie Tae się obudził i obdarzył młodszego delikatnym uśmiechem.



~*~

2 komentarze:

  1. Mój mózg coraz bardziej nie ogarnia z każdym rozdziałem XD
    Niby Yoongi i Jin są tacy oczywiści, ale ja już nawet tego nie jestem pewna haha
    Biedny TaeTae, nadal nie rozumiem co się mu stało, ale jakoś takoś mi ko żal T.T
    Za to każda interakcja Tae i Hobiego jest taka słodka
    Jejku~~ pisz szybciej XD
    Ja już nie mogę się doczekać
    Wenyy <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pffft xD Przepraszam
      Ach te YoonJiny takie oczywiste i nieoczywiste xD
      Spoko spoko, nie martw się. W następnym rozdziale się dowiesz co się zadziało z Tae, ale chyba można się domyślić? (jeśli nie, to chyba źle nakierowałam xD).
      Dziękuuuję ♥ Trzymaj się ;)

      Usuń