środa, 12 października 2016

Last picture - Rozdział III cz.2

Danger cz.2

~*~

Jungkook bał się wrócić do pokoju. Miał świadomość tego, że Jimin nie odpuści mu tematu wyjazdu do Japonii.
Ostatnio odnosiłem wrażenie, jakby połapał się w stosunku Parka do niego. Po dzisiejszej sytuacji raczej nie chciał być z Jiminem sam na sam. Nie przeszkadzałoby mu to, gdyby był w stosunku do starszego obojętny, prawda?
Wciąż widziałem jego smutne spojrzenie, którym wiódł za wychodzącym z pokoju Jiminem. Tę dwójkę ewidentnie coś łączyło. Tylko głupi by tego nie zauważył.
Jimin nie wstydził się okazywać Jungkookowi więcej czułości i uwagi. W przeciwieństwie do maknae, który wszystko trzymał raczej dla siebie. Może sam nie chciał się przed sobą przyznać, że lubi Parka bardziej? Albo jeszcze sobie tego nie uświadomił?
Jeżeli faktycznie tak było, to musiałem przyznać się do swojej porażki.
Porażki? Nie do końca. Gdybym grał, mógłbym to tak nazwać. Ale przecież nie ubiegałem się o względy Jimina.
Kiedy chciałem wykonać pierwszy ruch, Park już grał. Wiedząc, że go nie dogonię, odpuściłem już na starcie.
Cholera... To bolało.
- Hoseokie!
Na wołanie Taehyunga, zsunąłem z oczu rękę i zmieniłem pozycję z leżącej na siedzącą.
- Chodź. Wszyscy już czekają na dole - powiedział.
Bez słowa wstałem z łóżka. Nasunąłem na nogi ulubione, czarne nike, po czym wziąłem w ręce mały plecak.
Popatrzyłem na Tae. Wlepił wzrok w jeden, bliżej nieokreślony punkt. Sprawiał przy tym wrażenie nieco zmartwionego.
- Hej, Taeś, uśmiechnij się! - Doskoczyłem do młodszego i z uśmiechem poczochrałem jego miękkie włosy. Tae zachichotał, przy czym lekko kopnął mnie w łydkę.
Opuściliśmy razem pokój i skierowaliśmy się do motelowego holu, gdzie wszyscy na nas czekali.
Jin podniósł się z fotela, który dzielił z Namjoonem. Jimin podrygiwał lekko w rytm muzyki z radia, a Jungkook rozmawiał z Yoongim. Po tym, jak Yoon głaskał pokrzepiająco ramię młodszego domyśliłem się, że nie rozprawiali o słonecznej pogodzie.
- Hoseokie, w porządku? - Na pytanie Jina kiwnąłem zgodnie głową.
- Przysnąłem na chwilę - powiedziałem z lekkim zawstydzeniem, masując dłonią kark.
- Dobra. Są wszyscy, więc idziemy - zarządził Namjoon. Ociężale podniósł się z fotela i skierował do wyjścia.
Wszyscy wyszliśmy za nim.
- Jesteś jak taki samozwańczy lider, wiesz o tym? - Jimin zaśmiał się ze swoich własnych słów.
- Wiem - odparł Joonie, dumnie wypinając pierś do przodu.
Na moment zatrzymałem się w miejscu, by sprawdzić, czy spakowałem do plecaka portfel. Po upewnieniu się, chciałem dołączyć do grupy... A raczej podgrupy.
Rzuciło mi się w oczy to, że się nieco sparowaliśmy.
Namjoon z Jiminem szli na przodzie, spokojnie kilka metrów przez Jungkookiem i Taesiem.
Po lewej stronie szedł Jin z Yoongim. Zacząłem się powoli zastanawiać, co było przyczyną takiego grupowania.
- Hoseokie, a ty na co masz ochotę? 
Z rozmyślań wyrwał mnie Jin, który przystanął w miejscu. Od razu na niego spojrzałem, unosząc pytająco brwi.
Nie do końca dotarł do mnie sens tego prostego pytania Seokjina.
- Do jedzenia... - uzupełnił, wzdychnąwszy ciężko.
- Aaa! Nie jestem specjalnie głodny - powiedziałem, wzruszając przy tym ramionami.
- Mówiłem? Ty to byś tylko jadł, Jinie. - Yoongi przewrócił oczami.
Seokjin od razu spiorunował go złowrogim spojrzeniem i nadął w złości policzki.
- Idziemy jeść?  
Poruszony Taehyung puścił ramię Jungkooka i podskoczył do naszej trójki. W krok za nim ruszył maknae. Kook oparł czoło o moje plecy i jęknął niezadowolony.
- Nie idziemy. Znaczy.... Najpierw kajaki, tak? - Yoongi spojrzał na mnie, jakby szukając potwierdzenia na swoje słowa. Kiwnąłem zgodnie głową, choć miałem ochotę zaprzeczyć i uciec.
Przynajmniej nie musiałbym brać udziału w spływie.
- Ej! Festiwal trwa już drugi dzień! - krzyknął oddalony o kilkanaście metrów Jimin, który pomachał do nas jedną ręką, a drugą wskazywał kolorowe stoiska, które były oświetlane przez jeszcze barwniejsze światła. Gdy się ściemni, z pewnością będzie wyglądało to wszystko bardzo zjawiskowo.
- Nie stójcie tak, bo za godzinę zamykają wypożyczalnię! - Namjoon nawet się za nami nie obejrzał.
- Na jedzonko pójdziemy po spływie. - Yoongi poklepał pokrzepiająco Seokjina w ramię i pierwszy ruszył w ślad za Jooniem oraz Jiminem, który akurat stał w miejscu, by na nas poczekać.
[...]
- Weźmiemy trzy dwuosobowe i jeden jednoosobowy. - Namjoon uśmiechnął się serdecznie do kobiety po drugiej stronie blatu. Jungkook jak ucieszony dzieciak skakał przy swoim hyungu, dziękując, że wybrał tę opcję. Dzięki temu miał swój własny, czerwony kajak.
Stałem obok z Yoongim, ze skrzyżowanymi na piersi rękami. Z nieco nietęgimi minami przyglądaliśmy się szalonej radości maknae.
- Powinniście się już do tego przyzwyczaić, a nie patrzyć na niego jak na idiotę. - Jin zdzielił mnie w tył głowy. Już się zamachnął, by uderzyć Yoongiego, jednak w połowie ruchu się rozmyślił. Ostatecznie opuścił rękę na ramiona Mina i wygodnie oparł o mniejszego.
- Podobno wieczorem, podczas festiwalu są jakieś różne konkursy. Dzieciaki pewnie by się ucieszyły - zaczął Yoongi, nie odrywając wzroku od Namjoona, który podpisywał papiery.
- Moglibyśmy wziąć jakieś ciepłe jedzenie i herbatę, a potem usiąść przy scenie. - Seokjin opuścił lekko głowę, po czym popatrzył na blondyna.
- Fajnie byłoby też znaleźć czas na chodzenie pomiędzy straganami.
- O tak! Widziałem, że jest tutaj rzucanie do puszek i są fajne nagrody do wygrania.
Patrzyłem jak dwójka najstarszych hyungów planuje za nas wolny czas, z nieco zdegustowaną miną.
- Przestańcie planować nam wieczór jak swoją randkę - powiedziałem, wykrzywiając w niezadowoleniu usta. Opuściłem skrzyżowane ręce. Wyminąłem Yoongiego i Seokjina, po czym wyszedłem na zewnątrz.
