The two of us
~*~
Jakaś grupa dziewczyn przechodziła obok. Słuchały muzyki z telefonu i to dość głośno, na co Yoongiemu już zapulsowała żyłka na skroni.
Gdy do naszych uszu dobiegła skoczna melodia “NoNoNo” - APink, od razu spojrzałem na Jimina i Jungkooka, a ci na mnie. Pomarańczowowłosy uśmiechnął się znacząco, a to mogło oznaczać tylko jedno.
Bez najmniejszej chwili zawahania zaczęliśmy wykonywać dobrze nam znany układ. Szybko dołączyli się do nas więcej nieogarniający niż ogarniający Tae i Yoongi, który o dziwo znał ruchy. Seokjin z Namjoonem stanęli z boku. Po prostu się przyglądali, jak piątka ich przygłupich przyjaciół robi z siebie idiotów na środku plaży.
Cała zabawa w tańczenie skończyła się wtedy, kiedy Yoongi nadepnął trampkiem na bosą stopę Jimina. Ten uwolnił z gardła krzyk bólu pomieszany z rozbawieniem, szturchnął Jungkooka, Ciastek wpadł na Tae, który upuścił już roztapiającego się cytrynowego loda na piasek.
Świat jakby zatrzymał się w miejscu. Taehyung patrzył utęsknionym wzrokiem na swoją słodycz, oblepioną malutkimi kamyczkami.
- Karma wraca, Tae - powiedziałem zaczepnie.
Kim tylko odwrócił się ze złowrogim spojrzeniem na Jimina.
Obwiniając go za upuszczenie słodkości, zaczął go gonić. Park ze śmiechem uciekał przed rówieśnikiem.
Jungkook chciał się dołączyć do gonitwy. Jednak w momencie, w którym zerwał się do biegu, z kieszeni spodenek wypadł mu telefon. Upadł na ziemię, a jakby tego było mało, Yoongi celowo podkopał go lekko piaskiem. Zacząłem się zastanawiać, ile razy ten dzieciak musi wymienić ekran, żeby w końcu kupił jakiś wstrząsoodporny telefon. Nie było dnia, w którym Jungkookowy iPhone nie upadłby na ziemię!
Ale Kookie się tym nie przejął. Zostawił telefon tak jak leżał i pobiegł brzegiem za Tae.
- Co za dzieciaki - westchnął Namjoon. Podniósł telefon młodszego. Otrzepał go z piasku, po czym wsunął do kieszeni. Nie byłem przekonany co do tego, żeby Król Destrukcji we własnej osobie trzymał i tak już błagający o litość telefon Kookiego. W jego rękach iPhone maknae może zakończyć swój żywot o wiele wcześniej. W końcu, kto jak kto, ale Namjoon potrafił zepsuć nawet kamień. Ciągle coś gubił, łamał, gniótł, rozrywał… Sianie dookoła spustoszenia chyba sprawiało mu radość.
Nagle poczułem, jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa, w głowie zaczyna się kręcić i tracę kontakt z całym światem dookoła.
Tylko nie to…
Zakręciłem się chwilę w miejscu. Po tym, jak Yoongi położył bluzę na piasku i na niej usiadł, bez pytania spocząłem obok niego. Z ostatnią dozą świadomości wymamrotałem tylko, że plaża jest cudowna, że zostaję tutaj. Położyłem się na piasku tak, by głową leżeć na połowie bluzy starszego. Przymknąłem powieki i po prostu odpłynąłem. Słyszałem jeszcze mało wyraźne wołanie Yoongiego.
Nie pamiętam momentu przejścia do krainy Morfeusza. Jednak śniąc, słyszałem dobiegające ze świata śmiechy, rozmowy, szum wiatru, obijające się o brzeg delikatnie fale.
Wszystko to było jednak stłumione, ale w żadnym stopniu nie odbierało na wyjątkowości.
To co mnie otaczało - żyło. A ja spałem pośród tego życia.
Mniej więcej tak czułem się cały czas. Jakby wszystko działo się obok mnie, bez mojego udziału.
Życie przelatywało mi między palcami, a ja cały czas zadręczałem się milionem rzeczy, które nie dość, że przełożenia na rzeczywistość nie miały, to jeszcze sam je wyolbrzymiałem.
Chciałem się w końcu obudzić, ale nie było to takie łatwe. Coś ciągle trzymało mnie w hibernacji i nie pozwalało wejść do życia, chociaż moje oczy już od kilku dobrych chwil wpatrywały się w siedzących nieopodal Seokjina oraz Yoongiego.
