poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Just one day


~*~

     - Min Yoongi! Wyłaź spod kołdry!
Piskliwy głos Hoseoka już z samego rana zwiastował duże kłopoty.
- Idź sobie, nie ma mnie - pomyślałem. Wyjąłem spod policzka białą poduszkę i docisnąłem ją do głowy w nadziei, że dzięki temu wyciszę wszystkie dźwięki. I że Hobi mnie nie znajdzie. 
Jak bardzo się myliłem. 
Już po chwili usłyszałem dźwięk wyszarpywanych drzwi, a gdy Hoseok dostał się do środka, od razu rzucił na moje łóżko, przygniatając mnie tym samym do materaca.
- Wstawaj dziadzie! Dzisiaj 9 marca! - Hoseok kilka razy podskoczył. Oczywiście ja i całe łóżko razem z nim. Jungowi nie przeszkadzało nawet to, że kilka razy wbił mi łokieć w żebra. Sam jednak byłem zbyt leniwy, żeby się z nim bić czy nawet go wyrzucić, więc po prostu pozwoliłem rozweselonemu przyjacielowi powoli łamać mi kości.
- Wczoraj był 8, a jutro będzie 10. Co się tak ekscytujesz? I złaź ze mnie - powiedziałem zaspanym głosem. Machnąłem ręką, chcąc w końcu odepchnąć Hoseoka. Ten w tym samym momencie przeturlał się po materacu i położył obok. W rezultacie moja, de facto bezwładna, ręka wylądowała prosto na mojej twarzy.
Gdy pozbierałem się z momentalnego, mentalnego załamania odwróciłem głowę i spojrzałem na twarz Hobiego, który z uśmiechem wlepił swoje błyszczące, czarne oczy w sufit.
- Masz dzisiaj urodziny, hyung - skwitował radośnie. 
Na moje ciche westchnienie, Jung skierował na mnie wzrok. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, uniosłem pytająco brew.
- I? - rzuciłem.
- Co "i"? - Hobi zacisnął wargi w wąską linię i nieco ją wydłużył, ukazując przy tym urocze dołeczki na policzkach.
- Gdzie mój prezent? - zmieniłem pozycję z leżącej na siedzącą. Jedną dłonią przeczesałem rozczochrane, blond włosy, a drugą wyciągnąłem do Hoseoka, wewnętrzną stroną do góry. W tym momencie chłopak złapał mnie za wyciągniętą rękę, przenosząc się do takiej samej pozycji jak moja. 
Uśmiechnął się ponownie i kiwnął głową jakby liczył na to, że zrozumiałem jego intencje.
- Gdzie mój prezent? - powtórzyłem.
- Oj hyung - zachichotał - Ja jestem twoim prezentem! - dodał niemalże krzycząc. Wydał z siebie nieokiełznany okrzyk radości. Puścił moją dłoń i klasnął.
Bez jakiejkolwiek wypisanej emocji patrzyłem na dongsaenga, ciągle przeczesując swoje suche włosy.
- Mhm, super. A co ja mam z tobą zrobić? - zapytałem. Hobi rozłożył szeroko ramiona.
- Co tylko chcesz, hyung!
Lekko wykrzywiłem usta w grymasie i zmarszczyłem brwi. Moja mina mówiła coś typu: "Czy ty młody na pewno dobrze się czujesz?". To samo właściwie cisnęło mi się na usta, jednak ostatecznie zrezygnowałem z tej uwagi.
- I tylko po to budziłeś mnie o 11 rano? - Przewróciłem teatralnie oczami. Opadłem na materac. Okryłem się kołdrą i odwróciłem plecami do Hoseoka. Przymknąłem powieki.
- Oj Suga, przestań marudzić. Zachowujesz się jak jakiś staruch. Może najpierw zrobię ci dobre, urodzinowe śniadanko? Albo raczej obiad - Hobi przylgnął ciałem do moich pleców, obejmując mnie ramieniem. Czułem na karku jego ciepły oddech. 
     Po moim ciele przeszedł dreszcz. Lekko się poruszyłem, a Hoseok mocniej przytulił mnie do siebie i oparł policzek na ramieniu.
Jakimś cudem było to dla mnie bardzo miłe. Oczywiście lubiłem Hobiego. Był w końcu moim najlepszym przyjacielem. Chyba jako jedyna osoba na świecie był w stanie wyciągnąć mnie z domu i zmusić do jakiejkolwiek aktywności. Dzięki niemu nie siedzę sam, mogę dzielić swoje życie z resztą naszej paczki. Naprawdę go uwielbiałem. Oczywiście po przyjacielsku...
To wszystko jednak nie zmieniało faktu, że czasami mnie irytował swoją nadpobudliwością. Chciał być wszędzie i zawsze, podczas gdy ja chciałem być w łóżku. Najlepiej cały czas.
     - Hyuuung - marudził.
- Naprawdę zrobisz dla mnie dzisiaj wszystko?
Hobi potwierdził moje słowa cichym pomrukiem.
- W takim razie, idziemy dzisiaj do parku rozrywki - zarządziłem. 
- Do par... Y... N-no dobrze - wydukał.
Na moich ustach pojawił się złośliwy uśmieszek.
Wiedziałem, że on nienawidził karuzeli, tej całej wysokości i ekstremalnych rzeczy. Ale skoro sam dał mi siebie w prezencie to chyba nie może wymięknąć, prawda?