- Hobi hyung! Patrz! - Tae podbiegł do mnie od razu, jak tylko mnie dostrzegł. Wziął małego, biało-czarnego kota i wręcz włożył mi go na ręce.
- Kot jak kot, Tae...
- Nie! Spójrz tu!
Podekscytowany wskazał palcem plamę na grzbiecie zwierzaka. Zmarszczyłem brwi, nie do końca wiedząc o co tak naprawdę chodzi młodszemu.
- Plama...
- Aj, hyung! - Jimin doskoczył do Tae i jeszcze raz pokazał plamę na grzbiecie kociaka.
- Przyjrzyj się liniom. Czy nie wyglądają jak profil Yoongiego? - Czerwonowłosy zaśmiał się na samo wypowiedzenie tych słów. Otworzyłem szeroko oczy, po czym jeszcze raz popatrzyłem na plamę.
- Orzeszku włoski... Faktycznie - roześmiałem się głośno, nie mogąc oderwać oderwać wzroku od grzbietu kociaka. Jimin zaśmiał się ze mną, tak samo jak Taehyung.
- Z czego się śmiejemy?
- Jungkookie! Jungkookie! - Roześmiany Jimin złapał młodszego za nadgarstek i pociągnął w moim kierunku.
- Patrz na tego kociaka. Ma Yoongiego na grzbiecie - wydusił przez śmiech. Jungkook chwilę przyglądał się zwierzakowi. Szybko jednak sam się zaśmiał.
- Wściekłego Yoongiego - dodał.
- Aaaa! - krzyknąłem w panice, kiedy nasz obiekt rozbawienia wbił mocno pazury w mój tors. Wspiął się na moje ramiona, po uprzednim podrapaniu mnie, zeskoczył na ziemię i uciekł.
Na tę sytuację Tae wręcz położył się na ziemi, a za nim w ślad poszła pozostała dwójka śmieszków.
- Hobi, co się stało?! - Jin wybiegł z wypożyczalni na mój krzyk. Stanął w miejscu i zmarszczył niezrozumiale brwi. Stałem jak słup soli, trzymając dłoń na podrapanej szyi, ze łzami w oczach, które mimowolnie napłynęły po zadanym bólu, a trójka najmłodszych zwijała się ze śmiechu.
- Kot - powiedziałem jedynie. Jin podszedł do mnie. Delikatnie odsunął moją rękę, by mieć dokładny wgląd na zadrapania. Syknął, kiedy zobaczył kilka krwawych kresek.
- Nieźle cię urządził - stwierdził.
- Dobra, możemy wziąć już kajaki. Kooks chce mieć swój, ktoś ma coś przeciwko? - Głos Namjoona stawał się o tyle głośniejszy, o ile zbliżał się do wyjścia. Gdy w końcu pojawił się na zewnątrz, sam się zdziwił.
- Co do...
- Osobiście proponowałbym zagrać w kamień, papier, nożyce o ten samotny kajak... - Yoongi wychylił się zza Namjoona.
Trójka najmłodszych tylko bardziej wybuchnęła śmiechem. Sam parsknąłem, jednak zanim ogarnęła mnie fala rozbawienia, przytknąłem dłoń do ust i powstrzymałem się.
- O co chodzi? - spytał drugi najstarszy, z lekko zdezorientowaną miną patrząc na nas.
Gdy tylko chłopaki pozbierali się z ziemi, musieliśmy podobierać się w pary. Graliśmy w zaproponowaną przez Yoona grę.
- Tak! - krzyknął uradowany Jungkook, kiedy wygrał swój pojedynczy kajak. Całe szczęście. Chociaż gdyby padło na mnie, sam pewnie oddałbym mu ten kajak. Nie ma szans, żebym samodzielnie do jakiegokolwiek wsiadł.
Pierwszą parą był Yoongi i Tae. Drugą Jin oraz Namjoon. Ja musiałem dzielić kajak z Jiminem.
Chimchim uśmiechnął się uroczo i przyjacielsko objął mnie ramionami, jak tylko Suga z Jooniem odpadli z gry.
Wszyscy przeszliśmy do szatni, gdzie zostawiliśmy swoje rzeczy.
- Mamy dzisiaj szczęście. Rzeka jest dość spokojna - zagaił w pewnym momencie Jimin.
- Hyung, to nie jest szczęście - odparł Jungkook, spoglądając na starszego.
- Jest - wtrąciłem, starając się jakoś zapanować nad strachem przed wypłynięciem.
- Szybciutko, szybciutko! - ponaglał nas Jin, klaszcząc przy tym w dłonie. Już po kilku minutach wszyscy staliśmy przy kajakach.
- Hoseokie, jak nie chcesz, to naprawdę nie musisz.
Spojrzałem na Yoongiego, który patrzył na mnie z nieco zmartwionym wzrokiem. Machnąłem jedynie ręką.
- Chcę spróbować.
NIE CHCIAŁEM JAK CHOLERA!
- Nie musisz robić niczego wbrew sobie - kontynuował Suga. 
Westchnąłem głośno, ponownie obrzucając go spojrzeniem. Tym razem nieco pretensjonalnym.
- Hyung, dlaczego chcesz mnie do tego zniechęcić? Daj mi spokój. Powiedziałem, że chcę, to to zrobię - powiedziałem. Suga uniósł w obronnym geście ręce.
Pracownik podał nam pomarańczowe kamizelki i pozwolił zająć miejsca.
- Wolisz z przodu czy z tyłu? - spytał Jimin. Wskazał dłonią na nasz kajak.
- Nigdy nie siedziałem w kajaku...
- To usiądź z tyłu.
Jimin bez wahania wszedł na pierwsze miejsce. Wyciągnął do mnie rękę, by pomóc mi wsiąść do kajaka. Ująłem jego małą dłoń i trzęsąc się jak galaretka, zająłem drugie siedzenie. Krzyknąłem, kiedy poczułem, jak kajak się zakołysał.
- Nie bój się, hyung - powiedział, uśmiechając się do mnie pocieszająco. Kiwnąłem głową.
Młodszy ścisnął moją dłoń, po czym ją puścił, by wygodnie usiąść na miejscu. Jego uścisk działał naprawę uspokajająco.
Wziąłem głęboki oddech i kurczowo złapałem się brzegów kajaka.
- J-ja nawet nie wiem jak to się robi - przyznałem. Ostrożnie złapałem dwustronne wiosło.
- Jungkook! Nie wyrywaj się tak!
Usłyszeliśmy krzyk Namjoona, który wołał za maknae. Ten chwilę temu już wypłynął na rzekę, zostawiając nas wszystkich w tyle.
- Ten dzieciak! - warknął Yoongi i zaczął szybko wiosłować, aby zbliżyć się do najmłodszego. 
Spojrzałem na siedzącego za nim Taehyunga, który wygodnie się rozłożył. Łapał promienie słonecznie, nie zwracając uwagi na starszego, wyciskającego z siebie siódme poty. Chyba nawet nie pomyślał o tym, by pomóc mu z wiosłowaniem.
- Hyung, po prostu rób to co ja. 
Przeniosłem wzrok na Jimina. Ten zerknął na mnie zza ramienia i znowu się uśmiechnął.
Kurczowo ściskałem trzon wiosła, niezdarnie zanurzając pióro to z jednej, to z drugiej strony. Starałem się naśladować dokładnie Jimina. Po krótszej chwili nawet udało mi się złapać jego tempo.
- Dobrze ci idzie! Jak się zmęczysz, to mi powiedz.
Wymamrotałem jedynie "mhm" i skupiłem się na wiosłowaniu.
- Ej, to całkiem... przyjemna zabawa - stwierdziłem po dłuższej chwili, kiedy jakimś cudem dogoniliśmy Yoongiego i Taehyunga. 
Jungkook oczywiście wyrwał się na przód. Cóż, żył w swoim świecie.
- Póki rzeka nie jest rwąca, to owszem - odparł czerwonowłosy. 