Wyglądali razem tak niewinnie. Siedzieli bardzo blisko i co jakiś czas stykali się ramionami. Min zerkał na zamyślonego Seokjina, który mu o czymś opowiadał. Na buzi blondyna co chwila malował się nikły uśmiech, kiedy Kim zerknął na młodszego, albo wspomniał o czymś zabawnym.
Momencik… Przecież kiedy zasypiałem, to Yoongi siedział obok.
Głowę miałem ułożoną na czyiś udach, ale skoro nie były one Mina, to czyje?
Niechętnie uniosłem się na rękach, po czym nieco zmęczonym wzrokiem, popatrzyłem na twarz Jimina.
- O, hyung, już się obudziłeś? - spytał swoim nieco piskliwym głosem i otrzepał moje ramię z piasku.
Moje odpłynięcia nie były dla całej szóstki niczym nowym, ale chyba nie zdawali sobie sprawy z tego, ile wysiłku kosztuje mnie teraz pozbieranie się po tym wszystkim. To było miliard razy trudniejsze niż kiedyś. Właśnie w tym momencie to odczułem, kiedy ledwo co odzyskałem świadomość.
- Długo spałem?
- Nie, może z 30 minut.
Młodszy uśmiechnął się do mnie.
- Ale spałeś naprawdę mocno. Namjoon próbował cię obudzić, ale w ogóle się nie dało.
Jimin przeczesał dłonią swoje pomarańczowe włosy i przyciągnął kolana do klatki piersiowej.
- Mam nadzieję, że to nie był kolejny atak… Mówiłeś, że leczenie idzie dobrze.
- B-bo idzie. Byłem po prostu zmęczony, to wszystko. A nadarzyła się okazja do spania, więc ją wykorzystałem.
Kłamałem jak z nut. Oczywiście, że miałem atak. Na całe szczęście, resztkami sił udało mi się nieco wybronić z tej sytuacji i jakoś opanować organizm do tego stopnia, by nie paść jak długi na ziemię.
Posłałem Jiminowi serdeczny uśmiech, delikatnie klepiąc go przy tym po głowie. Wiedziałem, że Park zdawał sobie sprawę z mojego naciąganego kłamstwa. Na całe szczęście nie zwrócił mi na to uwagi.
- Spokojnie, nic mi nie jest. Mam nad tym kontrolę - zapewniłem, kiedy dostrzegłem jego wątpliwe spojrzenie.
- Jiminie! Woda jest naprawdę ciepła! Jutro będzie idealna!
Głośny, podekscytowany Jungkookie podszedł do nas i od razu ułożył się plecami na piasku obok Jimina.
- Hobi hyung, pokąpiesz się z nami jutro? - spytał, odwracając głowę tak, by na mnie spojrzeć.
- Pewnie. O ile nie wpadnie wam do głowy jakiś głupi pomysł z podtapianiem.
- Wiesz, podtapianie podtapianiem, ale wydaje mi się, że to nie my jesteśmy tutaj największym zagrożeniem - powiedział najmłodszy. Przymknął powieki i zwrócił twarz w stronę zachodzącego słońca, chcąc złapać ostatnie, ciepłe promienie.
- Jak to? - spytałem, czując narastający niepokój.
- No wiesz… Rażące prądem meduzy, węgorze, ludożerne rekiny.
- Rekiny?!
- Hyung, spokojnie, nie podpływają tak blisko brzegu - powiedział poruszony Jimin, jedną rękę kładąc na moim ramieniu, by mnie uspokoić.
- Ta, nie podpływają blisko brzegu. Oglądałeś “Szczęki”?
Jungkookie uchylił jedno oko i uśmiechnął się nieco łobuzersko.
- A-ale przecież to tylko film. Rekiny nie jedzą ludzi.
Tak, bałem się rekinów. Bałem się wody. Generalnie bałem się wszystkiego. Niestety należałem do tego sortu ludzi, którzy na kolejkach górskich odczuwają strach o własne życie i modlą się do wszystkich znanych bogów o łaskę. Nie wspominając strachu przed zwierzętami, jakiegokolwiek gatunku poza kotami i psami. Chociaż nawet i te potrafiły być czasami agresywne, nieprzyjemne.
Jungkook dobrze o tym wiedział. Często wykorzystywał mój strach, naiwność, by chwilę się pośmiać.
Wredny maknae.