Hoseok po chwili odsunął się ode mnie i wstał z łóżka.
     - Pójdziesz się przyszykować? Zrobię to śniadanie. - Uśmiech Hoseoka na pewno teraz był mniej szczery. Aż przewróciłem się na drugi bok, by zobaczyć ten jego pół fałszywy i wymuszony uśmiech.
- Jasne. - Kiwnąłem głową.
Jung już zaczął wycofywać się z mojego pokoju. Wziąłem w rękę poduszkę, po czym rzuciłem ją w dwudziestodwulatka. 
- Hobi, rozchmurz się. Żartowałem z tym parkiem - powiedziałem, posyłając mu życzliwy uśmiech - i bardzo ładnie wyglądasz w ciemniejszych włosach - dodałem, jak tylko zarejestrowałem to, że włosy Hobiego ponownie przybrały kruczoczarną barwę.
Hoseok jedynie odwzajemnił uśmiech, tym razem bardziej szczerze. Cicho podziękował. 
     Gdy przyjaciel zniknął za drzwiami, wygramoliłem się z łóżka. Spojrzałem w lustro po drugiej stronie pokoju. Wydałem z siebie długi pomruk, który spokojnie mógłbym określić jako głos szukającego mózgu zombie.
Akurat w tej chwili, mógłbym szukać swojej godności. Podszedłem do komody i wysunąłem podłużną szafkę, w której chowałem bieliznę. Wyciągnąłem ostatnie, czyste bokserki. 
Były one niebieskie jak woda, w urocze statki i z ogromną mewą na tyłku.
- Dlaczego ja je w ogóle kupiłem... - powiedziałem sam do siebie. Z braku laku musiałem je wziąć. Po dobraniu czarnych spodni i koszuli udałem się do łazienki, gdzie doprowadziłem się do porządku.
Od razu po wyjściu z toalety skierowałem się do kuchni, gdzie Hobi szykował śniadanie.
- Zdecydowałem się na coś europejskiego. Francuskie tosty i y... zapomniałem, jak to się nazywa...
- Jajecznica - spojrzałem na Junga z zażenowaną miną.
- O, no właśnie. - Hoseok uśmiechnął się do mnie promiennie.
Skradłem z talerza jednego tosta, po czym udałem się do salonu. Usiadłem wygodnie na podłodze, opierając się plecami o kanapę i włączyłem telewizor. Nie mogłem się jednak jakoś skupiać na wiadomościach.
     Powoli jadłem przesolonego tosta, a w mojej głowie, wszystkie myśli skupiły się na Hobim.
Ciągle czułem na karku jego ciepły oddech. Aż położyłem na nim dłoń, by przestać to rozpamiętywać. Potem moje ciało niemalże odtworzyło moje uczucie towarzyszące temu, jak Hoseok mnie przytulał. Moje policzki zaczęły płonąć, a oczy otworzyły w niedowierzaniu. Jak ja w ogóle mogłem o tym pomyśleć? Przecież to Hobi! No i... Jest chłopakiem!
Pokręciłem szybko głową, chcąc odtrącić wszystkie napływające zbereźne myśli. Akurat w tym momencie do salonu wszedł sprawca całego mojego rozstroju.
- Przepraszam, że musiałeś tyle czekać - powiedział, jak zwykle z uśmiechem. Był jednak tak zajęty rozkładaniem na niskim stoliku talerzy i wszystkich innych naczyń, by nie zwrócić uwagę na moje nerwowe kręcenie głową, szybkie gryzienie tosta oraz, o zgrozo, czerwone jak pomidor policzki.
Gdy wszystko było już rozłożone, usiadł wygodnie po jednej stronie. Sam przysunąłem się do stolika.
- Smacznego.
     Hobi od razu wziął się za jedzenie przygotowanego przez siebie śniadania. Szczerze mówiąc, trochę bałem się go spróbować. Ta jajecznica wyglądała co najmniej jak świeża baryłka węgla, wyciągnięta prosto z kopalni. Ostrożnie nabrałem pomiędzy pałeczki kawałek i, modląc się o zdrowie, spróbowałem. 
Nigdy w życiu nie miałem ochoty tak szybko umrzeć.
- Nie smakuje ci? - usłyszałem. Przez łzawiące oczy spojrzałem na Hoseoka. Miał smutną, zawiedzioną minę. Spuścił głowę i niepewnie zaczął grzebać pałeczkami w przygotowanym przez siebie węglu. Znaczy daniu!
Widok smutnego Hobiego krajał moje serce. Gdybym sprawił, że ktokolwiek będzie przeze mnie przygnębiony, pewnie machnąłbym na to ręką. Ale Hobi nie jest kimkolwiek! 
Ten zarażający radością wirus, ta moja nadzieja, ten mój anioł nie mógł się smucić.
Odnajdując w sobie resztkę życia, nabrałem w pałeczki kolejny kawałek. 
- Głupoty gadasz, oczywiście, że smakuje! - powiedziałem z przekonaniem, jedząc dalej jajecznicę. Błysk znowu powrócił w oczy Hoseoka, podobnie jak ogromny banan na usta.
Boże weź mnie w opiekę i odpuść grzechy.
     Pozostając bez kubków smakowych skończyłem jeść śniadanie. Hoseok w podskokach sprzątał po śniadaniu. Pierwszy raz w życiu zachowałem się jak mężczyzna. Jeżeli jutro się przez to nie obudzę, albo umrę w przeciągu najbliższych kilku minut, będę tego żałował.