Na jego słowa przełknąłem głośno ślinę.
- Świetne pocieszenie, Jiminie. - Uderzyłem lekko młodszego wiosłem w głowę, na co ten jedynie się zaśmiał.
Płynęliśmy już kilkanaście minut. Nie taki diabeł straszny, jakiego go malują. Zmęczyło mnie jednak wiosłowanie. W końcu był to mój pierwszy raz. Nie byłem takim "pro kajakarzem" jak Jimin czy Yoongi, którzy w dzieciństwie jeździli z rodzicami i znajomymi na spływy. Dlatego poniekąd cieszyłem się, że trafiłem na Jimina. Miał w tym sporo doświadczenia.
Przestałem na moment wiosłować. Zadarłem głowę do góry i spojrzałem na czyste niebo. Słońce zaczynało powoli zachodzić, przez co niebo przybrało kolor pomarańczowo-fioletowy. Pięknie komponowało się z krajobrazem rzeki oraz gór.
Nagle poczułem jak coś uderza w bok kajaka. Dopiero po chwili zorientowałem się, że to roześmiany Jungkook chciał się z nami podroczyć.
Kurczowo złapałem się brzegów kajaka. Położone na nim moje wiosło zsunęło się i wpadło do wody.
Nie zdążyłem go złapać. Kajak ciągle się kołysał, przez co nawet nie miałem takiego zamiaru.
- Kookie! - krzyknąłem zdenerwowany. Jungkook zaśmiał się. Jimin dopiero po chwili odwrócił się. Spojrzał na mnie i sam się roześmiał. 
Kajak się uspokoił, a ja odetchnąłem nieco z ulgą.
- T-to nie jest śmieszne! Ucieka mi wiosło! - Wskazałem dłonią na podłużny sprzęt, który już zdążył kawałek odpłynąć.
Jimin od razu przejął inicjatywę i chciał podpłynąć do wiosełka. To jednak z każdym machnięciem oraz naszym zbliżeniem, oddalało się.
Ręką próbowałem dosięgnąć sprzętu, ale mi się nie udało. Poprosiłem więc Jimina, by dał mi swoje wiosło. Chciałem nim zgarnąć swoje, jednak zamiast tego, tylko bardziej je oddaliłem.
Dopiero po pomocy Namjoona i Jina udało mi się złapać zgubę.
Rzeka z czasem zaczęła być coraz bardziej rwąca. Początkowo nie odczuwałem różnicy, jednak kiedy trudniej było mi odpychać pióro, zacząłem się niepokoić.
- Jimin... Możemy wrócić? - spytałem nieśmiało.
- Co? - Czerwonowłosy spojrzał na mnie zza ramienia. - Czemu?
- Możemy wrócić? - powtórzyłem - jesteśmy daleko od brzegu, a rzeka rwie coraz bardziej.
- Nie bój się. - Chłopak uśmiechnął się do mnie wesoło. - Póki jesteś ze mną, nic ci nie grozi.
Jimin, nie mów do cholery takich rzeczy!
Poczułem się jakoś... skrępowany jego słowami. Odwróciłem głowę w bok, by ukryć rumieńce, które mimowolnie pojawiły się na moich policzkach. Jimin chyba nawet nie zdawał sobie sprawy, jak wiele nadziei mi dawał, mówiąc takie rzeczy. Przecież dla niego nie było to nic więcej poza przyjacielskimi gestami. Musiałem przestać być taki głupi i naiwny.
Prąd rzeki zwiększył się, jak tylko odpłynęliśmy kolejne kilkadziesiąt metrów. W pewnym momencie przestałem nawet wiosłować. Po prostu trzymałem się kurczowo kajaka i prosiłem Jimina, żebyśmy zawrócili, albo dotarli do jakiegokolwiek brzegu.
On tylko ciągle powtarzał: 
- Zaufaj mi.
Ufałem Jiminowi... ale nie tej rzece! Z siłami natury nie ma co rywalizować.
Zamknąłem po prostu oczy i nie robiłem nic innego, niż trzymanie się kajaka. Co jakiś czas wydałem z siebie niekontrolowany krzyk, kiedy woda nami zakołysała.
- Już nie jest to taka przyjemna zabawa, co Hobi? - spytał nieco rozbawionym tonem Namjoon, który razem z Jinem na przodzie, płynął obok nas.
W odpowiedzi dostał tylko kiwnięcie głową.
Moje tortury na szczęście nie trwały długo. Po około czterdziestu minutach męki dobiliśmy na brzeg.
- Hobi hyung, już po wszystkim. Chodź. - Jimin znowu wyciągnął do mnie rękę. Wstałem na równe nogi i ująłem ją, by bezpiecznie wyjść z kajaka.
Coś mnie jednak podkusiło, żeby stanąć na rogu. Postawiłem tam nogę i jak już chciałem zeskoczyć, ześlizgnąłem się. Wpadłem do wody, na dość płytki odcinek, ciągnąc za sobą Jimina.
Obaj byliśmy cali mokrzy.
Jeszcze przed chwilą byłem pogrążony w strachu i wielkiej rozpaczy, a teraz śmiałem się jak dzieciak z tego, że wpadłem do wody.
- Hoseok! - wrzasnął Jimin, ale już po sekundzie sam się śmiał.
- Przepraszam - powiedziałem, starając się jakoś zahamować śmiech. 
Tym razem to ja wyciągnąłem rękę do Chima, co jednak nie okazało się dobrym posunięciem. Czerwonowłosy, którego kolor włosów właściwie powoli się już wypłukiwał, pozostawiając na głowie bardziej pomarańcz niż czerwień, odpłacił mi się tym samym - wrzucił mnie z powrotem do wody.
- Chłopaki, nie mamy ubrań na zmianę przy sobie!
Zabawę przerwał nam Jin, który ostrożnie wyszedł z kajaka, zanurzając się w dość ciepłej wodzie jedynie po kostki.
Po chwili jednak wylądował też cały w wodzie. Dopiero kiedy zobaczyłem tego, który popchnął najstarszego, zaśmiałem się.
- Taehyung! - zawołał Jin, podnosząc się z płytkiej części rzeki. 
Seokjin zaczął gonić za V, a jak tylko go złapał, to nie miał skrupułów, by wrzucić go do wody.
Zanim się obejrzałem, Yoongi też zaprezentował się cały mokry. Jimin nie mógł chyba strawić tego, jak beztrosko na brzegu stoi drugi najstarszy hyung.
- Park Jimin, zabiję cię!
[...]
Siedzieliśmy na ławce przy scenie, otulając się kocami i popijając ciepłą herbatę. Dzięki temu, że mieliśmy w swoich szeregach rozmownego, przekonywującego, uroczego V, dostaliśmy od właściciela wypożyczalni trzy koce. Najwidoczniej zlitował się nad nami, bo ostatecznie wszyscy skończyliśmy w wodzie. Żaden z nas nie pozostał suchy.
Siedziałem otulony jednym kocykiem z Jinem, Było to dla mnie niezbyt wygodne, ze względu na szerokie ramiona hyunga. Zabierał przez to większą jego część.
Następny koc dzielili Jimin, Jungkook i V.
Taehyung siedział po środku. Dziwiłem się, jak mógł znieść tak ciężką atmosferę, jaka panowała pomiędzy Jiminem, a Kooksem. Sam przecież siedział z Jungkookiem, kiedy ten nie chciał być sam na sam z Parkiem. Czy naprawdę niczego nie zauważył?
- Hyung kupił wam po bułce.
