środa, 19 października 2016

1. Bulletproof

Secret

~*~
Od dziecka znałem dwa światy: ten czysty, jasny, który wypełniało rodzinne ciepło, szczera miłość i troska oraz ten brudny, spowity w ciemności, zakazany, niedostępny.
Chciałem zostać w tym przyjemnym, prawdziwym miejscu. Zapierałem się nogami i rękami, by tam trwać. W końcu wystarczyło tylko na moment odwrócić wzrok, by napotkać na zło i niebezpieczeństwo.
Dopóki mieszkałem z rodzicami, nie było mowy o przekroczeniu granicy. Byłem wychowany, wręcz stworzony do tego, by żyć w szczęściu oraz miłości.
W okresie poznawania własnej tożsamości odkryłem w sobie pewną rzecz, która w dozwolonym, jasnym świecie nie miała prawa bytu. Musiała być stłumiona i przytajona.

Kiedy zaczynałem liceum, ojciec przyprowadził do domu dziewczynę, córkę sąsiadów, która "być może zostanie moją żoną". Nie miałem wtedy wyboru i musiałem uwolnić te wszystkie tłumione myśli. Bo wolę chłopców, bo nie stworzę przez to normalnej rodziny.
- Jesteś przecież naszym synem. Kochamy cię mimo wszystko - te słowa wystarczyły, by zrzucić z mojego serca cały ciężar i znów cieszyć się życiem w cieple rodzinnego domu oraz bez poczucia winy.
Powoli jednak odkrywałem zakamarki tego czarnego świata. Nie zostawałem w nim jednak długo. Nie pozwalała mi na to samoświadomość.
Teraz, po wyprowadzce z domu, to Minhyuk daje mi ciepło i miłość, jednak zupełnie inną niż rodzice. Zatapiając się w miłości do Minhyuka, będąc z nim każdego dnia sam na sam, balansowałem na granicy między czarnym oraz białym światem. Świadomość wchodzenia w to, co niedozwolone i zakazane coraz częściej dawała mi się we znaki.


