niedziela, 27 listopada 2016

Last picture - Rozdział VII

~ Ok, wracam z Last picture. Znowu rozdział wyszedł mi nieco za długi, więc musiałam go ponownie podzielić i dlatego skończył się właśnie tak... Dziwne. Generalnie mam ostatnio jakiś dziwny spadek formy. Ech... Nie jest to rozdział najwyższych lotów, więc z góry przepraszam :')


That's what friends do, right?



~*~


Do domu wróciliśmy w lepszych nastrojach. Puszczenie nieprzyjemnego epizodu w niepamięć uspokoiło nas obu i poprawiło humor. Rozluźniłem się przy Yoongim i nie musiałem ciągle martwić się o to, że nagle wybuchnie śmiechem czy całkowicie mnie poniży.
Poza tym, jechaliśmy na jednym wózku. Nie powracanie do tej sytuacji oszczędziło wstydu nam obu.
Na podjeździe Jimin oraz Jungkook krzątali się przy samochodzie. Obaj byli ubrani w krótkie spodenki oraz koszulki, które za sprawą wody już przylegały do ich ciał.
Praca pracą, ale zabawić też się przecież trzeba.
- Dzieciaki, czyśćcie go, a nie bawcie pianą - powiedział ostrzegawczo Yoongi, kiedy Jungkook wziął w dłonie pianę z wiaderka i zaczepnie wydmuchał na skupionego czyszczeniem tylnej felgi Jimina.
Weszliśmy do domu, gdzie Namjoon i Jin relaksowali się przed telewizorem. Seokjin leżał wygodnie na jednej części, opierając głowę na klatce piersiowej młodszego.
- Jesteśmy! - rzuciłem na wejściu.
Zdjąłem buty, po czym ruszyłem do aneksu kuchennego, na którym położyłem jedną z reklamówek.
- Co oglądacie? - spytałem z ciekawością, zerkając kątem oka na ekran telewizora.
- “Dolyeon Byeoni”. - Namjoon odwrócił lekko głowę, by spojrzeć na mnie. Wyciągnął po chwili rękę w moim kierunku, jak tylko dostrzegł, że wyciągam z reklamówki paczkę ciastek, o które prosił. Podszedłem do rówieśnika i nie odrywając wzroku od ekranu, podałem mu słodycz.
- To ten film z Lee Kwangsoo? - Yoongi prawie rzucił torbę na blat i usiadł przy nogach Jina. Ten wyciągnął jeszcze tylko dolne kończyny, kładąc je wygodnie na udach Mina, któremu to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Sam jeszcze pogładził łydki starszego.
- Mhm. Mieliśmy iść na premierę, ale się spóźniliśmy. Pamiętasz? - Jin zerknął na młodszego kątem oka, jednak szybko skierował spojrzenie z powrotem na ekran.
Namjoon się poruszył i nieco podniósł w górę, na co niezadowolony Jin syknął. Gdy jednak blondyn wrócił do swojej poprzedniej pozycji, najstarszy lekko uśmiechnął się sam do siebie, jeszcze wygodniej układając głowę na torsie Namjoona.
Wyłożyłem z reklamówek wszystkie produkty, po czym powkładałem je do wolnych szafek oraz lodówki.
Potem podszedłem do brązowego fotela, który wyglądał jak ulubione miejsce do siedzenia starszego dziadka z gazetą. Był brązowy, skórzany, na oko już nieźle wysiedziany.
Zająłem na nim miejsce i przez dłuższy moment wlepiłem spojrzenie w dość spory ekran telewizora.
Oglądaliśmy film w ciszy, którą zakłócał co jakiś czas szelest opakowania ciastek Namjoona i którymi nas częstował, śmiech z dworu dwójki, a potem trójki, kiedy dotarł do nich Tae.
Przy końcówce filmu do środka weszli najmłodsi, cali mokrzy.
- Hyung! Samochód czyściutki z zewnątrz i wewnątrz! - powiedział na wejściu Jimin, który jeszcze w progu wycisnął koszulkę z nadmiaru wody.
Seokjin gwałtownie się podniósł, kiedy usłyszał skapujące H2O i wypchnął z domu całą trójkę.
- Gdzie mi tutaj…?! Nie będę za wami z mopem latał! Jak wyschniecie, to wpuszczę was do środka.
Potem Jin zatrzasnął drzwi przed nosem młodszych i zamknął je na klucz.
Westchnął głośno. Podszedł do lodówki, a już po chwili do niej zajrzał.
- Macie ochotę na zupę z wodorostów? - spytał.
Podniecony Namjoon od razu klasnął w dłonie i machnął radośnie nogami. Jego miłość do tego dania była naprawdę ogromna, szczególnie, jeżeli wychodziła spod łyżki Seokjina. Joonie chyba zapomniał o paczce ciastek, którą trzymał na kolanach. Wszystkie okruszki i resztki ciastek wysypały się na podłogę, dywan i kanapę. Yoongi zaśmiał się z nieuwagi przyjaciela, natomiast Jin podszedł do młodszego. Szarpnął go niespodziewanie za koszulkę.
- Nie będę za wami wszystkimi latał i sprzątał - powiedział, na co Joonie rozłożył bezradnie ręce.
- Przepraszam, hyung!
Uśmiechnął się do starszego przepraszająco, ale i tak został zdzielony w potylicę. Jin mamrocząc coś pod nosem wyciągnął z łazienki miotłę, po czym zaczął uważnie zamiatać.
- Seokjin, daj ja to zr…
- Ty siedź na tyłku i się już nie ruszaj, bo źle pozamiatasz!
Najstarszy usadził Namjoona z powrotem na kanapie i zajął się sprzątaniem bałaganu, jakiego ten narobił.
Powtarzam: uwielbiałem Jina za to, że był Jinem.
Chyba nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak jego zachowanie momentami bywa zabawne.
Yoongi zwijał się ze śmiechu przez najstarszego, który dzisiaj wyjątkowo zaczynał wszystkim matkować, chociaż nogami i rękami wypierał się tego, jakoby kiedykolwiek jak matka się zachowywał.