- Oczywiście, że nie. Ciastek, przestań wymyślać! - Jimin skarcił młodszego nie tylko słowami, ale i delikatnym uderzeniem w brzuch. Cios jednak nie okazał się aż taki lekki, skoro Jeon podkurczył nogi, przy czym zaśmiał się by ukryć ból.
- Nie słuchaj go - powiedział. Kręcąc głową, głaskał delikatnie moje ramię.
Gdyby tylko wiedział, jak ogromne stado motyli uleciało w moim brzuchu…
W tym czasie z krótkiego spaceru brzegiem plaży wrócił Taehyung oraz Namjoon. Obaj byli mokrzy od stóp do głów.
- Już zdążyliście wejść do wody? - zapytał Jimin, odwracając głowę w kierunku dwójki.
- Jest idealna! - powiedział rozweselony Tae, wyciskając z białej koszulki nadmiar wody.
- Tak, to prawda. Ale nie musiałeś wpychać mnie do niej siłą! - odburknął Namjoon, rzucając Taehyungowi nieco pretensjonalne spojrzenie. W odpowiedzi dostał od młodszego jedynie prostokątny, niewinny uśmieszek.
Tae usiadł obok mnie, podczas gdy starszy z Kimów skierował się do Seokjina i Yoongiego. Gdy do nich dotarł, oplótł ręce na szyi Mina, który pisnął, jak tylko poczuł mokre ciało.
Rozbawiło mnie nagłe zerwanie się z miejsca Yoongiego oraz urywany śmiech Seokjina. Jednak i Jin nie śmiał się długo, bo Namjoon szybko go przytulił, oddając odrobinę wody.
Oderwałem wzrok od tamtej trójki dopiero, kiedy poczułem, jak ktoś delikatnie szarpie mnie za rękaw koszulki.
- Hyung, przejdziesz się ze mną?
Tae patrzył na mnie swoimi pięknymi oczami. Zaciskał smukłe paluszki na rękawku, a potem na przedramieniu. Uśmiechał się do mnie w swój najbardziej urokliwy sposób.
- Pewnie - odpowiedziałem. Podniosłem się z miejsca i otrzepałem ubranie z piasku. Podałem rękę Taehyungowi, a gdy się podniósł, odszedłem od Jimina oraz Kooka na kilka kroków.
- Niedługo wrócimy - zapewniłem, jak tylko Kim doskoczył do mojego boku.
- Uważajcie na siebie. - Jimin uśmiechnął się do nas przyjacielsko, a jak oddaliliśmy się razem z Tae, opadł plecami na piasek i spojrzał na Jungkooka, który leżał z przymkniętymi oczami. Palcami odgarnął z czoła młodszego mokre kosmyki ciemnych włosów, co wywołało u Kookiego delikatny uśmiech.
- Jak ci się tutaj podoba? - spytałem, chcąc jakoś rozluźnić swojego towarzysza. Wsunąłem dłonie do kieszeni spodenek, zerkając kątem oka na niego.
Kim szedł brzegiem, dokładnie wpatrując się jak woda obmywa jego stopy z piasku. Sam kroczyłem kawałek dalej od niego, trzymając się nieco dalej od morza.
- Jest fajnie. Lubię być na plaży. Moglibyśmy zostać tutaj do końca wakacji.
Na odpowiedź młodszego pokiwałem zgodnie głową.
- Hyung, zróbmy sobie zdjęcie! - powiedział rozentuzjazmowany, odwracając się do mnie twarzą. Rozłożył szeroko ramiona i posłał w moim kierunku swój uroczy, prostokątny uśmiech.
Nie mogłem postąpić inaczej, jak tylko odwzajemnić ten gest.
Wyciągnąłem z kieszeni spodenek telefon. Szybko doskoczyłem do Taehyunga, piszcząc, jak tylko woda obmyła moje nogi.
Młodszy roześmiał się. Potem przybliżył się do mnie, by przedni aparat ujął nas obu. Chłopak przerzucił przeze mnie swoje ramię, a jak tylko się wyszczerzył, nacisnąłem przycisk.
Potem popatrzyłem na zdjęcie.
- Nie musimy brać na nie żadnej poprawki - stwierdził, przejmując ode mnie urządzenie. Przełączył je ponownie na aparat i zrobił kilka zdjęć sobie oraz mnie.
Gdy zabawa w fotografa mu się znudziła, zablokował telefon.