Promień porannego słońca wpadł do pokoju przez niewielką szparę pomiędzy długimi zasłonami.
Ciepły strumień musnął moją twarz, co po dłuższej chwili mnie obudziło. Niechętnie otworzyłem oczy.
Odetchnąłem, jakbym chciał wraz z powietrzem nabrać siły na dzisiejszy dzień.
Zmieniłem pozycję z leżącej na siedzącą, zdejmując przy tym rękę mężczyzny, spoczywającą na moim brzuchu.
Spojrzałem na czarną, rozczochraną czuprynę, która mocno kontrastowała ze śnieżnobiałą pościelą.
Minhyuk jak zwykle spał twarzą wtulony w miękką poduszkę.
Bezszelestnie wyślizgnąłem się z łóżka i na palcach opuściłem sypialnię. Przeszedłem do łazienki, gdzie doprowadziłem się do porządku.
No okej, po prostu umyłem twarz i zęby. Nazwijmy to mimo wszystko porządkiem.
Po porannej toalecie, na wpółprzytomny powędrowałem do kuchni.
Po drodze ziewnąłem, podrapałem się po prawym ramieniu i wpadłem na futrynę. Dzień jak co dzień.
Wyjąłem z szafki psią karmę, którą napełniłem pustą miskę naszego domowego pupila.
Odstawiłem ją na podłogę przy ścianie. Nie musiałem długo czekać, aż pies pojawił się w kuchni.
- Cześć Winnie - wymamrotałem.
Zwierzak, nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi, podszedł do miski i od razu zaczął wcinać suchą karmę.
Winner, bo tak w pełni wabił się pupil Minhyuka, początkowo zrobił na mnie przerażające wrażenie, mimo że kiedy pierwszy raz go widziałem, był małym szczeniakiem.
Nie zwróciłem nawet uwagi, kiedy stał się tak dużym psem, że gdy stanął na dwóch łapach, to spokojnie dawał radę obalić nawet dwukrotnie większego Jungkooka na ziemię.
Na początku nie lubiłem tego przeklętego doga niemieckiego. Był do mnie wrogo nastawiony. Jakbym miał wyrządzić największą krzywdę jego ukochanemu panu.
Specjalnie przewracał mnie na ulicy, kiedy wychodziłem z nim na spacer, szarpał się jak tylko mógł.
Z czasem chyba po prostu się do mnie przyzwyczaił i gdy dotarło do niego, że nie jest moim zamiarem skrzywdzenie Minhyuka - odpuścił.
Żyliśmy więc ze sobą w zgodzie, nie wchodząc nawzajem w drogę.
Cały czas miałem wrażenie, że był to pies niespotykanie inteligentny. Dlatego poniekąd się go bałem. Gdy patrzył się na mnie swoimi dużymi, czarnymi, bystrymi ślepiami czułem, jakby wchodził do mojej duszy i dokładnie badał każdy zakamarek, nawet ten najciemniejszy, ukryty najgłębiej w sercu, którego sam jeszcze nie w pełni byłem świadomy.
Mimo wszystko odniosłem ostatnio wrażenie, że odkąd zamieszkałem z Minhyukiem, nawet mnie polubił. Bądź co bądź to w końcu pies. Lubił każdego, kto dawał mu jedzenie.
Lubił też klepanie po łebku, więc i dzisiaj to zrobiłem. Potem pozwoliłem psu na spokojne dokończenie posiłku.
Stanąłem przy wbudowanym w ścianę ekspresie do kawy. Podstawiłem pod niego kubek i wcisnąłem przycisk. Już po chwili gorąca czekolada wlewała się do mojego ulubionego, zielonego naczynia.
Oparłem się rękami o marmurowy blat. Spuściłem głowę i głośno westchnąłem.
Nie usłyszałem, kiedy do kuchni wszedł Minhyuk. W zamian za to odczułem jego obecność.
Mężczyzna wtulił się w moje plecy. Po chwili wsunął ciepłe dłonie pod moją koszulkę, by dokładnie zbadać brzuch, talię oraz żebra. Przecież zwykłe przytulanie się jest nudne...
- Dzień dobry, Jungkook - szepnął porannym, niskim, nieco zachrypniętym głosem wprost do mojego ucha.
- Cześć - mruknąłem. Po chwili przytknąłem dłoń do ust, by zakryć otwierającą się przez ziewnięcie buzię.
Minhyuk w tym czasie ucałował moje ramię, kreśląc od niego drogę pocałunkiem przez kark, aż do linii szczęki. Przylgnął do mnie tak mocno, że czułem jak jego męskość ociera się o mój tył.
Jedną dłonią zjechał z mojego brzucha na udo, a potem położył ją na pośladku, który mocno ścisnął.
- Hyukie, nie umyłeś zębów.
Byłem już przyzwyczajony do tych jego zagrywek. Niestety, albo i stety, mój facet był okrutnym perwertem. Wiecznie niezaspokojonym, łapiącym ciągle z tyłek, przymilającym się przy każdej, możliwej okazji.
Skłamałbym, gdybym powiedział, iż tego nie lubiłem. Dzięki temu czułem się wyjątkowy. Byłem dla niego jedynym mężczyzną i pożądał mnie całym sobą.
Z drugiej jednak strony, czasami było to męczące. Do tego nieczyste. Ale jakże pociągające.
Z ekspresu przestał lać się mój ulubiony napój, więc zrobiłem krok w jego stronę, by wziąć kubek.
Minhyuk jednak skutecznie mi w tym przeszkodził.
Złapał mnie w pasie i usadził na blacie. Wsunął się między moje nogi, które oplótł na swoich biodrach.
Wciąż nie byłem obudzony na tyle, by prosto iść, a co dopiero odepchnąć od siebie starszego mężczyznę. Poddałem się więc delikatnemu pocałunkowi partnera. Poczułem jak jego dłonie wędrują od łopatek w dół.
- Hyung, co robisz dzisiaj? - spytałem, kiedy starszy oderwał swoje wargi.
Odsunął się na parę centymetrów, by dokładnie widzieć moją twarz.
- Muszę załatwić pewną sprawę na mieście. Ale potem będę już wolny, więc może skoczymy gdzieś na obiad? - Minhyuk uśmiechnął się do mnie serdecznie, ukazując przy tym urocze dołeczki na policzkach. Uwielbiałem je. Dodawały Lee niezwykłej słodkości, a to mocno kontrastowało z jego charakterem.
Złączyłem swoje dłonie i zacząłem bawić się kciukami, wlepiając w nie spojrzenie. Pomachałem nogami, pomiędzy którymi wciąż stał uparcie brunet.
- A co powiesz na kino? Albo kręgle?
Uniosłem swoje oczy na ukochanego.
- Zapraszasz mnie na randkę?
- Tak - odparłem pewnie.
- To nowość. Od pięciu lat to ja proponowałem ci wyjścia. Nie jestem przyzwyczajony do tego, że ty robisz to pierwszy. - Minhyuk parsknął śmiechem.
- Nie to nie - wycedziłem.
Przewróciłem oczami. Cofnąłem ręce za plecy, by przesunąć się na blacie bardziej do ściany.
Plan jednak nie zadziałał, bo starszy od razu jak tylko się poruszyłem, objął mnie w talii i mocno do siebie przyciągnął. Wsunął dłonie pod moje pośladki i uniósł. Odruchowo już oplotłem nogi na jego biodrach, a ręce dookoła szyi.
- Pewnie, że pójdę z tobą do kina. Albo na kręgle. - Starszy uśmiechnął się do mnie serdecznie.
Z beznamiętnym wyrazem twarzy spojrzałem w jego tęczówki. Położyłem dłoń na miękkim policzku i pogładziłem go kciukiem.
Delikatnie przytknąłem swoje usta do jego warg. Gdy jednak starszy chciał pogłębić pocałunek, zeskoczyłem z na ziemię.
- Idź umyj zęby!
Minhyuk zmarszczył niezadowolony brwi. Odwrócił się na pięcie, po czym opuścił kuchnię.