Jak tylko widziałem rozbawienie Mina, sam się uśmiechnąłem.
- Hyuuung! Możemy wejść?!
Gdy odwróciliśmy głowy na okno znajdujące się naprzeciwko telewizora, zobaczyliśmy trójkę najmłodszych, którzy stukali w szybę i prosili o wejście.
Był to o tyle zabawny widok, że o ile mogliśmy widzieć zaciekawione oczy Jungkooka oraz Tae, o tyle z Jimina widzieliśmy tylko brwi oraz czoło.
- Kto wbudował to okno na takiej wysokości?! - wybuchnął śmiechem Namjoon. Nawet Jin zaśmiał się z tego widoku.
Wyglądali tak uroczo, niewinnie! Jak malutkie dzieci, które odbywają swoją karę na dworze, czekając aż mama wpuści ich do domu.
Gdy Seokjin uporał się z zamiataniem, otworzył drzwi po czym przeszedł do aneksu kuchennego, by przygotować wcześniej wspomnianą zupę z wodorostów.
Jimin z Jungkookiem usiedli na drugim fotelu, oglądając końcówkę filmu, a Tae usiadł na bocznym oparciu mojego siedzenia. Po chwili jednak bezwładnie osunął się z niego i skończył na moich kolanach.
Nie miałem zbytnio ochoty zmuszać go do tego, by zszedł. Nie miałem zresztą serca. Wciąż miałem przed oczami obraz Tae jako kupki nieszczęść, która nieświadomie płakała na moich udach.
Przejąłem się tym wszystkim, chociaż tak naprawdę sam nie do końca wiedziałem dlaczego. Taehyung zawsze miał w sobie coś takiego co sprawiało, że lubiłem jego towarzystwo, dzielić z nim swój czas. Mieliśmy podobne poczucie humoru, potrafiliśmy się razem wygłupiać. Zauważyłem też, że kiedy ja powoli gasnąłem, Tae gasnął razem ze mną. Kiedy jemu działa się krzywda, chciałem mu pomóc.
Bo tak przecież robią przyjaciele, prawda?
- Pójdziemy jeszcze dzisiaj na plażę? - spytał Jungkookie, zerkając w stronę Jina, który mieszał w dużym garnku zupę.
- Jest już 17. Zdążymy zobaczyć jedynie zachód - odpowiedział najstarszy.
- Mi pasuje. Jutro pewnie i tak spędzimy tam cały dzień.
- Cały dzień? O nie… Jeszcze się opalę. - Yoongi popatrzył na swoje blade ręce.
- Przestań marudzić jak dziadek. Kremik na ciałko i heeeja! Poza tym, jeśli tak bardzo ci zależy, to w tym składziku pod schodami są parasole plażowe. - Skinąłem głową na schody.
Min odetchnął z ulgą i opadł plecami na miękkie, kanapowe poduszki.
Taehyung w tym czasie bez słowa oparł się wygodnie o mój tors, chowając twarz w dole nadobojczykowym.
Czułem, jak jego ciepły, miarowy oddech muskał moją szyję.
Jedną ręką objąłem go w pasie, a na to chłopak dość mocno drgnął. Nie spodziewałem się takiej reakcji. Przecież zawsze czerpał przyjemność z tego, kiedy którykolwiek z nas okazywał mu czułość. Ba! Zachęcał do tego i jeszcze bardziej się przymilał.
Zawsze reagował normalnie na dotyk. Dlaczego więc teraz odnosiłem wrażenie, jakby się go w jakimś stopniu bał?
Tae się nieco spiął, jednak kiedy czule pogłaskałem jego bok, rozluźnił się.
- Jinie, długo mamy jeszcze czekać na jedzenie? - Namjoon podniósł się z miejsca i podszedł do najstarszego. Zajrzał mu przez ramię na garnek bulgoczącej wody z wodorostami.
Seokjin nabrał odrobinę na łyżkę, podmuchał, pochuchał, coby za gorące nie było, bo jak wiadomo Namjoon ciapą był, po czym podsunął młodszemu pod usta. Joonie z wielką chęcią spróbował swojego ulubionego dania.
Wydał z siebie głośny pomruk zadowolenia. Poklepał Seokjina po plecach i pochylił się delikatnie nad jego ramieniem, by przyglądać się gotującej potrawie.
- Tae, wstawiłeś drugie pranie? - spytał Jin, odwracając głowę tak, by spojrzeć na młodszego.
Najstarszy chyba zapomniał o tym, że Joonie stał oparty o niego już dłuższą chwilę i przy odwracaniu się, niechcący dotknął wargami policzka młodszego.
Większej wrzawy, jaka po chwili wybuchła, nie widziałem nigdy wcześniej.
Jin krzyczał, Namjoon krzyczał, Yoongi i Jimin śmiali się wniebogłosy, Jungkook udawał, że niczego nie widział, a Tae pośpiesznie wstał, by uruchomić pralkę, w duchu mając nadzieję, iż Seokjin nie zauważy jego wymknięcia się przez ten incydent.
- Hyung! Dlaczego to zrobiłeś?! - Namjoon padł na kolana, łapiąc się za policzek, który przed chwilą został muśnięty wargami Seokjina.
- A było ci opierać się o mnie?! Nie potrafiłeś już wytrzymać bez żarcia?! - Jin kopnął powietrze blisko cierpiącego Namjoona.
Niemniej jednak w ich szoku było dużo rozbawienia. Jin ze śmiechem wrócił do gotowania zupy. Namjoon za to położył się na chłodnych panelach, nie mogąc pozbierać z podłogi swojej dumy.
Yoongi podszedł do młodszego. Położył się na jego plecach. Wydął usta, jakby chciał ucałować jego policzek. Jimin momentalnie podłapał jego pomysł. Usadowił się wygodnie na Yoongim, a po chwili, do przyciskania Jooniego do podłogi dołączył się Jungkook. Sam zerwałem się z miejsca i dołożyłem dodatkowe 61 kg do cierpienia rówieśnika.
- Nie mogę oddychać! - Usłyszeliśmy stłumiony krzyk Namjoona.
[...]
