I belive in christmas, but can i belive in us?


| NamJin | Angst | Lime | Miniaturka | Świąteczne |

Kuchnia Seokjina wyglądała, jakby przeszło po niej mąkowe tornado. Zdążył już upuścić z dobry kilogram mąki. Cały blat, podłoga i kuchenka poszarzały od białego proszku.
Czarna koszulka Jina nie była już czarna, podobnie jak jego spodnie. Różowowłosy jednak nie przejął się bałaganem. Posprząta dopiero, kiedy wszystko co planował przygotować będzie gotowe.
Sam tak na dobrę sprawę nie wiedział, dla kogo piecze i dlaczego wigilijny wieczór spędza na szykowaniu słodkości. Powinien celebrować święta w gronie przyjaciół, rodziny. Nie miał na to najmniejszej ochoty.
Od tegorocznych świąt, każde kolejne Boże Narodzenie prawdopodobnie będzie mu się kojarzyć z rozłąką, złamanym sercem i toną przeróżnych ciastek, których nie będzie miał kto zjeść.
Seokjinie odtrącał myśli o tym, że trzy dni temu sam zakończył trwający 3 pełne lata związek z Namjoonem. Początkowo myślał, że jeżeli to on odejdzie pierwszy, zaboli go to mniej.
Okazało się to jednak złudnym myśleniem, bo zabolało to nie tylko jego, ale i Jooniego.
Seokjin jednak czuł, że nie mógł postąpić inaczej. Wolał przecierpieć ten krótki czas niż pakować się w związek na odległość i powoli tracić swojego ukochanego.
Z jednej strony nie rozumiał, dlaczego Namjoon w ogóle pozwolił mu odejść. Przecież go kochał… Dlaczego nawet nie wyciągnął do niego ręki, kiedy się odwrócił i odszedł? Dlaczego nie powiedział ani słowa, gdy Jin mówił o swoich obawach, o tym, że nie chce, aby Joonie wylatywał do Australii? Dlaczego Namjoon nie brał pod uwagę zdania swojego chłopaka i sam zdecydował o odbyciu praktyk za granicą?
Pieczenie pozwalało mu skupić całą swoją uwagę i nie powracać do pytań, które narodziły się w jego głowie. Chciał zapomnieć o Namjoonie. O jego uśmiechu, pełnym miłości spojrzeniu, palącym dotyku, o gorzkich pocałunkach.
Zajął się dekorowaniem kolejnych ciastek ryżowych. Z różowego lukru tworzył przeróżne kształty na ciastkach. Już zabierał się za następną słodycz, kiedy usłyszał dzwonek do drzwi.
- Idę! - krzyknął.
Odłożył plastikowy dekorator do ciast na blat. Wyszedł z kuchni trzymając ubrudzone w lukru i innych, słodkich rzeczach dłonie na wysokości swoich ramion, po czym ostrożnie otworzył drzwi.
- Cześć, Seokjinie.
Różowowłosy zdębiał, kiedy w progu zobaczył Namjoona. Nie potrafił mu nic powiedzieć.
Nawet głupie “cześć” początkowo nie potrafiło przejść przez jego gardło.
- Zapomniałeś czegoś? - spytał, kiedy odzyskał zdolność mowy.
Namjoon nawet na niego nie spojrzał. Zerknął jedynie na jego kolorowe dłonie, na cały bałagan w kuchni.
- Nie.
- Więc czemu tu jesteś? - Głos Seokjina był zimny, nieczuły. Jego samego zaskoczyła obojętność, jaką wprost rzucił w Namjoona.
Młodszy poczuł, jak na ten ton przechodzą go ciarki po plecach. Nigdy wcześniej nie słyszał tego głosu. Przyzwyczaił się do tego ciepłego, dźwięcznego, wesołego.
Joonie wyciągnął przed siebie ręce ze starym, poszarpanym zeszytem, na którego wierzchu znajdowała się koperta.
Seokjin wytarł dłonie w zawieszony na biodrach fartuszek i wziął od Namjoona rzeczy.
Doskonale poznawał ten zeszyt. To w nim młodszy zapisywał wszystkie piosenki, które ułożył w pierwszym roku ich związku.
Starszy nie miał nigdy okazji zajrzeć do środka, a Joonie powiedział, że da mu ten zeszyt, kiedy nadejdzie odpowiednia pora.