Pozbierałem z podłogi resztę swojej dumy i poszedłem do kuchni, by pomóc Hobiemu ze sprzątaniem. Byłoby to bardzo niegrzeczne z mojej strony, gdybym zostawił go z tym samego.
Pozmywaliśmy razem naczynia i umyliśmy kuchenkę.
- No dobrze, weź jakąś kurtkę i chodźmy do tego parku rozrywki. - Brunet wytarł dłonie w materiałową szmatką, którą odwiesił na swoje miejsce, po czym wyszedł z pomieszczenia i przeszedł na korytarz.
- Ale mówiłem, że to z parkiem to był żart.
- Na początku byłem zły, że to zaproponowałeś. Ale po namyśle stwierdziłem, że to nie byłoby głupie. Nie musimy przecież wsiadać na żadne kolejki, prawda? - Hoseok spojrzał na mnie z uśmiechem. Kiwnąłem jedynie głową.
Nie sądziłem, że Hobi zgodzi się na mój pomysł.
Szybko wyjąłem z szafy czerwoną kurtkę i razem z przyjacielem opuściliśmy mieszkanie, uprzednio zamykając je na klucz.
     - Gdzie w ogóle wcięło resztę naszego towarzystwa? - spytałem, idąc obok bruneta. Wsunąłem dłonie do kieszeni ciemnych spodni i odwróciłem głowę w jego kierunku. Zmrużyłem lekko oczy, kiedy marcowe słońce wyszło zza białych, kłębiastych chmur.
- Jimin wspominał tylko, że musi wymienić zdjęcie w dowodzie, więc pewnie poszedł do fotografa. Namjoon z Jinem jadą w końcu obejrzeć mieszkanie. Co robi Jungkook i V to nie wiem. - Chłopak wzruszył ramionami.
Pokiwałem porozumiewawczo głową i spojrzałem przed siebie. Hoseok wyjął z kieszeni telefon, po czym zerknął na ekran blokowania.
- Spóźnimy się na autobus! - pisnął. Złapał mnie za nadgarstek i ciągnąc mnie za sobą, pobiegł na przystanek, który znajdował się 200 metrów dalej. Cudem udało nam się zdążyć. Gdy zajęliśmy miejsca w autobusie, próbowałem odzyskać swój oddech. Pochyliłem się do przodu, opierając łokcie na kolanach.
- Nic by się nie stało, gdybyśmy nie zdążyli. Za 20 minut jest następny - wysapałem.
- Czasami naprawdę zachowujesz się, jakbyś był starym pierdem, wiesz Yoongi? - Brunet zaśmiał się. Oparł policzek na moim ramieniu.
Siedzieliśmy w bezruchu dłuższy moment.
- Poza tym - kontynuował - czas ucieka. Skoro mam być twój do końca twoich urodzin, to bezsensem jest marnować nawet te głupie, 20 minut.
- Czyli jeśli o godzinie 00:01 powiem "Chce mi się siku, ale nie chce mi się ruszyć z kanapy. Idź za mnie" to nie pójdziesz?
- Nie pójdę.
     Gdy unormowałem oddech, wyprostowałem się. Hoseok jednak nie sprawiał wrażenia, jakby chciał samodzielnie trzymać swoją głowę, więc jak tylko oparłem się plecami o fotel, Hobi położył głowę na moim ramieniu.
Patrzyłem w boczną szybę, na mijane przez nas budynki. Hoseok przez chwilę się wiercił. Nawet nie zwróciłem uwagi co robi. Dopiero kiedy przed moimi oczami pojawiła się biała słuchawka, wszystko do mnie dotarło.
     - Posłuchajmy razem muzyki - zaproponował.
Bez wahania wsunąłem słuchawkę do ucha i zatraciłem się w muzyce, którą puścił przyjaciel. Piosenkę, którą wybrał, znałem aż nadto dobrze.
"I Rep That West" przywoływała dobre wspomnienia. Słuchałem jej niemalże cały czas, kiedy kilka lat temu z chłopakami byliśmy w Busan  na wakacjach.
Poczułem jak Hobi lekko kiwa głową, a po chwili zobaczyłem, jak wykonuje jakiś ruch rękami.
- Tobą aż miota. Tak bardzo chcesz teraz zatańczyć? - zapytałem, lekko się uśmiechając.
- Aaach! Nie wysiedzę! - Hoseok schował twarz w dłoniach. Potem lekko uderzył otwartą dłonią swój policzek, by się uspokoił. Chyba poskutkowało, bo Hobi ponownie wygodnie się o mnie oparł. Z każdą chwilą, gdy przysłuchiwał się miarowemu bitowi i melodii znowu zaczął się poruszać.
Na całe szczęście, zanim Hobi eksplodował tańcem na środku autobusu dojechaliśmy na nasz przystanek. Na ulicy nie mógł się powstrzymać od wykonania kilku płynnych ruchów.
Z lekkim zażenowaniem patrzyłem na dongsaenga. Gdy jednak w końcu skończył swoje taneczne solo, sam pomachałem kilka razy rękami, z otwartymi i szeroko uśmiechniętymi ustami.
Hobi to podłapał i zaczął wymachiwać rękami w ten sam sposób.
Dla przechodniów musieliśmy wyglądać jak ewidentne niedorozwoje... Cóż poradzę. Tak właśnie działał na swoich bliskich ten szczęśliwy wirus. Potrafił wyciągnąć wewnętrznego, ukrytego chłopca i sprawić, że człowiek będzie się cieszył z byle powodu.