- Kiedy ty stałeś się taki zimnyyy! - zaśpiewał z przedpokoju, specjalnie wyciągając w górę ostatnie słowo.
Wziąłem kubek ze swoją czekoladą. Z naczynia ulatywały kłębki pary, świadczące o wciąż wysokiej temperaturze napoju. Posypałem ją piankami i usiadłem przy szklanym stole. Popijałem spokojnie czekoladę, przeglądając w tablecie, który zawsze był w kuchni, wiadomości dnia.
Moją uwagę przykuł jakiś artykuł. Zatopiłem się w lekturze, która ze słodkim, kakaowym napojem i piankami stanowiła najlepszy poranek na świecie.
Hyukie ponownie pojawił się w kuchni. Pogłaskał Winnera po głowie i chwilę się z nim pobawił. Potem podszedł do ekspresu. Podstawił pod niego kubek, a gdy ten napełnił się czarną jak noc kawą, usiadł przy stole naprzeciwko mnie.
- Myślałem, czy nie byłoby lepiej, gdybyśmy zrobili remont w salonie - zagaił. Wsunął jedną dłoń do kieszeni luźnych dresów, natomiast drugą gładził ucho kubka.
- A co ci w nim nie odpowiada? - spytałem, bardziej dla świętego spokoju niż z ciekawości.
Zanurzyłem wargi w czekoladzie, ani na moment nie odrywając wzroku od ekranu iPada. Tak naprawdę, udawałem, że go słuchałem. Lektura na temat przyrostu naturalnego w Rosji była o wiele ciekawsza od szukania przez Minhyuka kolejnych powodów do wydania pieniędzy.
- Chciałbym zmienić jego wystrój i być może dobudować jeszcze jakiś metr tarasu.
- Mhm.
- Zastanawiałem się też nad tymi pozłacanymi poręczami na schodach. Chyba się trochę ścierają. Może w ogóle je wymienić na inne? Podobają mi się takie czarne, metalowe. Pamiętasz jak byliśmy tydzień temu u Jina? Ma podobne przy wejściu. Myślę, że lepiej komponowały by się z białymi schodami. Lubisz przecież czarno-biały kontrast...
- Ach, serio?
- No i nasza łazienka... Co powiesz na większą wannę? Byłoby nam o wiele wygodniej. Ostatnio się trochę rozrosłeś, Kooks. Spędzałeś w końcu dużo czasu na siłowni.
- Och.
- A propo siłowni, zepsułeś przecież jeden atlas, prawda?
- No co ty?
- Nie słuchasz mnie.
- Jak chcesz.
- Wziąłbym cię teraz na tym stole i zerżnął tak mocno, że nie byłbyś w stanie chodzić.
- Pewnie, to świetny pomysł.
- Jungkook! - Minhyuk wyrwał mi tablet z ręki i cofnął go za swoje plecy.
- Słucham?! - Uniosłem wzrok na mężczyznę, odruchowo wyciągając rękę za urządzeniem. Starszy uniósł brwi.
- Wszystko mi odpowiada w takim stanie w jakim jest. Przecież niedawno skończyłeś remont całego domu. Nie chcę znowu tego całego bałaganu.
Mężczyzna, zagryzł wargi. Westchnął głośno, po czym oddał mi urządzenie.
- Nie chcę po prostu, żeby ci czegoś brakowało - szepnął i upił łyk ciepłej kawy.
- Hyukie, z tobą mi nigdy niczego nie brakuje. Rozpieszczasz mnie. Z dnia na dzień jest mi coraz bardziej głupio z tego powodu. Nawet nie pozwalasz mi dokładać się do rachunków - burknąłem i zacisnąłem zęby na samą myśl o tym.
- Dajesz mi coś o wiele cenniejszego niż pieniądze. A tego nie kupię za żadne skarby.
- Mój tyłek?
- Serce, Jungkookie. Serce.
Na jego odpowiedź spuściłem zażenowany głowę. Po pięciu latach wciąż nie przyzwyczaiłem się do tego, że gdzieś w tym perwercie chowa się romantyk z natchnieniem.
Minhyuk roześmiał się. Sam po chwili parsknąłem śmiechem.
Cóż, po długim czasie idzie zapomnieć o tym uczuciu, którym jest miłość.
Sam zacząłem się ostatnio zastanawiać, czy jestem z Minhyukiem z przywiązania, czy z miłości.
Jakkolwiek by nie było, przy nim wciąż czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
A czy nie o to chodzi w związku?
[...]
Nie miałem dzisiaj zajęć, więc po wyprowadzeniu na spacer Winniego, miałem czas dla siebie. Zdecydowałem się zrobić porządki z ubraniami.
Minhyuk ostatnio kupił mi tyle nowych ciuchów, że powoli zaczęło brakować mi na nie miejsca.
Wywaliłem więc wszystkie ubrania na podłogę. Usiadłem pomiędzy nimi po turecku, wybierając te, w których na pewno nie będę chodził.
Puściłem muzykę w garderobie i śpiewałem pod nosem. Śpiewanie jakoś wyostrzało u mnie skupienie.
Posegregowałem już większość ubrań. Niestety ponad połowa z tych do oddania, była praktycznie nowa, noszona raz albo z metką.
- Kookie, masz naprawdę dobry głos - usłyszałem nagle.
Spojrzałem w stronę drzwi.
- Długo tutaj stoisz, Jiminie? - spytałem, składając w kostkę kolejną koszulkę. Niestety jej okropny krój raczej nie zachęci mnie do założenia jej kiedykolwiek. Poza tym, napis na piersi nieszczególnie mi się podobał.
- Wszedłem do domu dosłownie minutę temu. Nie masz nic przeciwko?
- Nie, oczywiście, że nie. Potrzebujesz czegoś?
Skierowałem wzrok na starszego o dwa lata przyjaciela mojego partnera.
Park Jimin był nieodłączną postacią w życiorysie Minhyuka. Nie pytałem o to, jak długo się znają i jak poznali. Wiedziałem tyle ile powinienem. Prowadzili razem interesy, byli przyjaciółmi. Chyba tylko Yukwon był wyżej ustawiony w hierarchii ważności osób Minhyuka. Sam zastanawiałem się, czy aby na pewno byłem na pierwszym miejscu... Bo przecież powinienem!
W każdym razie Jimin często bywał w naszym domu. Właściwie prawie codziennie. Ale w żadnym stopniu mi to nie przeszkadzało. Lubiłem hyunga.
- Szukałem Minhyuka, ale w domu raczej go nie ma. Nie mogłem się do niego dodzwonić.
- Miał jakąś ważną sprawę na mieście. Powinien niedługo wrócić. Może poczekasz na niego? - zaproponowałem.
- Nie chcę robić problemu. Poza tym widzę, że jesteś zajęty - powiedział, wskazując palcem na podłogę. A raczej ubrania, pod którymi ona gdzieś na pewno była.
- Hyung, akurat ty jesteś najmniej kłopotliwy - stwierdziłem, sięgając po czarne, skórzane spodnie, których za nic w świecie bym nie wyrzucił. Moje nogi wyglądały w nich zdecydowanie zbyt dobrze.
- Ty naprawdę masz sporą kolekcję białych t-shirtów! - Jimin roześmiał się głośno, wskazując na wiszące po drugiej stronie garderoby koszulki. Tak, wszystkie białe. I było ich chyba z trzydzieści.
- Parku Jiminie, to niegrzeczne wskazywać palcem - skwitowałem beznamiętnie, składając ubranie.
- Aj, przestań zachowywać się jak moja matka. Jestem starszy.
- Jak widać tylko wiekiem.
Na moje słowa pomarańczowowłosy prychnął lekceważąco. Skrzyżował ręce na piersi i oparł się bokiem o futrynę. Po chwili jednak podszedł do beżowej pufy, stojącej na środku garderoby.
- Zastanawiam się, jak to w ogóle możliwe, że Minhyuk z tobą nie zwariował.