Gdyby nie ogromna miłość Jina do oleju sezamowego, jego potrawa byłaby zjadliwa, a nawet mogłaby być wyśmienita. Niestety zupa z wodorostów zamieniła się w olej z wodorostami i pieprzem.
- Ten kto to zrobił niech wyjdzie - burknął Yoongi, nakładając na łyżeczkę odrobinę zupy i z bólem serca wsuwając do ust.
Seokjin siedział nad pustą miską, z głową opartą na dłoniach. Było mu przykro, że zepsuł potrawę. Nagotował jednak tego tyle, że musieliśmy zjeść. Przecież nie wolno marnować jedzenia.
Bardziej nie chcąc niż chcąc, każdy zjadł po dość głębokiej misce.
Jimin wsunął ostatnią łyżeczkę płynnej potrawy do ust, po czym skrzywił się tak, jakby zaraz miał zwrócić nieudaną zupę Seokjina.
- Hyung, nie była taka zła. Tylko trochę… słona. - Park poklepał najstarszego po plecach i posłał mu pocieszający uśmiech. Po chwili jednak zerwał się z miejsca, by przytulić plecy załamanego Kima. Objął rękami jego szyję, lekko się na nim wieszając.
- Wszyscy żyją, więc była zjadliwa - wtrącił Jungkookie, który jak prawdziwy mężczyzna wychlipał już drugą miskę. Dzielny, złoty maknae.
- No właśnie, wszyscy żyją. Nie tak planowałem - mruknął pod nosem Jin.
- Jesteś okrutny! - Namjoon zmarszczył niezadowolony nos, spoglądając z udawanym obrażeniem na najstarszego.
Gdy Jin uniósł głowę, na jego ustach wymalowało się rozbawienie.
- Następnym razem bardziej się postaram - powiedział spokojnie, odsuwając od siebie małą miseczkę.
-  Pojedliśmy, to trzeba posprzątać, prawda? - Yoongi poklepał się po brzuchu, patrząc przy tym na każdego z nas.
Zaczęliśmy grać w kamień papier nożyce o to, kto ma pozmywać naczynia. Tae zaczął prawie wykłócać się z Jungkookiem, a Min w tym czasie, korzystając z zamieszania, po cichutku odszedł od stołu. Jak myszka, niepostrzeżenie i szybciutko przemknął do salonu, gdzie ułożył się na kanapie.
- Yoongi hyung! - zawołał pretensjonalnie Jimin.
Seokjin oczywiście zareagował na to, kiedy dotarło do niego, że Min chciał uciec od sprzątania. Razem z Tae wręcz wnieśli go do kuchni. Jak jeden mąż zostawiliśmy go samego, by za swoje zachowanie, na pewno niezgodne z fair play, pozmywał wszystko sam.
Blondyn już zbierał się do odbycia swojej kary, ale z Jiminem nie mogliśmy znieść jego błagalnego spojrzenia o pomoc. Patrzył na nas oczami szczeniaczka, leciutko wyginając usta i wysuwając do przodu dolną wargę. Wyglądał jak niewinny dzidziuś.
Wzięliśmy się więc do roboty by go odciążyć. Jak tylko wpadliśmy w wir mycia naczyń, czyszczenia kuchenki gazowej i stołu, Yoongi gdzieś znowu zniknął, zostawiając mnie oraz Jimina samych z jego karą.
- A gdzie Yoongi? - spytałem, rozglądając się za starszym.
Jimin przerwał wycieranie płyty indukcyjnej. Oparł się o nią rękami i głośno westchnął.
- Przebiegła z niego bestia.
[...]
- Hyung, kup nam lody!
Jungkook od kilku dobrych minut ciągnął Jina za rękę, w kółko prosząc o chłodną słodycz.
Seokjin jednak był nieugięty. Nie miał zamiaru wydawać swoich pieniędzy na lody, a do tego rozpieszczać i tak rozpuszczonego maknae.
- Nie - odpowiedział szorstko, próbując wyrwać swoją rękę z uścisku Jungkooka.
Najmłodszy jednak nie dawał za wygraną. Przytulił się do ramienia starszego.
- Proooszę - szepnął, zerkając na twarz Jina.
Nie wiem jak długo Jungkookie musiałby się o to prosić, gdyby nie Yoongi.
- W sumie też bym jakieś zjadł. Jest dość gorąco - powiedział, spoglądając na Seokjina.
Szatyn westchnął ciężko.
Wiedziałem, że Yoongi powiedział to dla świętego spokoju, ale Kookie przez to ciągłe gadanie, narobił ochoty nam wszystkim.
- Ostatni raz stawiam.
- Jesteś najlepszy, hyung! - Rozweselony Jeon puścił rękę Seokjina, po czym radośnie podskoczył w miejscu.
Kim rozejrzał się za budką, po czym wygrzebał z kieszeni telefon.
Ledwo co zdążył zapytać o smaki lodów, jakie chcemy, a każdy już zalał go falą dziwnych nazw. Zdezorientowany popatrzył na nas, a potem krzyknął w niemocy.
- Chodź, zapamiętałem wszystko. - Namjoon złapał Seokjina za rękę, po czym razem udali się do budki.
Młodszy z Kimów od razu poprosił sprzedawcę o gałki w wybranych przez nas smakach, a gdy wszystkie lody zostały już podane, zapłacił za nie.
Seokjin tylko stał obok i pomógł Namjoonowi w przyniesieniu przekąski. W krótkiej drodze do nas zdążył mu podziękować, przeprosić oraz obiecać rekompensatę.
Ucieszony Jungkookie od razu wziął swoje waniliowe lody, po czym złapał rękę Jimina i pociągnął w stronę plaży. Park ledwo co odebrał od Jina wafelka z wiśniową słodkością, a już gnał za obiektem swoich westchnień.
Kliknąłem językiem, wodząc wzrokiem za uciekającymi, zakochanymi gołąbkami.
Obaj żyli teraz w swoim własnym świecie. Był to oczywiście piękny i miły widok dla oka - dwoje darzących się uczuciem ludzi, którzy po prostu korzystają z czasu, jaki im pozostał. Co nie zmieniało faktu, że za każdym razem, kiedy spoufalali się w mojej obecności, w środku budziła się we mnie zazdrość i złość.