Yoongi niczym tatuś porozdawał wszystkim ciepłe, świeżo upieczone, ananasowe bułeczki, które znalazł na jednym ze straganów. Trójka najmłodszych, niczym zwierzaki, rzucili się na jedzenie. Gdy ci już wzięli swoje porcje, Yoongi rozdał nam resztę, a sam usiadł pod kocem obok Namjoona.
Siedzieliśmy w ciszy, popijając herbatę i zajadając się bułką, obserwując to, co działo się na kolorowej scenie.
Ludzie z chęcią uczestniczyli w przeróżnych konkursach, a my dobrze bawiliśmy się po prostu je oglądając i wygrzewając pod kocem, w towarzystwie ciepłej herbaty, słodkich bułek i przede wszystkim - swoim.
- Nasz następny konkurs to... - Kobieta na scenie wyciągnęła z dużej koperty kartkę, po czym pokazała ją dość sporej publiczności. - Random girls dance!
Słysząc nazwę konkurencji, całą szóstką spojrzeliśmy na naszego maknae.
Ten nieco zdezorientowany, ale przy tym uśmiechający się od ucha do ucha, popatrzył na nasze twarze.
- Jiminie, idziemy? - spytał, naprawdę podjarany tym pomysłem. 
Jimin pokiwał przecząco głową z nieco zawstydzonym uśmiechem. W sumie, trząsł się z zimna, więc lepiej dla niego, jeśli chwilę pod tym kocem posiedzi.
- Hobi hyung? - Jungkook skierował na mnie wzrok pełen nadziei.
- Co? ja? - Wskazałem na siebie palcem.
- A niby ja? To ty potrafisz zatańczyć z Jungkookiem prawie każdy układ - wtrącił Jin.
- Sam nie pójdę.
Widząc wręcz błagający wzrok Kookiego, nie mogłem mu odmówić. Poza tym, Seokjin prawie cały czas wypychał mnie z ławki. Podałem najstarszemu swój kubek z herbatą oraz pół bułki. Złapałem Kookiego za rękę i uniosłem nasze splecione dłonie.
- Zgłaszamy się! - krzyknąłem, co wyszczerzony maknae po chwili powtórzył.
Po zaproszeniu przez prowadzącą weszliśmy na scenę. Stanęliśmy obok kilku dziewczyn, które świdrowały nas wzrokiem. No, przynajmniej Jeona. Jako, że było akurat sześć osób, zostaliśmy podzieleni na trzy zespoły. Jungkook nie chciał być z żadną dziewczyną, dlatego wręcz ubłagał prowadzącą, aby być ze mną. Pod sceną widziałem jedynie, jak pozostała piątka wyła w wniebogłosy i zwijała ze śmiechu.
Ja stałem na brzegu sceny, z ręką opartą o biodro i za nerwowym uśmiechem próbowałem ukryć wstyd, jakiego nabawił mnie Jungkookie.
Musieliśmy wybrać nazwę dla naszej drużyny. Dziewczyny powybierały jakieś słodkie nazwy, natomiast my z Kookiem popatrzyliśmy na chłopaków, którzy aż poderwali się z miejsc.
- Ciastka! Ciastka! - krzyczał Namjoon. 
Uderzyłem się otwartą dłonią w czoło.
- Namjoonie, to nie jest wcale śmieszne - stwierdził Yoongi, uderzając młodszego w ramię.
- Ciastka - powiedział do mikrofonu Kookie.
- Wiesz, że to od brzmienia twojego imienia? - spytałem, szepcząc do ucha Jungkooka, by mógł to usłyszeć pomiędzy rozchodzącym się głosem prowadzącej.
- Co? Serio? - Chłopak uniósł w zdziwieniu brwi, rozdziawiając przy tym usta.
Zaśmiałem się melodyjnie i popchnąłem w czepialskim geście najmłodszego.
Po chwili pierwsza drużyna dziewczyn przystąpiła do konkursu. Odpadły dopiero, kiedy nie znały układu do czwartej piosenki.
Druga dwójka nie poradziła sobie z Something, co ja razem z Jungkookiem tańczyliśmy na boku.
O dziwo wszyscy zaczęli klaskać, kiedy przyszła na nas kolej. Stanęliśmy na środku sceny, czekając na pierwszą piosenkę, jaka poleci. Przeczesałem dłonią włosy i spojrzałem w stronę Jungkooka, którego duże oczy świeciły się w podnieceniu.
- U! U! U! - Jungkook zaczął wydawać z siebie dziwne dźwięki, kiedy na wejściu usłyszał dobrze nam znany utwór.
Zacząłem bezładnie wymachiwać rękami. Zamieniliśmy się z Jungkookiem miejscami i jakbyśmy całe życie razem tańczyli do Tiary - Sugar free, zaczęliśmy wykonywać układ. Nie był on co prawda trudny... Ale wykonać dobrze też trzeba go umieć, prawda?
Ciągle patrzyłem się na resztę naszej paczki. Ta czwórka przygłupów nie mogła wytrzymać ze śmiechu.
- Aaa! Whatcha doin today! Whatcha doin! - krzyknąłem, kiedy utwór się zmienił. I tutaj bezbłędnie wykonaliśmy układ. Podobnie jak przy reszcie piosenek.
- Touch my booodyyy! - zaśpiewałem przy, jak się okazało, naszym ostatnim utworze.
Jungkook niczym pięciolatek klasnął wesoło w dłonie, kiedy zakończyliśmy randomowe wyzwanie.
Dostaliśmy zwycięskie bony do jednej z sieci restauracji i tak gromkie oklaski, jakich chyba nigdy w życiu nie słyszałem.
Jungkook przecisnął się pomiędzy dziewczynami, które chciały złożyć mu gratulacje i jak najprędzej dobiegł do reszty naszych przyjaciół.
- Jiminie, mogłeś z nami iść. Przecież znasz te wszystkie układy. - Jungkookie podszedł do starszego, pokazując przed sobą dumnie bon na jedzenie.
- Wolałem popatrzeć. - Czerwonowłosy uśmiechnął się promiennie, po czym poczochrał włosy młodszego. 
Podszedłem do reszty. Jin od razu zjawił się obok z kocem. Uniósł jedną rękę i rozłożył go. Bez wahania wślizgnąłem się pod jego ramię, by otulić się kocykiem.
- "Tak to leciało"
Na nazwę tej konkurencji, obruszył się natomiast Namjoon i Yoongi. Bez wahania unieśli ręce do góry. Prowadząca zaprosiła ich do siebie.
Stałem blisko sceny razem z Jinem, który ze skrzyżowanymi rękami, bacznie obserwował to, co się na niej działo.
Sam byłem ciekawy ich rezultatu. Niemniej jednak byłem przekonany o ich wygranej i się nie myliłem. Bez większych problemów odgadli dalsze słowa niemalże każdej piosenki. Pomylili się jedynie na ostatniej, ale i tak udało im się wygrać.
- Mamy jedzonko! - krzyknął rozjuszony Min, który zbiegł ze sceny, dumne prezentując papierowy bon.
- Ej, też chcę wygrać jedzenie - stwierdził V. Spojrzał na scenę, jednak słysząc, że to już koniec konkursów, zrezygnowany opuścił ramiona i wydął w zawiedzeniu dolną wargę.
- Taeś. - Pociągnąłem młodszego za rękawek kolorowej koszulki. - Trzymaj.
- Naprawdę?! - Taehyung obdarzył mnie najszerszym uśmiechem, na jaki tylko było go stać. Niepewnie wziął ode mnie bon, po czym przycisnął go do swojej piersi.