Zmarszczyłem brwi i odwróciłem twarzą do Jimina, który zajął miejsce na wygodnym siedzeniu.
- Niby czemu? - spytałem, opierając ręce na kolanach. Jiminie miał skłonności do dokuczania. Gdzieś pod skórą przeczuwałem, że znowu zaczyna się droczyć, ale jakaś malutka część mnie lubiła się z nim sprzeczać. Ta część, którą świadomie tłumiłem w obawie przed złym światem.
- No wiesz... Bardzo różnicie się z Minhyukiem. Jesteś z dobrego domu, wręcz ociekasz buractwem, czuć od ciebie chłód jak od lodowca, który zatopił Titanica, nigdy nie widziałem, żebyś publicznie przymilał się do swojego chłopaka, jesteś wyniosły, mało rozrywkowy, generalnie nudny, wredny...
- Wymieniasz moje wady czy odpowiadasz na pytanie? - wtrąciłem oburzony, krzyżując na piersi ręce.
- I jedno i drugie. Nie przerywaj mi. - Jimin wziął głęboki oddech i kontynuował. - Poprawiasz ludzi we wszystkim co robią, wkurzasz się, kiedy coś nie idzie po twojej myśli. I weź mi teraz powiedz, że nie jesteś całkowitym przeciwieństwem Hyukiego? Przecież on to typ tej rozrywkowej, zboczonej, pełnej energii osoby. Jesteście jak ogień i woda. Ale przynajmniej Minhyuk jest bardzo zadowolony z twojego... em... łóżkowego zaangażowania. No i buźkę masz nieziemską.
Prawie zakrztusiłem się swoją własną śliną na jego słowa. Poczułem, jak w jednej chwili moje policzki robią się całe czerwone z zawstydzenia. 
- J-Jimin. Po pierwsze, to co robimy z Minhyukiem w łóżku nie powinno cię w ogóle interesować, bo jest to nasza prywatna sprawa. Po drugie, powiedziałeś to tylko po to, by naprawdę wymienić mi moje wady? 
- Tak. - Starszy oparł policzki na dłoniach i uśmiechnął się uroczo. Jego oczy przymknęły się w charakterystyczne dla niego wąziutkie kreseczki.
- Hyung, pamiętaj, że cię lubię. Ale tylko i wyłącznie z grzeczności nie zacznę mówić o tym, że jesteś źle wychowany, nie zdjąłeś butów, kiedy wszedłeś do domu, nie powiedziałeś nawet głupiego "dzień dobry". Jesteś niepunktualny, nie zapowiadasz swoich wizyt, najpierw mówisz, a dopiero potem myślisz, naiwny, upierdliwy, wkurzający, nie znasz najprostszych zasad savoir vivire. Nie powiem przecież tego, bo cię szanuję, hyung.
- Właśnie to powiedziałeś... 
Rozłożyłem bezradnie ręce, kręcąc na boki głową.
- Okrutnik! - pisnął. Podniósł się lekko z miejsca tylko i wyłącznie po to, by poczochrać moje ciemne włosy, uśmiechając się przy tym.
- Jungkookie, wrócił twój najwspanialszy mężczyzna! - Usłyszeliśmy z dołu.
- Jesteśmy w garderobie! - zawołałem, chcąc zwabić Minhyuka do pokoju.
- Jesteśmy? - zapytał z odległości. Po chwili pojawił się w pomieszczeniu.
- Chimchim! - zawołał radośnie, po czym wręcz rzucił się na młodszego. Jimin spadł przez to z pufy. Razem z Minhyukiem tarzali się po ziemi, wypełniając pokój radosnymi śmiechami.
Każde ich spotkanie wyglądało w ten sposób. Nawet, jeśli widzieli się raptem wczoraj.
- Idźcie zabawiać się gdzieś indziej! - wrzasnąłem, kiedy obaj strącili ułożoną przeze mnie kupkę ubrań. Minhyuk pierwszy podniósł się z podłogi, po czym podał dłoń Jiminowi.
- Słońce, nie denerwuj się. Przepraszamy. 
Gdy pomarańczowowłosy stanął na nogi, Minhyuk ukucnął naprzeciwko mnie. Uśmiechnął się ciepło. Uniósł palcem moją brodę i szybko, delikatnie ucałował moje wargi, jakby chciał tym gestem przeprosić za rozrzucenie ubrań.
Potem podniósł się i na odchodne poczochrał jeszcze moje włosy.
- Co się stało, Jiminie? - spytał, kierując się do drzwi.
- Mam do ciebie ważną sprawę. Chodzi o towar od Chińczyków. Jest mały problem z szyfrem... 
O czym dalej rozmawiali nie słyszałem. Zniknęli za drzwiami pokoju Minhyuka, w którym trzymał wszystkie papiery, dokumenty i inne ważne dla niego rzeczy. Spokojnie mógłbym nazwać tamto pomieszczenie jego gabinetem.
Nie miałem do niego wstępu samodzielnie. Minhyuk zawsze zamykał go na klucz, kiedy wychodził z domu. Ale jakoś nie ciągnęło mnie do tego, by tam wejść i szperać mu w rzeczach. Niby po co?
Z jednej strony oczywiście ciekawiło mnie, czy Minhyuk czegoś przede mną nie ukrywał, ale z drugiej - co może chować w firmowych papierach? Problemy z podatkami, których nie miał?
To był jedyny zakaz od ukochanego i ściśle się go trzymałem. Skoro tego wymagał ode mnie starszy, niegrzecznym by było tego nie przestrzegać i stracić przez to jego zaufanie.
Ułożenie ubrań zajęło mi trochę czasu. Dumny popatrzyłem na półkę, na której były wszystkie ciuchy, posegregowane kolorami, stylem i częstotliwością użytkowania.
Te nieużytkowane wrzuciłem do dwóch toreb i schowałem je do kantorka, by później wywieźć do fundacji. 
- Kookie! 
Na wołanie Minhyuka, bezzwłocznie poczłapałem do jego gabinetu. Uchyliłem drzwi i zajrzałem do środka. Starszy stał za biurkiem, szukając czegoś wśród sterty papierów oraz teczek.
- Hm? Jimin już poszedł? - spytałem, wchodząc do pokoju nieco pewniej.
- Tak, Monie do niego zadzwonił i musiał iść.
- Po co mnie wołałeś? 
Na moje pytanie, Minhyuk zatrzymał się. Uniósł głowę, po czym głęboko westchnął.
- Przepraszam, Skarbie, ale nie będę mógł dzisiaj nigdzie z tobą wyjść - powiedział nieco smutnym tonem. Spojrzał na mnie i wrócił do przeszukiwania biurka.
- A... w nocy będziesz? - spytałem, łącząc przed sobą dłonie.
- Wrócę pewnie dopiero nad ranem. Zdarzył się mały wypadek i muszę to ogarnąć jak najszybciej.
Zacisnąłem zęby, patrząc na ukochanego. 
Wkurzyłem się. Akurat dzisiaj chciałem spędzić z nim czas i kochać się z nim całą noc. Tym bardziej, że dokładnie dzisiaj mija nasze wspólne pięć lat! Przecież to kawał czasu!
Mimo że mieszkaliśmy ze sobą dopiero od siedmiu miesięcy, to i tak częściej go nie było niż był. Bo niby więcej zleceń, bo kolejny kontrakt, bo coś tam, bo sroś tam.
Chociaż w ten dzień, który naprawdę chciałbym spędzić razem z nim, mógł pieprzyć ten przeklęty wyścig szczurów i zająć się mną.
Nie chciałem go oczywiście odciągać od pracy. W końcu prowadzenie firmy to ciężki orzech do zgryzienia, ale przychody były naprawdę zadowalające. No dobra, więcej niż zadowalające. Ale czy naprawdę było to ważniejsze od jego ukochanego aniołka Jeona Jungkookiego?
Nie. Tak nie mogło być.
- Muszę zaraz wychodzić - dodał, biorąc do ręki telefon oraz jedną z teczek.
Zanim jednak w ogóle ruszył w stronę drzwi, podszedłem do niego dynamicznym krokiem. Oparłem starszego tyłem o blat biurka i wpiłem się nieco brutalnie w jego wargi. Nie musiałem długo czekać na reakcję Minhyuka.