Radosny, zakochany, uśmiechnięty od ucha do ucha Jimina, który przestaje widzieć świat dookoła nie był moją zasługą. Nigdy nie doprowadziłbym go do takiego stanu, nie ważne jak bardzo bym się starał.
Jimin nie był mój, nie jest i nigdy nie będzie. Tak bardzo chciałbym wyrzucić go w końcu ze swojej głowy… Dlaczego więc uparcie w niej siedzi?!
Kiedy chociaż na moment przestaję o nim myśleć, skupiam się na czymś innym, to wszystko i tak wraca. Cholera!
- Hoseokie, chciałeś kiwi? - spytał Namjoon, trzymając w obu dłoniach po jednym wafelku z lodami.
Kiwnąłem głową, po czym odebrałem od niego słodycz.
- Dziękuję. - Posłałem rówieśnikowi uśmiech.
Ulizałem odrobinę lodów i od razu zachwyciłem się smakiem sorbetu. Słodkim, ale przy tym nieco kwaśnym.
- Mogę spróbować?
Tae przysunął się bliżej. Właściwie bez mojej zgody ulizał odrobinę deseru.
Gdy język młodszego przesunął po zielonej gałce, jego oczy momentalnie się powiększyły.
Zamruczał zadowolony. Wyprostował się, z zachwytem spoglądając na moją twarz.
- Są przepyszne! Mogę jeszcze?
Tae zwilżył koniuszkiem języka swoje wargi, zbierając z nich słodko-kwaśny posmak. Posłał mi swój prostokątny uśmiech, który był tak bardzo uroczy, że nie mogłem mu odmówić.
Uniosłem nieco wafelek, by Taehyung nie musiał się bardzo schylać, tym samym dając mu przyzwolenie.
Ucieszony ponownie skosztował lodów, tym razem zjadając ich nieco większą część. Tae chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, jaki wulgarny i prowokujący potrafił być, chociaż tak naprawdę nie zrobił nic wielkiego!
Po prostu spojrzał w moje oczy w momencie, w którym jego język zbierał odrobinę zielonego sorbetu. I to wystarczyło, żeby wprawić mnie w zakłopotanie.
Chociaż byłem przyzwyczajony do tego, że Tae ciągle wyciąga język, oblizuje wargi i je przygryza, to jednak kiedy tym razem tak perfidnie się we mnie wpatrywał, poczułem, jakby robił to pierwszy raz. I to celowo, chociaż tak nie było!
- Następnym razem je wezmę - powiedział, po czym otarł wierzchem dłoni wargi.
Gdy spuściłem wzrok na swoje lody, zobaczyłem, że większości już nie było.
- Tae! - krzyknąłem, po czym zaczepnie kopnąłem młodszego w łydkę.
Zjadł większość gałki i zostawił mi prawie sam wafelek!
Młodszy uśmiechnął się jedynie uroczo. Złapałem go gwałtownie za koszulkę i przyciągnąłem, jakbym chciał ukarać go za zjedzenie moich lodów. Mina Taehyunga nagle zupełnie się zmieniła. Jakby w przerażeniu otworzył szerzej oczy, a słodki uśmiech zszedł z jego ust. Chłopak drgnął, na co momentalnie go puściłem.
Byłem chyba bardziej przestraszony niż Tae. Jeżeli słowa Kisu się potwierdzą, to reakcje młodszego na gwałtowny dotyk były w pełni uzasadnione. Modliłem się jednak o to, by to nie okazało się prawdą.
Kim kiwnął lekko głową, blado się uśmiechnął, po czym odbiegł, doganiając naszą wesołą, zakochaną parkę.
- Hoseokie, chodź!
Z odległości machnął do mnie Yoongi. Gdy się rozejrzałem i zobaczyłem, że jako jedyny nie ruszyłem z miejsca, od razu to zrobiłem. Podszedłem do blondyna.
Na plaży nie było wiele osób. Wszyscy się już raczej zbierali po udanym wypoczynku i wracali do domów.
Zdjąłem z nóg trampki oraz skarpetki, a czując pod stopami wciąż ciepły piasek, delikatnie się uśmiechnąłem.
Przez chwilę wpatrywałem się w swoje stopy, które z każdym ruchem na nowo obsypywały się małymi ziarenkami. Usłyszawszy śmiech całej szóstki, uniosłem głowę.
Przede mną rozpościerała się plaża, scalana brzegiem z błękitnym morzem. Horyzont łączył je z czystym niebem, które za sprawą zachodzącego słońca, mieniło się pomarańczową poświtą.
Na tafli lekko poruszanej przez delikatny wiatr wody, odbijały się ciepłe promienie. W powietrzu unosił się słodki zapach morskiej bryzy i prażonego popcornu z budki niedaleko, którym zaciągnąłem się już któryś raz z kolei.
Spokojny szum morza koił zmysły, wesołe głosy przyjaciół zachęcały do tego, by spędzić na plaży jak najwięcej czasu.
Dokańczając jedzenie wafelka podszedłem do grupki i dołączyłem do wykładu Namjoona o tym, dlaczego słońce się przemieszcza.
- Joonie, Jungkookie powiedział to samo, tylko użył mniej inteligentnych słów - zauważył Yoongi.
- Serio? - obruszył się blondyn i zerknął na najmłodszego.
- Jesteś pewny, że ten wynik IQ 148 był twój? - spytałem, spoglądając na rówieśnika z nieco zdegustowaną miną. Jimin i Tae parsknęli cicho śmiechem, a zaraz za nimi cała reszta.
Namjoon jedynie się uśmiechnął, po czym uderzył delikatnie moje ramię, o które po chwili się oparł, by w spokoju dokończyć swojego truskawkowego loda.
Zerknąłem kątem oka na Seokjina. Stał obok Yoongiego i wpatrywał się w horyzont.