[...]

     - Aaa! Hobiii! To Muzi i Con! - Szarpnąłem przyjaciela za ramię. Z watą cukrową w dłoni podbiegłem do dwóch, dużych maskotek i wręcz przytuliłem się do żółtej postaci przebranej za królika.
- Prawdziwi Muzi i Con! Hobi! Chodź!
Jedną ręką objąłem maskotkę, a drugą, w której wciąż trzymałem patyczek z różową watą, machnąłem w kierunku przyjaciela, który jedynie pokręcił przecząco głową. Jego usta były wygięte w uśmiechu, jednak w taki sposób, że poza radością, można było w nim dostrzec odrobinę przerażenia.
Wiedziałem, że Hobi niekoniecznie lubił żywe maskotki, ale żeby się ich bać?
Nim zdążyłem w jakikolwiek sposób zareagować, zielony Con złapał Hobiego za rękę i pociągnął w moim kierunku. Ten krzyknął w swój zabawny, Hoseokowy sposób. 
- Boję się! - pisnął. Najgorsze było w tym wszystkim to, że mówił samą prawdę. Pewnie nie szarpał się tylko i wyłącznie dlatego, że są dzisiaj moje urodziny.
Chciałem odpuścić i odejść od maskotek, jednak wtedy przyjaciel stanął obok mnie. Podałem mu swoją watę.
Wyciągnąłem telefon i szybko zrobiłem nam zdjęcie. Jak tylko fotografia się zapisała, Hobi w podskokach odsunął się od maskotek i stanął obok, w odległości kilku metrów. 
Sam zrobiłem sobie jeszcze 2 może 3 zdjęcia z maskotkami. Podziękowałem im grzecznie za poświęconą chwilę i zadowolony dołączyłem do Hoseoka. Od razu wziąłem od niego swoją watę.
     - Ty naprawdę się boisz tych maskotek...? - Sam do końca nie wiedziałem czy zadałem pytanie, czy stwierdziłem fakt.
- Po prostu ich nie lubię. Tak jakoś mnie przerażają. Są takie duże i... puchate. Ale że ty je tak lubisz?
- Są głupiutkie i urocze - stwierdziłem. Spojrzałem na Hoseoka, który się tylko roześmiał.
- No tak, to w twoim stylu, hyung.- Młodszy przerzucił przeze mnie swoje ramię, lekko się przy tym na mnie wieszając. Sam odruchowo złapałem go za nadgarstek przerzuconej ręki. 
     Hoseok często tak robił i zdążyłem się przyzwyczaić do jego wszystkich przyjacielskich czułości.
Coraz częściej jednak przyłapywałem się na tym, że pragnąłem ich coraz więcej. Tak, jakby przyjacielski uścisk czy koleżeńskie złapanie za rękę nie nasyciły mojej potrzeby bliskości.
A Hoseoka chciałem mieć więcej. Chciałem, by częściej mnie obejmował, przytulał, trzymał za rękę, cało... Min Yoongi! O czym ty myślisz?!
Potrząsnąłem głową w nadziei, że pozbędę się tych myśli z głowy. W tej samej chwili upuściłem swoją watę cukrową na ziemię.
Brunet chyba tego nie zauważył, bo nagle mnie puścił i odwrócił w przeciwną stronę.
- Hyung! Chodź, zbijemy puszki! - Hobi wskazał palcem stoisko. 
- W porządku. Przegrany stawia obiad - zaproponowałem. Hobi bez wahania przyjął zakład i skierowaliśmy się w odpowiednim kierunku.
Hoseok ma cela jak baba z wesela, więc nie dziwne, że przegrał. Zanim jednak udaliśmy się do najbliższej restauracji, stwierdziłem, że chcę zagrać w rzucanie do kosza. Niestety przyjaciel mógł się tylko przyglądać, jak jego hyung bije grupkę chłopaków na głowę swoimi rzutami za trzy.
- Wspaniale Yoongi, jesteś lepszy niż grupka gimnazjalistów... 
- Cicho bądź, chciałem po prostu porzucać do kosza.

[...]

     Musiałem przyznać sam przed sobą, że świetnie się dzisiaj bawiłem. Ciągle coś robiliśmy, nie zastaliśmy się w miejscu. Zjedliśmy też prawdopodobnie najlepsze jeon w całej Korei.
Bardzo chciałem iść na rollercoaster, mimo że obiecałem Hobiemu, że nie pójdziemy. Ten jednak widział moje tęskniące spojrzenie za każdym razem, kiedy obok niego przechodziliśmy, więc w końcu sam kupił bilety i poświęcił się tylko dlatego, że miałem na to ochotę. Początkowo miałem Hobiego na sumieniu, bardzo krzyczał, siedział cały spięty i nie puszczał zabezpieczeń, podczas gdy ja radośnie wymachiwałem rękami na wszystkie strony. Z czasem jednak stwierdziłem, że przecież jest dorosły i wiedział na co się pisze.
     Po naszej przejażdżce Hobi musiał chwilę odpocząć na ławce. Usiadłem obok niego i rozglądałem się dookoła wciąż myśląc, gdzie możemy jeszcze pójść.
- Dobrze się czujesz? - spytałem w pewnym momencie, kiedy Hobi pobladł na twarzy.
- Tak, po prostu dochodzę do siebie - odparł, ponownie unosząc kąciki ust w uroczym uśmiechu. Westchnąłem jedynie i oparłem głowę o jego ramię. 
- Hobi. jeśli coś się dzieje, to możesz mi powiedzieć. Zwyczajnie się o ciebie martwię.
Zadarłem lekko głowę do góry, by móc spojrzeć na twarz Hoseoka.
     Miał piękny profil. Lekko zadarty, szczupły nos, odstające, malinowe, lekko rozchylone wargi, męską linię żuchwy na której zarysowały się mięśnie, jak tylko Hosek zacisnął zęby. Jakby tego wszystkiego było mało, dopiero teraz zauważyłem, że był u fryzjera. Jego włosy układały się inaczej niż wcześniej. Były mniej niesforne.
- Piękny - szepnąłem. 
Hobi wydał z siebie pytający pomruk, a ja jak oparzony odsunąłem się od przyjaciela.
- A nie, nic. Głośno tylko myślę.
Hoseok spojrzał na mnie marszcząc brwi, z lekko zniesmaczoną i niepewną miną.
Chcąc ukryć swoje zakłopotanie wyjąłem telefon pod pretekstem sprawdzenia godziny.
- Hobi, o której jest ostatni autobus? - zapytałem.
- O 18 - odpowiedział. 
Zacisnąłem wargi w wąską linię.
- To ten... Odjeżdża za 2 minuty.
- Co?! - Hoseok spojrzał na mój wyświetlacz, po czym uderzył się otwartą dłonią w czoło. W zamyśleniu oparł brodę o splecione ręce. 
- Straciliśmy poczucie czasu.
- Suga hyung, ja wiem, że już pewnie nie masz siły, ale co powiesz na zobaczenie jeszcze jednego miejsca?
Zmarszczyłem pytająco brwi.
- Chciałbym ci coś pokazać. 