Czułem, jak uśmiechnął się spod pocałunku. Wypuścił wszystko, co trzymał w rękach i ułożył dłonie na moich pośladkach. Przyciągnął mnie do siebie jak najbliżej tylko się dało, dociskając swoje biodra. Nasze krocza otarły się o siebie. Wtedy zakręciłem kilka razy biodrami, pobudzając tym samym członka Minhyuka. Rozchyliłem językiem jego wargi.
- Jungkookie - szepnął.
- Cicho. Jestem na ciebie wkurzony - warknąłem i wsunąłem dłonie pod jego koszulkę.
- Właśnie widzę. - Uśmiechnął się w chuligański sposób. 
Zanim jednak zdążył cokolwiek dodać, ponownie go pocałowałem. Wsunąłem język do jego ust. Badałem koniuszkiem podniebienie, dopóki starszy nie zaczął starać się o dominację.
Nasze języki toczyły ze sobą walkę w dynamicznym tańcu. Rękami zjechałem z jego klatki piersiowej na brzuch. Paznokciami nakreśliłem ścieżkę do spodni, które szybkim ruchem odpiąłem. Pogładziłem przez materiał bokserek twardniejącego członka, jednocześnie zjeżdżając ustami na szyję starszego. Zdjąłem z jego ramion bluzę, a następnie koszulkę.
Wiedziałem, że Minhyuk był słaby. A ja byłem jego największą słabością. 
Mężczyzna mocno złapał mnie w pasie. Usadził na biurku, zrzucając przy okazji na podłogę jakieś papiery i długopisy. Stanął pomiędzy moimi nogami, które już po chwili oplotłem dookoła jego bioder. Mocno przyciągnąłem go do siebie. Jęknąłem cicho, czując jak jego męskość otarła się o moją.
Zdjąłem z siebie biały t-shirt. Odchyliłem głowę do tył, pozwalając Minhyukowi na obcałowywanie szyi i obojczyków. Uwielbiałem to.
Kiedy całował mnie w ten sposób, robił to tak, jakby chciał naznaczyć swoją własność licznymi malinkami i śladami po kąsaniu.
To była jedna z tych rzeczy, które jawnie pokazywały, że mimo mojej woli, nie potrafiłem żyć cały czas w białym świecie. Zło było kuszące, dawało przyjemność.
Te ślady, którymi Minhyuk ozdabiał moje ciało, były dowodem grzechu, poddania się żądzy, pozornej czystości.
Opadłem plecami na biurko, ciągnąc przy tym spragnionego mojego ciała mężczyznę. Ten już sięgnął palcami do moich spodni, by je zdjąć. Położyłem bosą stopę na jego klatce piersiowej i odsunąłem go od siebie, posyłając mu przy tym niewinny, ale i zarazem przesiąknięty figlarnością uśmiech.
Kochałem moment, w którym z pożądania tracił nad sobą kontrolę. Wystarczyło tylko chwilę się z nim podroczyć.
Chociaż nie ukrywam, że chciałbym jak najszybciej już pozbyć się tych spodni, bo zaczynały mnie niemiłosiernie uwierać.
- Przecież mówiłeś, że zaraz musisz wychodzić - powiedziałem przeciągle, sięgając dłońmi do jasnych jeansów. Odpiąłem pasek i guzik. Minhyuk wyciągnął ręce, by pomóc mi z niepotrzebnymi ubraniami, jednak wtedy ponownie zapiąłem guziczek.
- Nie bądź taki niecierpliwy. - Mój głos przybrał barwę bardziej pretensjonalną. 
Przekręciłem się na brzuch i usiadłem na piętach, przy zmianie pozycji oczywiście kusząco eksponując to, za co Minhyuk tak bardzo uwielbiał łapać. Zeskoczyłem z biurka, przez przypadek strącając z niego lampkę i resztę dokumentów. Uklęknąłem przed starszym. Złożyłem subtelny, niemalże motyli pocałunek na jego męskości, wciąż ukrytej za materiałem bokserek.
Szybkim, zdecydowanym ruchem zsunąłem z niego bieliznę. Koniuszkiem języka polizałem całą długość przyrodzenia, by po dłuższej chwili całkowicie ukryć ją w swoich ustach.
Minhyuk przeczesywał palcami moje ciemne włosy. Jego ciche jęki i stęki, przekleństwa, którymi wyrażał to, jak mu dobrze, były najlepszą muzyką dla moich uszu.
Sam chciałem w końcu powyginać się z przyjemności, więc zanim Minhyuk wpadł w mantrę, stanąłem na nogi. Pozwoliłem starszemu ponownie pchnąć się na biurko. Moja klatka piersiowa zetknęła się z chłodnym, lakierowanym, czerwonym drewnem. Minhyuk zsunął z moich bioder spodnie wraz z bielizną. Odkopałem je na bok.
- Te piękne uda - szepnął pociągająco, zaciskając mocno dłonie na wspomnianej części ciała. Często je komplementował. Poniekąd łechtało to moje ego i podnosiło samoocenę.
Jęknąłem, kiedy po nacieszeniu się moimi udami, starszy naślinił palca, a potem bez jakiejkolwiek zapowiedzi wsunął go we mnie. Poruszał nim dłuższą chwilę, by potem dołączyć do zabawy drugiego.
Niczym kot przeciągnąłem się do przodu, starając skupić na pocałunkach starszego, składanych na moich plecach, a nie na nieprzyjemności związanej z rozciąganiem. Nie lubiłem tego. 
Po tak długim czasie współżycia zaczynałem się zastanawiać, czy w ogóle go potrzebowałem.
- Bawisz się ze mną, czy pieprzysz? - spytałem szybko, kiedy Minhyuk niepewnie wsunął do środka trzeciego palca. 
- Aż taki zły jesteś? - Starszy uśmiechnął się figlarnie i wyjął ze mnie palce. Już po chwili zastąpił je swoim członkiem. Wsunął się delikatnie do środka i dał mi czas na przyzwyczajenie się. Kilkanaście sekund później, szybkim, zdecydowanym ruchem, wszedł całą długością. 
Krzyknąłem, czując w sobie Minhyuka. Miałem wrażenie, jakby uginały się pode mną nogi. Przez moment nawet zakręciło mi się w głowie od jego szybkiego wejścia. Mimo wszystko było to cholernie przyjemne uczucie. Początkowo bolesne, ale jakże dobre.
Zacisnąłem dłonie na brzegach biurka, powoli rozkoszując się jego ruchami, które z każdym pchnięciem były coraz bardziej zadowalające i mocniejsze.
- Nawet nie wiesz ile przyjemności daje mi takie bezczeszczenie twojego anielskiego ciała - szepnął wprost do mojego ucha, chwilę po tym jak przylgnąłem do jego klatki piersiowej plecami.
Emocje potrafiły go przygnieść do tego stopnia, że stawał się brutalny i nieostrożny. Poniekąd ciągnęło mnie do tego, by widzieć w takim stanie. Przekraczało to jednak granicę. Gdybym wszedł głębiej w ten zakłamany i nierealny świat, zgubiłbym się. A chciałem wciąż mieć dostęp do swojego bezpiecznego, dobrze znanego miejsca.
Minhyuk mocno obejmował mnie w pasie jedną ręką, podczas gdy drugą powędrował na szyję. Delikatnie zacisnął na niej swoje palce. 
Jęknąłem głośno, odchylając głowę do tył. Po chwili odwróciłem ją delikatnie, domagając się pocałunku. Hyung niemalże od razu przywarł swoimi ustami do moich. Co chwila jednak przerywaliśmy pieszczotę, by nabrać powietrza lub uwolnić jęk czy, w moim wypadku, również i krzyk. Starszy ciągle poruszał biodrami, z każdą chwilą przyspieszając tempa.