Wyglądał, jakby całkowicie oderwał się od świata. Jego klatka piersiowa unosiła się bardzo powoli, za sprawą wpływającego przez lekko rozchylone usta powietrza. Rozmarzone oczy chłopaka przyglądały się odległemu punktowi. Sprawiał wrażenie, jakby na moment zamknął się w swoim własnym świecie, do którego nikt poza nim nie miał wstępu.
Dopiero przez szturchnięcie Tae się obudził i obdarzył młodszego delikatnym uśmiechem.



~*~

wtorek, 22 listopada 2016

Shameless touch

~ Ok, wrzucam kolejnego smuta bez fabuły, trochę innego niż te, jakie sobie napisałam do tej pory. Przepraszam za niego xD. 
W małym skrócie: JiHope, gorące zdjęcia, rudy Hobi (matko z córką, uwielbiam. Nie ma dla mnie nic piękniejszego ♥), sfrustrowany, blond Jiminie.
Nie mam pojęcia co się dzieje w mojej głowie i dlaczego ostatnio mnie bierze na pisanie smutów. Mam ochotę stworzyć jakiegoś fluffa, bo mam ich cholerny niedosyt a wychodzi... smut. Ech. Nie oceniajcie >.< A pomysł trochę mi się nabrał po wymyśleniu fabuły na inną miniserię, którą aktualnie szykuję. Do tego mam już napisany kolejny Last Picture i jeszcze kolejny, ale muszę je odrobinkę zmodyfikować. A! No i wzięłam się za II rozdział Bulletproof. 
W każdym razie - miłego czytanka!




~*~
Jimin od dwudziestu minut kręcił się po salonie, nie mając pojęcia co ze sobą zrobić. Przez trzy tygodnie był w domu sam. Zaczynał wariować.
Odzwyczaił się od wracania do pustego mieszkania, spania w samotności bez obejmujących go ramion, jedzenia posiłków przy akompaniamencie jedynie swojego własnego oddechu.
Przeszedł spokojnie z rozległego salonu do sypialni. Uchylił delikatnie drzwi. Od razu rozejrzał się po dość obszernym, jasnym pokoju. Mimo swoich rozmiarów sprawiał wrażenie ciepłego i przytulnego. Jimin lubił spędzać w nim czas.
Chłopak podszedł do odsłoniętego okna, za którym rozpościerał się widok na przyjazne osiedle, oświetlone jedynie przez ciepłe światło pojedynczych latarni.
Złapał materiał niebieskich zasłonek, po czym zbliżył je do siebie, by wścibscy sąsiedzi nie zaglądali do jego okna. Wystarczająco dużą sensację wzbudzili razem z Hoseokiem samym pojawieniem się. Jakby nie patrzeć byli parą homoseksualistów wśród homofobicznego społeczeństwa. A do tego wszystkiego Jung był sławny, co wcale nie dawało im poczucia jakiejkolwiek prywatności.
Jimin odsunął się od okna i spojrzał na białą komodę, na której stała niebieska ramka z ich wspólnym zdjęciem. Blondyn uśmiechnął się sam do siebie, przywołując wspomnienia tamtego wesołego dnia.
Hoseok był wtedy przed debiutem, był to pierwszy dzień krótkich wakacji po skończeniu liceum. Nie robili wtedy co prawda nic godnego zapamiętania, ale dla Jimina był to najszczęśliwszy dzień na świecie, bowiem zdecydował się wyznać przyjacielowi uczucia i to samo dostał w zamian.
Młody mężczyzna przejechał palcami po krawędzi komody. Chwilę się przy niej zakręcił, przyjrzał zawieszonemu nad nią biało-niebiesko-fioletowo-zielonemu obrazowi, który dla niego był zwykłym bohomazem. Nie widział w nim żadnej treści poza zwykłymi krechami i plamami.
Dostali jednak ten obraz na szczęście, kiedy kupili dom, od Yoongiego, który wręcz z bólem serca oddawał im prezent.
Hoseok jeszcze tego samego dnia zrobił małą dziurę w ścianie, dlatego zdecydowali się razem powiesić ten bohomaz, by ukryć czeluść.
Niby taszyzm, niby sztuka współczesna, ale do Jimina jakoś to nie trafiało. Jednak póki obraz dobrze komponował się z designem sypialni, nie marudził o zdjęcie go.
Park podszedł do dużego łóżka z białym, drewnianym zagłówkiem. Usiadł na krawędzi i spojrzał na swoje odbicie w lustrzanych, rozsuwanych drzwiach szafy zajmujących całą powierzchnię ściany naprzeciwko łóżka.
- Hoseokie - stęknął, opadając plecami na jasną pościel.
Przymknął powieki i głośno westchnął. Przejechał dłonią po białej poduszce. Skupił się na przyjemnym odczuciu pozostawionym przez materiał poszewki. Od razu pomyślał o miękkich policzkach ukochanego, które gładził wierzchem swoich palców z równie wielką czułością, jak teraz postępował z poduszką.
Jimin otworzył oczy, wlepiając spojrzenie od razu w biały sufit.
- Cholera - mruknął sam do siebie.
Przeczesał dłonią jasne, nieco wilgotne po wieczornym prysznicu włosy. Potem wsunął obie ręce do kieszeni luźnych, czarnych dresów.
Park czuł, że zaczynał wariować. I chociaż Junga nie było tylko trzy tygodnie to miał wrażenie, jakby była to wieczność. Potrzebował Hoseoka przy sobie. Tu i teraz. Potrzebował jego głosu, jego uśmiechu i przede wszystkim dotyku.
Jimin od rana chodził cały sfrustrowany, spięty, rozdrażniony. Nie było przy nim Junga, dzięki któremu ten stres by z niego zszedł, który rozładowałby całe napięcie.
- Nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak go teraz potrzebuję - pomyślał.
Zwilżył koniuszkiem języka malinowe wargi i podniósł się do pozycji leżącej. Ponownie spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Poszarpał palcami swoje blond kosmyki, jakby to miało mu pomóc w ogarnięciu myśli.
Niestety okazało się to bezcelowe. Wszystkie pragnienia i żądze od razu wracały do jego głowy.