[...]

     - Hobi, jeśli następnym razem będziesz mnie ciągnął po górach, to obiecuję, że cię uduszę - wysapałem, ledwo potrafiąc nabrać do płuc powietrza. 
Podczas gdy ja byłem już całkowicie mokry od potu i zmęczony, Hoseok z uśmiechem na ustach wchodził wyżej. 
- Nigdy nie opuszczałem miasta. Nawet nie wiedziałem, że Bukhan ma tyle ścieżek. Właśnie mi się przypomniało, dlaczego nie chodzę w góry. Moja kondycja jest naprawdę dziadowska. Hobi, wracajmy już do domu... Chcę iść spać - marudziłem. Każdy ruch w górę był dla mnie udręką.
     Wycieczka na szczyt. Ale Hoseok sobie wymyślił! Miałem ochotę go w tym momencie zabić!
Skoro jednak zostałem już zmuszony, to wolałem oszczędzić sobie energię na wchodzenie i marudzenie, niż atakowanie bruneta.
Hoseok zdawał się być głuchy na moje marudzenia.
- Ale serio, nie mogliśmy sobie wjechać na taras widokowy? Spokojnie, kolejką... Może byśmy nawet kłódkę przypięli!
- Już jesteśmy.
Hoseok stanął w miejscu. Odwrócił się do mnie twarzą i wyciągnął rękę, by pomóc mi przejść kawałek po kamieniach. Ująłem jego dłoń.
     Po raptem chwili znaleźliśmy się na samym szczycie. Przed nami rozciągała się panorama powoli kładącego się do snu Seulu. Zaniemówiłem. Widok naprawdę zapierał dech w piersi.
Słońce ostatnim promieniem żegnało miasto i znikało za horyzontem, ustępując miejsca księżycowi w pełni.
- Dla tak pięknego widoku warto było się przemęczyć, prawda? 
Dopiero pytanie Hoseoka uświadomiło mnie, że wciąż ściskam jego dłoń. Nerwowo ją puściłem. Kliknąłem językiem, po czym usiadłem na krawędzi, pozwalając nogom swobodnie wisieć nad ziemią.
- Nic nie jest warte takiego wysiłku Hobi - stwierdziłem, patrząc jak przyjaciel siada obok mnie - ale widok owszem, jest piękny.
Uśmiechnąłem się i ponownie skierowałem oczy na miasto. 
     Nastała cisza. Hoseok bez skrępowania oparł głowę o moje ramię. Sam ułożyłem wygodnie na niej policzek. Czułem zapach aromatycznego szamponu do włosów Hoseoka, który po wielu godzinach zmieszał się z typowym zapachem wesołego miasteczka. Odetchnąłem głęboko.
Nie mogłem wyobrazić sobie piękniejszej chwili. 
Naprawdę zależało mi na Hoseoku. Dzisiaj odczułem to nad wymiar wyraźnie. Nie wiem, w którym dokładnie momencie przestałem postrzegać go jak przyjaciela, ale jedno było pewne - przyjaźń mnie nie zaspokoi.
Chciałem, by był mój. Chciałem dzielić z nim więcej chwil takich jak ta.
- Hobi ja...
- Seng el chukhahamnida! - Nagle usłyszałem znajome głosy. Urodzinowa piosenka rozbrzmiała jakby znikąd. Odruchowo się obróciłem i wstałem, jak tylko zobaczyłem pięciu młodych mężczyzn z tortem, na którym świeciła się jedna, duża świeczka.
Gdy wszyscy skończyli śpiewać, bez większych emocji zdmuchnąłem świeczkę.
- Chłopaki, nie musieliście wspinać się na samą górę, żeby dać mi tort - powiedziałem, chowając nieco przemarznięte dłonie do kieszeni czerwonej kurtki.
- Nie wspinaliśmy się - odparł Namjoon.
- Słoneczko, tam jest kolejka - trzymający tort Jin wskazał jedynie skinieniem głowy punkt, gdzie zatrzymywała się kolejka linowa. Oddalona o jakieś... 400 metrów z pagórkiem.
Spojrzałem morderczym wzrokiem na Hoseoka.
- Wszystkiego najlepszego hyung! Żyj nam długo! - krzyknął radośnie V, mocno mnie tuląc.
- Dziękuję. Ale nie musieliście zadawać sobie tyle trudu.
- Spokojnie, spokojnie - zaczął Jimin - dostaliśmy tylko wiadomość od Hoseoka hyunga, że jesteście w punkcie. Wskoczyliśmy do cukierni, na kolejkę i oto jesteśmy. Chcieliśmy jakoś spędzić z tobą te urodziny hyung.
Jedyne co mogłem w tej sytuacji zrobić, to szeroko uśmiechnąć się do wszystkich. Również do Hoseoka, którego obdarzyłem chyba najszczerszym uśmiechem, na jaki tylko było mnie stać.
- Możemy już zacząć jeść ten tort? Jestem głooodnyyy. - Maknae spojrzał tęskno na trzymany przez Seokjina tort i pogłaskał się po brzuchu. W tym samym czasie Taehyung wyciągnął z kieszeni kurtki siedem łyżeczek. 