Odsunął się od morza, po czym podszedł do niskiego murku, odgradzającego plażę od jakiejś restauracji. W milczeniu usiadł na ceglanej zabudowie. Przekręcił mój telefon kilka razy w rękach, a jak tylko do niego podszedłem, uniósł urządzenie oraz swój wzrok. Przymknął jedno oko, by zachodzące słońce całkowicie go nie oślepiło.
- Lubię spędzać z tobą czas - powiedział, posyłając mi ciepły uśmiech. Przejąłem od niego komórkę, a po chwili usiadłem obok. Wyciągnąłem wygodnie nogi, wsuwając złączone dłonie między kolana.
- Ja z tobą też, Tae. - Uśmiechnąłem się do przyjaciela. Ten tylko kiwnął głową, a po chwili spojrzał na horyzont przed sobą.
- Hyung, czy to nasz ostatni taki wyjazd? - spytał nagle.
Nerwowo zaczął skubać paznokcie. Sam chyba nawet nie zwrócił uwagi na to, że coraz częściej zdarza mu się to robić.
Słyszałem w jego głosie małą nutkę nadziei, która swoim brzmieniem błagała o to, by kategorycznie zaprzeczyć. Ale nie chciałem być z Tae nieszczerym.
- Nie wiem. Sam widzisz, że teraz się trochę pozmienia. Jin pójdzie do wojska, potem Yoongi, Jungkookie poleci na studia do Japonii. Nie mogę ci obiecać, że spędzimy jeszcze raz takie wakacje - powiedziałem spokojnie, patrząc z czułością na młodszego. Gdy niesforny kosmyk jego włosów wpadł mu do oka, nie wzbraniałem się przed tym, by palcem go odgarnąć. Tae mimochodem się odwrócił, przez co niechcący włożyłem palec do jego oka.
- Aaa! - krzyknąłem, kiedy nieprzyjemne uczucie pod opuszkiem palców w ułamku sekundy przyprawiło mnie o dreszcze.
Młodszy położył dłoń na oku. Pochylił się do przodu, mocno zaciskając powieki.
- Przepraszam! - pisnąłem. Położyłem ręce na jego ramionach i lekko się schyliłem, by sprawdzić, czy z Kimem wszystko w porządku.
Śmiał się. A na to już odetchnąłem z ulgą.
Ostrożnie złapałem jego nadgarstek i odsunąłem rękę. Kim zamrugał kilkakrotnie, a potem tylko uderzył mnie delikatnie w ramię.
- Hyung, aż tak bardzo chcesz mieć moje oczy, że już podejmujesz próby ich wydłubania? - spytał z rozbawieniem.
- Tak! Taki był mój zamiar - powiedziałem niezwłocznie. Jak tylko upewniłem się, że z okiem Tae nie dzieje się nic złego, odetchnąłem z ulgą. Uniosłem nieco rękę, by poczochrać włosy młodszego, jednak zanim moja dłoń na dobre zatopiła się w jego brązowych kosmykach, ten odsunął się gwałtownie.
- Co? Tae, nie bój się. Przecież nie zrobię ci krzywdy.
Popatrzyłem w jego tęczówki, które zaświeciły się. Powoli opuściłem rękę na jego głowę, by po chwili przeczesywać palcami jego miękkie włosy.
- Co do tej krzywdy, to bym się zastanowił. Przed chwilą próbowałeś wydłubać mi oko.
Tae na nowo się uśmiechnął. Odchylił delikatnie głowę i przymknął oczy, jakby chciał w pełni rozkoszować się moim dotykiem.
- Dlaczego tak gwałtownie reagujesz na nagły dotyk? Wcześniej nie miałeś tego problemu - spytałem po chwili, odsuwając dłoń.
Chłopak rozchylił powieki, a potem spojrzał na mnie. Wyłapując mój wzrok, nieco się zmieszał.
Czułem, że była to dobra okazja do tego, aby w końcu porozmawiać o tym z Taehyungiem. Mieliśmy w końcu niewyjaśnioną sprawę, a bez tej wiedzy nie będę wiedział jak mam mu pomóc. Nie chciałem znowu widzieć jak płacze przez sen. Ten widok naprawdę łamał mi serce.
Kim wstrzymał oddech. Zamknął oczy i spuścił głowę, jakby chciał zebrać w sobie siłę, być może też odwagę.
- Hyung, obiecasz, że mnie nie ocenisz, nie wyśmiejesz i nie przestaniesz lubić? - szepnął.
- Skąd ci to przyszło do głowy? Oczywiście, że nie - zapewniłem.