- Hyukie - wysapałem ciężko. Przymknąłem powieki i położyłem dłoń na karku kochanka. Niekontrolowanie wbiłem w jego miękką skórę paznokcie. Przejechałem ręką w dół, pozostawiając przy tym czerwone kreski na  karku i szyi.
Nagle starszy wysunął się ze mnie. Obrócił mnie przodem do siebie, po czym posadził na biurku. Oparł moje nogi na swoich barkach i ponownie wbił się we mnie, od razu narzucając zwariowanie szybkie tempo.
Jęknąłem głośno, kiedy nagle Minhyuk uderzył w prostatę. Wtedy oszalałem. Oddałbym wszystko, żeby tylko pieścił ten jeden, magiczny punkt. Gdyby teraz przestał, prawdopodobnie bym go zabił.
- Tak... tutaj. Błagam - wysapałem ciężko.
Położyłem dłonie na jego ramionach, jednak te po chwili bezwładnie zjechały w dół, drapiąc przy tym tors mężczyzny.
Nie musiałem powtarzać tego kochankowi dwa razy. Nawet nie byłbym w stanie. Mój oddech przyśpieszył do takich obrotów, że ledwo mogłem nabrać powietrza, a co dopiero mówić.
Przez przyjemność traciłem kontrolę nad swoim ciałem. Do tego Minhyuk zaczął dopieszczać dłonią moją męskość, przez co czułem, jakbym był coraz bliżej raju.
Mężczyzna pochylił się nade mną, by złożyć na moich wargach przelotny pocałunek. Często to robił, kiedy czuł, że brakuje mi kroku do szczytu. Zawsze odbierałem ten pocałunek jako niewypowiedziane: tylko ja mogę doprowadzić cię do takiego stanu. 
Wystarczyły jeszcze trzy pchnięcia. Moje mięśnie niekontrolowanie się spięły, ciało mimowolnie wygięło w łuk, a nasienie wytrysnęło prosto na mój brzuch oraz dłoń ukochanego. Uwolniłem z gardła przeciągły jęk.
Starszy nie zaprzestał jednak poruszania się, przez co przedłużył moje szczytowanie i samego siebie doprowadził do ekstazy.
Nienawidziłem tego, że za każdym razem kończył w środku. Jednak z czasem idzie się do tego przyzwyczaić. Nie miałem zwykle siły oraz chęci, by się denerwować i krzyczeć "wychodź ze mnie!', kiedy przed chwilą sprezentował mi kolejny, najlepszy orgazm w życiu.
Gdy gorące nasienie wypełniło moje wnętrze, głośno odetchnąłem. Było to mimo wszystko cholernie przyjemne uczucie. 
Starszy wysapał ciężko moje imię, a gdy orgazm już opadł, wysunął się ze mnie. 
Pochylił się nade mną i przywarł swoimi wargami do moich. Spojrzał w moje oczy, z czułością głaszcząc po głowie.
- Tę stronę Jungkooka mogę widzieć tylko ja, rozumiesz? - szepnął.
Mruknąłem ciche potwierdzenie. Zaczesałem dłonią jego włosy do tył. Okazało się to jednak bezcelowe, gdyż czarne kosmyki wróciły na swoje miejsce.
Znowu przekroczyłem granicę. Z każdym wybuchem pożądania i namiętności czułem się nieczysty, obarczony winą. Rzeczy wcześniej niedostępne były na wyciągnięcie ręki. Dotykałem ich, a potem odsuwałem się, by nie złapać ich całkowicie.
I chociaż moje uczucie do Minhyuka było szczere, trwałe, z głębi serca, to nie chciałem, by przeciągnął mnie na ten czarny świat. Moja świadomość nie chciała mi na to pozwolić. Nie robiłem przecież nic złego. Uprawianie miłości z osobą, którą się kocha jest naturalną i piękną rzeczą. Mimo wszystko było coś, co ciągle blokowało moją niewinność, tę pewność co do czystości współżycia.
Wciąż chciałem być otoczony jasną, nieskalaną bielą. 
Mężczyzna złożył jeszcze delikatny pocałunek na czubku mojego nosa, a potem odsunął się. Zdjął z oparcia skórzanego fotela kratkowany koc, który po chwili zarzucił na moje ramiona. Potem zaczął się pośpiesznie ubierać i szukać upuszczonych rzeczy.
Z niewielkim trudem zeskoczyłem z biurka. Ciężko było mi teraz stać.
Otuliłem się szczelnie dużym kocykiem. 
- Gdyby coś się stało, to zadzwoń do Jimina - powiedział. 
Kiwnąłem głową. Minhyuk uśmiechnął się do mnie serdecznie. Chciał coś dodać, jednak przerwał to dzwonek jego telefonu. Pośpiesznie opuścił pokój, nieporadnie próbując poradzić sobie z guzikiem spodni, a następne dom.
Przez kilka minut stałem w miejscu, wpatrując się po prostu w jeden punkt. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że jestem sam, w jego gabinecie, do którego nie miałem wstępu.
Pozbierałem więc swoje ubrania z podłogi i przeszedłem do łazienki. Wziąłem porządny prysznic. Chłodna woda pomogła mi dojść do siebie. Szorowałem się bardzo dokładnie, jak po każdym stosunku. Chciałem zmyć z siebie tę nieczystość, a jednocześnie eksponować wszystkie ślady, jakie na moim ciele pozostawił Minhyuk.
Po umyciu się skierowałem ponownie kroki do gabinetu starszego. Nie mogłem znieść bałaganu, którego narobiliśmy.
Zacząłem zbierać papiery z podłogi i układać je na biurku. Podobnie z teczkami. 
Na czworakach zbierałem rozsypane wszędzie długopisy. Chciałem je włożyć do jednej z szuflad. Wysunąłem więc pierwszą z lewej strony. Już chciałem włożyć tam wszystkie przyrządy do pisania, jednak zobaczyłem coś, co momentalnie przyprawiło mnie o szybsze bicie serca.
Naciągnąłem na dłoń rękaw swetra i wyciągnąłem z szufladki srebrny, niewielki pistolet. Nie był naładowany. Zaraz obok niego znajdował się za to pełny magazynek i sześć saszetek z białym, niezidentyfikowanym proszkiem.
- Co do... - wymamrotałem, nie mogąc uwierzyć w to, co zobaczyłem. Odłożyłem pistolet na miejsce i zamknąłem szufladę. Wyszedłem z pokoju, zamykając go za sobą. Usiadłem na pierwszym stopniu schodów. Popatrzyłem na Winnera, który ociężale wspinał się po kolejnych stopniach, a następnie usiadł obok mnie.
- Czy pięć lat to za mało, żeby poznać Minhyuka? - spytałem, nie oczekując od psa żadnej odpowiedzi. Pies wtedy rozłożył się na schodku, kładąc łeb na moich udach.
Zastanowiłem się przez moment, ile rzeczy tak naprawdę wiedział i widział Winner. Może gdyby umiał mówić, powiedziałby mi, czy Minhyuk jest tym, za kogo go uważałem przez te wszystkie lata?
Miał przede mną sekrety i to większe, niż mogłem sobie to wyobrazić. Chciałem być wobec niego w porządku, dlatego nie wchodziłem do tego pokoju. Ale ile czasu musiałoby minąć, żeby powiedział mi wszystko? Czy bym tego dożył? Czy Minhyuk w ogóle to planował?
Wyciągnąłem z kieszeni dresów telefon i wykręciłem numer Jimina. Był jedyną osobą, do której mogłem się zwrócić z tą beznadziejną sprawą. Był też Yukwon... Ale Jiminowi ufałem bardziej. Miałem wrażenie, że Kim raczej mnie nie lubił.
Po czwartym sygnale usłyszałem w słuchawce głos Parka.