Każdy wziął po jednej i zaczęliśmy po prostu wcinać ciasto. Usiedliśmy na kocyku, który przyniósł Namjoon. 
     Spędziliśmy dużo czasu na rozmawianiu, śmianiu się, graniu w różne gry słowne, ale i na obserwowaniu gwiazd. Taehyung koniecznie chciał się pochwalić swoją astronomiczną wiedzą. Nie zniechęcił go nawet Namjoon, który co chwila poprawiał biednego V, gdy pomylił się z jakąś nazwą gwiazdozbioru czy po prostu zaczął gadać głupoty. 
Jimin ułożył wygodnie głowę na klatce piersiowej Jungkooka, który już przysnął. Paplanina Taetae naprawdę mogła odprawić człowieka do krainy Morfeusza.
     Zerknąłem kątem oka na Hobiego. On sam chyba poczuł się zmęczony dzisiejszymi wrażeniami. Powieki same mu się zamykały, oddech się wyrównywał, a wargi delikatnie rozchyliły jak zawsze, kiedy zasypiał. 
Myślami wróciłem do chwili zanim pojawiła się reszta przyjaciół. Sam nie do końca wiedziałem, co chciałem mu wtedy powiedzieć. 
Ten jak na zawołanie nagle odwrócił głowę i wyłapał mój maślany wzrok. Chwilę wymieniłem z nim spojrzenia, jednak potem skierowałem się w stronę rozgwieżdżonego nieba.
Chciałem mu powiedzieć, że przyjaźń mnie już nie zadowala. Ale jak on mógł to odebrać? Przecież on też jest chłopakiem. Do tego wszystkiego moim najlepszym przyjacielem. A jeśli przez to stracę jego przyjaźń?
     Pod wpływem impulsu i chwili, zdecydowałem się postawić wszystko na jedną szalę.
- Hoseok, możemy porozmawiać? 
Brunet tylko kiwnął głową. Wstaliśmy z miejsca i po zapewnieniu przyjaciół, że zaraz wrócimy, przeszliśmy kawałek dalej. 
Hobi włączył wyświetlacz telefonu, by choć odrobinę oświetlić nam drogę. Niestety black księżyca w pełni nie wystarczał.
- Za chwilę północ. Mam nadzieję, że jesteś zadowolony ze swojego prezentu, hyung. 
Zatrzymaliśmy się na delikatnym wzniesieniu, kawałek dalej od miejsca, gdzie odpoczywali nasi przyjaciele. Dookoła było pusto. Tylko ja, Hoseok, księżyc i tętniąca nocnym życiem panorama Seulu.
- H-Hobi, czy mógłbym mieć ostatnią, urodzinową prośbę? - spytałem, czując jak moje policzki niemalże płoną od natłoku emocji.
Księżyc rzucał białe światło na twarz Hoseoka, doskonale ukazując jego półuśmiech oraz świecące oczy. 
- Dzień jeszcze nie dobiegł końca - odpowiedział, kiwnąwszy zgodnie głową.
- Pocałuj mnie - szepnąłem szybko.
- C-co? 
    Gdy usłyszałem jego "co?", poczułem się upokorzony i zmieszany. Nie wiedząc co zrobić przeskoczyłem z nogi na nogę, naciągnąłem na dłonie rękawy kurtki. Odwróciłem się w pełnej gotowości by odejść i najlepiej schować się gdzieś, gdzie nikt mnie nie znajdzie.
- Aish... Nic, nie ważne. Już nic. Wracajmy do reszty, pewnie się martwią, ha, głupole. Co im przyszło do głowy żeby tu... - zanim dokończyłem swoje nerwowe majaczenie, poczułem jak Hoseok łapie mnie za nadgarstek. Gdy ponownie stanąłem z nim twarzą w twarz, młodszy ujął moje policzki w dłonie i złożył na wargach przepełniony czułością pocałunek. Byłem zszokowany. Początkowo nie wiedziałem co mam zrobić i stałem jak kłoda. Dopiero po chwili odwzajemniłem delikatnie ten gest tak, jakbym chciał przekazać Hobiemu wszystkie uczucia, jakie do niego żywiłem.
Najpiękniejsze w tym wszystkim było to, że mogłem to samo odczuć z jego strony. Po dłuższej chwili oderwałem swoje wargi od jego ust.
- Hobi, czy ty... - znowu nie mogłem dokończyć, gdyż brunet przyłożył palec do moich ust. Uniósł swój telefon na wysokość mojej twarzy. Zegar pokazywał godzinę 00:03.
- Hyung, chcę być twój dłużej niż tylko jeden dzień.
Chłopak odsunął palec od moich warg i uśmiechnął się ciepło. Jego zęby wyglądały w blasku księżyca jak małe perełki. 
Bez wahania odwzajemniłem uśmiech. 
Nawet nie wiem, w którym momencie nasze dłonie się splotły, a usta ponownie połączyły w nieśmiałym pocałunku. Nigdy w życiu nie czułem się tak szczęśliwy.