Nie wiem, czy Tae bał się o tym mówić. Cokolwiek się działo w jego życiu, nie miał problemu z tym, żeby wyjawić swój sekret, dlatego był jak wielka, otwarta księga.
Po tym, jak zmieszany i zawstydzony pomachał w powietrzu nogami, domyśliłem się, że jednak nie jest to rzecz, o której mówiłby na prawo i lewo.
Co w jego wypadku jest dość rzadko spotykane, bo Tae miał tendencję do mówienia o swoich najbardziej intymnych sprawach nawet ludziom przypadkowo spotkanym na ulicy.
- Pamiętasz jak mówiłem ci o Meiu? Tym barmanie z Hwacheon? - zaczął cicho.
Gdy kiwnąłem potwierdzająco głową, kontynuował.
- Było mi trochę smutno, że nie wróciłeś do nas, ale on zajął mi czas. Kiedy podał mi to whiskey z colą, zaproponował coś, co miało za zadanie polepszyć mi humor. Powiedział, że to nieszkodliwe. Początkowo nie chciałem, ale potem podał całą buteleczkę jakiemuś facetowi i stwierdziłem, że skoro ludzie się tego nie boją, a ma to tylko polepszyć humor, to dlaczego nie? Dolał kilka kropelek do szklanki z moim alkoholem. Początkowo wszystko było dobrze… - urwał nagle.
Zacisnął wargi. Minęła dłuższa chwila, zanim Tae uniósł delikatnie koszulkę, przez co dokładnie widziałem niewielkie, czerwone ślady na prawym boku.
- P-poczułem się dziwnie. Jakbym nagle przestał mieć nad sobą kontrolę, jakby ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Wiedziałem, co się dzieje dookoła i chociaż nie chciałem iść z Meiem, to poszedłem. Zabrał mnie do jakiegoś małego pokoju dla pracowników. Coś mówił, szeptał, a potem się zbliżył. J-ja naprawdę chciałem coś zrobić, ale nie mogłem. Nie wiem jak to było możliwe… Nie mogłem mu nawet powiedzieć, żeby przestał.
Być może rozmowa z Kisu przygotowała mnie w jakimś stopniu na historię tego pokroju, ale mimo to poczułem złość i niemoc.
Takie okropne rzeczy działy się obok mnie… Właściwie przeze mnie. Może gdybym jednak nie wyszedł wtedy z klubu, Tae nie musiałby szukać sobie towarzystwa u kogoś innego?
Zacisnąłem dłonie w piąstki.
Tego się właśnie obawiałem. Historia z fajnym barmanem skończyła się dla Tae tragicznie, a jego stan, w jakim wszyscy go zastali, był spowodowany “polepszaczem humoru”, co prawdopodobnie działało jak GHB. Tak jak mówił Kisu.
Na samą myśl o tym poczułem jak włosy stają mi dęba.
- Czy on… no wiesz… zrobił ci coś więcej?
- Nie. Zanim się do mnie całkowicie dobrał, zwymiotowałem na niego, a potem wpadł do pokoju manager. Nie mogłem się w ogóle ruszyć, chociaż tak bardzo chciałem stamtąd uciec… Dopiero ten manager wyrzucił mnie siłą z pokoju. Usiadłem na jakiejś sofie, a potem znalazł mnie Namjoon. Nie pamiętam nic od tego momentu, aż do kiedy mnie nie obudziłeś w pokoju.
Odebrało mi mowę. Nie wiedziałem, co powinienem mu w tamtym momencie powiedzieć. Jednocześnie miałem w głowie tyle pytań…
- Mei bardzo mnie szarpał i teraz, kiedy ty czy ktokolwiek tak znienacka na mnie naskakujecie, to ten obraz momentalnie pojawia mi się przed oczami. Cena za moją naiwność i głupotę jest wysoka. - Uśmiechnął się blado, rozkopując nogami dziurę w piasku.
- Przepraszam…
- Nie, hyung, w porządku. Wiem, że nie zrobisz mi krzywdy, ale mimo wszystko proszę cię, żebyś nie naskakiwał na mnie znienacka. Trochę myślałem o tym wszystkim i cieszę się, że nic więcej mi się nie stało.
- To dobrze, że tak myślisz. Ale to co cię spotkało to wciąż tragiczna historia.
- Po prostu powoli się z nią oswajam. I zacząłem pracować nad swoją naiwnością.
Kiwnąłem jedynie głową. Potem uniosłem rękę na wysokości ramion Tae. Ostrożnie go objąłem, a nie czując żadnego oporu, lekko przyciągnąłem młodszego do siebie i wtuliłem go w siebie. Chłopak objął mnie rękami w pasie.