Jin spojrzał na kopertę, na której widniał krzywy napis: “Otwórz dopiero po naszym ostatnim pocałunku”.
Już zabierał się do otworzenia koperty, jednak Namjoon powstrzymał go przed tym, łapiąc za nadgarstki.
- Nie, jeszcze nie teraz - powiedział swoim niskim głosem, na którego dźwięk Seokjin aż drgnął.
Z dużą niepewnością w oczach spojrzał na twarz młodszego. Cofnął się o krok, a Namjoon podążył za nim.
Ich spojrzenia się skrzyżowały. Jin dostrzegł w oczach bruneta tę iskierkę, która nadawała im blasku.
Wtedy już wiedział, że znowu należał do niego.
Seokjin stanął w miejscu, jednak zrezygnował z otworzenia listu. Zamiast tego dokładnie obserwował odbicie uczuć w tęczówkach Namjoona, kiedy ten zamykał za sobą drzwi.
Potem powoli zbliżył się do starszego.
- Seokjinie - szepnął ledwo słyszalnie tuż przy spragnionych wargach różowowłosego.
Nikt nie potrafił wyszeptać jego imienia w taki sposób, w jaki robił to Namjoon.
Jin nawet nie zorientował się w którym momencie ich wargi połączyły się w namiętnym pocałunku.
Starszy wypuścił z rąk trzymany zeszyt oraz kopertę i oplótł ręce na szyi Namjoona, od razu przywierając do niego ciałem.
Mocno przyciskał swoje wargi do ust byłego chłopaka, by móc jak najgłębiej odbić na nich swój ślad.
Joonie objął starszego w pasie, rozplątał sznureczki ciemnego fartuszka, który bezwładnie opadł na podłogę, a już po chwili wsunął dłonie pod koszulkę. Opuszkami palców gładził jego plecy, żebra i szczupły brzuch.
Seokjin czuł, jak każdy dotyk szatyna pali jego skórę, pozostawiając na nim niewidoczne blizny.
Targało nim jednak dziwne uczucie, że chce, aby Namjoon pozostawił ich jak najwięcej.
Młodszy z Kimów prowadził starszego do sypialni, do której dotarli już po chwili.
Ostrożnie ułożył różowowłosego na łóżku, a sam wsunął się między jego nogi, które już po chwili szczelnie oplotły jego biodra. Pieścił wargami jego alabastrową, delikatną szyję. Doskonale wiedział jak i gdzie powinien składać pocałunki, by sprawić jak najwięcej przyjemności Seokjinowi.
Jin karcił się w myślach za to, że uległ. Ale nie potrafił nad sobą zapanować. Nie wtedy, kiedy Namjoon tak zmysłowo i delikatnie pieścił pocałunkami jego ciało, cichutko szeptał jego imię, czule splatał ich palce. Oddech przyspieszał z każdym kolejnym krokiem, jaki zrobił Namjoon.
Starszy chciał jak najdłużej delektować się ostatnim uniesieniem, które ich obu prowadziło na sam szczyt rozkoszy.
Seokjin pragnął w tamtym momencie tylko Namjoona. Jego Namjoona. Którego prawdopodobnie więcej nie zobaczy.
Po raz ostatni chciał oddać mu swoją duszę i ciało.
Po raz ostatni chciał odczuć, że nic nie jest ważniejsze od nich, że świat się dla nich zatrzymał.
Po raz ostatni…
[...]
Sypialnię wypełniała kompletna cisza. Nawet przyśpieszony oddech Namjoona nie był w stanie jej zagłuszyć.
Seokjin leżał z głową odwróconą w stronę okna, za którym dość mocno prószył śnieg.
Czuł gorące wargi Jooniego, które naznaczały nieśpiesznie jego ramię. Namjoon zawsze tak robił, kiedy po stosunku leżeli w łóżku by odzyskać siły.
Zaczynał od ramion, przechodził na szyję, żuchwę, aż w końcu przy ustach szeptał:
- Jesteś piękny, Seokjinie.
Starszy nie chciał tego słyszeć. Nie chciał doprowadzić do ostatecznego końca, chociaż tak naprawdę zrobił to trzy dni temu, kiedy to sam odszedł.
Zanim Namjoon połączył ich wargi w ostatnim pocałunku, Seokjin podniósł się z łóżka.
- Idę pod prysznic - wymamrotał jedynie.