~*~

~ Od Bulletproof planowałam w ogóle rozpocząć bloga. Ale cały misterny plan poszedł się kochać, bo szybciej zaczęłam pisać trzy-rozdziałowe Untrue. A potem jakoś tak samo poszło. 
Tak, mamy tutaj Block B i BTS. Nie poradzę, że lubię te oba zespoły. Początkowo chciałam zamiast Minhyuka wrzucić jakiegoś OC, potem Jaehyo, ale ostatecznie postawiłam na B-Bomba. Bo tak. Bo bardziej wygląda jak badass. I ma bardziej... zwyczajną buzię, w moim mniemaniu, niż Jaehyo. 
Ok, może trochę o samym opowiadaniu. Generalnie - nie ma dużo. Chciałam tylko w sumie powiedzieć co nieco o wieku postaci. Wszyscy mają 2 lata więcej od ich obecnego wieku. Więc Kooks ma 22 lata według koreańskiego sposobu liczenia (na nasze 21), V i Min-min 24 (23), Rapmon z Hobim 25 (24), Sugar 26 (25), Jinuś 27 (26). Wiek Minhyuka to natomiast 28 na lata koreańskie i 27 na nasze. W opowiadaniu będę posługiwała się koreańskim wiekiem.
Mam nadzieję, że nic mi się z tego liczenia nie popierniczyło. Ledwo co zdaję z matmy xD
Przez to ciągłe farbowanie i męczenie ich włosów, nie mogę się w ogóle połapać, jakie kolory dałam xD Dlatego utrzymajmy, że w Bulletproof wyglądają jak w BTSowej erze RUN.
Co do postaci z BB... Nie wiem, czy pojawią się wszyscy, więc się zobaczy. 
I uznajmy, że B-Bomb jest wyższy. Dodajmy mu te dwa centymetry, żeby był chociaż o tyle wyższy od Kooksa xD 
No, to tyle z informacji.
Mam cichutką nadzieję, że opowiadanie wam się spodoba :3

7 komentarzy:

  1. aaaaaaaaaaaaaaaaaaawwwwwwwww nowy!!! I jaki długi rozdział! <3
    Fajnie się zaczyna :)
    Przeczytam wieczorem, na razie po prostu znaczę teren :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże, dziewczyno. Skąd ty bierzesz energię?! xD nie zdążyłam ci odpisać na poprzedni komentarz, noooo!
      No nie mogę xD
      Dziękuję za twoją obecność <3

      Usuń
    2. No ja zawsze się staram pisać fajne komentarze, żeby autor/autorka był/a zadowolona :)
      A jak opo jest fajne, to czemu nie? :D

      Usuń
  2. Uff, ten czarny świat to „tylko” homo, uf UF, a już się przeraziłam, że to będzie jakaś okropna choroba. Ale rozumiem, że dla niego to było trudne, więc spoko.

    Uwielbiam spanie razem <3 i jak jeden się budzi, a drugi, na przykład taki Minhyuk, śpi sobie jeszcze rozczochrany, taki uroczy i słodki : >

    Mówiłam już, że kocham duże psy? <3 no to mówię: kocham duże psy. Ja niby jestem kociarą, ale duże, ładne psiska to jest to :)

    Winuś na pewno jest mądrym psem. Poza tym, pewnie był trochę zazdrosny o swojego pana :D :D :D

    Lubił każdego, kto dawał mu jedzenie – no, bo to pies :D z kotem nie ma tak łatwo :D

    aaaaaaaaaaw poranne przytulanko <3
    Przecież zwykłe przytulanie się jest nudne... - JA CI DAM NUDNE, GUPKU!