Znowu dotarł do mnie zapach jaśminowej odżywki do włosów Tae, która z zapachem morskiej bryzy tworzyła naprawdę ciekawą, wonną kompozycję.
Poczułem jak złość ogarnia moje ciało. Jak ktoś mógł tak okrutnie, bezuczuciowo potraktować Taehyunga?! On jest człowiekiem stworzonym do wyjątkowego, troskliwego traktowania pełnego miłości i już widać to na pierwszy rzut oka. Przez głowę mi nawet nie przeszło, że ktoś położy na nim swoje brudne łapska, które na domiar złego pozostawią swój odcisk na pewnie jeszcze długi czas.
Na samą myśl o tym, ile rzeczy musiało siedzieć Tae w głowie, kiedy Mei się do niego dobierał, jak bardzo się bał, przechodziły mnie dreszcze.
- Hyung, mogę mieć do ciebie prośbę? - spytał cichutko, odchylając się o kilka centymetrów, by móc spojrzeć na moją twarz. Gdy kiwnąłem zgodnie głową, wlepił swoje brązowe tęczówki w moje oczy.
- Będziesz mnie chronił? - Chłopak wstrzymał oddech.
Pogładziłem delikatnie jego ramię, po czym kiwnąłem zgodnie głową.
- Jestem twoim hyungiem. Ochrona ciebie to przecież mój obowiązek.
- Nie chcę, żebyś chronił mnie jak hyung - szepnął, samoczynnie wtulając się w moje ciało i chowając twarz w zagłębieniu szyi. - Chroń mnie jako przyjaciel, jako Hobi.
Smukłe dłonie młodszego zacisnęły się w piąstki na mojej koszulce.
Nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo Tae rozróżnia pewne rzeczy. Dla niego bycie hyungiem, wcale nie oznacza bycia przyjacielem.
W jakimś stopniu poczułem się wyróżniony, że to mnie tak nazwał. Jednocześnie zrzucił na mnie obowiązek, do którego mimochodem przywiązałem się nicią odpowiedzialności.
- Obiecuję, że nic złego ci się nie stanie - zapewniłem po chwili. - Ale teraz lepiej wracajmy do reszty. Pewnie się niepokoją.
Tae pokiwał zgodnie głową. Uśmiechnął się do mnie, po czym jako pierwszy podniósł się z murku.
[...]
Naprawdę nie posądzałbym chłopaków o to, że mają jeszcze energię iść w miasto. Ja nie miałem na to najmniejszej ochoty i prosto z mostu powiedziałem, iż wolę zostać w domu by odpocząć. Bądź co bądź siedzenie w samochodzie, ciągłe przemieszczanie się jest dość wyczerpujące, a jeden wieczór lenistwa przecież nie zaszkodzi.
Moje niechcenie podzielił też Yoongi, Jin i Tae. W sumie nie dziwiłem się dlaczego akurat ta trójka. Yoongi po prostu był leniem, Tae pewnie wciąż nie czuł się na tyle odporny, by iść w jakiekolwiek miejsce przypominający klub, a Jin… Jin po prostu się starzeje.
Trochę mnie za to zdziwiła postawa Namjoona, który nie należał do głośnych osób, ale tym razem to on wyszedł z inicjatywą wyjścia.
Gdy Jungkook, Jimin oraz Joonie opuścili dom, było w nim dziwnie cicho. Ja z Yoongim siedzieliśmy przed telewizorem, nieprzytomnie oglądając jakiś talk show, a Jin oraz Tae zajmowali kuchnię i szykowali ciasto na muffinki.
- Hyung, wychodzisz? - zapytał nagle Yoongi, odwracając głowę w stronę ubierającego przed drzwiami buty Jina.
- Tak, po jakieś rzeczy do dekoracji muffinek. Chcesz… em… iść ze mną?
Min nie zastanawiał się długo nad odpowiedzią. Westchnął teatralnie, po czym poczłapał na górę. Już po chwili wrócił z jednym sweterkiem dłoni, który od razu podał Seokjinowi.
- Chłodno jest na dworze - burknął, zakładając przy tym swoje buty.
- Niedługo wrócimy. Tae, kiedy piekarnik zacznie pikać, odczekaj minutę i wyjmij blaszkę. Dobrze?
Młodszy pokiwał zgodne głową. Po tych słowach, najstarsi opuścili dom.