- Dziękuję, hyung! Jesteś najlepszy! - krzyknął uradowany, po czym mocno się do mnie przytulił. Przez to naciągnął koc, który zsunął się z ramion Jina. Hyung zabrał ode mnie ocieplacz i otulił się nim cały.
Uśmiechnąłem się pod nosem, kiedy poczułem, jak Tae wtula swój policzek w zagłębienie mojej szyi. Pogładziłem go delikatnie po plecach, dopóki się nie odsunął i rozweselony, niczym sarenka, ruszył w podskokach do najmłodszej dwójki.
Chciałem go zatrzymać, bo widziałem, że pomiędzy Jungkookiem, a Jiminem atmosfera nieco się rozluźniła.
Sam do końca nie wiedziałem, dlaczego złapałem Tae za nadgarstek. Przecież ta niezręczność między Kookiem i Parkiem powinna mi odpowiadać. Ale poczułem, że muszę to zrobić. Chciałem, by Jimin był szczęśliwy. Tylko na tym mi zależało. Nie byłem Jungkookiem. To nie za mną Park się uganiał, choć bardzo bym tego chciał.
- Może pójdziemy wyłowić pluszaka z automatu? - zaproponowałem. Taehyung rozpromienił się jeszcze bardziej i ochoczo kiwnął głową.
- Zaraz wrócimy - powiedziałem, kierując się z V do automatu.
- Gdzie idziecie? - Jin od razu na nas spojrzał. Ugryzł duży kawałek swojej bułki, przez co jego policzki wypełniły się. Wyglądał jak wiewiórka. Było to bardzo urocze.
Uśmiechnąłem się pod nosem na samą myśl o słodkim wyglądzie starszego.
- Spróbujemy złapać jakiegoś pluszaka - odparł Tae, wskazując na najbliższy automat.
Seokjin kiwnął jedynie głową, jakby wydał nam pozwolenie na oddalenie się.
- Dzięki, mamo - burknąłem, za co zebrałem mocnego kopniaka w tyłek. Roześmiałem się melodyjnie i razem z Tae odeszliśmy od całej zgrai.
- Nie jest ci zimno? - spytałem, zerkając kątem oka na Taehyunga.
- Nie. Powietrze jest całkiem ciepłe, a ubrania już zdążyły mi trochę przeschnąć. Ale dziękuję, że pytasz. - Młodszy uśmiechnął się do mnie wesoło. 
Odwzajemniłem ten gest i kiwnąłem w porozumieniu głową.
Przy automacie znaleźliśmy się raptem po dwóch minutach spaceru. Od razu wyjąłem z kieszeni monety. Dałem jedną Taesiowi, by ten pierwszy spróbował złapać maskotkę.
- Chcę tego Spongeboba - powiedział, wskazując palcem przez szybę na upatrzonego pluszaka.
Mimo kilku prób, nie udało nam się osiągnąć celu. Zawołaliśmy więc Yoongiego, który jako doświadczony w tej grze zawodnik, za pierwszym razem wyłowił maskotkę żółtej, kanciastej gąbki.
Yoon jednak nie zrobił tego za darmo. Miałem go zanieść do hotelu, zaczynając od teraz. Dlatego w drodze do ławki, którą okupowaliśmy całą grupą, wracałem z hyungiem na plecach.
- O! Dobrze, że jesteście. Chcecie iść do klubu? - wyrwał się nagle Namjoon.
- Klubu? - powtórzył Tae, ściskając w rączkach maskotkę.
- To Spongebob?! - Jungkook doskoczył do Kima i od razu przyjrzał się bliżej pluszakowi.
- Mhm. Jakiś chłopak wcisnął nam wejściówki na dzisiaj, bo nie może iść z przyjaciółmi. Jest to wejście na dziesięć osób, więc wejdziemy wszyscy. - Namjoon wręczył Yoongiemu bilet, jak tylko zeskoczył z moich pleców.
- Jest już po 22. Wpuszczą nas? - spytałem, zerkając kątem oka na trzymane przez Sugę wejściówki.
- A czemu nie? - Jimin wzruszył ramionami.
Właściwie byłem już nieco zmęczony i najchętniej poszedłbym spać. Poza tym właśnie dotarło do mnie, że przez te wszystkie emocje związane ze spływem, zapomniałem wziąć leków, które zostawiłem w hotelu. Niedobrze.
- A-ale musimy się przebrać, przecież ubrania wciąż są mokre. Zejdzie kolejna godzina - powiedziałem.
- Impreza jest całonocna, więc tak naprawdę zaczyna się dopiero o dwudziestej trzeciej.
Nie miałem mocnych argumentów, które przemawiałby za tym, by nie iść. Pewnie gdybym im odmówił, spokojnie wróciłbym do hotelu. Ale wszyscy zdawali się być bardzo zafascynowani odwiedzeniem klubu i nie chciałem im psuć zabawy tym bardziej, że pewnie któryś z nich zaoferowałby się, aby wrócić ze mną.
[...]
- Łaaa! Hyung! Spójrz na siebie! - Jungkook klasnął w dłonie, kiedy pojawiłem się w jego pokoju. 
O ile maknae sprawiał wrażenie radośnie zachwyconego tym, jak wyglądałem, o tyle u mnie to przejawiało się zawstydzeniem.
- Ja zawsze na siebie patrzę, Ciastek - powiedziałem, po czym dumnie zaprezentowałem swój ubiór. Uniosłem do góry ręce, niczym Madonna wysunąłem nogę do przodu, by jak najlepiej zareklamować swoje ulubione jeansy, przechodzone martensy, białą koszulkę i niebieską kurtkę. Taehyung zerwał się z krzesła, na którym siedział. Wyjął z kieszeni telefon, po czym zaczął skakać i biegać dookoła mnie, udając przy tym zawodowego fotografa.
Uśmiechnąłem się do młodszego, kiedy zabawa z modela już mi się znudziła. Poczochrałem jego miękkie, pachnące jaśminem włosy.
Rozejrzałem się po pokoju, gdzie powinniśmy się w końcu zebrać, jednak po przeliczeniu wszystkich, brakowało mi dwóch osób.
- Gdzie Seokjinie i Namjoon? - spytałem.
- Joonie urwał guzik od koszuli i poszedł ją zmienić, a księżniczka zapomniała kurtki - odparł Jimin, kładąc się na łóżku, na którym siedział Yoongi. Położył głowę na jego udach, jednak nie dane było mu długo na nich leżeć. Min podniósł się z miejsca, po czym skierował do drzwi.
- Pójdę sprawdzić czy żyją - rzucił na odchodne, opuszczając pokój.
Dosłownie minutę później byliśmy już w całym komplecie. Jimin z Tae, swoimi głupimi żartami wprawili nas mimo wszystko w rozrywkowy nastrój, przez co do klubu weszliśmy w dobrym humorze.
Nieco się wzdrygnąłem, kiedy weszliśmy do ogromnej, przyciemnionej sali, którą oświetlały jedynie kolorowe reflektory i inne, świetlane cudeńka techniki, oraz fioletowe, neonowe diody, oświetlające łuki, oddzielające parkiet od siedzących boksów.
- Łaaa - wyjęczał Jungkook, z otworzonymi ustami rozglądając się po sali - nigdy nie byłem w żadnym klubie.
- Serio? - Seokjin spojrzał na najmłodszego. Ten tylko pokiwał głową i wyrwał się na przód, by obejrzeć dokładnie salę. 
Jimin już lekko kołysał się w rytm muzyki. Sam przyłapałem się na tym, że zacząłem przeskakiwać z nogi na nogę.