~ 2 lata później ~
     - Min Yoongi... 
Obudził mnie cichy szept i już od rana wprawił w stan całkowitego zdenerwowania.
- Czego? - wymamrotałem nieprzytomnie. 
Poczułem szybki i mocny ruch. Nagle, nie wiadomo jakim cudem zostałem przekręcony na drugi bok tak, by leżeć twarzą do swojego ukochanego.
- Wszystkiego najlepszeeego. - Głos Hobiego przepełniony był słodyczą i miłością, podobnie jak delikatny pocałunek, który złożył na moim czole.
- Ech, czy chociaż te urodziny możemy uczcić drzemką i niewyłażeniem z łóżka? - spytałem, patrząc prosto w świecące oczy Hoseoka. 
- Oczywiście, że nie. - Jego zadowolony uśmiech przy tej odpowiedzi niesamowicie mnie wkurzył. Zacisnąłem wargi i nadąłem policzki. Po chwili do moich uszu dotarł cichy chichot Junga, którym tylko zgodził się na moją propozycję. Przewróciłem teatralnie oczami i odwróciłem się do ukochanego plecami.
- Kretyn - rzuciłem. 
Poczułem jak Hoseok przylega do moich pleców, mocno się we mnie wtulając. Przerzucił przeze mnie rękę, którą odnalazł moją dłoń i splótł nasze palce. Po chwili też przyłożył wargi do mojego karku, pozostawiając na nim jeden, subtelny pocałunek.
- I tak cię kocham - szepnął. 
Delikatnie ścisnąłem jego dłoń. Lekki uśmiech mimochodem wymalował się na mojej twarzy. 
- Ja ciebie też - odszepnąłem, ponownie przymykając powieki.

~*~



* Dziękuję za przeczytanie i do następnego!
Przepraszam za wszystkie błędy. Kończyłam pisać tego oneshota późno i nie miałam już siły, żeby go przeczytać po raz trzeci *_*

3 komentarze:

  1. Bry!
    Trafiłam na tego bloga zupełnie przypadkiem. Ot tak błąkałam się po internetach i w pewnym momencie moją uwagę przykuło tytułowe "Boy meets", a zaraz później shot z YoonSeokiem, czyli pairingiem, który uwielbiam. Jeszcze go nie czytałam, dopiero się za to zabieram, więc po przeczytaniu przekonam się, czy zostanę tu na dłużej, ale jakiś wewnętrzy głos podpowiada mi, że jednak tak. ;; Od razu uprzedzam, że moje komentarze bywają czasem nieco zbyt długie (nie przesadzam, nie raz musiałam publikować dwa, bo w jednym się nie zmieściłam :I głupie ograniczenie znaków) i w dodatku bardzo chaotyczne. Zwłaszcza, jeśli chodzi o posty związane z Jikookiem, ale to szczegół. xd No i zauważyłam u Ciebie, że szykujesz one shota z tym pairingiem, więc zaczęłam już na niego zacierać rączki, bo jestem kompletnym Jikookowym trashem, serio. Ich miłość to moje życie, którego tak w sumie nie mam, ale póki mogę podziwiać oppę jest okej. *_* No, widzisz, już schodzę z tematu. XD To ja się zabieram lepiej za czytanie tego shota, tak.
    *jakiś czas później*
    Aaa, przeczytałam! Jestem kompletnie rozczulona i nie mam pojęcia, od czego powinnam zacząć komentowanie, więc polecę od samego początku. Masz moje serduszko już, bo to opowiadanie było urocze do granic, a ono bije w rytm fluffów, już to chyba mówiłam. Dziękuję. ♥ Znalazłam po drodze parę drobnych błędów, ale były one na tyle nieznaczące, że już nawet zapomniałam, gdzie i kiedy. Myślę, że z czasem takie drobne pomyłki po prostu znikną, ale pozwolę sobie poradzić, abyś nie robiła akapitów spacjami, tylko pisała w wordzie i tam je ustawiła. To wygodniejsze i o wiele lepiej wygląda, ale zrobisz jak zechcesz, to zwykła sugestia z mojej strony. ;;
    No dobra, to lecę od początku. Mówiłam, że moje komentarze są długie, a jeśli coś mi się spodobało i mam czas, to przerabiam cały materiał. XD
    Ach, tak bardzo identyfikuję się z Yoongim. TT Ten człowiek to moja zaginiona bratnia dusza, mówię Ci. Mogłabym spać przez cały dzień, mam na wszystko wyjebane i wiecznie narzekam. To chyba mówi samo za siebie, prawda? Ale właśnie dlatego uwielbiam YoonSeoka, bo wystarczy spojrzeć na Yoongsa w momencie, gdy pojawia się Hobi - od razu na jego pięknej buzi maluje się uśmiech i nasz kamień się rozchmurza. I wcale nie mówię tutaj tylko o fanfikach! W normalnym życiu też tak jest, ten statek płynie w tym roku i nie wygląda na to, żeby miał przestać. Kocham tę dwójkę razem. ♥ Szkoda tylko, że ja w odróżnieniu od Sugi nie mam dla kogo się tak rozczulać, he. Wieczny forever alone pozdrawia. :I
    Ja w ogóle nie wiem, o co temu dziadkowi chodziło. Mnie to by chyba mentalnie zaczęło miotać po ścianach, gdyby Hobi do mnie przyszedł w urodziny i się zaoferował, że będzie moim prezentem. ._. Halo, czy ja o tak wiele proszę?
    Aż się zaśmiałam, gdy przeczytałam o propozycji wyjścia do parku rozrywki. Od razu miałam przed oczami ten przerażony wzrok Hoseoka i jego histeryczne krzyki, kiedy wraz z resztą Bangtanów się tam wybrali. Jeśli mam być szczera to nie spodziewałam się po Yoongim, że tylko sobie żartował i bardzo się cieszę, że Hobiś później sam wyskoczył z sugestią, aby naprawdę się tam wybrać. To idealne miejsce na pierwszą randkę! To znaczy urodziny, ale u nich to było prawie jak randka, keke. Właśnie takie małe gesty pokazują prawdziwe uczucie, kiedy jedna ze stron rezygnuje z czegoś, co lubi albo wręcz przeciwnie, poświęca swój czas (i zdrowie w przypadku Horsika) na rzeczy, za którymi nie przepada tylko ze względu na swoją ukochaną osobę. Czy to nie jest piękne? ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Boże weź mnie w opiekę i odpuść grzechy." <- Zaśmiałam się bardzo. To kolejna rzecz, która jak na tacy pokazuje, że szanowny pan Min Yoongi szaleje na punkcie Hoseoka, bo za wszelką cenę starał się wywołać na jego twarzy uśmiech. To takie kochane, te wszystkie bezinteresowne gesty, których oni sami nie są nawet świadomi. <3
      Jeny, to tak bardzo pasowało do Hobiego, gdy w autobusie nie mógł wysiedzieć i tak wiercił się na siedzeniu. Tak samo jego dzikie wygibasy po drodze, potrafiłam to sobie idealnie wyobrazić, bo to było takie typowe dla jego charakteru. Dla mnie to bardzo wazne, żeby dobrze odzworować osobowość bohaterów, więc masz ode mnie plusa.
      Aa, jak się zacznę tak rozdrabniać nad każdą osobną sprawą, to ten komentarz nie będzie miał końca. XD Przepraszam, mówiłam już, że ja nie umiem krótko. TT
      Aaa, byłam pewna, że Hobiś ciągnie Yoongiego w jakieś romantiko miejsce. To było zbyt oczywiste. :3 I znowu wczuwam się bardzo w rolę tego biednego dziadka, bo przy takich wyprawach zawsze narzekam, moja kondycja nie istnieje (jak moje życie), chociaż często chodzę do lasu i hasam po górach.
      Meh, kocham tą pozostałą piątkę idiotów, ale zniszczyli mu takie very romantyczne wyznanie, no. ;_; Haha, wyobrażam sobie ten typowy judging face Yoongsa, gdy mierzy ich wszystkim tym pretensjonalnym wzrokiem. XD Kocham go. I wyłapałam JiKookowy fragment, love. *-* Meh, chciałabym kiedyś spędzić ze swoją drugą połówką albo nawet przyjaciółmi takie urodziny. Bez żadnych prezentów, po prostu gdzieś na łące pod gwiazdami. To byłoby takie super romantyczne, aaa, naprawdę nie potrzebuję wiele do szczęścia. Weź, bo mi się teraz smutno zrobiło, czemu nikt mnie nie chce. TT
      Omgomgomg, YoonSeok się pocałował, jestem spełniona. Wyobrażam sobie tą niezręczność pomiędzy nimi, zwłaszcza ze strony Sugi, sama chyba umarłabym na jego miejscu, haha. I kupiłaś mnie tym zdaniem: "Hyung, chcę być twój dłużej niż tylko jeden dzień." Nie mam pojęcia czemu, ale wcale nie potrzeba niewiadomo jakiej poezji, żeby nadać jakiemuś fragmentowi taki romantyczny wydźwięk. Aaa, i końcówka to chyba mój najulubieńszy fragment, jest przeuroczy i kochany.
      Dobra, coś długi ten komentarz się robi, więc będę powoli kończyć. XD Na pewno tu jeszcze wrócę i pokomentuję resztę, ale nie jestem pewna kiedy. Pojawiam się i znikam, czasem ciężko jest mi się zmotywować... :I I muszę sobie jakis limit założyć, bo rok szkolny się zbliża, a takie długie komentarze zajmują dużo czasu. No nic, cieszmy się z tych wakacji, które nam jeszcze pozostały! Z niecierpliwością czekam na tego Jikooka i inne równie kochane opowiadania, przeczytam wszystko (oprócz Vkooka, przepraszamXD). ♥
      Życzę dużo weny!!
      Malffu xx