- Ech… - westchnął Tae. - Ostatnio spędzamy we dwójkę dużo czasu, nie zauważyłeś? - zaśmiał się.
Oparłem głowę o dużą podruszkę i wlepiłem wzrok w biały sufit.
- Nic dziwnego. Jimin ugania się za Kookiem, Jin za Yoongim, a Namjoon… to Namjoon. Zostaliśmy więc we dwóch.
- Seokjin hyung ugania się za Yoongim hyungiem?
Momentalnie otworzyłem szerzej oczy, kiedy dotarło do mnie, co powiedziałem.
- N-nie. Tak mi się tylko powiedziało - wyjaśniłem szybko i nerwowo przeczesałem dłonią ciemne włosy. Nie chciałem rozsiewać plotek, skoro nawet nie byłem niczego pewny!
- Coś wiesz, hyung. Powiedz mi! - Tae podniósł się z fotela, a już po chwili usiadł na piętach obok mnie.
- Tae, tak tylko powiedziałem. Chodzi mi po prostu o to, że się długo przyjaźnią i… ten… po prostu spędzają ze sobą mnóstwo czasu.
- No dobra, nie chcesz, to nie mów. Sam się dowiem!
Taehyung skrzyżował ręce na piersi i jak rozwydrzony dzieciak odwrócił głowę w drugim kierunku.
- Obraziłem się na ciebie - dodał, po czym zerknął na mnie kątem przymrużonego oka.
Dlaczego ten dzieciak tak uwielbiał się droczyć…
Mogłem oczywiście udawać wielce poruszonego, skruszonego, błagającego o wybaczenie, ale niezbyt miałem ochotę na tego typu zabawy.
- O nie, co ja teraz biedny zrobię - powiedziałem beznamiętnie. Przenosłem wzrok na ekran telewizora i zwilżyłem wargi koniuszkiem języka.
Nastała cisza. Wręcz grobowa, którą przecinał jedynie głos prezentera telewizyjnego. Tae w końcu delikatnie szarpnął mnie za ramię.
- Hyung, no żartowałem no…
Nie widząc jednak żadnej reakcji z mojej strony, zaczął mnie szturchać, machać dłońmi przed twarzą, delikatnie ciągnąć za włosy, wsunął rękę pod koszulkę. Robił wszystko, byleby tylko zwrócić moją uwagę. Bawiło mnie to. Miałem ochotę po prostu wybuchnąć śmiechem, jednak dzielnie pozostałem niewzruszony.
- No hyuuung! Nie jestem na ciebie obrażony! - wyjęczał.
W jednej chwili młodszy usiadł okrakiem na moich udach i ujął moją twarz w dłonie. Mocno ścisnął policzki, przez co usta samoistnie ukształtowały dziubek. Tae z lekkim rozbawieniem pomasował moje policzki, potem przejechał kciukami po wargach. Dzielnie znosiłem jego wszystkie zaczepki. Patrzyłem po prostu na uśmiechniętą twarz Kima i poczułem duże ciepło, które skumulowało się w sercu, a potem zawładnęło całym moim ciałem.
Lubiłem, kiedy Tae był taki beztroski, pocieszny, wesoły. Kiedy był po prostu sobą. Widząc go takiego, coraz bardziej nie potrafiłem zrozumieć, jak coś tak okropnego mogło mu się przydarzyć.
W jednej chwili dotarło do mnie, jak silną osobą Tae był. Potrafił wyciągać wnioski ze wszystkich lekcji, jakie przeprowadziło mu życie. Niejednokrotnie miał podcinane nogi, a on mimo to podnosił się, otrzepywał spodnie i szedł dalej, omijając przeszkody, które już napotkał.
Ja tego nie potrafiłem. Ale naprawdę bym chciał, by Taehyung mnie tego nauczył.
Miarka mojej cierpliwości przelała się w momencie, w którym młodszy zaczepnie popukał mnie po czole.
- O nie - warknąłem. Od razu położyłem ręce na bokach młodszego i zacząłem go po prostu łaskotać. Przez moment bałem się, że Tae mógł się tego wystraszyć, jednak kiedy ten dalej się śmiał, strach uleciał.
Chłopak przechylił się na bok, przez co padł na kanapę. Niemalże od razu usiadłem na jego udach i kontynuowałem łaskotanie młodszego.
- H-hyung, nie mogę. Hobi… Przestań! Ja zaraz umrę! - wycedził przez śmiech.
Starał się zasłonić rękami, próbował nawet nieco się skulić. Jednak to, że na nim siedziałem, praktycznie odebrało mu zdolność jakichkolwiek ruchów.