    Niestety, albo i stety, mój facet był okrutnym perwertem. Wiecznie niezaspokojonym, łapiącym ciągle z tyłek, przymilającym się przy każdej, możliwej okazji. - KOCHAM GO. Normalnie mój Kaien. KOCHAM GO, BARDZO MOCNO. A TERAZ KOCHAM GO JESZCZE BARDZIEJ. Tak, do boju, perwercie! <3

    I uwielbiam cię za te nieumyte zęby <3 takie życiowe <3

    Do tego nieczyste – w sensie że gówno czy że grzech? :D #toWażne

    DOŁECZKI <3 ja mam jeden : > kocham.

    Śliczne przytulanko z rana, takie kochane, urocze i cudowne. I na pewno nakręcające <3
    Tak, tak, niech idą na randkę <3 kochamy randki < a potem opiszesz to, prawda? >

    Hmmmm, Minuś taki zaradny i ogarnięty :3

    - No co ty?
    - Nie słuchasz mnie.
    - Jak chcesz.
    - Wziąłbym cię teraz na tym stole i zerżnął tak mocno, że nie byłbyś w stanie chodzić.
    - Pewnie, to świetny pomysł.
    Jungkook!

    Fajny dialog :D :D :D

    Ten też:

    - Mój tyłek?
    Serce, Jungkookie. Serce.

    :D

    Ale tyłek też jest ważny!

    *
    Jung buszujący w ciuszkach :D <3 aż sobie wyobraziłam siebie, siedzącą na podłodze i segregującą ciuchy :D muszę to kiedyś zrobić.

    Ho ho ho, maluszku, nie jesteś zazdrosny, prawda? Jimin jest w porządku. „Przyjaciel mojego partnera”.

    Też lubię czytać, jak bohaterowie się droczą :D

    Jimin, wymieniając wady <3
    Ogień i woda :D

    Tarzanie się po podłodze <3
    yyyyyyyh, zakazy :/

    Wkurzyłem się. Akurat dzisiaj chciałem spędzić z nim czas i kochać się z nim całą noc. - biedactwo :/ ale biznes to biznes :(

    Tak, Jung <3 działaj : > < jara się >

    Wiedziałem, że Minhyuk był słaby. A ja byłem jego największą słabością. <3 i bardzo dobrze. Wykorzystaj to :D

    Lodzik <3 taki namiętny i zmysłowy :D ach, jak ja to u ciebie kocham :3
    I taki władczy Jung <3

    Yyyyyh, biedny, tak na ślinę. #sado maso
    Ale cudowna scena seksu <3 piękna.

    Aha, więc jednak o taką nieczystość chodzi.

    *
    Tak myślałam ,że będzie chodzić o broń :D podobno ciekawość to pierwszy stopień do piekła, Jung ;)

    Fajna rozmowa z psem :D ja tak gadam z kotem.
    1a tak w ogóle, to przerwałaś w takim momencie, że teraz będę z niecierpliwością czekać na kolejny rozdział.

    Ten był cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam Cię serdecznie na moje opowiadanie Beneath My Skin. Zagubiona w sobie, cicha, inna niż wszyscy - taka jest Michelle. Ciągnie za sobą bagaż doświadczeń, choć jest tylko uczennica liceum. Nie ma osoby, która by znała jej duszę, prawdziwą Michelle, którą skrywa głęboko pod skórą.
    Za to Matthew - on pod skórą ma najczarniejszy sekret. On boi sie własnych myśli, boi się samego siebie. Jedyną rzeczą którą w sobie oswoił jest samodestrukcja. Krew jest jego żywiołem, a zniszczenie rajem.
    Czy tych dwoje poskłada siebie nawzajem? Czy uratują samych siebie przed ich wewnętrznymi bestiami?

    http://beneathmyskinstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeju to było cudne! To pierwszy rozdział i w ogóle chyba pierwsza twoja praca, jaką przeczytałam. Nie wiedziałam, że masz bloga albo nie pamiętałam. Przez szkołę raczej mało ostatnio czytam, ale z racji, że mam ferie postanowiłam sobie czegoś poszukać XD I no super, że za chwilę i tak idę do pracy i się pewnie spóźnię... ale muszę Ci napisać komentarz! Muszę przeczytać drugi rozdział... Ech nie chcę iść teraz do pracy!
    W każdym razie podoba mi się w ogóle wszystko. Ta relacja Jungkooka z Minhyukiem jest taka prawdziwa, nie udawana i nie na siłę. Cudownie ją opisałaś. Ogólnie tęsknię też za Jungkookiem, który nie jest jakimś bogiem seksu, bo teraz wszędzie widzę Vkook i topjungkook. Trochę mnie to męczy, a tutaj Jungkooki jest taki jakiego go kocham. Trochę zadziorny, ale też słodki żyjący w swoim białym świecie. Sam pomysł na opowiadanie jest mega, mega, mega! Aż mi się chce pisać kolejne rozdziały hahaha
    Dobra czas mi się kończy, więc niestety komentarz nie jest pewnie taki piękny jakby chciała ;c
    Niebawem się tu odezwę (na pewno pod kolejnym rozdziałem ;3), no chyba że zabiją mnie w pracy xddd
    Dużo, dużo weny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeju! Czeeeść ^^ ♥ Heh, ale się zestresowałam, kiedy zobaczyłam, że tu wpadłaś. Nie wiem czemu xD
      Pewnie nie wiedziałaś, bo nie bardzo lubię się reklamować :') Ale niezmiernie się cieszę, że jakoś tutaj dotarłaś ^^
      O rety, naprawdę się cieszę xD
      Ej, masz ferie? High five! :>
      Ojej, powinnaś iść do pracy! Teraz mi głupio, że przeze mnie pewnie się spóźnisz ;__;
      Bardzo się cieszę, że Ci się spodobało ^^ To naprawdę duży komplement i ja teraz ciągle się uśmiecham i w ogóle umieram i aach <3
      Ej, ja tam lubię topującego Kooksa *_* Tylko potem widzę go gdzieś, robi jakieś śmieszkowe rzeczy, wygląda jak kochany królieczek i głupia się zastanawiam, jak ja mogłam go widzieć jako silnego topa xD
      Chce Ci się pisać?! To pisz! Jak tylko wrócisz z pracy to pisz! Będę bardzo zadowolona *_*
      Komentarz jest cenny *_* Nawet nie wiesz, jak poprawiłaś mi humor :)
      Och, nie zabiją! A jak tylko będą próbowali to obiecuję, że im na to nie pozwolę! :3
      Dziękuję i trzymaj się ♥ A! No i powodzenia w pracy!

      Usuń