Pozbierał z podłogi swoje ubrania i przeszedł do łazienki. Tam wrzucił ciuchy do kosza, po czym od razu wskoczył pod prysznic.
Chłodna woda koiła jego wciąż rozpalone ciało i zrównoważyła jego temperaturę.
Seokjin oparł się jedną ręką o kafelki. Zacisnął pięść, kiedy dotarło do niego, jak bardzo pragnie, by Namjoon wciąż był obok niego.
A może to nie on odszedł? Może to on jest tym, który pozwolił odejść?
Chciał, by wszystko było jak dawniej, kiedy uśmiechali się do siebie na dzień dobry, jadali wspólne posiłki, oglądali razem filmy, przytulali na kanapie, chodzili na długie, romantyczne spacery, spędzali pełne namiętności noce jak i te spokojne, ciche.
Kochał Namjoona tak mocno, że sam był zaskoczony siłą tego uczucia.
On nie może wyjechać.
Na samą myśl o tym, że wszystko co budowali przez 3 lata uleciało jak piórko na silnym wietrze, łzy zebrały się w jego oczach.
Kim zakręcił wodę. Szybko wytarł się ręcznikiem, ubrał świeżą bieliznę i koszulkę, po czym wręcz wybiegł z łazienki.
Gdy pojawił się w sypialni, Namjoon stał już ubrany i praktycznie gotowy do wyjścia.
Jin poczuł, jak jego policzki robią się mokre.
On zaraz odejdzie.
Nie powstrzymywał się przed uwolnieniem uczuć. Cały strach, ból, tęsknota i miłość wylały się z niego razem ze słonymi łzami.
Nie potrafił nic powiedzieć. Opuścił głowę i co chwila ocierał piąstkami kropelki.
Namjoona zaskoczył ten nagły wybuch płaczu jego byłego chłopaka. Nie spodziewał się tak emocjonalnej eksplozji.
Początkowo nie wiedział co ma zrobić. Ostatecznie podszedł do Seokjina i zamknął go w swoich ramionach. Oparł policzek na czubku jego głowy, samemu mocno zaciskając powieki.
Nienawidził jego łez, a świadomość, że Jin znowu płacze przez niego, tylko mocniej zmiażdżyła i tak już pokruszone serce.
Starszy potrzebował chwili, by choć w malutkim stopniu się uspokoić. Namjoon wtedy wziął go na ręce i położył ostrożnie na łóżku. Przeczesał palcami jego mokre włosy. Spojrzał w ciemne tęczówki, które zawsze kochał nad życie.
- Joonie, nie zostawiaj mnie samego - wyszeptał żałośnie słabym głosem.
Młodszy nic nie odpowiedział. Z czułością ucałował czoło Seokjina. Zdjął jeansy, które założył dosłownie chwilę temu i położył się obok starszego. Przyciągnął go do siebie, zaczynając powoli, nieśpiesznie głaskać go uspokajająco po plecach.
Jin od razu wtulił się w ciało Namjoona, pozwalając łzom moczyć jego koszulkę.
- Nie zostawiaj mnie, błagam.
[...]
Seokjin nie pamiętał momentu, w którym zasnął. Wiedział jedynie, że to ramiona Namjoona, jego zapach, dotyk, podziałały kojąco, niczym najlepszy usypiacz na świecie.
Jednak gdy się obudził i otworzył oczy, poczuł pustkę. Jakby właśnie umierał.
Po drugiej stronie łóżka nie było nikogo.
Tylko zeszyt i wciąż zamknięta koperta.

~*~

2 komentarze:

  1. Ohhhhhhh
    Smutno T.T Ale takie jest czasami życie, nie?
    Jestem ostatnio w nastroju na takie opowiadania, także mi się podobało
    Jestem straaaasznie ciekawa co jest w tej kopercie
    I kuchnia po tym jak skończę coś robić też wygląda jak pobojowisko XD chyba, że to siebie uszkodzę XD
    Został mi ostatni fluff ~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano jest. Brutalne, ale wciąż życie xD
      Nastrój pewnie przez to, że zimno *-*
      Co może być w kopercie? Pewnie rachunki za prąd i takie tam xD
      Kuchnia zawsze tak wygląda! Kurcze, jak oni w tych wszystkich programach kulinarnych mają takie czyste kuchnie?! Też tak chcę ;__;

      Usuń