Młody mężczyzna wspiął się na łóżko. Usiadł wygodnie, krzyżując nogi. Przez chwilę zatrzymał wzrok na bliżej nieokreślonym punkcie. Sam nie rozumiał dlaczego nagle pomyślał o cudownych wargach Hoseoka, które zawsze łapczywie i zachłannie całowały jego usta, a przy bardziej namiętnych chwilach atakowały bezlitośnie jego szyję.
Park miał wrażenie, jakby właśnie odczuwał muśnięcia na swojej skórze. Odruchowo położył dłoń na karku i jęknął niezadowolony.
Odszukał w kieszeni dresów swój telefon. Uruchomił snapchata. Wszedł na główną historię, po czym od razu otworzył zdjęcie swojego chłopaka. Hobi uśmiechał się uroczo do aparatu, układając palce w znak victorii, a obok niego stał jak zwykle znudzony Yoongi, który chyba nawet nie zwrócił uwagi na to, że Jung robi im zdjęcie.
“Już za 2-ie godziny rodzinne miasto - Gwangju! See ya!”
Jimin uśmiechnął się pod nosem, widząc swojego rudzika. Zawsze wychodził ślicznie na zdjęciach, dlatego zanim fotografia zniknęła z ekranu, wcisnął dwa przyciski, przez co zrzut ekranu od razu zapisał się w pamięci telefonu.
Po chwili jednak odsunął od siebie urządzenie. Poprawił włosy, złapał w ręce poduszkę, którą od razu przytulił do swojego torsu i wygiął usta w niezadowoloną podkówkę. Wcisnął przycisk, po czym spojrzał na zrobione zdjęcie. Po dodaniu podpisu “Stęskniłem się”, wysłał ukochanemu. Odłożył poduszkę na bok i opadł plecami na materac. Westchnął ciężko. Położył telefon na swoim brzuchu, a następnie przejechał rękami po swoim torsie.
Nagle poczuł jak iPhone zawibrował. Nie spodziewał się tak szybkiej odpowiedzi od Hoseoka.
Uniósł urządzenie na wysokość swoich oczu, niezwłocznie otwierając zdjęcie od swojego aniołka. Ot co, zwykła selca z uśmiechem i napisem “Już niedługo się zobaczymy!”.
Jimin za Hoseokiem dojrzał lustro, kręcący się stuff, tonę kabli, wieszaki z ubraniami i jakiś stolik z przekąskami. Od razu domyślił się, że jego chłopak szykuje się do wejścia na scenę.
Poza tym, był odpicowany od góry do dołu. Jego pomarańczowe włosy były idealnie ułożone, a delikatny, niemal niewidoczny makijaż, podkreślał kształtne oczy, urocze policzki i sercowe usta, które Jimin tak kochał.
Zapragnął po prostu go pocałować, dotknąć. Chciał poczuć jego męski zapach, chciał usłyszeć, jak mówi jego imię.
Jimin niecierpliwie pokręcił się po łóżku i jęknął niezadowolony.
- Wariuję bez niego.
Potrzebował jego pocałunków bardziej niż powietrza. Chciał w końcu pozbyć się tego całego napięcia, jakie ciągle go trzymało, a do tego potrzebował swojego chłopaka.
“Potrzebuję cię” - pojawiło się pod zdjęciem Jimina, które zrobił właściwie przypadkowo, ale z jakiegoś powodu bardzo mu się spodobało. Nie było widać na nim za wiele, a jedynie chudy obojczyk Parka, szyję i kawałek odkrytego ramienia. Po dodaniu czarno-białego filtra nie wahał się by wysłać je swojemu chłopakowi.
Minęło dosłownie kilka sekund, zanim otrzymał odpowiedź, tym razem pisemną.
“Zajmę się tobą w sobotę. Wytrzymaj”.
Park nie zamierzał czekać do soboty. Nie miał na tyle cierpliwości i siły. Frustracja mocno go przygniatała, a przez napięcie i stres nie potrafił się na niczym skupić.
Zdjął z siebie czarną bluzę, kiedy nagle poczuł, jak robi mu się gorąco. Ustawił przedni aparat przed sobą, łapiąc w kadrze pełne usta, szyję i kawałek nagiego torsu. Przygryzł dolną wargę. Nacisnął przycisk.
“Chcę cię tu i teraz”
Jimin spojrzał dziwnie zadowolony na zdjęcie. Wydało mu się cholernie podniecające i był przekonany, że Hoseokie na nie w jakiś sposób zareaguje.
Po wysłaniu snapa zablokował telefon. Przymknął powieki, by zanurzyć się w tym, co widział oczami wyobraźni. Czuł przyjemny ucisk w podbrzuszu i rozchodzące się po jego ciele ciepło.
Przejechał rękami po swoim nagim torsie, delikatnie podkurczając przy tym nogi. Poddał się niekontrolowanym odruchom jak chociażby nagłemu unoszeniu bioder. Nie wzbraniał się też przed uwalnianiem z gardła pojedynczych, głębokich westchnień.
Nieco zdezorientowany otworzył oczy, kiedy telefon zawibrował i poinformował o aktywności Hoseoka.
Jimin z wypiekami na twarzy otworzył zdjęcie swojego chłopaka.
Jung z lekko rozchylonymi ustami, w białej koszuli, która odsłaniała chude ramię, podziałał na Parka jak najlepszy feromon na świecie.
Chłopak wlepiał wzrok w każdy fragment widocznego ciała, jakby chciał przypomnieć sobie jego przyjemny zapach, smak, dotyk.
Dopiero na ostatnich dwóch sekundach zwrócił uwagę na dopisek:
“Przez ciebie nie mogę się skupić, Kocie”.
Blondyn uśmiechnął się sam do siebie.
- I dobrze - pomyślał - masz się skupić na mnie.
Z jakiegoś powodu Parkowi spodobała się ta gra. Cholernie podniecała go myśl, że jest obiektem rozproszenia i będzie chodził po głowie Hoseoka tak intensywnie, jak ten krąży w jego myślach. Chciał, żeby Jung też poczuł to cholerne napięcie, żeby zdał sobie sprawę z tego, jak brakuje mu seksu, pocałunków, czułości i uwagi.