Namjoon wskazał boks, którego numer został zapisany na wejściówce. Jak dobrze, że mieliśmy zarezerwowane miejsce!
Yoongi przyjął zamówienia dotyczące napojów. Poza Taehyungiem i Jungkookiem, każdy pokusił się o dobre piwo. 
Usiedliśmy na wygodnej, skórzanej kanapie. Jimin jednak od razu wyrwał się na parkiet, ciągnąc za sobą Taehyunga oraz Jungkooka. Kookie złapał Jina za rękę, by poszedł tańczyć razem z nimi, jednak najstarszy kategorycznie odmówił.
Przez dłuższy moment wpatrywałem się w tańczącego Jimina.
To, jak seksownie i zjawiskowo wyglądał, wyginając swoje ciało w rytm muzyki, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha sprawiło, że nie potrafiłem oderwać od niego wzroku.
Namjoon z Seokjinem wołali mnie już któryś raz z kolei, ale oderwałem się od świdrowania wzrokiem Parka dopiero, kiedy do stolika wrócił Yoongi z dużą tacą. Starszy usiadł między mną, a Namjoonem, od razu łapiąc jeden z kufli piwa.
Taehyung spojrzał w naszym kierunku, a widząc, że już popijamy napoje, sam podbiegł. Mimo braku przyzwolenia, usiadł na moich kolanach. Nie przeszkadzało mu nawet to, że co chwila dźgałem go palcem w plecy czy żebra, by zszedł.
Minęła dłuższa chwila zanim dołączył do nas Jimin. Usiadł obrażony na miejscu obok Seokjina i od razu wziął kufelek z piwem. Byłem zdziwiony, kiedy po jednym łyku wychylił połowę naczynia.
Zmarszczyłem brwi, nie do końca wiedząc co było przyczyną jego nagłego, złego humoru. Dopiero gdy ponownie powędrowałem wzrokiem na parkiet i dostrzegłem Jungkooka, który tańczy z jakąś dziewczyną, dotarło do mnie, co było powodem niezadowolenia Parka.
Czerwonowłosy pewnie nie obraziłby się o to, gdyby nasz maknae zatańczył z jakąkolwiek przedstawicielką płci przeciwnej gdyby nie fakt, że owa dziewczyna owijała się na nim jak wąż.
A Jungkook? Uśmiechał się prowokacyjnie do niej, tym samym jeszcze bardziej zachęcając do dalszej zabawy. W Jiminie się gotowało i nie potrafił tego ukryć.
Nie chciałem widzieć go w tym stanie, ale nie wiedziałem, co mogłem zrobić. Przecież nie podejdę do Jungkooka i nie powiem mu:
- Przestań zadawać się z każdym, kto nie jest Jiminem, bo tylko jemu możesz się podobać.
Jedyne co mogłem zrobić, to porozmawiać z Parkiem i postarać się go jakoś uspokoić. Ale to zadanie też miałem utrudnione, ze względu na siedzącego na moich kolanach Taehyunga, który jak uparty osioł nie chciał zejść.
- Jiminie, chcesz porozmawiać? - Yoongi szturchnął kolano młodszego. Czerwonowłosy kiwnął jedynie głową. Min ociężale wstał z miejsca, po czym razem z Chimchimem przeszli w jakieś cichsze miejsce.
Całe szczęście, że Yoongi też zauważył zły humor Jimina. Chociaż on mógł go jakoś pocieszyć.
Taehyung był pochłonięty rozmową z Namjoonem oraz Seokjinem. Wróciłem do nich umysłem dopiero, kiedy ucieszony i uśmiechnięty od ucha do ucha V, objął mnie rękami na szyi i przytulił swój policzek do mojego. Nie bardzo wiedziałem o co chodzi, o czym zapewne świadczyła moja mina, co wywołało u Jina i Jooniego salwę śmiechu.
- Hobi hyung, chodźmy potańczyć - powiedział w pewnym momencie młodszy. 
W sumie miałem ochotę trochę się powyginać na parkiecie. Tym bardziej, że już od ponad pół roku nie tańczyłem, chociaż wcześniej robiłem to praktycznie całe życie.
Pokiwałem zgodnie głową, po czym upiłem łyk swojego piwa.
- Wy też chodźcie - rozkazał Taehyung.
- Nie zwracaj się do nas nieformalnie! - skarcił go od razu Namjoon, na co Seokjin zaśmiał się.
V wstał z moich kolan i odłożył na stolik pustą już szklankę po porzeczkowym soku.
Ponownie zanurzyłem wargi w alkoholu. Dopiero potem podniosłem się z miejsca. Wyciągnąłem przed siebie ręce w kierunku Namjoona i Seokjina. O ile Joonie był całkiem chętny do tańca, o tyle Jinie podniósł się z bólem wymalowanym na twarzy.
Tae jako pierwszy wleciał na parkiet, a my zaraz za nim. Od razu pozwoliłem, by to muzyka prowadziła moje ciało i oddałem jej kontrolę.
Dawno nie czułem się tak dobrze, obcując z muzyką oraz tańcem.
Namjoon ruszał się w swój dziwny, niekontrolowany, trochę nawet przerażający sposób, Jin podrygiwał i podskakiwał w rytm muzyki, a Taeś... Byłem szczerze zaskoczony tym, że wiedział, jak ma się ruszać! Pewnie nie robił tego świadomie, ale tańczył w bardzo prowokujący sposób. Do tego, jak to zresztą Tae ma w nawyku, przygryzał i oblizywał wargi. Gdyby był dziewczyną, już zostałby otoczony przez stado napalonych samców alfa. Chociaż pewnie i nie baliby się rzucić na takiego uroczego, przystojnego chłopaka, który teraz pokazywał się z zupełnie innej strony.
Gdy muzyka w przejściu utworu zwolnila, zatrzymaliśmy się i "ograniczyliśmy" tańczenie do ewentualnego machania rękami czy przeskakiwania z nogi na nogę.
Jin stanął w bezruchu, by zaczerpnąć trochę powietrza. Rozchylił usta i odchylił głowę do tył, przymykając oczy.
Smukła, blada dłoń wsunęła się pomiędzy rozczochrane włosy starszego.
- Yoongi hyung, Jiminie! - pisnął radośnie Tae. Jimin od razu podskoczył w miejscu i w momencie, w którym "upadł bit" zaczęli tańczyć jak szaleni, wciągając w wariactwo Jooniego.
Yoongi pociągnął Jina za włosy. Najstarszy był przez to zmuszony oprzeć głowę o ramię Mina, a ten z wypisaną satysfakcją na twarzy, uśmiechnął się w bardzo chuligański, seksowny sposób, patrząc przy tym prosto w oczy opartego na nim Seokjina.
Na rozchylonych wargach Kima również dostrzegłem delikatny uśmiech. Ten był jednak przesiąknięty pewnością siebie i dość mocną prowokacją.
Trwali w tej pozycji przez dłuższy moment. Wymieniali się spojrzeniami zupełnie tak, jakby dookoła nic się nie działo. Jakby nikogo tutaj nie było.
Jinie zagryzł w zmysłowy sposób dolną wargę, na co Min ponownie przejechał ręką po jego ciemnych włosach tylko po to, by po chwili ponownie za nie mocno złapać.