      PS Widzisz, nie zmieściłam się w jednym :c


      Usuń
    2. Ojeju, czeeeść ^^
      Eee... Nawet nie bardzo wiem, jak mam ci odpisać xD Więc może zacznę od tego, że bardzo dziękuję za taki em... unikatowy komentarz ♥ Ale mi wieczór (a raczej noc) zrobiłaś! ^^
      Sprawa akapitów u mnie wygląda tak, że mój internet i moje blogowanie jest chyba jakieś upośledzone, bo co wklejam tekst, to on zawsze, ale to zaaawsze jest przyklejony do lewej strony, nie ważne jak duże akapity w wordzie zrobię *_* Nie wiem co się dzieje -_- Więc stwierdziłam: a co! Walnę spację. Nie bij >.< Postaram się jakoś ogarnąć te akapity.
      Też to zauważyłam! 'To' czyli jak Suga się rozpromienia gdy pojawia się Hobi ^^ On w ogóle sam kiedyś powiedział, że dobrze się czuje przy Hoseoku, bo poprawia mu humor. Trochę się tego trzymam za każdym razem, kiedy myślę o czymś z tym paringiem. Bo przy Hobim do cholery jasnej nie można inaczej. Przecież to taki pocieszny człowiek jest!
      Hasania po górach to ci mega zazdroszczę >.<
      W ogóle dzięki tobie dowiedziałam się, że jest coś takiego jak ograniczenie znaków w komentarzu *_* Ale to nic ^^
      W każdym razie jeszcze raz dziękuję za komentarz ^^ Aż mi się cieplutko na serduszku zrobiło :)
      Oczywiście będzie mi bardzo miło, jeśli tutaj wrócisz. Chociażby na twoje JiKookowe OTP :> (teraz poczułam wielką presję. Szczególnie, że piszę już końcówkę xD).
      Taaaaak! Cieszmy się z tych pozostałych... 12 dni wakacji?! Co?! Ale to minęło ;__; Wykorzystaj je dobrze ^^

      Trzymaj się ♥

      Usuń