Jimin przekręcił się na bok. Wtulił połowę twarzy w poduszkę. Uniósł lekko telefon, łapiąc w kadrze swój tors oraz połowę twarzy z prowokacyjnym uśmieszkiem.
“Myśl tylko o mnie, Hoseokie” - dopisał, po czym wysłał zdjęcie.
Przez moment leżał w bezruchu, po prostu oswajając się z przyjemnym uciskiem, kumulującym się w jego podbrzuszu.
Może był masochistą, może po prostu lubił samego siebie rozgrzewać, ale wstrzymywał się jak tylko mógł, by nie dotknąć swojego krocza.
Zaczął wiercić się niespokojnie na łóżku, ściskać w palcach poduszkę i pościel. Sam testował swoją cierpliwość. Przez to poczuł, że długo nie wytrzyma. Chciałby w końcu się rozluźnić.
Mocno docisnął biodra do materaca, kiedy otrzymał kolejne zdjęcie od Hoseoka.
Syknął i uwolnił spomiędzy ust ciche jęknięcie.
Hobi wyglądął na nim wspaniale. Koniuszkiem języka dotykał swojej górnej wargi, a ręką rozkosznie masował szyję. Przez głowę Jimina przeszło mnóstwo myśli i sposobów, w jakie mógłby dopieścić i naznaczyć ustami jego delikatną skórę.
“Myślę o tym, gdzie mógłbym cię dotknąć”.
To dla Parka było już za dużo. W uszach słyszał głęboki, seksowny głos swojego ukochanego, który szepcze mu te słowa do ucha. Brzmiał wspaniale.
Chłopak niespokojnie poruszył biodrami, ocierając się o materac. Po chwili jednak przekręcił się na plecy.
Zmienił ustawienia w aplikacji, przełączając aparat na tylni. Uniósł biodra. Nieco osunął z nich czarne dresy, ukazując skrawek czarno-białej gumki markowych bokserek.
Po przechwyceniu przez migawkę swojego bardziej już szczupłego niż umięśnionego brzucha, bioder i niecierpliwej dłoni, która niekontrolowanie znalazła się na wewnętrznej stronie uda, dobrał czarno-biały filtr. Sam nie wiedział czemu, ale podobał mu się. Nie pokazywał wszystkiego w kolorze, przez co pewne rzeczy pozostawiał wyobrażeniom.
“Hyung…” - napisał jedynie.
Jeszcze przed naciśnięciem odpowiedniego przycisku dotknął wybrzuszenia na swoim kroczu. Westchnął głośno i niespokojnie pomasował członka przez materiał dresów oraz bielizny.
Nie wytrzymałby do soboty, skoro nie był w stanie wstrzymać się jeszcze kilku minut.
Kolejne zdjęcie Hoseoka cholernie nakręciło Parka. Jego wskazujący palec rozwiązywał satynową wstążkę, a dolna warga była tak mocno przygryziona, jakby chciał w ten sposób stłumić to, jak Jimin go nakręcał.
Przed oczami blondyna momentalnie pojawiła się wizja tego, jak on sam zmysłowo rozplątuje wstążkę, a potem zdejmuje białą koszulkę ukochanego. Tak bardzo chciał to zrobić.
“Obok mnie jest tylu ludzi, a ja myślę tylko o tym, jak zająć się tobą w sobotę”.
Odczytawszy podpis, z ust Parka uleciał cichy jęk.
Szybko nakręcił krótki filmik jak oblizuje pełne wargi i je przygryza.
“Porządnie. Długo. Mocno”.
Młody mężczyzna powoli tracił nad sobą panowanie. Czuł, że brakuje mu kontroli. Zorientował się wtedy, kiedy ciało mimo braku dotyku w najczulszych miejscach, samo wyginało się w łuk.
Park wyobrażał sobie jak jego ukochany zabiera jego oddech, dopieszcza jego ciało i przenosi pod same bramy raju.
Chciał zobaczyć swojego mężczyznę nago. Chciał widzieć jego piękne, szczupłe ale umięśnione, spocone od wysiłku ciało, czuć delikatną skórę, ciepły oddech, miękkie wargi.
Ujął w rękę swojego członka przez materiał ubrań, które zaczęły go cholernie uwierać. Poruszył nadgarstkiem raz, drugi, trzeci, aż w końcu wydarł ze swojego gardła przeciągły jęk.
Zatrzymał się dopiero wtedy, kiedy ponownie otrzymał snapa od Hoseoka.
Było to po prostu zdjęcie jego prawego profilu. Był lekko uśmiechnięty i trzymał palec na zbliżonym do warg mikrofonie.
“Za chwilę mam występ, a ty tak mnie nakręciłeś, że nie mogę przestać o tobie myśleć”.
Jimin zrezygnował z pozowanego zdjęcia.
Nie chciał. Nie mógł. Nie potrafił.
Po prostu nagrał jak jego dłoń po krótkiej drodze przez brzuch wsuwa się pod bokserki. Nie miał czasu na żadne podpisy. Po prostu jak najszybciej chciał uwolnić się od frustracji.
Wysłał Hoseokowi krótki filmik i odłożył na bok telefon.
Palcami przejechał po całej długości erekcji. Jego oddech przyspieszył, klatka piersiowa zaczęła się coraz szybciej unosić i opadać.
Ujął swojego członka w dłoń. Delikatnie go ścisnął.
- Ch-cholera - uleciało z gardła blondyna.
Zaczął powoli poruszać dłonią. Ostrożnie, niemalże żółwim tempem sobie dogadzał. Gryzł niespokojnie wargi, oblizywał je. Drugą ręką drapał swoją klatkę piersiową i brzuch.
Sam nie wiedział co powinien robić. Było mu tak dobrze.
Wił się na łóżku, rozkopywał kołdrę, wyginał w łuk. Nie było mowy o jakiejkolwiek kontroli.
Nie miał ochoty na otwieranie kolejnego zdjęcia Hoseoka, które przyszło do niego raptem kilka sekund temu. Z drugiej strony chciał wiedzieć, co wysłał mu ukochany. Zastopował na moment głaskanie swojego prącia i otworzył zdjęcia Hoseoka.