Yoongi puścił Seokjina dopiero wtedy, kiedy Namjoon machnął do niego z niewielkiej odległości, bo chciał mu coś pokazać.
Seokjinie odprowadził młodszego wzrokiem, dopóki razem z Joonem nie zniknęli w tłumie. Prawdopodobnie kierowali się na didżejkę, gdyż Namjoon dość niedyskretnie pokazał tamto miejsce palcem.
Stałem na środku, nie dowierzając ani trochę w to, co przed chwilą widziały moje oczy.
To na pewno nie były przyjacielskie gesty! Przyjacielskie gesty w końcu nie są przesiąknięte pieprzonym erotyzmem i taką rządzą, jaka wręcz paliła się w oczach Yoongiego!
Co to w ogóle miało być?!
- Hoseokie!
Na ziemię sprowadził mnie Jimin, który złapał mnie za rękaw bluzy i pociągnął do koła, które się utworzyło przy okazji tańczenia.
- Jimin! Widziałeś to?! - spytałem dość głośno tak, by młodszy mógł mnie usłyszeć.
- Widziałem co?!
Machnąłem ręką, nie pytając o nic więcej. Czyli tylko ja byłem świadkiem tej... dziwnej sytuacji.
Pokręciłem głową. Odepchnąłem od siebie niepotrzebne myślenie o relacji Yoongiego z Seokjinem i skupiłem się po prostu na tym, by bawić się tańcem razem z Jiminem i Taehyungiem. Po chwili do koła dołączył też Jin, a zaraz za nim zadowoleni Yoongi z Namjoonem. Jungkook ciągle bawił się ze swoją nową koleżanką, a Jimin nawet nie szukał młodszego w tłumie. Yoongi pewnie powiedział mu to, co trzeba. Tak było dobrze. Przynajmniej przez chwilę czułem się tak, jakbym mógł znowu wejść do gry o uczucia Jimina.
Po drodze wywiązała się jakaś taneczna bitwa. Nie chciałem brać w niej udziału. Przynajmniej dopóki jakiś podrzędny tancerzyk nie popchnął Jimina w czasie tańca. Wtedy się naprawdę wkurzyłem. Razem z Parkiem rzuciliśmy wyzwanie i oczywiście wyszliśmy z tego zwycięsko. Skala tego widowiska zrobiła się na tyle duża, że ponad pół sali obserwowało nasze taneczne zmagania.
DJ w nagrodę dał nam jakieś klubowe bandany. Potem całą szóstką wróciliśmy na miejsca. Dumnie upiłem ostatni łyk swojego piwa.
- Tęskniłem za tym. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tyle tańczyłem - powiedziałem, odkładając kufel na stolik.
- Skoro sprawia ci to radość, to dlaczego w ogóle przestałeś? - spytał Tae, który upił łyk soku ze szklanki Jungkooka.
- N-nie wiem. Chyba wolałem po prostu leżeć pod kocem - odpowiedziałem cicho.
Pytanie Tae naprawdę zaczęło mnie zastanawiać. A raczej odpowiedź na nie. Skoro w tańcu potrafiłem odnaleźć jedyny promień światła, dlaczego więc odbijałem je od siebie i pozwalałem, by zniknęło gdzieś w mroku?
Dlaczego w ogóle odpychałem od siebie wszystko, co mogłoby mi pomóc w uniknięciu tych tragedii?
Tańczyłem praktycznie bez przerwy i to dało mi się we znaki. Siedziałem na miękkiej, skórzanej kanapie, opierając głowę o ramię Taehyunga i jedyne o czym marzyłem, to iść spać. Do tego wypiłem drugie piwo, a to tylko jeszcze bardziej mnie zmęczyło.
Z głośników poleciał akurat jeden z tych kawałków, do którego wyjątkowo lubiłem tańczyć. Modestep - Another day. Ciężko słuchało mi się tej piosenki w okresie, w którym przeżywałem najgorsze miesiące w swoim życiu. Niemniej jednak teraz, wracam do niej z przyjemnością.
Zerknąłem kątem oka na Jimina. Wciąż popijał to jedno piwo. Nie potrafił go skończyć.
Świdrował wzrokiem Jungkooka, który stał przy ścianie razem ze swoją koleżanką.
Dziewczyna przejechała palcem po policzku Kookiego. Byłem zdziwiony, skąd w Jungkooku nagle obudziła się ta śmiałość. Zawsze uciekał od dziewczyn tak daleko, jak tylko mógł, unikał ich... A tu proszę!
Czy moje domysły o tym, że Jungkook odwzajemnia uczucie Jimina były mylne?
Park wiercił się niespokojnie. Zagryzł wargi i podniósł się impulsywnie z miejsca wtedy, kiedy dziewczyna zbliżyła niebezpiecznie twarz do Jungkooka.
Kookie stał daleko od nas, jednak dostrzegłem, że chciał się od niej jakoś odsunąć.
Wtedy stało się coś, czego za Chiny Ludowe bym nie przewidział.
Jimin szybkim oraz zdecydowanym krokiem podszedł do Jungkooka. Złapał go za koszulę, przyciągnął do siebie i bez żadnego słowa złączył ich wargi w pocałunku.
Nie tylko ta dziewczyna musiała zbierać szczękę z podłogi. Cała nasza piątka poderwała się z miejsc, kiedy dotarło do nas to, co zrobił Jimin.
Namjoon zaczął klaskać jak na weselu, Yoongi tak szybko jak wstał, tak szybko wrócił na miejsce, Tae otworzył w zdziwieniu usta, podobnie jak Jin.
Jimin delikatnie oderwał swoje wargi od ust zdziwionego Jungkooka. Nieco speszony chciał odejść, jednak młodszy złapał go za rękę. Szepnął mu coś do ucha, delikatnie się uśmiechnął, na co Park schował twarz w dłoniach i jak małe, speszone dziecko oparł czoło ramię Kookiego, który jedynie się roześmiał.
Jungkook oczywiście dostał od dziewczyny z otwartej ręki w policzek. 
Dalszego rozwoju wydarzeń nie widziałem. Wyszedłem na dwór, rzucając wymówkę z kręceniem w głowie. Seokjin i Namjoon od razu się poderwali, by iść ze mną. Wybiłem im to z głowy.
Wyszedłem na zewnątrz. Wsunąłem dłonie do kieszeni niebieskiej kurtki, która zsunęła się z moich ramion. Odchyliłem głowę i przymknąłem oczy. Po chwili ruszyłem z miejsca. Przeszedłem dłuższy kawałek, kopiąc przy tym jakąś puszkę.
Czułem się tak, jakbym po raz kolejny miał złamane serce. Dlaczego to musiał być akurat Park Jimin, który poza Jeonem Jungkookiem świata nie widział? Czy życie naprawdę nienawidziło mnie do tego stopnia, by nie dać mi ani odrobiny miłości? Z którejkolwiek strony?
Byłem szczęśliwy, że Jimin zdobył serce tego, którego pragnął. Tylko dlaczego nie walczył o moje? W czym byłem gorszy od Jungkooka?
Czułem się okropnie. Jak przeżuta i wypluta na ziemię guma do żucia.
Dziękuję, życie!
Stanąłem przed pasami i czekałem, aż zapali się zielone światło.
Czy się w końcu zapaliło? Nie pamiętam. Pamiętam za to moment, w którym zniknęły wszystkie światła. Znowu ogarnęła mnie ciemność. Straciłem kontrolę nad ciałem i poza bolesnym upadkiem na ziemię, nie czułem nic.