Przestałem łaskotać go dopiero, kiedy łzy śmiechu spłynęły po jego skroniach.
To jedyne łzy, jakie miały prawo szklić jego piękne oczy.Przestałem łaskotać go dopiero, kiedy łzy śmiechu spłynęły po jego skroniach.
~*~
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeeeeeej wreszcie!
OdpowiedzUsuńTak dlugo czekałam na dalszą częśc tego opowiadania :D
Okej Taenjest super slodką, najbardziej uroczą puchatą kulką żyjącą na tym świecie *.*
Biedny Hobi, to nieciekawe tak ciągle odpływać xd ciekawe co dalej z tym wymyślisz. Tylko nie krzywdź hoseoka plisss
Jikooki są słodziachne, ale nie wiem czemu przy Yoonjinie się rozpływam haha chociaz lubie jak Hobi jest z Yoongim są razem tacy uroczy idk XD
Już sie nie moge doczekać co dalej~
Wenyy i czasu <3
Wybacz skomentowałam wcześniej z innego konta, a potem usunął mi się cały komentarz, jak ja się pytam? T.T
Tak to jest jak sie raz używa laptopa raz tableta xd
Wybacz, że musiałaś tyle czekać xD Rozdział sobie długo leżał na dysku po prostu.
UsuńHeheheeeeee nie wiem co z tym wymyślę xD Znaczy... wiem, ale cśśśiii!
Przy Yoonjinie? Ooo <3 Oni wszyscy są tacy kochany i uroczy ♥
Jeszcze trochę Yoonseokowych momentów będzie, sooo... A przynajmniej planuję, żeby było.
Ach, dziękuję! Czas się przyda! Szybsze mentalnie przygotowania też, bo ciągle się nie przygotowałam na przeczytanie waszego drugiego "Mon Ange" ;__;
Haha :D W porządku, bez problemu :) Rozumiem ból przeskakiwania z urządzenia na urządzenie </3
Jeeeeeeeej. Widziałam już wcześniej, że jest rozdzialik, ale męczyłam swoje rimejki, potem zatrułam się jakimś badziwiem i zdychałam, ale dziś już jestem w gotowości i komentuję! <3
OdpowiedzUsuńSłuchały muzyki z telefonu i to dość głośno, na co Yoongiemu już zapulsowała żyłka na skroni. - TAK BARDZO GO ROZUMIEM :/
Po prostu się przyglądali, jak piątka ich przygłupich przyjaciół robi z siebie idiotów na środku plaży. - cholera, ależ ja lubię, jak ludzie tak robią <3 takie spontaniczne wygłupy są najlepsze :3
BIEDNA KOMÓRKA :/
#Król Destrukcji <3
Matko, jaki piękny wstęp <3
Kłamałem jak z nut. Oczywiście, że miałem atak – biedny :/ ale niedobrze, że kłamał. No ale, no, rozumiem :/ ten wątek bardzo mnie jara <3 wiem, jestem okropna :D
A-ale przecież to tylko film. Rekiny nie jedzą ludzi. - O MATKO , kocham ich :D co za pocieszne istoty :D
Tae mimochodem się odwrócił, przez co niechcący włożyłem palec do jego oka. - TY NIEZDARO <3
BIEDNY TAE :/ Nie. Zanim się do mnie całkowicie dobrał, zwymiotowałem na niego – dobrze ci tak, gupi barmanie :/ ale serio, no, uwielbiam czytać takie wątki, bo tuliłabym bohaterów do bólu <3
Fajnie, że się wygadał. Biedactwo :(
On jest człowiekiem stworzonym do wyjątkowego, troskliwego traktowania pełnego miłości – o tym właśnie mówię <3
Boże, jaka ta scena była kochana, rozpływam się <3
I to wygłupianie się na koniec. JAKI CUKIER <3 dawaj więcej!
Aj, nie tłumacz mi się! Miło mi, że komentujesz ♥
UsuńEch, mi zawsze wszystkie hamulce puszczają, kiedy ktoś słucha na głos muzyki. Zawsze się wtedy pytam, czy potrzebują słuchawek -_- To takie wkurzające! Nie mam na przykład ochoty słuchać jakiegoś słabego disco polo. No hello?!
I nie jesteś okropna xD Mnie też takie wątki jarają xD
Ha! Znowu cukier! Muszę przestać tyle słodzić, bo się przecukrzysz. A tego nie chcemy! :')