Rudzik uśmiechał się w najbardziej seksowny sposób, pokazując palcem wskazującym i kciukiem malutkie serduszko. Gdyby nie podburzający podpis, Park uznałby zdjęcie za bardziej urocze niż gorące.
“W sobotę wycałuję cię i podotykam jak nigdy wcześniej. A teraz wyobraź sobie, że jestem obok, Jimine”.
Park odłożył na bok telefon. Nie miał na tyle kontroli w ciele, by odsyłać Hoseokowi jakiekolwiek zdjęcie, filmik, o tekście już nie wspominając.
Zaczął szybciej poruszać ręką i mocniej ściskać swojego penisa. Co chwila uwalniał z gardła jęki i głośne westchnienia, które go samego nakręcały.
Przed oczami miał obraz swojego mężczyzny. Był tak daleko, a jednocześnie czuł, jakby wisiał tuż nad nim.
Hoseok był z nim. Całował, kąsał i lizał jego szyję, owiewając ją przy tym gorącym, nierównomiernym oddechem. Rude kosmyki łaskotały jego twarz. Palce jednej dłoni starszego ciągnęły delikatnie jego blond włosy, a druga kreśliła ścieżkę po torsie aż do gotowego członka, pozostawiając na skórze palące odczucie.
Jimin słyszał jego urywany głos. Każdy jęk.
Czuł, że jest coraz bliżej szczytu. Wystarczyła tylko chwila. Chciał, żeby Hoseok wpił się w jego wargi, by połączył ich języki, by zabrał jego oddech.
- A-aaah! - jęknął głośno.
Zacisnął palce mocniej wokół swojego członka, szybko poruszając dłonią. Zamknął oczy, by całkowicie oddać rozkosznemu dotykowi. Przekręcił głowę w lewo i wtulił profil w poduszkę. Rozchylił wargi. Starał się oddychać, ale nie mógł. Miał wrażenie, jakby całe jego ciało było sparaliżowane, nieruchome.
Czuł jak kropelki gorącego, lepkiego nasienia wylewają się częściowo na jego brzuch, a reszta wsiąka w materiał bielizny i dresów.
Palce drugiej ręki zacisnął mocno na poduszce. Uniósł biodra do góry, a gdy już bardziej nie był w stanie ich unieść, przeklął sam siebie.
Odleciał. Odpłynął.
Stracił świadomość.
Jedyne co wiedział przez tę chwilę to to, że jest mu cholernie dobrze i nie chciał, by ta przyjemność go opuszczała.
Orgazm dość długo trzymał Jimina. Blondyn wcześniej nie czuł się taki bezradny wobec szczytowania jak w tamtej chwili.
Gdy opadł z powrotem bezwładnie na materac, przewrócił na bok i lekko skulił. Przejechał po swoim członku jeszcze kilka razy dłonią, zbierając z niego resztki białego nasienia.
Przez moment czuł się jak najgorszy pozer. Nie potrafił pogodzić się z tym, że musiał zadowalać sam siebie, że fizycznie nie ma obok niego Hoseoka, który uwolniłby go od tej frustracji bez poczucia własnej beznadziejności.
Czuł się upokorzony i poniżony przed światem oraz przed samym sobą.
Westchnął głośno.
Czystą ręką sięgnął po telefon zakopany pod pościelą oraz poduszkami. Odblokował ekran i nie zwracając uwagi na to czy dostał jakąś wiadomość wcześniej czy nie, od razu uruchomił aplikację.

~*~

Dla Hoseoka był to najgorszy koncert w życiu. Wiadomości od Jimina nakręciły go do tego stopnia, że sam celowo popełniał błędy, byleby tylko nie myśleć o tych wszystkich, zbereźnych rzeczach. Jeszcze tego brakowało, żeby przed tysiącami ludzi stanął z postawionym namiotem.
Coraz bardziej chciał wrócić do domu i uwolnić swojego chłopaka od samotnych nocy. Sam miał zresztą tego dosyć. Brakowało mu jego wijącego się z rozkoszy ciała, pisków pomieszanych z jękami. Na samą myśl o tym robiło mu się gorąco.
Gdy po koncercie zszedł ze sceny, udał się do garderoby. Wziął chusteczkę, którą od razu otarł pot z czoła i usiadł z telefonem w samym kącie pokoju, by nikt nie zajrzał mu przez ramię.
Ich zboczone wiadomości były tylko dla nich. A Hoseok chciał nacieszyć się takimi zdjęciami swojego chłopaka.
Jimin nigdy wcześniej tak bezwstydnie się nie dotykał, nie wysyłał mu takich zdjęć. A Jung właśnie zdążył odkryć, że to cholernie go kręciło.
Chciał więc jak najdłużej móc przyglądać się takiemu Jiminowi, nawet jeśli był wtedy tylko zlepkiem pikseli.
Serce zabiło mu szybciej, kiedy po odblokowaniu ekranu zobaczył powiadomienie o nie odtworzonym zdjęciu od swojego kochania.
Bez najmniejszego momentu zawahania nacisnął ekran. W żadnym stopniu nie był gotowy na to, co pojawiło mu się przed oczami.
- O kurwa - mruknął pod nosem, będąc zaskoczonym, zafascynowanym, nakręconym i podnieconym czarno-białym zdjęciem, jakie wyświetliło się na dość sporym wyświetlaczu.
Usta Jimina były lekko rozchylone. Między jego nabrzmiałe, pełne wargi wślizgiwał się wskazujący palec. Oplatała go cienka stróżka białego nasienia, a przy zetknięciu z dolną wargą rozdzieliła się i spłynęła również po niej oraz brodzie. W kącikach ust błąkał się mały uśmiech zadowolenia, satysfakcji.
“Nie mogę doczekać się soboty”.
I tylko tyle było na zdjęciu, a jednak wystarczyło, żeby policzki Hoseoka zapłonęły. Drżącymi dłońmi nacisnął dwa przyciski, aby zapisać zrzut ekranu z tym zdjęciem, które dla Junga mogłoby zawisnąć w jego prywatnej galerii sztuki w najbardziej widocznym miejscu.


~*~