~*~

~ Miałam dodać ten rozdział dopiero w piątek albo sobotę, ale nie mogłam się powstrzymać >.<

5 komentarzy:

  1. Wybacz, że dopiero komentuję to opowiadanie tutaj, ale dzisiaj się za nie zabrałam.
    Jak ty to robisz, że piszesz tak długie rozdziały w taki krótkim czasie? T.T zdradź swój sekret
    Okej, "Last Pisture" baaaardzo mi się podoba ^^
    Ta choroba Hoseoka, jest czymś co rzadko widzę w opowiadaniach
    I te paringi, do teraz nie byłam pewna, kto z kim itp
    Podoba mi się też ta ich wspólna podróż, na pewno dużo się będzie działo :D
    Biedne złamane serduszko Hobiego T.T Nie krzywdź go bardziej plisss
    Życzę weny~~
    I niecierpliwe czekam na następne rozdziały ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście, że wybaczam :3
      Nie potrafię ci odpowiedzieć na to pytanie :< Nie mam sekretu >.< Osobiście chciałabym posiąść umiejętność pisania krótkich rozdziałów, w których będzie zawarta duuuża treść. Niestety moje "zdolności" są ograniczone i dlatego wychodzą takie długaśki :')
      Cieszę się, że opowiadanie ci się podoba ^^
      Choroby u Hobiego wzięłam tak właściwie z I Need U, bo tak. Jakoś tak mi cholernie pasował do niego ten motyw.
      Uuu.. z pairingami to bywa różnie xD Nie gwarantuję tego, że będą one takie, jak myślisz.
      Spokojnie, nie wiem, czy mam aż tak skamieniałe serce, by przez całe opowiadania gnębić mojego biasa xD Jeszcze trochę sobie pocierpi, a potem... potem się zobaczy.
      Dziękuję, dziękuję, dziękuję ♥
      Trzymaj się! :3

      Usuń
  2. Hejka! :) jeeeeej, nowy rozdział :)
    Nie paniętam, czy już to pisałam, więc napiszę teraz (albo się powtórzę): niezwykle mi się podoba, jak opisujesz ich stosunki :D takie różne drobne gesty, śmieszne zwroty, zachowania itd. :D #łapka w górę

    Bosh, chłopcy normalnie jak rozkrzyczane bachory :D ale i tak ich kocham :)
    aaaaaaaaaaaaaaa kotek :D aaaaaaaaaaaaa kto nie kocha kotków? :D

    W sumie kajaki hyyyym, nie wiem, jak skomentować, bo ja nigdy nie byłam i chyba raczej nie lubię :D ale może u nich to wygląda inaczej.

    Aaaaaaaaale, kurczę, tak bardzo go rozumiem :D

    Nie bój się. - Chłopak uśmiechnął się do mnie wesoło. - Póki jesteś ze mną, nic ci nie grozi. - O MAMUSIU, jakie to jest słodkie, nie dziwię się, że był skrępowany <3

    Kurde, a oni się jeszcze z niego nabijali :D #bezduszne stworzenia

    aaaaaaaawwww no i końcowe pluskanko :D <3

    ….
    ….
    ….
    Taniec. < piszczy > i zazdrosne spojrzenia lasek < piszczy >
    #rozweselona sarenka!!!! <3


    No, chłopaki, dajcie czadu w klubie!
    #piwo
    #taniec < aaaa seksowny wywijający się Jimin <3

    aaaaaaaaaa seksowny taniec Taesia <3 samce alfa :D <3

    BOŻE, CO TY ZE MNĄ ROBISZ :D jak ja kocham, jak urocze, napalone baranki tańczą razem <3
    Najbardziej mnie rozwaliło: to nie były przyjacielskie gesty :D haha, jaki biedak był zbulwersowany :D choć pewnie bardziej zaskoczony.

    NO I PUNKT KULMINACYJNY :D PO-CA-ŁU-NEK. Brawo, Jimin! A laska gupia, niech zbiera szczękę z podłogi (ja bym kibicowała :D)

    Eeeeeej, ale z drugiej strony, no, trochę szkoda, bo nieodwajemnione uczucie, te sprawy :(
    I wypadek :(
    musiałaś dowalić, nie? :D

    Ale generalnie rozdział pełen akcji, wesoły, ciekawy, choć nieco melancholojny :D

    * * *
    o co chodzi z tym „z tył”. To jakiś zwrot kajakowy, czy po prostu zgubiłaś „u” na końcu? Bo nie rozumiem :D

    Oboje byliśmy cali mokrzy. - obaj, bo faceci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie byłaś na kajakach? To spróbuj! Całkiem fajna zabawa ^^
      Nie wiem jak to z kajakarstwem wygląda w Korei, ale jakoś pasowała mi do nich ta rozrywka. Więc sobie popływali trochę :>
      No śmiali się z Hobiego no. Przecież inaczej się z nim nie da xD
      Klub chciałam wcisnąć dopiero na jakiś... 5-6 rozdział, ale zrobiła mi się jakaś dziwna obsuwka i nawet nie wiem czemu *_* Plan opowiadania mi się jakoś przesunął.
      Ale przynajmniej mogłaś sobie wcześniej poczytać o "napalonych barankach" i przyjacielskich (powiedzmy) gestach xD
      W głowie miałam takiego Hoseoka, co po prostu stoi, zupełnie nieogarnięty, z rozłożonymi rękami, a jego mina to jedno wielkie "CO DO CHUJA?!"
      Jak taka... Dżesika xD Nie wiem czy wiesz o co mi chodzi. Ok, zostawmy to.
      Przepraszam xD
      Ach te łamiące się serduszka... Jak ja lubię to robić :')
      Musiałam. Za pięknie by było xD Jak już mu zepsuć życie, to po całości. A co!
      Jestem okrutnym człowiekiem. Ale muszę mu dać też trochę ciepełka <3
      Cieszę się, że rozdział ci się podobał <3 To takie miłe, kiedy o tym piszesz ^^ Niuh ♥

      Tak, zjadłam biedne U. Mój tabletowy T9 wie lepiej, co powinnam napisać.
      Po wejściu na komputer już tego nawet nie zauważyłam.
      Tak, faceci. Konkretnie dwóch. Mokrych. Jestem pewna, że OBAJ są facetami xD
      Znowu dziękuję za wyłapanie błędów xD Chociaż u mnie jest ich dość sporo, właśnie przez to, że często piszę na tablecie.
      Trzymaj się ♥

      Usuń
    2. Oj, to ja na tablecie pisać nie lubię :( kocham swojego laptopa :D czasem z komórki piszę komentarze, ale to też dla mnie katorga :D więc cię doskonale rozumiem i wręcz podziwiam :)

      No nie byłam nigdy na kajakach i raczej nie będę :D ja jestem zmarzluchem i jakoś zimna woda do mnie nie przemawia #teamGorącaKąpiel :D

      E tam, dobrze, że dałaś klub już teraz. Ja w sumie do klubów nie chodzę (no może sto lat temu, jako małolata, z ciekawości :), bo wolę koncerty i rock :D ale na takich wywijających się baranków to bym popatrzyła <3 a Dżesika... cóż, rozumiem ;) < mruga tajemniczo >

      Ja to serio bym kibicowała chłopakom na jej miejscu :D #foreverFujoshi

      W sumie biedny on :D < tu powinna być raczej smutna minka >

      Usuń